Niema wiadomość

Mam nadzieję, że tekst przypadnie wam do gustu. Pisany pod wpływem chwili. Trochę, krótki ale ponoć liczy się jakość, a nie ilość. Tak jak z książkami, oczywiście papierowymi. Wartość niektórych wyraża się w cenie za kilogram. Na przykład "Dziady" Mickiewicza. No słowo daję, kto pisze takie rzeczy? To tylko moja opinia. Bardzo subiektywna. Dobra, nie przedłużam. 

***

Widzę jak na mnie patrzysz. Twoje spojrzenie wywiera we mnie dziurę. 

W moim sercu, i w mojej duszy. 

Nie wiem co mam powiedzieć, bo na takie spojrzenie nie da się odpowiedzieć. Ani słowem, ani wzrokiem. Powinienem teraz opuścić głowę ale nie potrafię. Mam chęć zamknąć się w kokonie, ale nie jestem gąsienicą. Nie jestem też motylem, aby odlecieć. Nie mam skorupy jak żółw czy ślimak.

Nie mam niczego co chroniłoby mnie przez gromem twojego spojrzenia. Myślę, że nigdy nie patrzyłeś na mnie tak intensywnie.

Mniej, gdy za młodszych lat, tłumaczyłem ci matematykę.

O wiele mniej, gdy mówiłem ci, że masz zejść z drzewa bo spadniesz.

(Pfff... głupia i niepotrzebna troska, prawda bracie?)

I na pewno zupełnie różnie, gdy z niego spadłeś. Połamałeś rękę. Resztki liści miałeś we włosach. Leżałeś w trawie wołając matkę. Przybiegła. Czy patrzyłeś na nią tak, jak teraz na mnie?

Chciałbym powiedzieć Ci teraz mnóstwo rzeczy. Powspominać. Jak piekliśmy ramię, w ramię, ciastka. W ogóle na siebie nie patrząc.

Jak grałeś mi pierwsze nuty na skrzypcach i oczekiwałeś pochwały. Z uporem godnym siedmiolatka.

Albo gdy powiedziałeś mi, że wiesz kto zabił pana z naprzeciwka, chociaż policja nie miała pojęcia.

Czułem dumę. Braterską dumę.

I chciałbym ci to, tu, teraz powiedzieć. Chciałbym móc. Chciałbym chcieć tak bardzo, by być w stanie móc.

Wyśmiałbyś mnie?

Obraził?

Oczernił?

Zaczarował?

Pobił?

Zabił?

Czy dalej wlepiałbyś we mnie oczy, w ten sposób?

Oczekuję odpowiedzi, chociaż te oczy mówią wystarczająco dużo.

Wpatrujesz się we mnie z uwagą, na którą nie wiem, czy zasłużyłem. Nie wiem, bo robiłem przecież okropne i niewybaczalne nigdy rzeczy.

Pamiętasz... Jak płakałeś, bo ktoś urwał głowę twojemu pluszowemu pieskowi?

Bo ktoś przekuł twojego balonika, fruwającego, od kiedy go dostałeś, nad twoją głową?

Gdy ktoś połamał twoje drewniane figurki?

Przepraszam. Nie chciałem żebyś uległ „zepsuciu" jak wszystkie, w tym świecie dzieci. Myślałem, że to jedyny sposób by temu zapobiec.

I robiłem jeszcze dużo innych rzeczy, za które powinienem cierpieć.

Chyba właśnie doszedłeś do tego samego wniosku, bo widzę jak unosisz pistolet.

Przez chwilę czuję ścisk lęku w sercu ale zaraz się uspokajam. Bo rozumiem, że to kara, którą musiałbym odbyć prędzej, czy później. Ostatnim widokiem w moim życiu będą twoje niebieskie oczy. Znam je na pamięć. Wiem jak wyglądają gdy wypełniają się łzami. Gdy jesteś szczęśliwy, zaintrygowany, smutny, zły, spokojny czy na haju.

A które wpatrują się we mnie z tym odległym, jakby wyrazem. Tym nietypowym listem. 

Niemą wiadomością.

Ale widzę, że celujesz lufą w siebie

Oczy zachodzą mi łzami, tchnięte tą niesprawiedliwością

Przecież to nie twoja wina.

Nie zrobiłeś nic złego....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top