_ - 17 - _ - +18 - _
Per. Tord
Siedzę z moim Tom'em na kanapie. On ogląda coś w telewizji, a ja leżąc na jego kolanach i czytam hentai. Była akurat scena seksu dwóch chłopaków. Zacząłem sobie wyobrażać, że to jestem ja z czarnookim. Po krótkiej chwili czułem jak krew napływa mi do przyrodzenia. Fuck! Nie teraz! Dobra, Tom chyba tego nie widzi. Czytałem dalej.
"
Daishi - A-Akinori sz-szybciej Ah~
Akinori - Jak sobie księżniczka życzy ~"
Dłużej już niewytrzymam! Muszę zrobić coś z moim kutasem. Nagle Tomy złapał mnie za krocze i zaczął lekko je ściskać. Odpowiedziałem mu cichym jękiem.
Tom - Widziałem jak Ci stanął ~
Tord - To czemu nic nie zrobiłeś?
Tom - Nie chciałem Ci przeszkadzać w lekturze, która musi być bardzo ciekawa, skoro się podnieciłeś.
Tord - Przy yaoi zawsze mi staje...
Chłopak zsunął mnie delikatnie ze swoich kolan, wstał, a następnie zawisnął nade mną. Zacząłem się czerwienić, bo wiedziałem, jak to się skończy.
Czarnooki robił mi malinki na szyii, jednocześnie jeżdżąc ręką pod moją bluzą.
Tom - Zróbmy to za kanapą.
Tord - Ok?
Szczerze, trochę mnie to zdziwiło, ale może Tomy chce wypróbować czegoś nowego. Wziął mnie na ręcę i położył na zimnej podłodze za kanapą.
Tom - Poczekaj tu, zaraz do Ciebie wrócę ~
Tom poszedł gdzieś, a ja leżałem na lodowatej podłodze. W sumie to przez zimno, byłem jeszcze bardziej napalony. Przez ten czas ja się rozebrałem. Ciekawe po co poszedł Tomy? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie mój chłopak który wrócił z... Kajdalnaki?! Były to kajdanki z różowym futerkiem.
Tom - Usiądź.
Tord - Ok.
Usiadłem posłusznie na podłodze. Tom skuł moje ręce kajdankami.
Tom - Teraz się połóż i zrelaksuj ~
Zrobiłem to co kazał. Czarnooki zaczął się rozbierać. Z kieszeni swoich spodni wyjął małe pudełko prezerwatyw. Wyciągnął jedną i założył na swojego penisa.
Tom - Jesteś gotowy?
Tord - Zawsze ~
Chłopak wszedł we mnie bardzo delikatnie. Cicho jęknąłem, bo Tomy otarł się o moją prostatę. Powoli się we mnie poruszał, jednak po chwili przyśpieszył. Tomy nachylił się nade mną i zaczął robić mi malinki na szyji.
Czułem, że zaraz dojdę. Nagle razem z czarookim usłyszeliśmy dźwięk otwierania się drzwi.
Tam - Hej chłopaki.
Tom zasłonił mi usta dłonią i wychylił się zza kanapy.
Tom - Cz-cześć Tamara! Co t-tu robisz?
Tam -Przyszłam was odwiedzić, a...co ty robisz?
Z tego co słyszałem Tam podeszła do nas. Gdy ją zobaczyłem zaczerwieniłem się lekko. Nie dość, że byłem nagi, to jeszcze Tom dalej we mnie był.
Tam - Emm...
Tord - Cz-cześć Tam! - powiedziałem nerwowo.
Tomy też był tą całą sytuacją zawstydzony. Chłopak przez przypadek ruszył swoimi biodrami, jednocześnie lekko popychając swojego penisa. Jak już wcześniej mówiłem, czułem że dochodzę... No to właśnie teraz doszedłem...
Tam - To może ja wam nie będę przeszkadzać i sobie pójdę... - powiedziała zażenowana dziewczyna.
Tom - Nie czekaj! P-poczekaj w kuchni, zaraz do Ciebie przyjdziemy tylko się ubierzemy.
Tamara poszła do kuchni jak kazał czarnooki. Tom wyszedł ze mnie, rozpiął kajdanki które krępowały moje ręce i zaczął się ubierać. Ja poszedłem do łazienki by się umyć i zrobić to samo co chłopak. Po skończonej czynności wróciłem do Tamary i Tomy'ego.
Tam - Nie myśleliście o kupnie większego mieszkania? To jest strasznie małe.
Tom - Narazie nie, ale zaczniemy czegoś szukać, bo to jest mieszkanie dla jednej osoby, a nie dla dwóch... A później 3 lub więce-
Tord - TOM! - przerwałem chłopakowi.
Tom - No co, może kiedyś urodzi nam się dziecko i wtedy będziemy musieli mieć o wiele większe mieszkanie niż to.
Do moich oczu napłynęły łzy. Dopiero od paru miesięcy pogodziłem się ze stratą dziecka, a on znowu mi on nim przypomniał... Miałem już dość, więc skierowałem się w kierunku drzwi. Tom chyba dopiero teraz zrozumiał co powiedział, bo spojrzał się na mnie z lekkim przerażeniem i jednocześnie troską.
Tom - Tord... J-ja przepraszam...
Nic nie mówiłem. Stałem przed drzwiami bez ruchu, po chwili jednak odważyłem się powiedzieć, że muszę się przejść i wyszedłem.
Szedłem samotną drogą wydepnaną w lesie. Jedyną którą pamiętałem za czasów dziecka. Kiedy moi rodzice byli jeszcze zwykłymi żołnierzami. Minęło zbyt dużo czasu bym pamiętał dokąd ta droga prowadzi. Chciałbym by było jak kiedyś, kiedy jeszcze byłem małym dzieckiem. Teraz to już zwykłe wspomnienia. Chodzę już tak od paru godzin, jest już wieczór, a miasto powoli zasypia. Jestem sam. Jedynym który ze mną idzie, jest mój cień. Wokół mnie jest cisza. Słyszę jedynie bicie mojego serca i szelest liści. Od czasu do czasu mam myśl, że ktoś mnie szuka.
"No co, może kiedyś urodzi nam się dziecko i wtedy będziemy musieli mieć o wiele większe mieszkanie niż to."
Te słowa zapadły mi w pamięci i co chwilę słyszę je w myślach. On chce tego dziecka. Nie powie mi tego wprost. Też go chcę, ale... Nie teraz...
Do oczu znowu napłynęły mi łzy. Nagle usłyszałem coś w krzakach. Trochę się przestraszyłem. Sięgnąłem po broń z tylnej kieszeni spodni. Nigdzie się bez niej nie ruszam. Wycelowałem w źródło hałasu i czekałem, aż się pokaże.
Z krzaków wyszedł wilk. Ale nie jakiś zwykły. To ten co był przy mnie, gdy uciekałem przed swoimi rodzicami. Schowałem broń i powoli uklęknąłem. Zwierzę na ten gest podeszło do mnie i się przytuliło.
Tord - Czemu ludzie boją się dzikich zwierząt? - cicho mówiłem sam do siebie - nie jesteście takie złe jak ludzie o was mówią. Wy po prostu kierujecie się instynktem.
Wilk spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się do niego.
Tord - Chyba muszę już wracać, mój chłopak się pewnie o mnie martwi.
Po tych słowach zawróciłem na ścieżce i szedłem w kierunku domu. Wilk cały czas szedł za mną.
Tord - Przykro mi wilczku, ale musisz tu zostać. Tu jest twój dom, a ja muszę wracać do miasta.
Zwierzę dalej za mną szło. Nagle wbiegł mi pod nogi, przez co się przewróciłem na jego grzbiet. Wilk zaczął biec tak szybko, że musiałem się go trzymać bym z niego nie spadł i nic sobie niezrobił. Po dwudziestu minutach bardzo szybkiego biegu wilka, byłem w mieście. Zszedłem z mojego "przyjaciela" I ruszyłem w kierunku domu. On dalej za mną szedł. Gdy byłem już przed drzwiami mieszkania, zawachałem się. Jak mój chłopak zareaguje na tego wilka? Nie zastanawiając się nad tym dłużej, otworzyłem drzwi. Zobaczyłem Tom'a pijącego drugą butelkę smirnoffu zalewając się łzami. Po chwili jednak zauważył, że wróciłem i podbiegł do mnie.
Tom - PrzePraSZam Tordy! Ja *hic* nje ChcjaLem, cJe UrAzJc! JesTjeM DebIjeM!! - w tym momencie chłopak upadł na kolana i zaczął głośno płakać.
Tord - Tomy spokojnie - uklęknąłem i delikatnie go przytuliłem.
W tym momencie wilk który stał za mną podszedł do nas i zaczął lizać Tom'a po dłoni. Chłopak spojrzał na niego i pogłaskał go po głowie.
Tom - Z kąd masz takiego fajnego psa? - powiedział już bardziej wyraźnie.
Tord - To nie pies.
Tom - To co?
Tord - Wilk.
Czarnooki zabrał rękę która głaskała zwierzę. Widać było, że był lekko przerażony.
Tom - N-nic Ci nie zrobił?
Tord - Nie, nic. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy ^^.
Tom ponowie zaczął głaskać zwierzę które oddawało się przyjemności. Może ten wilk zamieszka z nami?
Tord - Tom... C-czy moglibyśmy go przygarnąć?...
Tom - Jeśli on tego chce to tak.
Wilk spojrzał się na nas, a po chwili wtulił się w moje ramię. On chyba chce z nami zostać.
Tom - To chyba znaczy, że się zgadza - zaśmiał się chłopak
Tord - Poszukamy jutro większego domu? W tym powoli się nie mieścimy.
Tom - Tak kotku, a teraz chodź spać, jest już późno i obaj jesteśmy bardzo zmęczeni.
Położyłem się razem z Tom'em na łóżku, a nasz nowy przyjaciel pod nim.
*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ *•̩̩͙✩•̩̩͙*˚
Macie rozdział, bo mam dziś zajebisty humor XD. Możecie dawać pomysły na następny. Książka DxD będzie jak ją napiszę.
Słów: 1247
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top