Nowy (part 5/Epilog)
- Mam nadzieję, że Sherlock nie sprawiał kłopotów? - zapytał Mycroft Grega, patrząc jak chłopcy ramię w ramię ze śmiechem znikają za rogiem ulicy.
- Oczywiście, że nie! - przytaknął Lestrade. - Twój brat i jego kumpel są niezmiernie uroczy!
- Sherlock? Uroczy?! - Holmes wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a Gregory spojrzał na niego niepoważnie.
- Coś nie tak? - blondyn zmarszczył czoło, wbijając wzrok w młodszego towarzysza.
- Nie... ja... po prostu... nie, nie mogę! - wydukał Mycroft pomiędzy napadami śmiechu i chichrał się dalej. Greg stwierdził w myślach, że chociaż jego nowy przyjaciel wygląda słodko, gdy się śmieje, to on sam nie lubi nie wiedzieć, o co chodzi.
Złapał Mycrofta za ramiona, postawił do pionu i przyparł do ściany, po czym zatkał jego usta swoimi, powstrzymując następny napad śmiechu Holmesa. Tamten zaś zamarł, będąc w kompletnym szoku, a gdy w końcu Lestrade oderwał się od niego, zamrugał gwałtownie.
- Greg, co to miało być? - zapytał.
- Nie chciałeś przestać się śmiać, więc sam do tego doprowadziłem - odparł Gregory z chytrym uśmieszkiem.
Mycroft poczuł się, jakby coś w nim stopniało. Wyciągnął ręce do góry, objął nimi kark starszego mężczyzny i przyciągnął do siebie, tym razem samemu zaczynając pocałunek, który jednak został szybko odwzajemniony przez drugą stronę.
To niesamowite - pomyślał. - Znamy się przecież dopiero jeden dzień. I pomyśleć, że nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top