13 - Inevitable scenario
Big Hit nic nie dodali, to ja dodam :)
Bad Jeonggukie :))))
~~~~~~~~~~
Jimin:
Coraz częściej patrząc w lustro, widziałem swoją zadowoloną minę, gdyż coraz bardziej podobało mi się to, co w nim widziałem. Zwykle miałem problemy z zaakceptowaniem siebie i wydawało mi się, iż ciągle powinienem coś poprawić. Ale teraz, gdy mogłem zobaczyć, jak mój ukochany na mnie patrzy, wszystko było inne. Pewność siebie, jaką dawał mi Jeongguk, sprawiała, iż czułem się dużo lepiej w swoim ciele, a co za tym szło - miałem jeszcze więcej chęci, aby o siebie dbać. No i trochę eksperymentować. Nie zdradziłem Jeonggukowi, co planuję, tylko sam poszedłem do studia tatuażu, gdzie poprosiłem o pomoc w zaprojektowaniu wzoru. Skoro na naszych ciałach pojawiła się zwiędnięta róża (która nadal nie wiadomo jaką przyszłość nam wróżyła, bo z pozoru złe znaki mogły przynieść szczęśliwą przyszłość), to planowałem dodać sobie jeszcze więcej kwiatów. Nie byłem co prawda pewien, czy taka ozdoba spodoba się mojej bratniej duszy, a poza tym jeśli w przyszłości chciałem zajmować poważne stanowisko, to moje szaleństwo musiało się ograniczyć do malunku, który miał się trzymać maksymalnie rok. W dodatku robiony był tym samym tuszem, co na przykład pieczątki w klubach, dlatego miałem pewność, iż wzór pojawi się tylko na moim ciele.
Postawiłem na jeszcze jedną modyfikację, jaką była zmiana koloru włosów. Z początku chodził za mną róż, ale nie chciałem denerwować mojego ukochanego, zmuszając go do noszenia soczewek, więc ostatecznie zdecydowałem się na równie szalony kolor, który będzie dla niego ciekawy na tęczówkach - mianowicie na niebieski. Musiałem się przez to wykręcać biegunką przed spotkaniem z nim, póki nie doprowadziłem planu do końca.
Szczęśliwy oddałem się w ręce profesjonalnego artysty, który przyozdobił część moich pleców, bark, fragment przy obojczykach oraz łydkę, w tysiące drobnych, kolorowych kwiatków. A kiedy wszystko było gotowe, wieczorem w łazience przefarbowałem kosmyki na niebiesko. Naprawdę byłem szczęśliwy, prezentując się teraz w tak niezwykłej odsłonie.
Oby tylko Jeonggukie się ucieszył.
Następnego dnia rano, zobaczyłem na moim nadgarstku znak zapytania, więc śmiejąc się, odpisałem jedynie:
Wpadnę po pracy, wtedy pogadamy.
Jak co rano zacząłem się zbierać na uczelnię, a w międzyczasie przeczytałem wiadomość od mojego ukochanego.
Wiesz ile lasek wyrwę na takie oczy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Głupek.
Pokręciłem głową z uśmiechem, ciesząc się, że spodobała mu się pierwsza niespodzianka. Na drugą będzie musiał zaczekać do wieczora, gdy się przed nim rozbiorę. Na pewno mu się spodoba. Przecież wyglądam niesamowicie.
Cały dzień spędziłem poza domem, wpadając tylko na kilka minut, aby zmienić plecak na torbę z rzeczami na basen, po czym pobiegłem do pracy. Musiałem od teraz chodzić w koszulce, ale i tak kwiaty na łydce były doskonale widoczne. Dziewczyny, które ze mną pracowały, bardzo chwaliły wzór, ale ich komplementy, choć miłe, nie były mi do niczego potrzebne. Liczyło się tylko zdanie mojej bratniej duszy.
Wieczorem niemal biegłem od przystanku do jego mieszkania, ale starałem się powstrzymywać. Musiałem wyglądać cool i przez chwilę rozważałem, w jakiej pozie powinienem się mu zaprezentować. Gdy więc zatrzymałem się pod drzwiami i nacisnąłem dzwonek, szybko zarzuciłem torbę za ramię, starając się wyglądać nonszalancko. Luźna koszulka z krótkim rękawem, trochę odsłaniała przód tatuażu, ale długie spodnie kryły łydkę, więc jeszcze nie wszystkie niespodzianki będą widoczne na wejściu.
Akurat przeczesywałem mokre włosy, których nie zdążyłem wysuszyć po prysznicu, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich mój Jeonggukie. Swobodnie oparł się o framugę i powoli zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Starałem się zachować spokój, choć najchętniej rzuciłbym się mu w ramiona i wycałował, ciesząc ze spotkania. Zamiast tego dzielnie pozowałem, niczym model na okładkę magazynu.
Jeonggukie zerknął w końcu na pusty nadgarstek, wyglądając przez to, jakby sprawdzał czas na zegarku.
- Godzina? Ile mnie to będzie kosztowało? – zapytał, zachowując całkowitą powagę. – Wygląda pan na niezbyt taniego... Egzotyczny, to na pewno drogi – dodał, przyglądając się moim włosom. Ja natomiast miałem okazję skupić się na tęczówkach młodszego. Tak jak się spodziewałem, wyglądały nieziemsko. Pasowały idealnie do brązowych kosmyków, które aż prosiły się o wplątanie w nich palców.
Jesteś idealny, Jeonggukie. Dziękuję, że cię mam.
- Chyba trafiłem pod dobry adres – powiedziałem, chcąc kontynuować jego zabawę, ale tym razem nie grałem grzecznego bottoma. Zamiast tego, choć raz na jakiś czas, pragnąłem poczuć się jak jego hyung. – Przyjmuję zapłatę w pocałunkach i orgazmach – dodałem, zbliżając się do niego, by móc objąć chłopaka w pasie, po czym złączyłem nasze usta, wymieniając z nim bardzo namiętny pocałunek.
Jeonggukie przyciągnął mnie jeszcze bliżej, wciągając do mieszkania, a drzwi zamknął nogą, by nie musiał tak szybko przerywać naszej pieszczoty. Niestety moje hyungowanie w tej chwili się zakończyło, bo młodszy wziął moją torbę i po zawieszeniu jej na swoim ramieniu, wziął mnie na ręce, przenosząc tym samym do swojego pokoju, aby nikt nam nie przeszkadzał. Znaczy, to raczej my będziemy zaraz pozostałym przeszkadzać. Ups. Peszek.
- Co mój kotek wyprawia ze swoim ciałem, hmm? – zapytał mój ukochany, szturchając nosem odsłoniony fragment barku, a następnie zatonął w moich włosach.
- Wszystko, żeby podobać się mojemu panu – wyjaśniłem zadowolony, obejmując go, aby móc przyciągnąć bliżej i sięgnąć językiem jego szyi. Zwykle to on mnie w ten sposób pieścił, ale dzisiaj próbowałem zachowywać się równie dominująco jak Jeongguk. Nawet jeśli obaj wiedzieliśmy, jak to się skończy.
Torba, którą młodszy trzymał, szybko została odłożona na podłogę, a ja wylądowałem na łóżku, z radością przyglądając się, jak mój „tatuś" przenosi się nade mnie.
- Pokaż, babe – zażądał, choć jeszcze chwilę bawił się ze mną, drażniąc dłońmi moje boki.
Obiecaj, że zaraz po tym mnie weźmiesz. Szybko i mocno.
- Ale zasłoń na chwilę oczy – poprosiłem podekscytowany, już nie mogąc doczekać się jego miny na tę niespodziankę.
- I ma mnie ominąć striptiz? No way! – stwierdził chłopak uparcie, przez co musiałem trochę zmodyfikować mój plan.
Poczekałem, aż Jeongguk przesunie się na bok, abym mógł wstać. Specjalnie ustawiłem się do niego tyłem i najpierw pozbyłem spodni, aby mógł zobaczyć łydkę, a w następnej kolejności koszulkę, która odsłoniła spory wzór. Musiałem przyznać, że moje oszczędności mocno się skurczyły przez tę fanaberię, ale kiedy stanąłem twarzą do młodszego, zrozumiałem, że było warto. Zachwyt w jego oczach był wart każdej ceny.
Szybko wylądowałem znów w jego ramionach, a usta mojej bratniej duszy przyjemnie drażniły miejsca pokryte przez kwiaty.
- Będziesz ślicznie prezentował się na nagraniach, Jiminnie – zamruczał tuż przy mojej skórze, składając tam jeszcze kilka pocałunków.
- Podobają ci się? Naprawdę? – dopytywałem, obejmując go z uśmiechem. – Chciałem podkreślić naszą różę – wyjaśniłem.
A przy okazji możesz mi dorobić kilka maków na brzuchu i torsie. A może...
Pokręciłem głową, odganiając od siebie pomysł dorobienia kwiatów na pośladkach, bo zaraz przyszło mi na myśl, że wtedy mógłbym do niego polecieć z tekstem, że moja pszczółka musi mnie zapylić.
Od kiedy mi w głowie takie rzeczy... Coraz gorzej ze mną! Kochanie, co ty ze mną robisz?!
- Zaczynasz wyglądać jak moja prywatna syrenka – stwierdził Jeonggukie, popychając mnie lekko na materac.
Chętnie się na nim położyłem, patrząc jak młodszy sięga po telefon. Usatysfakcjonowany natychmiast zacząłem przybierać odpowiednie pozy, aby mógł mi zrobić jak najwięcej zdjęć, które upamiętnią ten moment. Przyjemnością było dla mnie pozowanie nawet wtedy, gdy jego palce chwyciły za niebieskie kosmyki, ściskając je mocniej, a następnie przeniosły się między moje wargi, które zaczepnie zacząłem ssać, sugerując mu, do czego powinniśmy teraz przejść.
- Mój delikatny kwiat. Nie mogę się doczekać aż zamieszkamy razem i będziemy mogli w pełni wykorzystać twój talent, Jiminnie... oczywiście ten w łóżku.
Uśmiechnąłem się zadowolony, przeciągając, aby jeszcze raz mógł mnie dokładnie obejrzeć. Ale zaraz po tym przypomniałem sobie, że przed seksem musimy jeszcze omówić jedną sprawę.
- Też już na to czekam. Mam przygotowane oferty. Chcesz je przejrzeć? – zaproponowałem.
- Oczywiście.
Jeonggukie odłożył swój telefon i usiadł na materacu, a ja szybko wdrapałem się między jego nogi, aby móc oprzeć o jego tors. Sięgnąłem jeszcze tylko po mój smartfon, który został w kieszeni spodni, i zacząłem mu pokazywać znalezione przeze mnie mieszkania. Każde jedno dokładnie już przestudiowałem, więc opowiadałem mu jakie są ich wady i zalety, ale szybko zorientowałem się, iż ten temat raczej go nie interesuje. I to nie dlatego, że ciągle powtarzał „yhym, yhym". Jego usta szybko zajęły się całowaniem mojej szyi, a ręce powoli przesuwały się od mojego torsu w stronę krocza.
- To które podoba ci się najbardziej, Jeonggukie? – zapytałem, widząc, iż nie ma sensu kontynuować.
- To, w którym znajdę moją seksowną bratnią duszę – mruknął do mojego ucha. Aż zadrżałem przez ten przyjemny dźwięk.
- Jeonggukieeee – zacząłem marudnie. – Skup się na chwilę – upomniałem go, choć w mojej głowie już rodził się plan pozbawienia go bokserek i wzięcia mojego ulubionego potwora między wargi.
- Skoro razem zamieszkamy... I stworzymy rodzinę... To chciałbym już przejść do zapładniania, kitten – stwierdził, idealnie wpasowując się w moje zamysły zakończenia dzisiejszego wieczoru.
- Myślę, że to może być trudne... musimy więc zrobić duuuuużo podejść – wyszeptałem, przymykając już oczy przez nadmiar przyjemności, gdy jego dłoń wylądowała w końcu pod moimi bokserkami.
Jungkook:
Jiminnie zrobił mi lekki celibat przez swój tatuaż i chęć zrobienia mi niespodzianki. Ale było warto poczekać. Teraz, razem z tymi ślicznymi, niebieskimi włosami, na które nie mogłem się napatrzeć, wyglądał jeszcze lepiej, przez co do końca tygodnia, tuż po pracy, wracałem nie do swojego mieszkania, a do mojej bratniej duszy. Taehyung już na pewno zainwestował w jakieś porządne słuchawki, bo gdy zaoferowałem mu stopery, powiedział, że jakoś daje radę. No, ewentualnie nauczył się to ignorować, co jak najbardziej nam odpowiadało, bo nie musiałem go wyganiać za każdym razem, gdy naszła nas ochota na seks.
Niestety w piątek, wychodząc z pracy, wiedziałem, że zanim pojadę do Jimina, muszę wybrać się do Yoongiego, z którym umówiłem się tego samego dnia na oddanie ostatniej części długu. Miałem tylko nadzieję, że będzie miał dobry humor i nie zmusi mnie do zostania zbyt długo, bo mimo wszystko chciałem już znaleźć się u Jimina, zwłaszcza w piątek, gdy na drugi dzień mogłem trzymać go w swoich ramionach tak długo jak tylko chciałem.
Melina Yoongiego nie była łatwo dostępna dla potencjalnego klienta. Ale ja, jako stały bywalec i kumpel Mina, wiedziałem którą ścieżkę obrać i między którymi budynkami przejść, aby dotrzeć do oddzielonej części piwnic jednego z bloków i zawitać do mocno zadymionego i niezbyt zadbanego pomieszczenia, w którym na kanapie siedział nasz diler i jego bratnia dusza. Umji, jak mieliśmy ją nazywać, nigdy nie poznając jej prawdziwego imienia, nie należała do piękności. Miała dość pucułowatą twarz, co w stosunku do reszty ciała, wyglądało naprawdę dziwnie. Ogólnie przypominała dziecko z podstawówki, choć była ode mnie o rok młodsza. A wąs, który powstawał nad jej górną wargą, podczas posyłania przez dziewczynę uśmiechu, nie zachęcał do uszczęśliwiania jej. Ogólnie współczułem Yoongiemu, nawet jeśli dla niego na pewno była najpiękniejsza na świecie. I nie raz zastanawiałem się, jeszcze zanim spotkałem Jimina, czy mi również trafi się tak mało atrakcyjna osoba. Choć jak widać los był dla mnie łaskawy, przypisując jednego z najprzystojniejszych chłopaków, jakich kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć. Może to przez brak tych cięższych grzechów, jakie Yoongi na pewno nie raz popełnił? Albo po prostu tak przystojny facet jak ja, musiał mieć równie atrakcyjną bratnią duszę? Jednak ta teoria była bez sensu, bo Yoongi, przynajmniej w moich oczach, nie był aż taki zły. No, oczywiście gdyby trochę bardziej o siebie dbał, mógłbym go nawet nazwać przystojnym, ale teraz... był po prostu ok.
Przywitałem się ze swoim hyungiem sztamą, z Umji witając się zwykłym „cześć", choć nie uzyskałem na to żadnej odpowiedzi. I nawet mnie to nie dziwiło, ze względu na jej stan. Nie wiem, czy skręt, który trzymała w ręce, był jej pierwszym, ale raczej na to nie wyglądało.
Całą swoją uwagę i tak skupiłem na wpatrującym się we mnie Yoongim, który czekał na coś więcej niż zwykłe przywitanie.
- Ja tylko na chwilę, hyung. Ile jeszcze jestem ci winien? – zapytałem, przez co na twarzy Mina zaraz pojawiło się lekkie powątpiewanie w moje słowa.
- Na chwilę? Co za niedorzeczność. Siadaj – zarządził, a ja nie miałem zamiaru się sprzeczać, chcąc załatwić to naprawdę pokojowo.
Kanapa zaskrzypiała pod moim ciężarem, ale to i tak było wybawienie dla mojego zmęczonego po pracy ciała, które błagało o odpoczynek i długi sen.
- Nie mam siły dzisiaj siedzieć, hyung. Ta robota mnie wykańcza – wytłumaczyłem, składając dłoń w pięść, aby móc uderzyć jeden z bolących mięśni na barku, aż proszących się o masaż.
Może Jiminnie będzie taki kochany i mi go zrobi, kiedy do niego przyjdę? Mam nadzieję, bo inaczej umrę.
Nie zwlekałem jednak z przeciąganiem sprawy, po którą tu przyszedłem, unosząc trochę biodra do góry, żeby wyciągnąć bez problemu porntfel z kieszeni, choć jak tylko miałem go już w dłoni, Yoongi przekazał mi skręta, którego musiał zabrać od Umji.
- Sztachnij się na rozluźnienie – zaproponował, a że takich przyjemności nigdy nie odmawiałem, posłałem mu tylko lekki uśmiech i zaraz mocno się zaciągnąłem, trzymając jak najdłużej wciągnięty dym, aby choć trochę poczuć tego efekty. Zaraz oczywiście się uśmiechnąłem, gdy narkotyk odpowiednio zadziałał, uderzając prosto w mój, już i tak zmęczony, mózg.
Nie przetrzymywałem dłużej skręta, oddając go Umji po tym jednym buchu, bo nie po to dzisiaj przyszedłem.
- Jeszcze dwieście tysięcy, hyung? – Sam próbowałem sobie przypomnieć kwotę do oddania, którą Yoongi na pewno dobrze pamiętał. Co jak co, ale do hajsu miał głowę.
Wyciągnąłem już wcześniej odliczone pieniądze, włożone specjalnie do innej przegródki, choć jeszcze raz zacząłem upewniać się, że oddam mu pełną kwotę.
- Wiesz, że bardzo chętnie bym został, ale miałem iść dzisiaj do Jimina – przyznałem, przeliczając w międzyczasie trzymane pieniądze.
- Bratnia dusza, oczywiście – mruknął do siebie Min, czekając aż wręczę mu hajs do ręki, co zaraz uczyniłem, już tęskniąc za tak ładną sumką. – A odsetki? – dodał po chwili, trochę mnie tym zaskakując, ale nie aż tak bardzo. W końcu nie raz tu nocowałem i otrzymałem coś za darmo, gdy akurat jego kumple palili lub Umji coś przyniosła.
- Ile jeszcze, hyung? – zapytałem po chwili, ponownie łapiąc za porntfel i będąc skłonny dać mu te dodatkowe pięćdziesiąt tysięcy, czy ile tam chciał.
- Dziesięć tysięcy za każdą godzinę od momentu zadłużenia. – Ale takiej odpowiedzi się nie spodziewałem, natychmiast opadając całym ciałem do tyłu, przez chwilę nie mając siły siedzieć w tej samej pozycji.
- You've got to be kidding me. Dobry żarcik, hyung. Aż tak mnie nie lubisz, żeby przyprawiać o zawał? A teraz tak serio... Ile?
Czekałem aż mi to sprecyzuje, przypatrując się w międzyczasie kątem oka jego zadowolonej twarzy, która nie wróżyła niczego dobrego.
- Jeongguk, to cena dla przyjaciół. Od innych biorę po dziesięć tysięcy za minutę.
- Za minutę – powtórzyłem to, chyba nawet nie będąc w stanie wyobrazić sobie takiej kwoty. I właśnie stąd wiedziałem, że Yoongi ma trochę grzeszków na swoim koncie. Razem ze swoimi kumplami. Bo jeśli ktoś nie oddawał długów, kończył zapewne z kulką w głowie. Choć ja byłem w tak komfortowej sytuacji, by naprawdę wkupić się w łaski Mina i jego ziomków. Może to dlatego, że byłem tutaj ich maknae? A może to przez moją osobowość i urodę, która zazwyczaj pasowała do każdego towarzystwa? Nigdy o to nie pytałem.
- Hyuung, przecież wiesz, że jeszcze nie raz do ciebie po coś zawitam... Bądź łaskawy – poprosiłem, przekręcając w końcu głowę w jego stronę, żeby zobaczyć jak skręt, który jeszcze przed chwilą był u Umji, ląduje między jego wargami, a starszy zaciąga się nim i wypuszcza dym do góry, podnosząc przy tym głowę.
- Oczywiście, że zawitasz. Jesteś przecież taki sam jak my – stwierdził, mając w tym trochę racji, choć niewiele, bo nigdy nie chciałbym uciekać w same narkotyki. Wolałem imprezy, które nawet teraz odrzuciłem na rzecz spłacenia długu i zajęcia się Jiminem. – Tak samo boisz się odpowiedzialności i chcesz się bawić całe życie – dodał ze śmiechem, przenosząc na mnie w końcu swój wzrok. Jego tęczówki były brązowe, tak jak włosy Umji. – Wszystko ma swoją cenę, Jeongguk. Płać.
Znów nie spodziewałem się, że mi tego nie odpuści, dlatego jęknąłem cicho, wiedząc, że jakoś muszę go przekonać do zlitowania się.
- Zbyt wysoką, hyung... Gdybym miał ci to teraz oddać... - zacząłem, od razu starając się to przeliczyć, choć oczywiście zaraz się poddałem, nie potrafiąc tego zrobić. – Nawet tyle nie mam – przyznałem szczerze, domyślając się, że z takim układem do końca życia bym się nie wypłacił. – Yoongi hyuuung, zlituj się – kontynuowałem swoje błagania, w końcu sprawiając, że starszy znowu przeniósł na mnie wzrok, chyba powoli mięknąc. Ewentualnie to przez te niebieskie oczy wyglądałem jeszcze młodziej i dlatego nie chciał mnie w ten sposób karać.
- Polubiłem cię dzieciaku. Dlatego uznajmy, że będę litościwy. Zagrajmy w grę – stwierdził, wywołując tym mój uśmiech, choć tylko na chwilę, bo jednak ta „gra" mogła być niebezpieczna.
Rosyjska ruletka? Nie chciałbym zarobić dzisiaj kulki w głowę... Mam po co żyć.
- Jaką, hyung? – zapytałem niepewnie, przyglądając się jak starszy wskazuje głową na swoją bratnią duszę, nadal tak samo rozchichotaną, po czym zaczął mi wyjaśniać zasady tej „gry".
- Umji raczej nie będzie w stanie się dzisiaj mną zająć jak należy. Przyda się za nią zastępstwo– powiedział, klepiąc się przy tym po kroczu i wprawiając mnie tym w niemały szok. – Daję ci dwie minuty, byś mnie zadowolił. Wtedy wyzeruję ci dług. Jeśli ci się nie uda - wzrośnie dwukrotnie. A ja się nie bawię z moimi dłużnikami, nawet jeśli to moi przyjaciele. Twój Jimin na pewno ma trochę kasy, by ją z niego ściągnąć – wyjaśnił, dochodząc do naprawdę strasznych wniosków. Nie chciałem w to wciągać Jimina, ale... nie chciałem też zadowalać Yoongiego. To mój hyung i nie wyobrażałem sobie robienia mu czegokolwiek. Gdybyśmy się poznali na imprezie i kompletnie bym go nie znał, do tego będąc całkowicie zalanym, na pewno nie miałbym nic przeciwko temu, a teraz...
Wiedziałem, że Min sobie nie żartuje, dlatego zabrałem drugiego skręta Umji, którego akurat odpaliła, by zaciągnąć się jeszcze bardziej niż wcześniej i aż musząc zakaszleć. Czułem jak podrażniam sobie w ten sposób oczu, w których już miałem łzy, ale zaraz pomrugałem nimi kilkakrotnie, powracając do poprzedniego stanu.
Dobra. Zadowolisz go i będziesz miał spokój, Jeongguk. Easier said than done...
- Ręką, nie? – próbowałem się dopytać, nie wyobrażając, że miałbym zdradzić Jimina.
- Nie rozśmieszaj mnie. Czas ucieka, Jeongguk. Minuta pięćdziesiąt – stwierdził, mocno mnie tym zaskakując, bo nie spodziewałem się, że już zaczęliśmy.
- To czym?! Ustami, hyung? – zapytałem, ponownie zaciągając się blantem, który zaraz przekazałem Umji, odkładając porntfel na miejsce obok i przenosząc się między lekko rozłożone nogi Mina. Starszy był widocznie zadowolony z mojej pozycji, a ja nadal byłem trochę tego wszystkiego niepewny. – Nie mogę się chociaż napić? Wziąć czegoś? Jesteś moim hyungiem... - zauważyłem, nie wierząc, że ten fakt nijak nie wpływa na jego myślenie. Ale może jest za bardzo ujarany, aby zwracać na to uwagę?
Brak reakcji ze strony Yoongiego na moje uwagi i pytania, zmusił mnie do szybkiego zabrania za rozpinanie jego spodni.
I nie wiedziałem, czy to przez jakiś wcześniejszy pocałunek z Umji, albo coś podobnego, czy może jednak przez tak nietypową, choć na pewno podniecającą „grę", ale nie musiałem pobudzać penisa Mina, który był już całkowicie twardy, gdy sięgnąłem po niego do bokserek starszego.
Ale ze mnie dziwka. Cholera...
Zacisnąłem zęby, dając sobie kilka sekund na wyrzucenie z głowy myśli, że to mój hyung i jeden z bliższych mi teraz kumpli, by pochylić się do przodu i włożyć już jego penisa między swoje wargi. Musiałem być jak najatrakcyjniejszy przy zadowalaniu go, a moje niebieskie oczy na pewno zdawały egzamin, bo gdy wczoraj sprawiałem Jiminowi tę samą przyjemność, przyznał, że wyglądam z takimi tęczówkami jeszcze lepiej. Na Mina chyba też to działało, razem z szybkimi ruchami mojej głowy i brakiem narzekania na szarpanie moich włosów. Naprawdę czułem się w tym momencie jak dziwka, bo każdy poprzedni seks oralny, nie miał na celu spłacenia długu. A przecież każda dziwka walczyła w ten sposób tylko o pieniądze.
Nie pozwalałem tym myślom odciągać mnie od szybkich ruchów głową i jak najgłębszego pochłaniania penisa Yoongiego, który coraz mocniej zaciskał palce na moich kosmykach. W pewnym momencie spodziewałem się narzucenia mi jeszcze szybszego tempa, ale najwyraźniej sam musiałem się wykazać, bo Min się przed tym powstrzymał.
Słyszałem tylko śmiech Umji, która chyba miała ze mnie niezły ubaw, albo zdążyła już wypalić skręta i cieszyła się ze świata, do którego ją to przeniosło. Aż żałowałem, że nie wypaliłem go sam, mogąc teraz bez problemu sprawiać przyjemność Minowi.
Wszystko mi się dłużyło, a kiedy w końcu Yoongi doszedł w moich ustach, lekko się skrzywiłem, choć zapewne tego nie zauważył, bo zamknął na chwilę oczy, nie patrząc przy tym na mnie. Ten hyung smakował o wiele gorzej od mojego Jimina. Jakbym miał ich porównać, to sperma mojej bratniej duszy była jak najsłodszy cukierek, a Mina jak połączenie najmocniejszych fajek z którymś z gorzkich narkotyków. Jednym słowem - ohydztwo.
Miałem ochotę to wypluć, przetrzymując na razie w ustach, ale kiedy Yoongi otworzył oczy i posłał mi niezadowolone spojrzenie, od razu przełknąłem, bojąc się, że moje starania pójdą na marne.
Teraz jestem już stuprocentową dziwką. Brawo dla mnie, kurwa!
- Do czego ty mnie zmuszasz, hyung? – wymruczałem, opierając rękę na jego udzie i podnosząc się, żeby już wytrzeć swoje usta i sięgnąć po porntfel, chowając go do kieszeni. Bo chyba wygrałem i mogę sobie iść? Nie byłem pewien, dlatego mój wzrok wylądował na Minie.
- Po prostu cię uczę – stwierdził czarnowłosy, poprawiając bokserki i zapinając spodnie. – Następnym razem jeśli nie masz na prochy, to nie licz na łaskę – dodał, choć wiedziałem już, że będę wolał pożyczyć hajs od Yu, albo innego znajomego, niż zadłużać się u Yoongiego i znowu przeżywać te same lub podobne katusze. – Umji, chodź do mnie – poprosił jeszcze swoją bratnią duszę, która rozchichotana przeszła na jego kolana, a moja ręka w tym samym czasie poprawiała moje zniszczone włosy przez rękę Mina.
Choć kiedy hyung podniósł nagle bluzkę Umji do góry, pokazując świeżo wypalone inicjały na jej skórze, zrobiło mi się słabo. Oczywiście należały one do mnie, przez co wiedziałem, że znów zraniłem Jimina!
- Przyjrzyj się dobrze, Jeongguk. Dokładnie to samo czeka ciebie i tego twojego Jimina. Bo jesteś zbyt wielkim tchórzem, by normalnie żyć – wyjaśnił Min, chociaż jego słowa już do mnie nie docierały. Moje myśli były teraz przy łapiącym się za swój bok ukochanym, który na pewno pomyślał, że dopuściłem się kolejnej zdrady.
Kurwa! Wiedziałeś!
Popatrzyłem z lekkim wyrzutem, ale i szokiem na zadowolonego Yoongiego, który najwyraźniej miał gdzieś ranienie swojej bratniej duszy i chciał się trochę zabawić moim kosztem i kosztem bólu mojego Jimina. I zapewne coś bym mu powiedział, może nawet przyłożył prosto w twarz, gdyby nie wyrzuty sumienia, strach i ból w sercu na myśl, że mój kotek teraz cierpi.
Wycofałem się stamtąd i jak najszybciej opuściłem melinę Mina, jeszcze w drodze do mieszkania Jimina wyjaśniając mu całą sytuację, aby nie wyciągał z tego pochopnych wniosków, bo naprawdę nie wiedziałem, że coś takiego zaliczy się do zdrady!
Jimin:
Są takie dni, gdy człowiek budzi się i po prostu wie, że jeśli otworzy oczy, to popełni ogromny błąd. Po prostu w kościach czuje, że zdarzy się coś złego w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin. No i dzisiaj stanowczo był właśnie taki dzień.
Odkąd wstałem, miałem ochotę zagrzebać się w pościeli i znów zasnąć. Pogoda za oknem była okropna, a w dodatku głowa bolała mnie jak cholera. Nawet buziak w policzek, który Jeonggukie dał mi przed wyjściem, nie potrafił poprawić mi humoru. Z tego powodu odpuściłem sobie poranny wykład i na spokojnie zebrałem się do wyjścia. I to była kolejna zła decyzja, bo okazało się, że na zajęciach wykładowca puścił listę, na której trzeba było być, aby dostać zwolnienie z egzaminu.
Dzień był naprawdę pełen takich niedogodności, które można uznać za najzwyklejszego w świecie pecha. Moja ulubiona bluza została ochlapana kawą przez jakąś śpieszącą się studentkę pierwszego roku, uciekł mi autobus, kolejny nie przyjechał, złapał mnie deszcz, zeszyt z notatkami wpadł mi do kałuży, a na basenie jakaś babcia przyłożyła mi piankowym makaronem za to, że wyglądam jak papuga, a nie „normalny, zdrowy mężczyzna". No cóż... Biorąc to wszystko pod uwagę, na pewno nie wmawiałem sobie, że „gorzej nie będzie". Niestety, miałem rację, było.
W mieszkaniu czułem się względnie bezpiecznie, z dala od tych wszystkich potencjalnych katastrof, ale ledwo zacząłem jeść kolację, a poczułem, jak nagle skóra na moim boku zaczyna niemiłosiernie piec. Złapałem się za bolący fragment, otwierając szeroko oczy ze zdumienia.
Zdradził mnie? Ale... dlaczego?
Z niedowierzaniem patrzyłem na świeżo wypalone litery - MYG. Trochę mi ulżyło, że to nie moje znienawidzone JEH, bo wtedy czułbym się naprawdę rozczarowany.
Poszedłem do łazienki, aby nałożyć na ranę maść, a po drodze ocierałem łzy. Przez chwilę stałem przed lustrem z uniesioną koszulką i patrzyłem na siebie.
Co jest nie tak, że ciągle pożądasz innych?
Moje smutne rozważanie zostało przerwane przez pojawiające się słowa na ręce, które pisane pospiesznie, ledwo byłem w stanie odczytać. Cierpliwie czekałem, aż cała powierzchnia od łokcia po dłoń zostanie pokryta mało starannym pismem. Przeczytałem całość i prawdę powiedziawszy trochę mi ulżyło. Jeonggukie był zmuszony do tej zdrady, bo inaczej miałby mocno przerąbane i nie wypłaciłby się do końca życia. Nie popierałem jego zabaw z prochami, ale jak już wiele razy powtarzałem - nie chciałem mu niczego zakazywać, aby nie czuł się przez to w zamknięciu. Wierzyłem, że z czasem sam to wszystko zechce rzucić i zrobi się bardziej odpowiedzialny. Choć już teraz należy mu się uznanie za zaniechanie częstych imprez oraz dbanie o mnie na każdym kroku. Ale skoro tak...
W mojej głowie narodziła się iście szatańska myśl.
Skoro ja byłem karany za niedorzeczne rzeczy, to czas, aby mój tatuś został ukarany za to, co musiałem przez niego znosić.
Nie miałem młodszemu za złe tych wszystkich ran, które zadał mi przed naszym poznaniem, gdyż rozumiałem, jakie miał wtedy podejście do naszego połączenia. Ale te razy, gdy już byliśmy razem? O nie, nie, nie, za to stanowczo należy się małe upomnienie.
Nim mój ukochany do mnie wrócił, zdążyłem przygotować cały plan i przeszukać pół Internetu, aby się upewnić, czy taka zemsta będzie zasadna. Przygotowałem się na kilka scenariuszy, już nie mogąc doczekać poranka.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, wziąłem głębszy oddech, aby rozpocząć moją zabawę. Spojrzałem w lustro, aby upewnić się, że mój uśmiech wygląda dobrze i nie za sztucznie, po czym otworzyłem mu. Choć na widok Jeongguka usta i tak same ułożyły się w szczęśliwą podkówkę.
- Jiminnie – zaczął od razu, wyraźnie zmartwiony. Widziałem, jak jego wzrok kieruje się na mój brzuch w miejscu, gdzie widniały litery. Starałem się z całej siły, aby trzymać ułożonego planu, choć widząc jego rzeczywistą troskę, ciężko mi było nadal pragnąć odwetu. Ale uparłem się i nadal grałem wesołego, nawet mimo tak okropnego dnia.
- Spokojnie, Jeonggukie. Nasze dziecko ma się dobrze – powiedziałem, kładąc dłoń na brzuchu, aby obrócić trochę to wszystko w żart.
Pośmiej się kochanie, póki możesz.
Złapałem moją bratnią duszę i wciągnąłem ją do środka, zapraszając do mojego pokoju.
- Jak było w pracy? – zapytałem, starając się grać ukochaną, radosną kulkę.
- Wszystko... Wszystko w porządku? Nie boli cię aż tak bardzo? – zapytał, uparcie trzymając się tematu. Już nie boli... Po tylu oparzeniach... - Nie wiedziałem... Nie chciałem cię w to wplątywać, kitten – dodał, a mi się troszkę ciśnienie podniosło.
Dobrze, że te zdrady zostawiają piętno. Ciekawe, czy w innym wypadku tak byś się pilnował.
- Nie, spokojnie. Przyzwyczaiłem się. Nie musisz się tym martwić – zapewniłem, szczerząc się jak głupi do sera.
Odwróciłem się do szafy, aby wyciągnąć z niej bokserki Jeongguka i podałem mu je. Zdążyliśmy już trochę powymieniać się rzeczami, tak dla wygody, choć i tak nie mogłem się doczekać, gdy już zamieszkamy razem. To nie tylko praktyczne, ale również mocno budujące nasz związek. Będziemy mogli spędzać razem jeszcze więcej czasu. Coś cudownego.
- Idź się umyć, poczekam w łóżku, dobrze? – zaproponowałem.
Chyba rozumie, że o seksie może dzisiaj zapomnieć. Ale tylko dzisiaj! Bo jutro...
Chłopak złapał delikatnie moją rękę i przyciągnął do siebie, aby móc złożyć delikatny pocałunek na moim policzku.
- Na pewno, Jiminnie? – spytał, wciąż zatroskany.
Też ci tak ciężko mnie karać za nic, Jeonggukie?
- Na pewno. Idź, idź, bo chcę już spać.
Udało mi się w końcu go pogonić do łazienki, a sam udałem się do łóżka, kładąc wygodnie. Wziąłem telefon i napisałem do Tae, który spędzał noc u Joohyun, aby nie spieszył się z powrotem do mieszkania, jeśli nie chce zastać swojego przyjaciela w roli kata. Jak na najlepszego kumpla przystało, zapytał, czy nie potrzebuję znaleźć jakiegoś dobrego miejsca na zakopanie ciała, ale uspokoiłem go, prosząc tylko o powrót w okolicach obiadu. Zresztą, było mu tak dobrze u swojej dziewczyny, że wyjście od niej, zwłaszcza w dzień wolny, wcale nie było zachęcające. Doskonale to rozumiałem, gdyż rozstawanie się z Jeonggukiem, choćby na ten czas, gdy musieliśmy pracować, to już było zbyt wiele.
Bawiłem się jeszcze telefonem, oglądając ofertę dekoracji do sypialni, którymi chciałem upiększyć nasze przyszłe gniazdko, dopóki mój przestępca nie wrócił. Odchyliłem mu kołdrę, aby położył się obok mnie. Nie mieliśmy jakiegoś stałego podziału na to, z której strony śpi każdy z nas, choć najczęściej to ja lądowałem pod ścianą, jednak tym razem zaklepałem to miejsce dla młodszego, aby przypadkiem go rano nie obudzić, gdy będę się kręcił. Choć nie wiem, czy mojego śpiocha wjechanie czołgiem w ścianę i wystrzał tuż nad jego głową, cokolwiek by dały...
Jeongguk położył się obok mnie i przytulił dość delikatnie, jakby się bał, że zrobi mi krzywdę. Musiałem więc odłożyć telefon i sam się w niego porządnie wtulić, pokazując, że wszystko jest w porządku.
- Kochanie... Nie jesteś zły?
Kpisz, czy o drogę pytasz? Jestem! Tylko ze mną możesz się zabawiać! Nawet, jeśli to był „tylko" lodzik!
- Dlaczego miałbym być zły? – zapytałem, starając się brzmieć przy tym uroczo. – Cieszę się, bo spłaciłeś dług, więc mamy jeden problem z głowy. Ale teraz chcę buziaka – dodałem, odsuwając się trochę, aby zobaczył dzióbek, który robię.
Ten pocałunek i tak cię nie uratuje, mój Jeonggukie.
Zgodnie z prośbą, młodszy cmoknął moje usta, dzięki czemu zadowolony wróciłem w jego ramiona.
- Dobranoc, Jeonggukie – powiedziałem uroczo, na co uzyskałem podobną odpowiedź, a już po chwili zaczynałem odpływać.
Obym tylko obudził się przed nim.
Zwykle jest jednak tak, że po bardzo pechowym dniu, kolejny jest trochę lepszy, dlatego zadowolony otworzyłem oczy już o ósmej rano, podekscytowany chcąc wcielić mój plan w życie. Szybko wyszedłem z łóżka i delikatnie osunąłem je od ściany, po czym zajrzałem do szuflady, gdzie miałem drobne rzeczy do ćwiczeń. Między innymi skakanki, które teraz były mi potrzebne.
Rozebrałem mojego ukochanego, starając się jak najmniej nim poruszać, choć w pewnym momencie myślałem, że po prostu rozetnę nożyczkami te bokserki i mu kupię nowe. No ale jakoś poszło.
Zaraz po tym zawiązałem porządne supły na kostkach oraz nadgarstkach młodszego, rozkładając go na łóżku niczym rozgwiazdę. Sznurek skakanek, którymi go skrępowałem, przechodził pod łóżkiem, więc nie będzie miał jak się ruszyć.
Idealnie.
Położyłem jeszcze tylko na szafce przy łóżku tubkę lubrykantu i ubrany w bokserki, usiadłem na biodrach młodszego, powoli się poruszając, aby delikatnym ocieraniem spróbować go pobudzić w bardzo przyjemny sposób.
Nie potrafię powiedzieć, kochanie, czy za chwilę przeżyjesz istne niebo, czy koszmarne piekło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top