4
Następnego dnia zabrałem wolne w pracy. Musiałem odpocząć, ale od czego? Po wcześniejszym spotkaniu z Jiminem czułem się jakoś dziwnie. Miałem mieszane uczucia.
Siedziałem w salonie pijąc alkohol. Musiałem się zrelaksować mając głupie nadzieję, że to pomoże, lecz to jeszcze bardziej mnie pogrążało w myślach. Byłem już lekko wstawiony, ale nadal świadomy swoich czynów.
ㅡ Jungkook! ㅡ Usłyszałem z korytarza, a następnie kroki. ㅡ Dlaczego pijesz? To nie podobne do ciebie. Od wczoraj jest z tobą coś nie tak.
ㅡ Soon-hee... ㅡ Wybełkotałem. ㅡ Wiesz, że znamy się tyle lat? ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Ale czy ty mnie szczerze kochasz?
ㅡ Jungkook....kocham cię. Nie bez powodu przyjęłam twoje zaręczyny, a następnie za ciebie wyszłam.
ㅡ Zaręczyny? Przecież ich nie było. ㅡ Zauważyłem.
ㅡ Tak, wiem..., ale kochasz mnie?
ㅡ Kocham. ㅡ Szepnąłem, a przez alkohol płynący we mnie zacząłem płakać.
ㅡ Kookie... ㅡ Objęła mnie ramieniem i przytuliła. ㅡ Co się dzieje?
ㅡ Nic...nie zwracaj na to uwagi. ㅡ Pociągnąłem nosem. ㅡ Chodź tu. ㅡ Przycignąłem ją do pocałunku. Z jakże delikatnego i czułego pocałunku przerodził się w namiętność i pożądanie. Powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań jednak w pewnej chwili zauważyłem twarz swojego szwagra tuż przed oczami. Nie wiem dlaczego. Może przez to, że Soon-hee jest do niego podobna? Nie wiem, ale to wszystko przerwało naszą zabawę. Odsunąłem się oddychając ciężko.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Powiedziałem. Wstałem i chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki. Stanąłem przed umywalką i spojrzałem w swoje odbicie. Zacząłem coś czuć we wnętrz siebie, a nie chciałem tego czuć.
Przepłukałem twarz wodą wycierając następnie ją ręcznikiem. Zdecydowałem pójść spać, aby się nie męczyć z myślami. Wyszedłem z łazienki idąc najpierw do kuchni, gdzie była moja żona.
ㅡ Soon-hee... ㅡ Podszedłem do niej od tyłu, lecz mnie odepchnęła. ㅡ Nie gniewaj się. ㅡ Westchnąłem.
ㅡ Nie kochaliśmy się od dwóch tygodni zanim wyjechałam w delegację, a kiedy w końcu mam ochotę ty się wycofujesz.
ㅡ To nie tak....jestem zmęczony, pijany zrozum.
ㅡ Nie mogę. Raz na jakiś czas masz wolne i wolę z tego skorzystać.
ㅡ Ty? Mówisz teraz tylko o sobie, a pomyślałaś czy ja mam może ochotę? Nie...więc lepiej pomyśl, a później zaczynaj te cholerne kłótnie. ㅡ Fuknąłem idąc do naszego pokoju. Przebrałem się w piżamę i wszedłem pod kołdrę. Zasnąłem po kilku minutach.
***
Kilka dni później...
Każdego dnia czułem się coraz co dziwniej. Tak jakby tęsknota? Brak czegoś? Smutek? Uczucie pustki? Sam nie wiem...
Siedziałem w pracy nie mogąc się skupić na żadnej czynności co nie umknęło uwadze mojemu współpracownikowi, a zarazem przyjacielowi.
ㅡ Co ci? ㅡ Spytał rzucając teczkami na moje biurko.
ㅡ O co ci chodzi? ㅡ Jęknąłem zmęczony wyglądając przy tym jak dziecko. ㅡ Daj mi spokój. ㅡ Mruknąłem próbując skupić się na dokumentach, które miałem przeczytać i podpisać.
ㅡ Jesteś nie obecny, mamroczesz pod nosem. Zakochałeś się? ㅡ Powiedział żartem, bo wiedział, że mam żonę.
ㅡ Jesteś głupi? Mam żonę.
ㅡ Przecież wiem gamoniu. Po prostu wyglądasz jak nastolatka, która wzdycha widząc plakat swojego idola..
ㅡ Wcale nie.
ㅡ Tak, tak. Tam masz dokumenty. Muszą być na jutro. Słuchaj.. kiedyś przedstawiałeś mi swojego szwagra. Jimin, tak? Mam prośbę. Dałabyś mi jego numer?
ㅡ Nie. Idź już. Zajmij się pracą.
ㅡ Ale Jungkook... Pomóż przyjacielowi. Spodobał mi się.
ㅡ Ma już kogoś. Wybacz, Yoongi.
ㅡ Co? Ma kogoś?
ㅡ Przykro mi. Naprawdę wracaj na stanowisko. ㅡ Westchnąłem. Chłopak wyszedł będąc przybitym. Nie chciałem go okłamywać, ale musiałem. Wtedy zastanowiłem się nad jego słowami. Zakochałem się? Niemożliwe. Nigdy nie kochałem chłopaka. Jak to się stało? Chcąc to sprawdzić wstałem ubierając płaszcz. ㅡ Pilnuj firmy, Yoongi. Muszę gdzieś wyjść. ㅡ Powiedziałem i nie czekając na jego pytania wybiegłem z pomieszczenia, a następnie z budynku wsiadając do swojego auta. Ruszyłem z piskiem opon.
Po kilku minutach dojechałem na miejsce. Wyszedłem z samochodu i podbiegłem do drzwi zaczynając pukać i używać dzwonka jednocześnie. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły, a przede mną stanął Park w samym... szlafroku i mokrymi włosami.
ㅡ Jungkook? Co ty tu robisz? ㅡ
ㅡ Możemy porozmawiać?
ㅡ Um.. w porządku. Wejdź. ㅡ Odsunął się robiąc mi miejsce. Wszedłem do środka idąc do salonu, gdzie usiadłem na kanapie. ㅡ O czym?
ㅡ Mogę coś sprawdzić? ㅡ Wstałem przybliżając się do niego.
ㅡ Co takie-... ㅡ Urwał, gdy wpiłem mu się w usta. ㅡ Kook poczekaj. Tak nie może być.
ㅡ Wiem, ale.... chyba się w tobie zakochałem. ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę.
ㅡ Ale jesteś z moją siostrą. ㅡ Odsunął mnie.ㅡ Nie możemy razem być.
ㅡ Wiem, wiem, wiem! ㅡ Powtarzałem krzycząc ostatnie słowo. ㅡ Wiem to, dlatego jest mi trudno. ㅡ Powiedziałem zdesperowany z powrotem siadając na kanapie chowając twarz w dłoniach. ㅡ Kocham Soon-hee, ale...ale jako przyjaciółkę tylko jej tego nie mówię.
ㅡ To dlaczego się z nią ożeniłeś?
ㅡ Musiałem. Wasi i moi rodzice, a głównie ona. Byliśmy na studiach. Byliśmy przyjaciółmi, lecz przespaliśmy się na jednej imprezie. Nie byłem taki pijany by nie zapomnieć o prezerwatywie, ale kilka dni po tym Hee oznajmiła, że jest w ciąży, ale najpierw oznajmiła to rodzicom z obu stron zamiast mi. Rozkazali pobrać się od razu, bo byli wielce przekonani, że to moje. Byłem nie świadomy co oni kombinują. Dopiero, kiedy zaprowadzono mnie do ołtarza dowiedziałem się o wszystkim. Nie mogłem się sprzeciwić. To by pogorszyło moją sytuację. Ożeniłem się z nią, a kilka dni później wyszło na jaw, że kłamała. Nie była wcale w ciąży, a złapała tylko jakąś grypę żołądkową, ale było za późno. Stałem się jej mężem. ㅡ Westchnąłem głośno. ㅡ Ale...muszę z tym żyć. Chociaż ciągle się kłócimy.
ㅡ Ja...ja nie wiedziałem, ale wiem, że to nie jest szczęśliwe małżeństwo, Jeon.
ㅡ A co mam zrobić? ㅡ Podniosłem odrobinę ton głosu. ㅡ Wziąć rozwód? Przecież nie mogę. Moja mama by mnie zabiła, a jakiś czas temu do mnie zadzwoniła. Spytała kiedy będą wnuki. Co miałem jej powiedzieć? Nie chcę na razie dzieci.
ㅡ To co masz zamiar zrobić dalej?
ㅡ To co do tej pory. Będę pracował, mówić codziennie, że ją kocham, a za kilka miesięcy planować dzieci. ㅡ Westchnąłem wstając. ㅡ Przepraszam cię.
ㅡ Nie przepraszaj. Może znajdzie się jakieś rozwiązanie?
ㅡ Tak tylko jakie?
ㅡ Coś na pewno się znajdzie. Zrobię nam herbaty i pomyślimy.
ㅡ Nie, usiądź. ㅡ Chwyciłem go za rękę przyciągając do siebie tak, że usiadł na mnie okrakiem. ㅡ Mogę? ㅡ Spytałem zarzucając mu lekko wilgotne włosy za ucho.
ㅡ Jungkookie..
ㅡ Proszę..
ㅡ No dobrze. ㅡ Westchnął. Uśmiechnąłem się wpijając mu się w usta. Po kilku chwilach pogłębiłem pocałunek zjeżdżając dłońmi na jego pośladki ściskając je. ㅡ Może już wystarczy? Wiesz, że nie powinniśmy.
ㅡ Wiem o tym doskonale. Ale nie mam zamiaru kończyć. ㅡ Mruknąłem kładąc go plecami na kanapie zwisając nad nim. Przyssałem się na jego szyi tworząc malinkę, a rękami rozwiązałem jego sznurek od szlafroka ukazując jego całkowitą nagość. ㅡ Jesteś piękny. ㅡ Szepnąłem napawając się widokiem ciała starszego.
ㅡ Guk... ㅡ Zarumienił się odwracając wzrok. Zaśmiałem się odrywając się od niego. Ściągnąłem swoją koszulkę oraz spodnie. Powróciłem do jego ust dodając do zabawy język. Nigdzie się nie śpieszyliśmy co było przeciwieństwem Hee.
Otarłem się swoją męskością o tą Jimina przez co z jego jak i moich ust wypłynęły jęki. Powtórzyłem tę czynność jeszcze kilka razy, a następnie zacząłem jeździć językiem po torsie chłopaka aż do podbrzusza. Spojrzałem z dołu na jego twarz, która była cała zarumieniona, a głowa była lekko odchylona do tyłu. Uśmiechnąłem się pod nosem zaczynając składać pocałunki na udach przybliżając się do krocza młodszego, który domagał się uwagi jednak ominąłem go stawiając sobie inny cel. Przyjechałem językiem po jego dziurce zaczynając go wkładać i wykładać i tak na zmianę.
ㅡ Ah! Jungkookie~~ ㅡ Jęknął przez co czułem satysfakcję, ale po kilku minutach znudziło mnie to, dlatego włożyłem w niego pierwszy palec. ㅡ Kook! ㅡ Krzyknął. ㅡ To boli... ㅡ Stęknął. ㅡ Co ty wiesz o stosunku dwóch facetów?!
ㅡ Jimin. Spójrz na mnie. ㅡ Poprosiłem. Zrobił to co kazałem. ㅡ Chcesz tego?- Spytałem wyciągając z niego palec.
ㅡ Gdybym nie chciał....już dawno bym przerwał. ㅡ Oburzył się, ale widząc moją niepewność podniósł się do siadu obejmując mój kark. ㅡ Chce tego Jungkook. ㅡ Zapewnił i złożył czuły pocałunek. ㅡ Proszę, kochaj się ze mną. ㅡ Uśmiechnął się patrząc mi w oczy. Odwzajemniłem gest wpijając się w usta. Dodając teraz dwa palce. Młodszy krzyknął z bólu. ㅡ Idioto musisz mieć lubrykant.
ㅡ Serio? ㅡ Zdziwiłem się.
ㅡ Niewierze. ㅡ Przybił piątkę z czołem. ㅡ Biegnij do sklepu.
ㅡ Skąd miałem wiedzieć? Nigdy nie robiłem tego z chłopakiem.
ㅡ Daj spokój. Idź do sklepu. Już. Pospiesz się. Masz pięć minut.
ㅡ Dobra. Zaraz wracam. ㅡ Wstałem ubierając się, a następnie opuściłem dom biegnąc do sklepu. Kupiłem odpowiednie rzeczy wracając do Chima. ㅡ Jestem. ㅡ Powiedziałem dysząc. Rozebrałem się ponownie znajdując się pomiędzy nogami młodszego. Rozlałem żel na palce, które zaraz włożyłem w chłopaka, który się skrzywił z bólu. ㅡ Ćśś... Spokojnie zaraz będzie dobrze. ㅡ Zapewniałem ścierając jego łzy z policzków. Zacząłem robić tak zwane nożyce dla lepszego rozciągnięcia, a na sam koniec dodałem trzeci palec. Chłopak przegryzał wargę, aby stłumić krzyki. Po chwili wyjąłem wszystkie palce, a potem rozlałem żel na swojego członka. ㅡ Gotowy? ㅡ Spytałem, delikatnie głaszcząc jego policzek patrząc przy tym intensywnie i z troską w jego oczy.
ㅡ Tak, możesz zaczynać. ㅡ Posłał lekki uśmiech następnie przymykając oczy przygotowując się na mały ból.
ㅡ Jiminnie...patrz na mnie. ㅡ Powiedziałem łagodnie. ㅡ Obiecuję, że będę delikatny. ㅡ Szepnąłem nachylając się nad nim i opierając łokcie po obu stronach głowy. Wpiłem się w te miękkie, pulchne oraz malinowe usta powoli się w niego zanurzając. Gdy byłem już całą swoją długością odczekałem kilka minut, aby się przyzwyczaił.
Kiedy dał znak bym mógł zacząć zrobiłem pierwsze pchnięcie. Z oczu chłopaka poleciało kilka łez, ale szybko je starłem.
*
ㅡ Jungkookie.... Szybciej! ㅡ Prosił zaciskając swoje palce na moich plecach. Pewnie będę miał ślady, ale to nic. Wykonałem polecenie kochanka nabijając się w niego z całej siły. ㅡ O! T-tam! ㅡ Krzyknął wyginając się w łuk, więc próbowałem celować w to miejsce. ㅡ J-jesteś najlepszy. ㅡ Wysapał wychodząc mi biodrami naprzeciw. Zaprzestałem wykonywać pchnięcia. Odwróciłem chłopaka na brzuch ponownie się w niego nabijając tym razem go nie oszczędzając wykonywując mocne i szybkie pchnięcia.
Czułem, że jestem bliski szczytu, dlatego zwolniłem ruchy bioder wykonując tym razem głębokie, wolne ruchy.
ㅡ Jungkookie...Ja zaraz. ㅡ Szepnął, więc złapałem w dłoń jego członka stymulując go. Rzeczywiście chłopak doszedł już po kilku minutach.
Aby sam dojść przyśpieszyłem znowu ściskając jego pośladki. Osiągnąłem szczyt spuszczając się w wnętrzu młodszego. Wyszedłem z niego stawając na równe nogi.
ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytałem kucając przed nim głaszcząc go po głowie.
ㅡ Wspaniale. ㅡ Szepnął uśmiechając się promiennie co odwzajemniłem
ㅡ Jiminnie....
ㅡ Hm?
ㅡ Kocham cię. ㅡ Powiedziałem składając czuły pocałunek na jego czole.
*******************
20.06.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Wiem wiem, że za szybko. Przepraszam!
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top