14 - Playing with fire
Jestem dzisiaj jak Park Jimin na Twitterze. I tłumaczenie i rozdział Mure xDD
Enjoy :))))))
~~~~~~~~~~~~
Jungkook:
Koszmary, które męczyły mnie prawie całą noc, oczywiście były powiązane z wydarzeniem, które przyczyniło się do powstania kolejnej rany na ciele mojej bratniej duszy. Przerwana więź, zraniony i zapłakany Jimin, cieszący się Yoongi i równie szczęśliwa Umji. To były główne scenariusze wszystkich koszmarów, które niestety nie mogły mnie wybudzić ze snu. I dlatego czasem żałowałem, że mój organizm jest aż tak odporny na strach. Jedynie mój telefon jest w stanie wybudzić go ze snu, co zapewne wiązało się z głośnością ustawionego dzwonka lub budzika. Przynajmniej nie miałem problemów ze wstaniem.
Jednak tym razem, zamiast telefonu, zostałem obudzony w nieco inny i bardzo nietypowy sposób. Aż przez chwilę nadal myślałem, że śnię. A wręcz byłem do tego w stu procentach przekonany, widząc przez lekko rozchylone powieki, jak Jiminnie siedzi na mnie okrakiem, ocierając się o mojego stojącego już penisa, który jak zwykle pragnął takiej stymulacji, choć nie spodziewał się jej z samego rana.
Czym sobie zasłużyłem?
Musiałem choć trochę się rozbudzić, przypominając co z moich wspomnień zalicza się do snu, a co do wczorajszych wydarzeń, aby zrozumieć przy tym, że nawet nie jestem w stanie przetrzeć oczu ręką, bo...
JESTEM ZWIĄZANY?
Gumowe, cienkie sznurki, były obwiązane wokół moich rąk i nóg, uniemożliwiając mi poruszanie, a tym bardziej ucieczkę. Nie rozumiałem o co chodzi i gdzie się dokładnie znajduję. Choć widząc zadowolenie na twarzy Jimina, powoli zaczynałem rozumieć co jest grane, jednak jeszcze nie przyjmowałem tego do wiadomości.
Szarpnąłem jedną ręką, a chłopak widząc, że już się rozbudziłem, przestał się na mnie poruszać, oczywiście od razu pozostawiając niedosyt, przez który nie myślałem o kolejnych próbach uwolnienia. Bardziej pragnąłem dowiedzieć się co jest grane.
- Jimin? – zapytałem, licząc, że po prostu wyjaśni mi co wykombinował, rozbierając mnie i związując. Poniekąd było to moją fantazją, ale nie z samego rana i nie gdy jeszcze przed chwilą walczyłem z moimi nocnymi demonami.
- Dla ciebie „hyung", Jeongguk – odpowiedział mi na to, niczego nie tłumacząc, ale przecież mogłem się tego spodziewać. – Jak się spało?
Tak jak on zignorował moje pytanie, tak ja zignorowałem jego, nadal przyglądając tym linom i mrugając szybko powiekami, aby wybudzić się już całkowicie i przekonać, czy może to jednak nie jest jakiś mój kolejny koszmar?
Świadomy sen? Ale mógłbym to kontrolować... Wczoraj... Jimin nie wyglądał na złego? Więc... to może po prostu jakaś zabawa? Albo... zemsta?!
Taka myśl, lekko mnie przeraziła, przez co zacząłem się szarpać z tymi linkami, wiedząc, że zapewne zostawią ślady na moich rękach, ale nie mogłem się przed tym powstrzymać.
- Jimin... Co to ma być? – Znów próbowałem o coś zapytać, tym razem będąc po prostu oburzony, bo jeśli to była zemsta... Nie wiem, jakoś nie spodziewałem się po tym czegoś dobrego. Nie po sprawieniu mu kolejnej rany.
Tak jak się spodziewałem, radość z twarzy Jimina całkowicie zniknęła. Chłopak pochylił się do przodu, łapiąc mnie za podbródek, jak to chyba miał w zwyczaju, gdy bawił się w mojego „hyunga".
- Powiedziałem, że masz się do mnie zwracać „hyung" – przypomniał, patrząc mi prosto w oczy, choć jego wzrok nie wyrażał tych samych uczuć, które widywałem tam zazwyczaj, co zaczynało mnie przerażać. – A teraz leż grzecznie, bym nie musiał cię dodatkowo ukarać.
A jednak!
- Ukarać? – powtórzyłem to jedno słowo, otwierając przy tym oczy nieco szerzej, choć jeszcze nie zdążyły przyzwyczaić się do światła dziennego, piekąc lekko i zmuszając mnie do natychmiastowego ich przymrużenia.
- A myślisz, że twoje wczorajsze przewinienie, ujdzie ci na sucho? – zapytał, zanim cokolwiek dodałem. A jego palce zniknęły z mojego podbródka, pozwalając mi odchylić trochę głowę na bok, abym jeszcze przez chwilę unikał światła padającego na mnie z okna. – Wiem, że nie miałeś za bardzo wyjścia, ale i tak zasłużyłeś na karę za zrobienie mi nowej rany. A już tak ładnie się goiło... - kontynuował, potwierdzając moje teorie, choć dodając do nich coś istotnego, o co zaraz chciałem dopytać, na razie ignorując zarówno tę udawaną, smutną minę, jak i jego zamiary. – Więc przygotowałem dla ciebie trochę atrakcji – dokończył, a ja dałem sobie jeszcze chwilę na przymknięcie oczu i westchnięcie.
Oj, Jimin, Jimin...
- Czyli jesteś zły? Nie powinienem tego robić? Dlaczego... wczoraj mi nie powiedziałeś? – zapytałem spokojnie, w sumie nie będąc na niego wkurzony, nawet jeśli mógł to zrobić za kilka godzin, kiedy już się rozbudzę i coś zjem. Nie miałbym nic przeciwko przywiązaniu mnie i męczeniu, jeśli tylko tego chce, ale tuż po przebudzeniu i wczorajszych rewelacjach, do których dołączyły dzisiejsze koszmary, chciałem jeszcze chwilę odpocząć i przede wszystkim się ogarnąć. Ale jak widać nie mogłem, bo to zemsta.
- Byłem zły. Ale gdy wszystko wyjaśniłeś, zrozumiałem, że inaczej nawet sprzedanie naszych nerek by nie pomogło. Więc uznałem, iż zasługujesz na lżejszą karę. Dlatego to ty dzisiaj będziesz grał rolę bottoma. – Jego słowa, wraz z zadowolonym uśmiechem i sięganiem przez starszego po coś z szafki, dopiero po kilku sekundach do mnie dotarły.
CO KURWA?!
- Jiminnie... Jiminnie! Przestań. Hyuuung... to ja jestem na górze w naszym związku... Hyuuung – zacząłem mu przypominać, chcąc jakkolwiek odciągnąć od tego pomysłu. Nawet próbowałem złączyć nogi, ale byłem rozłożony jak rozgwiazda i nic to nie dawało.
- Zrobisz sobie tylko krzywdę, kochanie – stwierdził spokojnie Jimin, choć nawet to nie powstrzymało mojej szarpaniny, szczególnie gdy zauważyłem w jego ręce lubrykant, a palec starszego postanowił się przenieść między moje nogi, zaczynając krążyć wokół wejścia. – A teraz rozluźnij się grzecznie dla hyunga – dodał, wywołując tym jeszcze większą panikę.
NIE! NIE! KURWA, NIE! NIE MA OPCJI! JEDNAK SIĘ MYLIŁEM, NIE CHCĘ SWITCHA!
Nie miałem innego wyjścia, jak spróbować złączyć chociaż kolana, choć wtedy i tak umożliwiałem mu dotarcie do mojego wejścia.
Fuck! I'm doomed!
- Nie! Jimin, przestań! – krzyczałem przerażony, nie ukrywając przed starszym żadnych emocji, bo skoro teraz był tym moim „hyungiem", który chciał się pobawić w switcha, musiałem zrobić wszystko, aby może wybić mu to z głowy.
I nie wiem co dokładnie podziałało, ale po chwili takich błagań, palec Jimina zniknął z zakazanej dla niego strefy, a dłoń przeniosła się na biodro, żeby mnie trochę unieść. Chyba odłożył lubrykant, bo poczułem jak drugą wymierza mi uderzenie w pośladek, sprawiający, że zamknąłem powieki, a zęby bardzo mocno zacisnąłem, czując jak podnosi mi tym ciśnienie.
Nie było to mocno, ale jednak nigdy nie wyraziłem na to zgody i Jimin w tej chwili łamał każdą łóżkową zasadę.
Zobaczymy jak ja zabawię się bez twojej zgody w blood choking albo slut-shaming z biciem nie tylko po pośladkach, a również po twarzy, Jiminnie...
Nie, nie zrobię tego. Co najwyżej jak tylko mnie uwolnisz, pojadę do siebie po laskę i całą godzinę będziesz nią obrywał!
- Jesteś bardzo niegrzeczny. Okaż mi trochę szacunku, bo dostaniesz swoją ulubioną laską. Ale spokojnie. Tylko się z tobą droczę. Nie mam zamiaru zamieniać się z tobą rolami. Przynajmniej dopóki będziesz współpracował.
Jimin najwyraźniej dobrze zapamiętał to jedno uderzenie-niespodziankę, ewentualnie czytał mi w myślach, uspokajając mnie choć trochę swoimi słowami. Jednak nie wystarczająco.
I niestety dopiero teraz wpadłem na to, że jestem w stu procentach bezpieczny, bo te małe paluszki Jimina nie wejdą we mnie tak długo, jak będę spinał swoje wyćwiczone pośladki, co oczywiście zaraz zrobiłem.
- Współpracował?! Rozwiąż mnie, Jimin! – Nadal nie miałem zamiaru mu się poddać, bo to nie on powinien wymierzać kary w tym związku. To wbrew wszelkim zasadom.
Starszy nie przyjął mojego buntu zbyt łagodnie, natychmiast zmieniając swoje nastawienie, które w innej sytuacji byłoby jak zwykle seksowne. Oczywiście gdyby Jimin nie chciał mnie teraz zgwałcić.
- Nie. Albo robimy to na moich warunkach, albo poczujesz mnie między pośladkami – warknął groźnie, przez co wiedziałem, że jeśli mu nie ulegnę, będziemy tak walczyć bez końca i tylko pogorszę sprawę.
Zamknąłem oczy, wzdychając i próbując się uspokoić.
Dobra, trudno. Co ma być to będzie. Niech się zabawi.
- Jaka czeka mnie kara... hyung? – zapytałem po chwili, niezwykle łagodnie, choć nie przyszło mi to łatwo.
Jiminniego oczywiście w pełni zadowoliła moja uległość, co zobaczyłem dopiero po ponownym otworzeniu oczu. Chłopak przeniósł się na moje uda, chcąc je chyba zablokować, choć nie musiał, bo nie zamierzałem się już szarpać.
- Będę się bawił moim ulubionym potworkiem, a ty możesz tylko patrzeć – oznajmił, pochylając się do przodu, by złożyć pocałunek na główce nadal stojącego penisa, który raczej nie opadnie gdy mam go nad sobą, do tego w samych bokserkach. A z rozczochranymi, niebieskimi włosami i dobrze widocznym tatuażem, Jiminnie wyglądał jak z bajki. I to do mnie należała ta niezwykła postać, będąc do tej pory wszystkim, czego pragnąłem.
- Będziesz... sprawiał mi przyjemność? To jest moja kara? – zapytałem, chcąc się upewnić, bo nie byłem pewien, czy sobie ze mnie czasem nie żartuje.
Próbowałem powstrzymać śmiech, przygryzając wargi, bo przy takiej pobudce i straszeniu mnie switchem, wydawało się to zabawne.
Chciał mnie wkurzyć, a tak naprawdę po prostu próbuje się ze mną pobawić? That's sweet.
- Dokładnie. Będę sprawiał ci przyjemność. Tyle razy, aż w końcu nie będziesz miał czym wytrysnąć – sprecyzował, sprawiając, że mina mi zrzedła. – I radzę ci nie oddalać orgazmu, bo mam dzisiaj czas i mogę nawet cały dzień cię doprowadzać. I możesz być pewien, że pięć razy to dla mnie za mało.
Mój mózg się zawiesił po jego pierwszych słowach, dlatego przez chwilę po prostu wpatrywałem się w jego groźne spojrzenie, próbując to zrozumieć.
Przecież PIĘĆ TO JUŻ ZA DUŻO.
- Pięć... pięć razy? Hyuung – wyjęczałem oburzony, marszcząc brwi, aby podkreślić swoje niezadowolenie jego pomysłem, bo w końcu miało być tak pięknie! – Przecież... jestem najukochańszym chłopakiem! Dbam o ciebie! Kocham cię! Odwiedzam! I kocham się z tobą, tak często jak chcesz! – zauważyłem, licząc, że może jakoś to na niego wpłynie. Choć starszy pozostał na to niewzruszony, patrząc na mnie obojętnie.
- Oszczędzaj siły, Jeonggukie – powiedział tylko, dlatego westchnąłem ciężko, nie mając zamiaru dodawać już niczego. – Mam w zamyśle dziesięć sposobów na doprowadzenie cię.
Dziesięć sposobów? Mówi osoba, która dziennie przeżyła maksymalnie trzy orgazmy, do tego dzięki mnie?! Jiminnie, co ci na tych Internetach naopowiadali?
Czułem, że na pewno nie będę w stanie wytrzymać dzisiaj tych ośmiu, do których przy naprawdę dobrym dniu, mogłem dotrwać. Ale od czwórki wzwyż nie było już takiej przyjemności jak przy pierwszych orgazmach. Do tego organizm miał powoli dosyć. A mój, choć na razie miał ochotę na Jimina, czułem, że szybko zacznie się buntować. Byłem wymęczony po robocie i marzyłem o zjedzeniu czegoś, bo wczoraj odpuściłem sobie kolację.
Niestety moja bratnia dusza zajęła się już wylewaniem lubrykantu na rękę, rozprowadzając go trochę, by zaraz po tym złapać za mojego penisa i zacząć go pocierać. Nie mogłem się powstrzymać przed przymknięciem oczu, wczuwając w przyjemność, którą zaczął mi sprawiać. Z nawilżeniem było idealnie. A świadomość, że to Jiminnie zapewnia mi taką rozkosz, pozwoliła mi się na razie rozluźnić i w pełni poddać mojej bratniej duszy.
- Dzień dobry, mój przyjacielu. Miło cię widzieć. – O dziwo starszy nie mówił do mnie, a do mojego penisa, ściągając tym na siebie moją uwagę i sprawiając, że znów zacząłem go obserwować, czerpiąc dodatkową przyjemność z jego widoku. – A teraz stój dla mnie grzecznie, by Jiminnie mógł się z tobą ładnie bawić. Chcę posmakować tego, co w sobie skrywasz. Mam pusty brzuszek i trzeba mnie nakarmić – dodał i zapewne gdybym nie był aż tak podniecony i stymulowany, roześmiałbym się na takie teksty. Teraz jeszcze bardziej one na mnie wpływały, zmuszając do ponownego zamknięcia oczu, gdy drugą ręką zaczął bawić się moimi jądrami.
- Hyuung... - wymruczałem, już całkowicie wyrzucając z głowy jego straszenie mnie tymi dziesięcioma orgazmami, bo było mi zbyt przyjemnie. – N-nie przestawaj – poprosiłem, odchylając głowę do tyłu i nie bojąc się wydać z siebie kolejnego, równie głośnego jęku, gdy gorąco zaczęło rozprzestrzeniać się po całym moim ciele.
Jiminnie nie zaprzestał rozmów z moim penisem, a jego ręce pracowały coraz szybciej. Chłopak wiedział na czym powinien się skupić i jak mnie dotykać, abym wydawał z siebie coraz to częstsze odgłosy. Nie zapominał o samej główce, specjalnie stymulując mnie tak, aby i o nią się otrzeć, przez co nie mogłem czasami kontrolować swojego ciała, zmuszającego mnie do zaciśnięcia dłoni na prześcieradle.
- Nie przestawaj, hyung. Nie przestawaj. Tak jest dobrze... Jest bardzo dobrze – mruczałem, licząc, że posłucha moich próśb i nie postanowi nagle się nade mną poznęcać.
Wszystkie bodźce, których było chyba nawet więcej niż zazwyczaj, zbliżały mnie naprawdę szybko do orgazmu. Obecność Jimina, jego dłonie dotykające mnie, dodatkowe nawilżenie i unieruchomienie. Tak, nawet te cholerne linki, krępujące moje kończyny, w tej chwili były podniecające. A to wszystko razem sprawiło, że zacząłem jeszcze głośniej to przeżywać, nie ostrzegając starszego przed moim dojściem, które sprawiło, że jeszcze na chwilę zacisnąłem zarówno powieki, jak i ręce na prześcieradle, powtarzając ostatnie: „Jiminnie hyung".
Chłopak o dziwo zdążył przenieść swoje wargi na mojego penisa, nie dopuszczając, abym rozlał się na swoje ciało lub na jego twarz, a pozwalając mojej spermie wytrysnąć prosto między jego usta. W tym samym momencie otworzyłem oczy, oglądając to cholernie gorące zjawisko. A widząc jak mój ukochany jest niezwykle zadowolony z takiego zakończenia, dodatkowo się ucieszyłem z tego pierwszego orgazmu, opadając już głową na poduszkę i zaczynając brać głębokie oddechy.
Nie zdążyłem jednak odsapnąć, ani niczego powiedzieć, bo Jimin bez uprzedzenia zaczął lizać samą główkę mojego penisa, najwyraźniej chcąc mi przypomnieć, że to kara. Byłem teraz wrażliwy na każdy dotyk, zwłaszcza w takim miejscu, które jeszcze go tam nie chciało.
- Jiminnie hyung... hyung... Proszę... Jeszcze nie mogę... Daj mi kilka sekund... - zacząłem go błagać, przekręcając głowę na bok i znów zaciskając powieki, gdy to nieprzyjemne uczucie i dyskomfort zaczęły uderzać we mnie nawet bardziej. – Hyuuung... jestem jeszcze wrażliwy na dotyk – przypomniałem mu, choć na pewno dobrze o tym wiedział.
Moje słowa nijak nie wpłynęły na jego działania, bo chłopak nadal próbował mnie stymulować, wywołując w ten sposób kilka boleściwych jęków z moich ust. Prosiłem go, aby dał mi odpocząć, stękając i mrucząc niezadowolony, bo naprawdę potrzebowałem przerwy.
I chyba w końcu się nade mną zlitował, bo przestał lizać mojego pobudzanego na siłę penisa, opierając podbródek na moim podbrzuszu, co wnioskowałem po zmianie ułożenia, bo nadal nie otwierałem oczu.
- Dla-dlaczego? – wyjęczałem, oddychając ciężko i zaciskając powieki, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, które jeszcze nie chciało mnie opuścić po tak szybkiej stymulacji.
- Co dlaczego, Jeonggukie?
- Dlaczego chcesz być... aż tak okrutny? – sprecyzowałem, po prostu nie rozumiejąc skąd się to u niego wzięło. Wciąż miałem problemy z oddychaniem, dlatego wziąłem kolejny głęboki wdech, zanim kontynuowałem to, co zapewne chciał w tej chwili usłyszeć. – Hyuuung... jestem tylko niewinnym chłopcem... niczym nie zawiniłem – dodałem, jęcząc przy tym cicho i w końcu przenosząc na niego wzrok, aby obserwować jak zaczyna składać pocałunki na moim podbrzuszu.
That's my job!
- Niewinnym... Jestem twoim hyungiem, a zadaniem starszych, jest uczyć młodszych. Właśnie to robię, Jeonggukie. Uczę cię, co się dzieje z niegrzecznymi chłopcami, takimi jak ty – oznajmił, zmuszając mnie w ten sposób do kontynuowania tej słownej gierki, choć ani trochę mi się to nie podobało.
- Byłem grzeczny! Zresztą... to nie ja jestem od łamania zasad... to ja cię powinienem za to karać. Jiminnie... umówiliśmy się na coś – zauważyłem, nadal nie odrywając od niego wzroku, gdy jego język rozpoczął tworzenie jakiejś ścieżki na mojej skórze. Całkiem ładnie to wyglądało, ale nie poddawałem się temu widokowi.
- Tak? A na co? – zapytał, na chwilę zatrzymując się po swoich słowach, aby zassać w jednym miejscu, tworząc mi malinkę, którym oczywiście nie miałem nic przeciwko, szczególnie kiedy były tak cholernie przyjemne i podniecające. Aż czułem jak mój penis ponownie zaczyna robić się twardy.
- Na... - Musiałem na chwilę przerwać, aby wciągnąć powietrze przez jego działania i dopiero kontynuować. – Na podział ról... - Zdołałem wyszeptać, przyglądając się jak chłopak zaciska na chwilę zęby niezadowolony, chyba zachowując jakiś komentarz dla siebie, bo nic po tym nie usłyszałem, jedynie widząc jak przenosi się na mojego penisa i znów zaczyna go stymulować samym językiem. – Hyuuung... okazuję ci szacunek... - zauważyłem, chcąc ponownie się obronić przed jego zemstą i pokazać, że naprawdę się dla niego staram.
Jiminnie jednak nic już nie powiedział, skupiając na wykonywanej czynności, która i na mnie zaczynała wpływać. Kolejne fale gorąca znów zmusiły mnie do zamknięcia oczy i odpłynięcia myślami od naszych dyskusji i tych zapowiedzianych dziesięciu orgazmów. Teraz liczyła się tylko przyjemność, sprawiana mi przez moją seksowną bratnią duszę, która powoli uczyła się mojego ciała i wiedziała co robić, abym mu jęczał i wołał jego odpowiednio zhonoryfikowane imię.
I tym razem poddałem się temu całkowicie, choć wiadomo, tęskniłem za widokiem jego ciała nade mną i pochłanianiem mojej męskości przez jego gorące ścianki. Jednak wystarczyło mi takie wyobrażenie i stymulowanie przez język starszego, abym tym razem po nieco dłuższej chwili, doszedł drugi raz, ponownie między jego wargi, które nie pozwoliły uciec ani kropelce białej cieczy.
My baby is eating so well.
Uśmiechnąłem się do siebie na taką myśl, mając nadzieję, że jakoś wytrzymam te pozostałe pięć lub cztery orgazmy, bo więcej na pewno mój organizm nie zniesie.
Jimin:
Wbrew pozorom, ukaranie Jeongguka wcale nie było takie łatwe. Nawet nie sądziłem, że może mi być tak trudno ignorować jego błagania o zaprzestanie zabawy. Uparłem się jednak i miałem zamiar doprowadzić mój plan do końca, nawet jeśli kilka razy chciałem zrezygnować. Chyba nakręcanie się jego widokiem, najlepiej mi w tym pomagało.
Nie dawałem młodszemu za dużo czasu na odpoczynek, chcąc go jak najbardziej wymęczyć. Więc i teraz, po drugim orgazmie i krótkiej przerwie, zabrałem się za ponowne dogadzanie mu. Robiłem to już ręką i samym językiem, teraz przyszedł czas na kolejny kroczek dalej. Jeszcze nie zamierzałem brać go między usta, ale zamiast tego zasysałem się na jego penisie, składając na nim mokre pocałunki. Próbowałem powtórzyć to, co on często robił na mojej szyi i chyba zaczynało mi wychodzić. Choć reakcja Jeongguka w ogóle mi się nie podobała.
- Hyuung... ukarałeś mnie już... Hyuuung... proszę, rozwiąż mnie – marudził chłopak, który najwyraźniej starał się ignorować dostarczaną mu przyjemność. Choć jego twardniejący znów penis, mówił mi co innego.
- Jeśli nie przestaniesz, to zaknebluję ci usta – ostrzegłem.
Jeonggukie przynosił do mnie różne rzeczy, abyśmy się mogli bawić. Przewidywałem, że przy mojej zemście będę potrzebował chwilowego odebrania możliwości mowy mojemu ukochanemu, ale niestety, wśród zabawek próżno było szukać czegoś, co by się nadawało. Choć nie znaczy to, że nie mam alternatywnych rozwiązań. Wystarczy mi chyba kawałek materiału, prawda?
- Jiminnie hyung, nie pozwalam! – krzyknął niezadowolony, znów zaczynając się szamotać, przez co straciłem już do niego cierpliwość.
Nie chcesz po dobroci? Dobrze.
Zostawiłem na chwilę mojego nieposłusznego dongsaeng, po czym zacząłem szukać w szafie jakiejś czystej pary skarpetek, aby zakneblować mu nimi usta. Jednak rzucił mi się w oczy szlafrok wiszący na krześle przy biurku, a dokładniej - jego pasek. Zrezygnowałem więc ze skarpet i zamiast tego zabrałem upatrzoną rzecz.
Oczywiście zawiązanie ukochanemu ust, wcale nie było takie łatwe i sąsiedzi pewnie nieźle nas przeklinali za krzyki Jeongguka z samego rana. No ale cóż...
Pomimo całego szamotania się młodszego, oraz jego marudzenia w prowizoryczny knebel, udało mi się sprawić, że doszedł kolejne dwa razy. Czwarta runda była w końcu standardowym lodzikiem, po którym uwolniłem usta mojego niegrzecznego chłopaka. Postanowiłem również dać mu więcej czasu na odsapnięcie, by mi za szybko nie padł ze zmęczenia.
Zadowolony położyłem się obok Jeongguka i oparłem głowę na jego brzuchu, przyglądając się tej ślicznej buzi. Trochę brakowało mi tego, że nie może mnie przytulić, ale uwolnienie go, oznaczałoby koniec mojej zemsty, więc niestety, moje potrzeby schodziły dzisiaj na drugi plan. Chociaż, gdy myślałem o tym, jaką minę zrobił młodszy, gdy udawałem, że mam zamiar w niego wejść...
Trzeba było to nagrać, Jimin! Byłaby pamiątka, z której śmialibyśmy się na starość!
- Wyglądasz jeszcze lepiej taki wymęczony – powiedziałem spokojnie, przyglądając się jego minie. Był naprawdę śliczny, gdy jego twarz świeciła się od potu, a zmęczenie tak bardzo dokuczało, że miał zamknięte oczy.
Mam nadzieję, że ja też tak dla niego wyglądam, gdy pod nim leżę.
- Cwanie to wszystko sobie wymyśliłeś. Śpiący Jeongguk, liny, knebel – stwierdził niemal szeptem, zbyt zmęczony, aby próbować mówić głośniej. – I would be more than happy gdybyś nie chciał się nade mną znęcać, a po prostu... - dodał, przerywając, by wziąć głęboki oddech. – Przywiązał mnie i ujeżdżał.
- To też mam jeszcze w planach – zapewniłem, uznając, że trochę zmodyfikuję mój plan znęcania się. Cmoknąłem go zadowolony w policzek i zacząłem jeździć dłonią po torsie chłopaka. – Ale najpierw trochę się o ciebie poocieram.
- Spuszczę ci za to takie manto... - Młodszy pewnie by warknął, gdyby miał na to siłę, ale teraz mógł sobie pozwolić tylko na głośne sapnięcie. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że ten mój wyskok nie ujdzie mi płazem. Jednak byłem chyba na to wszystko gotów. W końcu dla mnie odczuwanie bólu, było nieodłącznym elementem seksu.
- Wiem – zapewniłem. – Ale póki co, to ja muszę cię ukarać za te trzy litery na moim ciele – wyjaśniłem, łapiąc delikatnie jego głowę, aby nie myślał o szamotaniu, i złożyłem na jego ustach pocałunek.
Następnie zacząłem powoli schodzić ustami niżej, jednocześnie starając się jakoś pozbyć z siebie bokserek. Mój ukochany doszedł już cztery razy, a ja jeszcze ani razu. Pora to nadrobić, bo mój penis aż bolał, prosząc się o uwagę.
Spokojnie, mały, zaraz się tobą zajmę.
Przesunąłem się nad Jeongguka i zabrałem za pieszczenie jego szyi, jednocześnie zaczynając o niego ocierać. Nawet tak niewielki kontakt naszych kroczy, sprawiał, że mój organizm szalał. Ponoć seks bratnich dusz, był jeszcze doskonalszy i cudowniejszy, niż z kimkolwiek innym. Nie wyobrażałem sobie, abym miał robić to z inną osobą niż mój Jeongguk, ale również w głowie mi się nie mieściło, że to mogłoby nie być tak doskonałe, jak teraz.
- Tatuś już szykuje dla ciebie laskę... i same suche orgazmy – wycedził przez zęby młodszy.
- Będzie warto – zapewniłem ponownie, odrywając się na chwilę od mojego zajęcia, aby pokazać mu mój radosny wyszczerz. – A teraz bądź grzeczny, tatusiu – dodałem.
W pierwotnym zamyśle chciałem doprowadzić go do orgazmu tylko i wyłącznie ocierając się o niego, ale biorąc pod uwagę moją rosnącą chęć na poczucie go w sobie, zdecydowałem się po pewnym czasie wziąć tego potworka między nogi i pocierać go udami.
Gdy i to już mi się znudziło, bo coraz trudniej było doprowadzić chłopaka do spełnienia, zdecydowałem się na drażnienie go moimi pośladkami, prezentując mu je. Wiedziałem już, jak na niego działają, dlatego nie omieszkałem tego wykorzystać. Pozwoliłem sobie również na wydawanie głośnych westchnień oraz jęków, pokazujący tym samym jak mi dobrze. Zresztą, nie tylko mi, bo choć Jeonggukie wyraźnie starał się hamować, to spomiędzy jego warg dało się słyszeć równie miłe dla ucha dźwięki, wymieszane z honoryfikacją, przez którą podniecałem się jeszcze bardziej. Nawet jeśli wolałem, by zwracał się do mnie na co dzień po imieniu, to w takich łóżkowych sytuacjach, gdy to ja zajmowałem się sprawianiem mu przyjemności, zdecydowanie lepiej było słyszeć odrobinę szacunku skierowanego do mojej osoby. Zwłaszcza, gdy „hyung" mieszało się z „nie przestawaj", bądź „przyspiesz".
Doszedłem pierwszy, brudząc uda Jeongguka, i zmieniłem pozycję by widzieć, kiedy młodszy będzie na skraju. Dzięki temu kolejny raz mogłem posmakować jego spermy. Może i nie był to najlepszy przysmak, w dodatku niezbyt pyszny, ale wystarczyło mi, że pochodził od mojej bratniej duszy.
W czasie kolejnej przerwy, zająłem się oczyszczaniem tego pięknego ABS-a, naturalnie językiem, smakując tym samym samego siebie. I miałem ochotę się zaśmiać, bo to stanowczo było lepsze pod względem smakowym.
Oj, Jeonggukie... Trzeba ci zmienić dietę.
- Hyung... może już wystarczy? – jęknął znów mój kochany więzień, obserwując moje poczynania spod na wpół przymkniętych powiek.
- A który to orgazm, Jeonggukie? – zapytałem z uśmiechem, doskonale znając odpowiedź na to pytanie.
- Nie wiem... ale na pewno nie chcę aż dziesięciu...
Marudo, nawet ja wiem, że nie ma opcji, byś tyle wytrzymał.
- Jeonggukie, dopóki nie padniesz całkowicie zmęczony, nie skończę – wyjaśniłem cierpliwie, po czym przybliżyłem się, aby go pocałować.
- A ja jestem dla ciebie taki łagodny i kochany w łóżku – wymruczał prosto w moje usta, między kolejnymi muśnięciami. Cieszyło mnie, że nadal ma siłę oddawać te pieszczoty.
- Ale ja nie robię loda innym osobom – zauważyłem, gdy przerwałem nasz pocałunek, a zaraz po tym dałem mu jeszcze szybkie cmoknięcie, po czym wróciłem do części ciała, która skupiała dzisiaj moją całą uwagę.
Zacząłem się znów o niego ocierać i musiałem coraz dłużej czekać, aż stwardnieje. Zwłaszcza, że zamierzałem już przejść do tego, na co najbardziej czekałem - ujeżdżania.
Usiadłem na jego biodrach, ówcześnie sięgając po jego członek, aby go w siebie wsunąć. Nie rozciągałem się, ale już na tyle często się kochaliśmy, by powoli nie było to dla mnie konieczne. Co prawda było trochę oporu i lekkiego dyskomfortu dla mnie, ale to już praktycznie nic.
Skupiłem się na tym, aby zacząć poruszać, delikatnie przy tym podskakując. A gdy już wyczułem, na ile mogę sobie pozwolić, pochyliłem się, by móc złączyć z nim usta. Seks seksem, ale pocałunki to zdecydowanie to, co kocham z nim robić. Jednak takie pieszczoty trochę przeszkadzały podczas poruszania.
Czas zacząć ćwiczyć twerking, Jimin.
Odnotowałem w pamięci tę uwagę i skupiłem na poruszaniu. Długo musiałem się namęczyć, aby młodszy doszedł, bo ja zdążyłem dojść i znów się podniecić, nim poczułem, że wypełnia moje pośladki, choć naprawdę niewielką ilością spermy. Musiałem więc odpocząć, dlatego nie pozwoliłem mu się ze mnie wysunąć, a zamiast tego po prostu opadłem na tors mojej „ofiary".
- Podoba się hyungowi taka zamiana? – wyszeptał Jeonggukie, gdy już udało mu się złapać oddech, choć nadal daleko mu było do normalnego napełniania płuc.
- Jest zabawnie. Ale sądzę, że w najbliższym czasie nie planuję powtarzania tego. Wolę gdy mój tatuś się mną zajmuje – zdradziłem, a ponieważ nie chciałem tak leżeć bezczynnie, to zacząłem jeździć językiem po jego szyi.
- Jeszcze miesiąc temu ktoś tu kwestionował swoją rolę w łóżku – zauważył, wciąż cichym tonem.
Delikatnie ugryzłem fragment skóry na jego ramieniu, okazując w ten sposób moje niezadowolenie z jego komentarza. Jednak nie odpowiedziałem na tę zaczepkę, zamiast tego pozwalając mu z siebie wyjść, by zaraz po tym zacząć go stymulować ręką, znów znacząc mokre ścieżki na szyi oraz klatce piersiowej chłopaka. Takie działanie wywołało niezadowolony jęk. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że ma już dość, ale jego kara chyliła się już ku końcowi. Może wytrzyma jeszcze jeden orgazm, góra dwa, a potem będzie mógł sobie odpocząć.
Gdy po wielu minutach nierównej walki, nasz główny bohater dzisiejszych tortur, znów stanął dumnie, ponownie wsunąłem go między swoje pośladki. Jednak tym razem zamiast pocałunku lub pieszczenia szyi, zacząłem drażnić palcami jego sutki. Sam uwielbiałem, gdy mi to robił, jednak nie wiedziałem, jak na niego działa taka zabawa. I trochę się rozczarowałem, bo... nie działała. Nie widziałem żadnego efektu takiej czynności, więc szybko ją porzuciłem, zamiast tego znów wracając do jego obojczyków.
Jeśli poprzednia runda trwała długo, to ta ciągnęła się w nieskończoność. Sam starałem się jakoś oddalić mój orgazm, a skoro był to już trzeci z kolei, to było to coraz łatwiejsze. No ale różnica i tak spowodowała, że szybciej się spuściłem niż moja bratnia dusza.
Zadowolony z tej zabawy skakałem na nim dalej, ignorując ból w nogach, które już dawno nie dostały takiej dawki ćwiczeń. I w końcu osiągnąłem swój cel, pochylając się zaraz po tym, aby pocałować mojego dongsaeng, który... zemdlał! Na pewno zemdlał, bo nie oddał pieszczoty, ale jego oddech był w normie.
Czas więc zakończyć te słodkie tortury.
Zszedłem z młodszego, zakładając na siebie bokserki, nie przejmując się, że jestem brudny od nasienia. Skupiłem się natomiast na nieprzytomnym chłopaku, szybko go rozwiązując i układając w bezpiecznej pozycji na boku, po czym poszedłem do łazienki po dwa mokre ręczniki - jeden większy, aby trochę oczyścić jego ciało oraz drugi, który wylądował na jego czole.
Na szczęście omdlenie trwało krótko i już po kilku minutach, Jeonggukie zamrugał sennie, przekręcając się zaraz po tym na plecy. Zaczął ręką szukać czegoś, a gdy chwycił za odsuniętą kołdrę, spróbował ją na siebie wciągnąć. Bidulek miał jednak na tyle mało sił, że musiałem mu pomóc.
Otuliłem go szczelnie pościelą i pocałowałem delikatnie w skroń, uśmiechając do siebie.
- Odpocznij, Jeonggukie – poprosiłem łagodnie, na co on mruknął niezadowolony.
- Już ja cię za to ukarzę – jęknął, zwijając się w kulkę pod nakryciem.
- Dobrze, kochanie, a póki co leż grzecznie. Pójdę zrobić śniadanie – zapowiedziałem, całując go ponownie, ale chłopak znów odleciał, dlatego posiedziałem jeszcze z nim, dopóki nie upewniłem się, że nałożona na niego kara, nie sprowadzi żadnego nieszczęścia.
Na szczęście obyło się bez niespodzianek i resztę poranka mogłem dumnie świętować moje małe zwycięstwo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top