VIII
Jimin:
- Znasz tego mężczyznę? – zapytałem czarnowłosego nadal obserwując bezdomnego, który chodził w tę i z powrotem pod blokiem, co chwilę zatrzymując się aby spojrzeć na okna budynku.
Odwróciłem głowę, aby zobaczyć Mina, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bledszy.
- Yoongi? Słyszysz mnie?
- Ja... Ja... Nie. Nie znam go – odpowiedział słabym głosem i szybko odszedł od okna. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach, które, jak zauważyłem, lekko się trzęsły.
Od razu odwróciłem się od okna, podszedłem do chłopaka i kucnąłem przy nim.
- Ej, skarbie... widzę, że coś jest nie tak – przeczesałem czarne włosy chłopaka i lekko uniosłem jego głowę –Proszę, nie okłamuj mnie, bo zaraz zejdę do niego i zapytam kim jest i czego tutaj szuka.
- Nie. Nie, błagam – powiedział szybko z załzawionymi oczami. Jego ciało drżało zupełnie jak jego głos.
Cała ta sytuacja była dla mnie bardzo dziwna. Skoro Yoongi nie znał tego mężczyzny to dlaczego tak zareagował jak tylko go zobaczył?
Musi coś wiedzieć.
Ale dlaczego nie chce mi powiedzieć kto to jest?
- To twój były klient? – naciskałem dalej.
- Kurwa, przestań! Skończ, rozumiesz?! – Yoongi zakrył uszy dłońmi i szybko wstał z kanapy kierując się w stronę łazienki gdzie po chwili zniknął trzaskając drzwiami.
Zszokowany zachowaniem chłopaka nie potrafiłem ruszyć się z miejsca przez kolejne kilka minut. Dopiero po tym czasie wstałem i lekko zapukałem w drzwi, za którymi był czarnowłosy.
- Yoongi, możesz wyjść? Martwię się o ciebie, stąd te wszystkie pytania... przecież wiesz, że nie chcę źle.
Zero odpowiedzi.
- Kurwa – mruknąłem pod nosem – Proszę cię wyjdź i porozmawiajmy normalnie.
Stałem pod drzwiami jeszcze kilka minut, aż zdecydowałem.
Muszę wiedzieć kim jest ten bezdomny.
W ciągu sekundy znalazłem się przy drzwiach i założyłem buty oraz kurtkę. Wyleciałem na korytarz i nawet nie spojrzałem w stronę windy tylko od razu udałem się na schody. Trzy minuty później byłem przed wejściem do bloku. Rozejrzałem się kilka razy na prawo i lewo, ale nigdzie nie widziałem mężczyzny, który jeszcze chwilę temu stał w dokładnie tym miejscu co ja teraz.
Nie poddam się tak łatwo.
Spojrzałem w prawo i przy drugiej latarni zauważyłem cień. Od razu udałem się w tamtą stronę.
- Ej ty! – krzyknąłem – Chyba musimy porozmawiać.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, ale jak tylko mnie zobaczył zaczął uciekać. Rzuciłem się za nim biegiem.
Niestety osiedle, na którym mieszkałem miało jedną wadę. Cały teren był pełen ścieżek, które rozrastały się w kolejne, a te w kolejne. Więc jak tylko bezdomny skręcił w jedną z uliczek, a ja wbiegłem tam 10 sekund później, jego już nie było.
- KURWA MAĆ! I TAK CIĘ ZNAJDĘ. DOWIEM SIĘ KIM JESTEŚ I CZEGO CHCESZ OD MOJEGO YOONGIEGO!
Nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Stałem dysząc i drżąc ze złości.
- Zapamiętaj sobie. Nie zadziera się z Park Jiminem – mruknąłem pod nosem i wróciłem do mieszkania.
Rozejrzałem się po salonie, ale Yoongiego w nim nie było, więc stwierdziłem, że chłopak dalej siedzi zamknięty w łazience. Ponownie stanąłem pod drzwiami pomieszczenia i zapukałem w nie.
- Byłem na zewnątrz, Yoongi. Chciałem pogadać z tym facetem i dowiedzieć się czego tutaj szuka. Dzieliły mnie milimetry od złapania go i wypytania o wszystko, bo jak widzę ty nie ufasz mi na tyle żeby cokolwiek powiedzieć – wziąłem głęboki oddech - Uciekł mi, a to wszystko przez te pieprzone uliczki. Dowiem się o co chodzi w całym tym pieprzonym obserwowaniu i wypytywaniu Heechula o ciebie. Albo ty mi to powiesz, albo sam do tego dojdę.
Po kilkunastu sekundach ciszy usłyszałem jak drzwi łazienki się uchylają i postanowiłem się lekko odsunąć. W ich progu pojawiła się postać mojego Yoongiego, bledsza niż zwykle oraz ze śladami po łzach.
- Chcę iść spać, Jimin – powiedział cicho, a jego głos był dziwnie zachrypnięty. Wydawało się, że ledwo trzyma się na nogach z wyczerpania.
- Czyli nic mi nie powiesz? Okej rozumiem. Chodźmy spać – mimo złości widziałem w jakim stanie jest Yoongi, więc zdecydowałem się pomóc mu w drodze do łóżka. Sprawnym ruchem podniosłem chłopaka, przeniosłem go do salonu i położyłem na kanapie, a potem przykryłem kocem. Sam ściągnąłem koszulkę i ułożyłem się wygodnie na tymczasowym posłaniu. Jednak na drugim końcu łóżka niż czarnowłosy.
- Myślałem, że etap nieufności mamy już za sobą, ale widać wracamy do początku naszej znajomości – rzuciłem w stronę chłopaka, ale nie otrzymałem odpowiedzi, więc tylko westchnąłem głośno – Dobranoc, Yoongi.
Odwróciłem się tyłem do chłopaka i mimo wielu dręczących mnie myśli usnąłem dosyć szybko, zatapiając się w czerni snu.
Suga:
- To twój były klient?
Przesadził.
- Kurwa, przestań! Skończ, rozumiesz?! – emocje targały mną aż za bardzo. Gwałtownie wstałem z kanapy starając się ignorować zawroty głowy i ścisk w żołądku. Zatkałem uszy żeby już więcej nie słyszeć żadnych pytań i po chwili trzasnąłem drzwiami łazienki.
Stałem nad zlewem opierając o niego dłonie i starając się nie stracić równowagi. Czułem jak wszystko co znajduje się w moim żołądku podchodzi mi do gardła.
- Yoongi, możesz wyjść? Martwię się o ciebie, stąd te wszystkie pytania... przecież wiesz, że nie chcę źle.
Usłyszałem zatroskany głos Jimina, jednak teraz nie byłem w stanie go docenić. Mój rozum postanowił pierdolić swoją robotę i całkowicie się wyłączył, a ja starałem się resztkami sił zapanować nad organizmem. Dawno nie odczuwałem tak silnego stresu.
- Proszę cię wyjdź i porozmawiajmy normalnie.
Podniosłem głowę tak by popatrzeć w zdobione lustro gdzie zobaczyłem twarz, z której odpłynęła cała krew. Przez mroczki przed oczami nie potrafiłem rozpoznać siebie, ale wydawało mi się, że w odbiciu widać blond czuprynę.
Krótką chwilę potem usłyszałem kroki oddalające się od drzwi. Gdy Jimin od nich odszedł, niemal od razu rzuciłem się na kolana i nachylając się nad muszlą klozetową zwymiotowałem zawartość żołądka.
Moje ciało od razu otulił nieprzyjemny chłód i zacząłem się trząść. Oparłem się przedramionami o deskę i ciężko oddychałem nadal czując zawroty głowy. Z moich oczu niekontrolowanie ściekały łzy, aż po kilkunastu sekundach ponownie poczułem nieprzyjemny ścisk w żołądku i jeszcze raz zwymiotowałem.
- Ja pierdolę... - jęknąłem wyczerpany i zauważyłem, że mój głos jest zachrypnięty, prawdopodobnie z powodu intensywnych torsji.
Po drugim razie poczułem, że zawroty głowy ustępują. Wziąłem parę głębokich wdechów i ostrożnie podniosłem się z podłogi. Spuściłem wodę i podszedłem do zlewu od razu chwytając za szczoteczkę do zębów.
Moje ciało nadal lekko drżało z zimna i emocji, jednak mroczki przed oczami zniknęły. Patrzyłem nieobecnym wzrokiem na myjącego zęby chłopaka w lustrze, któremu w czarnych włosach było nawet ładnie.
- Znasz tego mężczyznę?
- Nie. Nie znam go.
W sumie nie skłamałem.
Nie chcę go znać.
Akurat gdy skończyłem myć zęby usłyszałem ponowne pukanie do drzwi.
- Byłem na zewnątrz Yoongi – po tych słowach Jimna nie chciałem słuchać już więcej. Zatkałem uszy by najlepiej nie słyszeć tego jak zaraz mój chłopak powie, że już wszystkiego się dowiedział.
Po dłuższej chwili odkryłem uszy i podszedłem do drzwi. Przekręciłem zamek i powoli je uchyliłem.
- Chcę iść spać, Jimin – powiedziałem cicho modląc się w duchu by mój chłopak nie kontynuował ciężkiego dla mnie tematu.
- Czyli nic mi nie powiesz? Okej rozumiem. Chodźmy spać.
Odetchnąłem z ulgą w duchu i za chwilę byłem już w ramionach blondyna.
Czułem się cholernie źle. Czułem się cholernie źle zaistniałą sytuacją oraz tym, że wiedziałem jaki żal miał do mnie Jimin za brak jakichkolwiek wyjaśnień mojego zachowania.
Przepraszam.
Nie mogę ci powiedzieć.
Jak coś mówi się na głos to to staje się prawdą.
A ja nadal wolę żyć nadzieją, że to co widziałem nie było prawdziwe.
- Myślałem, że etap nieufności mamy już za sobą, ale widać wracamy do początku naszej znajomości.
Zacisnąłem usta i starałem się zahamować łzy, które chciały się dostać do moich oczu. Nie wiedziałem co mógłbym odpowiedzieć.
- Dobranoc, Yoongi.
Tak bardzo pragnąłem teraz wsparcia Jimina. Jego silnych ramion i ciepłego ciała. Chciałem usłyszeć zawsze uspokajające mnie bicie jego serca jednak wiedziałem, że chłopak ułożył się za daleko mnie.
- Dobranoc, Jimin.
Ostatnie słowa wypowiedziałem jakby automatycznie. Moje powieki ani nie drgnęły, a oczy bez przerwy wpatrywały się w ciemność jaka mnie otaczała. W jednej chwili wróciło wszystko, czego się bałem. Wszystko co zabijało moją wartość, która najwyraźniej nigdy nie miała szans na wzrost.
Czasami mamy wrażenie, że uciekamy od swoich demonów. Odcinamy się od cierpienia i odnajdujemy anioły dające nam nowe nadzieje. Teraz już wiem, że demony zawsze wracają. Moje ciało znów zaczęło drżeć, a przed oczy wyobraźni zaczęły wkradać się sceny, których nigdy nie chciałem przeżywać ponownie.
Których nigdy nie chciałem przeżywać w ogóle.
Z moich oczu zaczęły sączyć się łzy. Byłem tak wyczerpany, że nie potrafiłem odróżnić jawy od snu. Nie wiedziałem, czy obrazy, które podsuwa mi wyobraźnia tylko mi się śnią czy już wariuję.
Moje ciało roztrzęsło się bardziej, a oddech znacznie przyspieszył. Naprawdę nie chciałem kolejnego ataku paniki, jednak nie potrafiłem kontrolować swojego ciała.
- Nie... Nie, zostaw mnie... Błagam... - starałem się mówić jak najgłośniej się da widząc przed oczami przerażającą postać mężczyzny, który się zbliżał w moją stronę.
Zacząłem się szarpać i nie potrafiłem kontrolować szlochu oraz drżenia ciała. Po chwili poczułem mocny uścisk i wrzasnąłem zamykając oczy.
Obrazy zniknęły razem z pojawieniem się ciepła drugiego ciała, które mocno mnie obejmowało. Starałem się uspokoić oddech i po chwili dotarł do mnie uspokajający rytm bicia serca.
Jimin.
- Yoongi! Słyszysz mnie? – zapytał przerażonym głosem i szybko się zorientowałem, że przytula mnie do swojej klatki piersiowej – co się dzieje, słyszysz mnie? – powtórzył gładząc moje włosy.
- Tak – szepnąłem pociągając nosem – nie puszczaj mnie – jęknąłem przestraszony i przyległem do niego mocniej.
- Nie zamierzam. Już wszystko dobrze. Chodźmy spać, skarbie – powiedział cicho i ucałował moje wilgotne czoło.
Pokiwałem delikatnie głową i od razu zamknąłem oczy skupiając się tylko i wyłącznie na biciu serca mojego chłopaka, który nadal uspokajająco gładził moje włosy. Dzięki temu, że w jego ramionach czułem się najbezpieczniej na świecie, moja wyobraźnia dała mi spokój i po kilkunastu minutach udało mi się usnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top