8
Następnego dnia z niecierpliwością czekałem na Jungkooka, który się nie pojawiał. Może coś mu wypadło? Dlatego z tego powodu poszedłem do nich na kawę. Widziałem, że był to głupi pomysł, ale ciekawość wzięła górę.
Stojąc przed drzwiami zapukałem czekając. Usłyszałem śmiechy i bieg, a po chwili otworzyło mi małżeństwo Jeon. Spojrzałem na nich zdziwiony. Byli nieogarniętci, rozczochrani... Czyżbym im w czymś przeszkodził?
ㅡ Jimin?
ㅡ A nie... Przepraszam. Przyjdę później. ㅡ Cofnąłem się odwracając wzrok nie chcąc na nich patrzeć, gdy przytulali się do siebie. W sensie Guk moją siostrę przytulał od tyłu.
ㅡ Wejdź. Nie bądź taki.
ㅡ Mieliście pewnie plany. ㅡ Zaśmiałem się nerwowo.
ㅡ Wejdź i nie gadaj. ㅡ Mruknęła siostra wciągając mnie do środka. Zdjąłem buty idąc za kobietą ignorując fakt, że chłopak wywiercał we mnie dziurę.
ㅡ Na pewno?
ㅡ Tak. Siedź już. ㅡ Westchnął starszy zmuszając bym usiadł na kanapie.
ㅡ Do picia braciszku?
ㅡ Daj mi wody.
ㅡ Już się robi.
Rozglądnąłem się po salonie dostrzegając ich bieliznę.
ㅡ Cholera. ㅡ Warknął zbierając odzienie, bo perfidnie się na to patrzyłem. ㅡ Przepraszam za to.
Czułem się nie swojo i Jungkook najwyraźniej też. Gdy siostra przyniosła mi szklankę wody wypiłem ją duszkiem, następnie wstając z miejsca.
ㅡ Pójdę już.
ㅡ Nie wygłupiaj się. Siedź. ㅡ Westchnęła.
ㅡ Nie. Tylko wam przeszkodziłem. Do zobaczenia. ㅡ Rzuciłem, szybko wychodząc z domu wręcz biegiem. Czułem się okropnie. Niby z Jungkookiem jesteśmy w ukryciu, ale to nie było moje życie. Miał żonę, a wkrótce będzie miał także i dziecko. Z czasem nie będzie brakować mu czasu na mnie. W dodatku, gdy Soonhee się kiedyś dowie o naszym romansie będziemy skończeni, a dziecko będzie się wychowywać bez ojca. ㅡ Jestem głupi. Naprawdę głupi. ㅡ Szepnąłem. Od początku wiedziałem, że robię źle, ale nie mogłem przestać. Musiałem znaleźć na to sposób. Gdy tylko zaszedłem do parku rozwiązanie jakby samo przyszło mi pod nos.
ㅡ Jimin! ㅡ Usłyszałem. Spojrzałem przed siebie zauważając chłopaka na rowerze.
ㅡ Minseo.
ㅡ Mówiłem, że jak na siebie wpadniemy to zapraszam na kawę. ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ Ja naprawdę..
ㅡ Nie chce odmowy. ㅡ Westchnął.
ㅡ W porządku. Chodźmy na kawę.
ㅡ Coś się stało? ㅡ Spytał idąc tuż obok mnie prowadząc przy sobie rower.
ㅡ Um.. nie. Nic się nie stało.
ㅡ Jesteś smutny. Jeśli chcesz możesz się wygadać.
I tak byś nie zrozumiał...
ㅡ Wszystko w porządku. Dziękuję za troskę. Idziemy?
ㅡ Jasna sprawa.
Razem zaszliśmy do najbliższej kawiarni. Tam zajęliśmy wolne miejsca zamawiając kawę.
ㅡ Czym się zajmujesz? ㅡ Spytałem.
ㅡ Pracuje jako informatyk w jednej firmie. Rower to mój sposób na oderwanie się. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ A ty?
ㅡ Um.. piszę opowiadania.
ㅡ Jesteś pisarzem? ㅡ Zdziwił się, a gdy Skinąłem głową chłopak wyjął telefon pokazując mi audiobook z tytułem mojej książki. Zarumieniłem się spuszczając głowę. ㅡ To twoja książka, prawda?
ㅡ T-tak.
ㅡ Ale nie ma nic do wstydu. To moja ulubiona powieść. Słucham jej już trzeci raz.
ㅡ Naprawdę?
ㅡ Nie słuchasz wiadomości, prawda? Twoja książka jest prawie na szczycie w rankingu. ㅡ Odparł. Spojrzałem na niego zszokowany. ㅡ Naprawdę nie słuchasz? Wow.
ㅡ Wiesz... Nie interesują mnie moje książki. Piszę je dla zabawy, nie dla sławy. Nie sądziłem, że tak szybko się wybije.
ㅡ Twoje książki są cudowne. No nic... Kiedy kolejna część?
ㅡ Nie mam pojęcia. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Nie mam weny by pisać.
ㅡ Szkoda. Jestem ciekawy co będzie dalej.
ㅡ Przepraszam. Postaram się jak najszybciej się zabrać za pisanie.
ㅡ Spokojnie. Nie poganiam.
***
Po spotkaniu z Minseo, które trwało dwie godziny wróciłem do domu. Czułem się jak normalny człowiek i spokojny. Nie taki, który odbija siostrze męża.
Wszedłem do domu zdejmując buty na korytarzu.
ㅡ Cholera nie strasz mnie. ㅡ Powiedziałem, gdy wszedłem do salonu zauważając chłopaka na kanapie.
ㅡ Wybacz. Nie chciałem. Gdzie byłeś?
ㅡ Ile czasu tu siedzisz? I jak wszedłeś?
ㅡ Znalazłem zapasowe klucze i przyszedłem jakieś pół godziny temu? Chciałbym porozmawiać o tym co się stało u nas i jak nas zastałeś.
ㅡ Nie chce o tym rozmawiać, bo nie ma o czym. To wasze życie. ㅡ Mruknąłem idąc do kuchni.
ㅡ Jiminnie... ㅡ Poszedł za mną. ㅡ Posłuchaj mnie. Wiem, że będziemy mieć dziecko... Ale... Ja kocham ciebie. Tylko ciebie. Ja...
ㅡ Dosyć. Mieliśmy się ukrywać, ale.. Ja tak nie mogę. Nie możemy wiecznie się ukrywać.
ㅡ Kochanie..
ㅡ Nie mów tak do mnie. ㅡ Poprosiłem. ㅡ Niszczę wasze małżeństwo. Jestem takim idiotą. ㅡ Schowałem twarz w dłoniach.
ㅡ Nie. Nie jesteś. To ja jestem idiotą, bo mam żonę, a kocham kogoś innego.
ㅡ Powiem jej. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Powiem Soonhee o nas.
ㅡ Jimin...
ㅡ Przestań. ㅡ Poszedłem na korytarz. Założyłem buty chcąc wyjść z domu, lecz poczułem uścisk na nadgarstku.
ㅡ Skoro tak to ja powinienem jej powiedzieć. Tylko przyznaj jedną rzecz. Kochasz mnie? Szczerze.
ㅡ Bardzo kocham Guk, ale sądzę, że Soon powinna wiedzieć. Nie mogę już tak. Nie mogę. ㅡ Przytuliłem go.
ㅡ A może nie musi wiedzieć?
ㅡ Co?
ㅡ Nie musimy nic mówić, po prostu... Zerwiemy. ㅡ Szepnął. ㅡ Tak by było lepiej... I nic nie stracimy oprócz siebie.
Zamilkłem chcąc się zapaść pod ziemię, a w klatce poczułem uścisk.
ㅡ Tak.. To... chyba lepsze rozwiązanie. ㅡ Odsunąłem się spuszczając głowę, a w oczach pojawiły się łzy.
ㅡ W takim razie.. ㅡ Uniósł mój podbródek wpijając mi się w usta. ㅡ Żegnaj Jiminnie. Bardzo cię kocham i będę kochał.
ㅡ Dlaczego to utrudniasz? ㅡ Zacząłem płakać. ㅡ Nie chce. Nie. ㅡ Wtuliłem się w niego.
ㅡ Jiminnie... Nie rozstajemy się na zawsze.
ㅡ Wiem. ㅡ Wyszlochałem.
ㅡ Pójdę już by tego nie utrudniać. ㅡ Musnął moje czoło wychodząc z domu. Stałem w korytarzu dobre kilka minut aż w końcu się ruszyłem do sypialni. Chwyciłem pierwszą lepszą rzecz jaka była, czyli stary wazon rzucając nim w ścianę. Podobne zrobiłem, kilkoma innymi przedmiotami aż w pokoju powstał istny bałagan.
ㅡ Cholerne życie! ㅡ Krzyknąłem siadając w kącie i wybuchając płaczem. ㅡ Czemu on? Czemu? ㅡ Wyszlochałem kopiąc w szafkę nocną, która się wywróciła, a wraz z nią lampka.
***************
05.08.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top