7

Jungkook POV.

Siedziałem w pracy patrząc tępo w ekran komputera. Byłem załamany i rozdarty, bo moje życie i prawdziwa miłość właśnie odeszły.

ㅡ Kurwa. ㅡ Uderzyłem w biurko.

ㅡ Co jest? ㅡ Spytał Yoongi, który od razu przyszedł. ㅡ Jungkook? Wszystko w porządku?

ㅡ Nic nie jest. ㅡ Szepnąłem zaczynając płakać.

ㅡ Hej, co jest? Przecież będziesz ojcem. Powinieneś się cieszyć.

ㅡ Nie mam zamiaru! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Straciłem wszystko.

ㅡ Stary o co chodzi?

ㅡ O Jimina... Ja.. ja go kocham. ㅡ Szepnąłem wybuchając płaczem.

ㅡ Kochasz? Przecież...

ㅡ Nie zrozumiesz. ㅡ Wstałem zakładając płaszcz.

ㅡ Poczekaj. ㅡ Podszedł kładąc dłonie na mych barkach. ㅡ Usiądź. Weź głęboki wdech. A teraz opowiedz mi od początku co się dzieje.

*

ㅡ Rozumiesz?

ㅡ Grubo, ale się wpakowałeś, Jungkook. Nie wiem jak ci pomóc. Jak powiesz Hee będzie dym, a Jimina tak czy inaczej nie będziesz mógł unikać. Jest twoim szwagrem.

ㅡ Wiesz myślałem, że mi pomożesz.

ㅡ Guk. Przepraszam cię, ale naprawdę... Jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.

ㅡ Nie ma sensu. Idę do domu. Potem odrobię godziny. Do zobaczenia. ㅡ Rzuciłem opuszczając pomieszczenie, a potem budynek. Zamiast do domu pojechałem do Chima. Brakowało mi go.

Gdy dotarłem na miejsce podszedłem do drzwi pukając. Usłyszałem kroki, a po chwili otworzył mi blondyn.

ㅡ Co tu robisz? ㅡ Spytał. Widząc jego opuchnięte oczy i bladą twarz, serce się krajało. Wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi, a następnie przytulając go. ㅡ Nie. Nie rób tak.

ㅡ Cholernie cię kocham i cholernie za tobą tęskniłem. Jimin... Mam dosyć już tego bólu. ㅡ Spojrzałem mu w oczy. ㅡ Mam dosyć.

ㅡ Myślisz, że mnie nie boli?

ㅡ Co mam robić?

ㅡ Nie wiem. ㅡ Szepnął spuszczając głowę.

ㅡ Chim.. ㅡ Zacząłem, a gdy na mnie spojrzał wpiłem mu się w usta. Tego mi brakowało. ㅡ Bądźmy w ukryciu. Nie będę mógł spokojnie żyć bez ciebie. Błagam cię.

ㅡ Tak nie można.

ㅡ Nikt nie będzie podejrzewał. Jesteśmy przecież szwagrami.

ㅡ A-ale...

ㅡ Kocham cię. ㅡ Musnąłem go w usta kładąc dłoń na jego policzku. ㅡ Bardzo.

ㅡ Jungkook..

ㅡ Zrobię wszystko by z tobą być, Chim. Mogę stracić wszystko. W dupie to mam, ale nie mam zamiaru stracić ciebie, jasne? Zależy mi na tobie, Jimin. Proszę cię zgódź się. Nic nie czujesz? ㅡ Spytałem obejmując go bardziej w pasie.

ㅡ  Czuje aż zanadto. ㅡ Westchnął.ㅡ Dobrze. Możemy tak zrobić, ale jak coś pójdzie nie tak kończymy to.

ㅡ Rozumiem. Tylko mam jedną prośbę.

ㅡ Jaką?

ㅡ Nie bądź zazdrosny, gdy będę z Hee. Nie chciałbym żeby się wydało.

ㅡ Spróbuje. A teraz chodź na górę. ㅡ Rzekł chwytając mnie za rękę i prowadząc na piętro.

***

Zdyszeni padliśmy na łóżko oddychając ciężko po udanych dwóch rundach. Przytuliłem do siebie chłopaka całując go w czubek głowy.

ㅡ Czuję się o wiele lepiej. Uwierz.

ㅡ Wierzę. Czuję się tak samo Gukie. ㅡ Uśmiechnął się szeroko całując mnie w policzek. ㅡ Bym to zrobił jeszcze raz.

ㅡ Mówisz? Niestety muszę wracać. Twoja siostra na pewno już wróciła.

ㅡ Nie chce byś szedł. ㅡ Mruknął wtulając się we mnie.

ㅡ Przyjdę jutro hm?

ㅡ Na pewno?

ㅡ Obiecuję. ㅡ Pocałowałem go w czoło, następnie wstałem zaczynając się ubierać. Gotowy spojrzałem na młodszego, który nie miał zamiaru wstać. ㅡ Jiminnie..

ㅡ Podejdź. ㅡ Pokazał dłonią. Zaśmiałem się robiąc co kazał, a ten objął mnie za karkiem przyciągając do siebie i całując w usta. ㅡ Chcę jeszcze jedną rundę.

ㅡ Kochanie kiedy indziej.

ㅡ Jungkookie... ㅡ Jęknął niezadowolony. ㅡ Jedna, szybka runda. Nie musisz się rozbierać przecież. ㅡ Odparł i niespodziewanie położył dłoń na mym kroczu. Wstrzymałem oddech patrząc mu w oczy.

ㅡ W porządku. Ale szybka.

*


Po naprawdę szybkiej rundzie Guk, wrócił do swojego domu. Po tym poczułem pustkę i samotność. Tak ma to teraz wyglądać? Ukrywanie romansu przed własną siostrą i rodzicami? Nie sądziłem, że mnie to spotka.

Jednakże rozmyślałem nad tym głębiej i zastanawiałem się czy to dobry pomysł. Ponieważ nie będę przecież do końca życia w romansie z Gukiem, a jeśli będę wszyscy będą uważali mnie za starego kawalera.

ㅡ Ugh... ㅡ Warknąłem siedząc przed komputerem nie mogąc nic wymyśleć. Najtrudniejsze zawsze było pierwsze zdanie. Potem wszystko szło jak z automatu. ㅡ Mam dosyć. ㅡ Mruknąłem wstając i podchodząc do szafy. Przebrałem się, a następnie zszedłem na parter zakładając buty i wychodząc.

Wolnym krokiem poszedłem na spacer podziwiając piękną aurę natury. Niebo powoli zmieniało swój kolor z pomarańczowego na granatowy. Spojrzałem wyżej zauważając pół księżyc. Był taki piękny.

Po chwili poczułem ból upadając na ziemię.

ㅡ O mój boże. Przepraszam. ㅡ Powiedział jakiś mężczyzna, który pomógł najpierw mi wstać, a potem podniósł swój rower. Był to wysoki brunet i dobrze zbudowany, a na dodatek przystojny. ㅡ Zagapiłem się i nie zauważyłem Pana..

ㅡ Proszę tylko nie Pan. Czuję się staro. ㅡ Uśmiechnąłem się z grymasem.

ㅡ Przepraszam. Bardzo boli? ㅡ Spytał podchodząc do mojej osoby chcąc dotknąć, lecz odsunąłem się. ㅡ Wybacz. Jestem Lee Minseo.

ㅡ Park Jimin. ㅡ Uścisnąłem jego dłoń, którą podał.

ㅡ Skądś kojarzę to nazwisko.

ㅡ Może gdzieś przypadkowo usłyszałeś. Pójdę już.

ㅡ Czekaj. W ramach przeprosin chcę cię zaprosić na kawę. Proszę. Na pewno będziesz miał siniaka.

ㅡ Nie trzeba.

ㅡ Um... No dobrze. ㅡ Posmutniał. ㅡ I tak wiszę ci kawę. Jeśli jeszcze raz się spotkamy postawię ci.

ㅡ Jasna sprawa. ㅡ Odparłem, a chłopak z uśmiechem odjechał. Syknąłem cicho łapiąc się za bok i powolnym krokiem wracając do domu. Tam od razu poszedłem do łazienki zdejmując bluzkę widząc duży czerwony ślad. Oj na pewno będzie siniak. ㅡ No po prostu super.

*************************

26.07.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top