Wielkie pranie.
*Muff-inek wlazła za Jeffem do pokoju*
Jeff: No prosze. Gdzie są moje ubrania?!
Muff-inek: Wszystko zaniosłam do pralni •_• dziś WSZYSCY bedą chodzić w pidzamach.
Jeff: -,- kurwa... Muff-inek!! Ja tu sobie żyły wypruwam aby ubranie sobie znalesc nie ręczniku chodzę a Ty mi mówisz, ze wszystko jest w pralni?!
Muff-inek: Tak... dokładnie :)
Wkurwiony czytelnik wbija do pokoju.
Czytelnik: Gdzie są moje ubrania?!
*myśli...* Muff-inek... co Ty tu robisz... z Jeffem? •_• przeszkadzam?
Muff-inek: Czekaj... TO NIE TAK JAK MYŚLISZ!! Ja musia...
Czytelnik wychodzi.
Jeff: Wiesz co sobie teraz ludzie pomyślą? *lenny face*
Muff-inek: Oooo nieeee...
Zapierdala za czytelnikiem.
Jeff: *pęka ze śmiechu*
*tymczasem u innych*
EJ: Toby!! To Ty zaperdoliłeś mi wszystkie ubrania?!
Amy-li: Nie zrzucaj na niego winy!! To napewno nie on!!
MadziaKida: A moze to Ty EJ?!
Ben: No właśnie!!
Toby: To napewno nie ja!! Ja też nie mam ubrań!!
Masky: STOOOOP!! Dowiedzmy sie najpierw kto ma ubranie.
Wszyscy: a... no tak •_•
Hoody: Ale chyba nikt nie ma.
*u Czytelnika*
Muff-inek biegnie za czytelnikiem.
Muff-inek: Czytelniku!! Zaczekaj!!
Czytelnik staje (*lenny face*).
Czytelnik: Nie musisz mi sie tłumaczyć. Ja wiem, że chcieliście troche prywatności...
Muff-inek: Miałam mu powiedziec gdzie są jego ubrania -,-
Czytelnik: •_• *lag mózgu*
Muff-inek: No bo to ja zakosiłam wszystkim ubrania bo z Unicornem robimy wielkie pranie.
Czytelnik: Ahaa... Ty umiesz obsługiwać pralkę?
Muff-inek: Nie... cos tam poklikalam •_•
Czytelnik zapierdala do pralni.
Muff-inek stoi i sie gapi jak ostatni down.
Offender staje (*lenny face*) przy Muff-inku.
Offender: Gdzie są wszystkich ubrania.
Muff-inek nie patrząc na niego: Zakosiłam... robimy z Unicornem wielkie pranie.
Offender: Wiec... nikt nie ma ubrań?*lenny face*
Muff-inek: Emm...nom... tylko pidzamy...
Offender kładzie reke na ramieniu Muff-inka: Troche nieczyste zagranie... było przyjsc i poprosić...
Muff-inka robi sie cała czerwona niczym dorodny buraczek: N-nie o to chodzi.
Muff-inek spierdala do salonu.
*u Unicorna i Czytelnika*
Unicorn: No mogła zostawic ubrania chociaz nam.
Czytelnik: Ona nie umie obsługiwać pralki!!
Unicorn: Wszyscy zginiemy...
Czytelnik: Jest aż tak zle?
Unicorn: Zbieram zapasy (czt: pierdyliard paczek płatków) i chowam sie pod łóżko.
Czytelnik: Ja z Tobą ;-;
*pol godz pozniej pod lozkiem*
Unicorn: Czytelniku??
Czytelnik: Jestem ale obok mnie jest jeszcze ktos ;-;
CandyPop: Witam *lenny face*
Unicorn spierdala spod łóżka kopiąc przy tym Czytelnika i CandyPopa.
Unicorn: ŁO KURWA...
Czytelnik i CandyPop wyczołgują sie spod lozka.
Czytelnik: AU?!
Unicorn: AU to złoto (suche...)
CandyPop: Za suche!! WODY!!
Czytelnik peka ze smiechu.
Unicorn: -,- dzięki.
CandyPop biegnie do kuchni.
Unicorn: Nom... •_•
Czytelnik: Suchar bronią na wszystko *^*
Unicorn: DZIĘKI -,-
Czytelnik: Spoooko *troll face*
*Muff-inek wchodzi do salonu...*
Niektórzy w recznikach a niektórzy w pidzamach... Amy-li i MadziaKida siedzą na kanapie i oglądają telewizje (próbują oglądać ale w tym hałasie sie nie da)
Wszyscy gapią sie na Muff-inka... który robi sie jeszcze bardziej czerwony i spierdala do swojego pokoju. Po drodze wpada na CandyPopa.
Muff-inek: Przepraszam... spieszę sie...
CandyPop: Czym sie tak zawstydziłaś? *smieje sie*
Muff-inek: N-nie ważne.
Muff-inek spierdala trzymając sie za policzki. CandyPop sie smieje.
*u Unicorna i Czytelnika*
Czytelnik: Słyszysz to?
Unicorn: Nie...
Czytelnik: No wlasnie. W całym domu nie słychać Muff-inka •O•
Unicorn: •O•
Do pokoju wbija czerwony ja buraczek Muff-inek.
Muff-inek: Zostaje tu!! Do końca moich dni!! Na zawsze!!
Czytelnik: Co Ci?
Unicorn: No bo niektórzy są jeszcze w recznikach a inni jeszcze mają pidzamy bez koszulek ;-;
Unicorn: FUCK ;-;
Czytelnik: *smieje sie w nieboglosy*
Muff-inek: Ciszej bo w grobach ludzi poprzewarasz!!
Unicorn schodzi do salonu.
*Czytelnik i Muff-inek*
Czytelnik: Umarła?
Muff-inek: Tak... napewno... postawie jej ołtarzyk... ale zabieram sobie jej pokoj.
Czytelnik: -,- ide do niej zobaczyć -,-
Muff-inek: Twoj pokoj tez zabieram.
Czytelnik: -,-
*Unicorn siada na kanapie obok Amy-li i Kidy*
Unicorn: Wienc...
Amy-li: Ciiii!! Napawaj sie widokiem... *-*
Kida: Matko boska... *facepalm*
Amy-li: Czy Ty widzisz Tobyego?! Wygląda jak młody bóg!!
Unicorn: Taki upośledzony z kawałkiem gofra na ryju.
Amy-li: Młody bóg *-*
Kida: *peka ze smiechu*
Unicorn: Oooook...
Amy-li: Kida... zrób zdjecie *-* powieszę sobie nad łóżkiem *-*
Kida: *płacze ze smiechu*
Unicorn: Emm... ok...
Wchodzi Czytelnik.
Czytelnik: ŁO KURWA!! UBIERZCIE SIE!! TO MI OCZY WYPALA!! JACY WY BLADZI!! TO JEBIE PO OCZACH!!
Masky: Niczym odblask...
Offender: No ale chyba nie jest aż tak zle co? *lenny face*
Unicorn: JEST KURWA BARDZO ŹLE!!
Offender: Ja myśle, ze Amy-li jest zachwycona. *lenny face*
Amy-li: Ale nie Tobą -,-
Offender: A kim?
Amy-li: ...gofroryjem Tobiego... *śmieje sie*
Toby: Co? *-*
Amy-li: Nom...
Unicorn: Offender... zostałeś swatką *smieje sie*
Offender: Jakoś mi sie to nie podoba -,-
Toby: Czyli podoba Ci sie moja twarz? *-*
Amy-li zrobiła sie czerwona: Nom...
Toby: Mi Twoja twarz tez sie podoba
*-*
Amy-li robi sie jeszcze bardziej czerwona.
Toby: Amy... czy chcesz byc moim gofrem??
Amy-li przytula Tobyego: ZAWSZE!!
Unicorn: Ok Offender. Twoja pierwsza misja wykonana.
Offender: Ide stad -,-
Kida: Offender ma focha?
Offender: Tak T^T
No to koniec... troche mało śmiesznie mi sie wydaje... ale ten romans... niczym Romeo i Julia XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top