Kreda

Sherlock wymachiwał wesoło wiaderkiem pełnym po brzegi kolorowej kredy, podśpiewując cicho różnorodne pirackie szanty. Był w doskonałym nastroju, nawet jak na siebie. Z uśmiechem na bladej, dziecięcej twarzy szedł swoim tempem na pobliskie boiska. Jego buty w miarowym tempie zderzały się z betonem tworzącym chodnik pod nogami bruneta, a loki podskakiwały słodko przy każdym postawionym przez niego kroku. Wokół rozciągał się niemal bezkres zieleni. Krzewy i drzewa, wysokie trawy, wydeptane boczne ścieżki prowadzące inną drogą na kompleks asfaltowych boisk, z którego korzystali wszyscy mieszkańcy wsi, zarówno ci młodsi, jak i ci starsi.
Chłopiec przyspieszył, przechodząc w bieg, gdy tylko na horyzoncie zobaczył zarysy siatki przechodzącej przez sam środek boiska siatkarskiego. Dalej było jedno do koszykówki i jedno do piłki nożnej, a wszystkie puste, jakby wszyscy zapomnieli o ich istnieniu. Sherlock podbiegł wesoło do boiska koszykarskiego, wysypał kredę z wiaderka, usiadł wygodnie na asfalcie i zaczął pokrywać powierzchnię wokół siebie różnorodnymi rysunkami we wszystkich kolorach tęczy.
Nie zauważył nawet, kiedy podszedł do niego góra rok starszy blondyn w czarnej koszulce i spodniach w wojskowe łaty, który zaczął podbierać mu niektóre kolory i chować je sobie za plecami. Brunet zorientował się o tym dopiero wtedy, gdy chciał narysować czerwoną chustkę rudemu psu, którego narysował idealnie przed sobą, a czerwonej kredy nie było w zasięgu ręki. Wtedy Sherlock rozejrzał się i dostrzegł blondyna, który jak gdyby nigdy nic stał za nim, z rękoma splecionymi za plecami i patrzył mu przez ramię na rysunki, które Holmes z takim zapałem tworzył. Dopóki kreda nie zniknęła mu spod rąk.
- Oddaj – powiedział krótko brunet, przyglądając się obcemu nieufnie. Tamten zaś bez słowa podał mu kredę, którą Sherlock przyjął bez słowa, ale nadal nie spuścił wzroku z chłopca. - Czemu to zrobiłeś?
- Chciałem zobaczyć twoją twarz – odparł na to blondyn. Miał miękki, miły głos.
- Po co? - zapytał, marszcząc czoło.
- Bo wydawało mi się, że cię nie znam, i chciałem się upewnić – obcy wzruszył ramionami, wciskając ręce do kieszeni. - Czyli to twoje psy zajmują zawsze całe boisko do kosza? - uśmiechnął się półgębkiem.
- Tak – Holmes odłożył kredę do wiaderka, wstał i otrzepał ręce, zrównując się wzrostem z blondynem. - Ale ty chyba nie grasz? - zmierzył go przenikliwym spojrzeniem od góry do dołu, po czym powrócił wzrokiem na jego twarz.
- Nie gram, jestem za niski – skrzywił się. - John Watson – wyciągnął opaloną dłoń w kierunku bruneta.
- Sherlock Holmes – przedstawił się Sherlock i potrząsnął dłonią Johna.
- Naprawdę ładnie rysujesz – blondyn popatrzył z podziwem na szczegółowo wykonanego setera irlandzkiego na czarnym asfalcie.
- Dzięki. A ty, czym się zajmujesz?
- W zasadzie, to piszę wiersze.
- Mogę posłuchać?
- Daj mi kredę i powiedz, jak nazwałeś tego psa, to będziesz miał okazję poczytać – John uśmiechnął się ciepło.
- Rudobrody – odparł po chwili zadumy Holmes.
- Jak ten pirat? - blondyn przekrzywił głowę.
- Właśnie.
* * *
Siedmiolatek oddał Sherlockowi kredę i otrzepał ręce, po czym zmierzył krytycznym okiem swoje dzieło.
Wśród piratów wielkich,
Na falach spienionych,
Stoi Rudobrody,
O oczach zamglonych.
Daj mu złoto, klejnoty,
Muszkiety lub miecze,
A najlepiej przynieś mięso,
Wtedy nie uciecze."
- Piękny – Holmes uśmiechnął się szeroko, patrząc na wykaligrafowane litery pokrywające przestrzeń wokół Rudobrodego.
- Tak myślisz? - John także się rozpromienił.
- No ba! - brunet klasnął w dłonie. - Masz ochotę na galaretkę? - zmienił temat.
- Jaką?
- Pomarańczową.
- Jasne! - ucieszył się Watson.
- No to chodźmy do mnie – Sherlock wrzucił resztki kredy do wiaderka i podniósł się z ziemi.
- Poczekaj – Zatrzymał go John. Wyciągnął czerwoną kredę i dorysował Rudobrodemu chustkę pod szyją. - Tak lepiej, możemy iść – roześmiał się. Po chwili do jego śmiechu przyłączył się także brunet.
~
Dziś nie mam zbyt wiele do dodania, a poza tym rodzinka goni mnie na kolację, także ten, czytajcie, głosujcie, komentujcie! Jak zwykle mam oczywiście nadzieję, że podoba Wam się dzisiejszy shot ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top