_ - 6 - _ EddMatt

Per. Edd

Kiedy byłem u siebie zegarek pokazywał godzine 8:00. Pracowałem nad nowym rysunkiem. Niewiem dlaczego, ale od pewnego czasu dziwnie się czuję przy Matt'cie. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem rudzielca.

Matt - hej Edd!

Edd - cz-cześć Matt - dlaczego się jąkam?

Matt - mogę wejść?

Edd - Oh tak, przepraszam.

Matt jak wszedł, usiadł na kanapie tam gdzie rysowałem.

Matt - Ale ty masz talent! - powiedział, biorąc szkicownik do ręki.

Edd - Dzięki (〃^ω^〃).

Usiadłem koło niego. Pokazałem mu kilka moich rysunków.

Matt - O nie! Zapomniałem! - wybiegł z mojego mieszkania, a ja znów zostałem sam.

Matt po chwili wrócił. W ręku trzymał małą jasno fioletową kopertę, róże zafarbowaną na zielnono (no wiecie, Matt wsadził białą róże do wody z barwnikiem) i coś zapakowane starannie w różowy papier ozdobny. To było nawet słodkie. Ja...ja chyba go kocham. Ale jak mu to powiedzieć?

Matt - Edd... To dla ciebie - narcyz wręczył mi te trzy rzeczy.

Edd - N-naprawdę? Dziękuje!

Wstawiłem piękną róże do wazonu i postawiłem na stół. Pierwsze odpakowałem list. W środku znajdowała się również jasno fioletowa kartka, ale z żółtymi gwiastkami na rogach. Przeczytałem to co było na niej napisane.

Jestem najgorszym człowiekiem na świecie
Bo niewidziałem nikogo innego niż siebie.
Ty otworzyłeś mi oczy
Swoim pięknem bo jesteś taki uroczy.
Nosisz bluzę zieloną
Masz dzuszę iście ubieloną.
Jak anioł z nieba spadłeś
Na mę ramie rękę kładłeś.
Kocham cię Edd'dzie słodki.
Ringo też pozna jakieś kotki.

Przeczytałem wiersz. To było piękne. On mnie kocha.

Matt - T-to może teraz otworzysz prezent?...(∩´﹏'∩)

Edd - ok

Otworzyłem prezent. Było to lusterko. Ale nie takie zwykłe jakie ma Matt. Ono było wyjątkowe. Było zielone z moim imieniem, na rączce był szary kotek przypominający moją kotkę Ringo, na samym lusterku (czyli tym szkle) była aureola anioła a po bokach małe skrzydełka. Patrzyłem prosto na lusterko, dlatego wyglądało jakbym był aniołem.

Matt - Edd...muszę ci coś powiedzieć

Edd - Tak?

Matt - b-bo j-j-ja ci-cię...

I w tym momęcie, ktoś zrobił z buta wieżdzam do mojego mieszkania. To był Eduardo.

Edd - *głos jaki zawsze przy tym robi* Eduardo!

Eduardo - GDZIE JEST TEN Z TYM WIELKIM ROBOTEM!!! ZAJENIE GO!!! ON ZABIŁ JON'A! TO TERAZ MUSI ZAPŁACIĆ! BO KTO TERAZ BĘDZIE PO MNOE POWTARZAŁ I MNIE TYM WKURZAŁ!!

Edd - po pierwszę:
NIE DRŻYJ SIĘ (czemy tu autokorekta napisała mi "muur"? W Trump'a się bawi?) W MOIM MIESZKANIU!
a po drugie:
To wina jego rodziców bo go zmusili i jak kogoś tak bardzo musisz zabić to ich. TORD'A NIEWOLNO CI TKNĄĆ BO ON JEST Z TOM'EM ROZUMIESZ!?

Eduardo - Ok dzięki Frajerzy... To znaczy Edd... *cichym szeptem* Frajer.

Eduardo wykurwił z mieszkania, a Matt wrucił do tego co mówił.

Matt - Edd... JA CIĘ KOCHAM!!!

Edd - Matt... Ja ciebie też.

Pocałowałem wyższego chłopaka w usta. Ten przez moment był zaskoczony, ale chwilę później odwzajemnił. Odkleiliśmy się od siebie i spokrzeliśmy sobie głęboko w oczy.

- time skip -

Siedzę z Matt'em u mnie i oglądamy Doctora Why. Po chwili wtuliłem się w niego i niewiem, kiedy zasnąłem

################################
Ok, sorry, że tak PUZYNO ale całą moją wene włorzyłam w prace na lekcji plastyki.

Piszcie mi dalej te pytania bo narazie mam jednon a potrzebuję conajmniej 10.

Może jutro pojawi się Next ale niejestem pewna. Pewnie tak bo sobota.

I pochwalę się że na moim zadupiu gdzie mieszkam otwodzyli KFC :3 Mamy maka to teraz KFC. Wiem to zajebiście interesująca historia XD.

PA! Do naxt'a!

Słów: 565

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top