12 - Forbidden fruit is the sweetest

Concept photos obczajone? Emocje opadły? To czas na seksy! :) 

~~~~~~~~~~




Jungkook:

Odkąd obiecaliśmy sobie zero kłótni, faktycznie przez cały tydzień do żadnej nie doszło. Za bardzo się za nim stęskniłem, aby w ogóle poruszać którykolwiek z delikatnych tematów. Zresztą, nie musieliśmy, bo sam wystosowałem dość długiego SMS-a do Eunhy, w którym mniej więcej podkreśliłem, aby zajęła się swoją piętnastoletnią bratnią duszą i to z nią pisała tak pikantne rozmowy, a nie ze mną. Za to nie powinni jej wsadzić do więzienia, a przynajmniej znajdzie gdzieś ujście swoich żądzy. I w sumie nie żałowałem ani jednego słowa, które tam zawarłem, rozumiejąc swoje priorytety i chęć przyzwyczajenia się do nowego życia. Bez tak częstych imprez, bez innych dziewczyn i chłopaków w moim łóżku, oraz bez sextingu z Eunhą. W końcu z Jiminem mogłem mieć o wiele lepsze doznania, wspomnienia i przeżycia, nawet poza łóżkiem.

Zdążyliśmy jeszcze raz powtórzyć nasz seks sprzed niecałych dwóch tygodni, gdy w środę po pracy, przyszedłem przenocować do Jimina i pachniał tak kusząco, że nie mogłem się powstrzymać, ostatecznie namawiając go na coś równie romantycznego i namiętnego jak nasz pierwszy raz. Wiedziałem, że nasz umówiony piątek nam przepadł, dlatego to Jiminnie mógł proponować pozycje, wybierając jak chciałby mnie widzieć lub jak chciałby być kochany.

Moja sobotnia propozycja również nie przepadła, choć musiała trochę poczekać. Nasze umowy najmu kończyły się dopiero w czerwcu, więc czekał nas jeszcze miesiąc wędrówek od mieszkania do mieszkania. Ale wiedzieliśmy, że jakoś to wytrzymamy, w końcu byłem w stanie pójść wszędzie za moją bratnią duszą, za bardzo go kochając i potrzebując w swoim życiu, aby odmawiać sobie jego bliskości.

Nie miałem zamiaru zapominać też o kolejnej obietnicy, tym razem złożonej tuż po którejś z rund podczas naszego pierwszego seksu. Zabawy z zakresu BDSM musiały jednak zostać przełożone na sobotę, abyśmy obaj mieli do tego humor i siłę. Chciałem zadbać o bezpieczeństwo Jimina, dlatego nie mogłem sobie pozwolić na żaden błąd, a co za tym szło - musiałem być w pełni wypoczęty.

Umówiliśmy się na to, jednak niczego mu nie zdradzałem i nie precyzowałem aż do pierwszego dnia weekendu, kiedy to przysiadłem nad telefonem i postanowiłem wysłać starszemu pierwsze instrukcje do dzisiejszej zabawy, a zaraz po tym tak jak poprzednio - wyganiając Taehyunga do Joohyun.

„1. Rozciągnij się, kitten, bo tym razem nie będę się w to bawił. Trzy palce wystarczą. Możesz doprowadzić się do jednego orgazmu, jeśli to sprawi, że dłużej wytrzymasz ze mną w łóżku (tylko palcami, bez dotykania swoich sutków lub penisa!).

2. Wolisz, abym pozbawił cię słuchu i wzroku, wzroku, czy tylko słuchu?

3. Ile jesteś dzisiaj w stanie wytrzymać? Jak się czujesz? Nie jesteś smutny lub przygnębiony? Nie chcę z niczym przesadzić."

„1. Ile mam czasu? :/
2. Obydwu
3. Czuję się bardzo dobrze. Tylko tęsknię~"

„Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz, kochanie. I ubierz się w coś ładnego dla tatusia ;) Też tęsknię!"

„Będę gotowy za godzinę"

Uśmiechnąłem się na ostatnią wiadomość i dołączone do niej zdjęcie, na którym Jiminnie ssał swoje paluszki, chyba nie mogąc się doczekać aż pozwolę mu znów posmakować swojego penisa.

Tease.

Jednak skoro wszystkie instrukcje grzecznie przyjął do wiadomości, od razu zacząłem się pakować, starając zbytnio nie podekscytować. Choć mój umysł już podrzucał mi obrazy mojego dochodzącego kotka, wypowiadającego moje imię w tak bardzo nieodpowiedni i wulgarny sposób, który raczej na zawsze pozostanie w moim umyśle. Nawet kiedy będziemy już staruszkami i niezbyt będziemy mogli bawić się w łóżku. No chyba że z pieskiem albo jakimś wnuczkiem i co najwyżej w papier-kamień-nożyce.

Mniej więcej miałem ułożony scenariusz na ten nasz pierwszy, ostrzejszy raz. Nie miałem zamiaru go dzisiaj poniżać lub od razu zmuszać do odgrywania roli zwierzaka. Chciałem po prostu wszystko wypróbować, stawiając z nim małe kroczki, abyśmy się nauczyli swoich reakcji, potrzeb i upodobań w łóżku.

Wrzuciłem do torby wszystkie zabawki, które nam się dzisiaj przydadzą. Wziąłem nawet więcej, by Jiminnie mógł zadecydować o niektórych rzeczach, mogąc zobaczyć, że to na jego przyjemności mi zależy i nie mam zamiaru go do niczego zmuszać.

A kiedy się z tym uporałem, zacząłem rozważać ubranie czegoś eleganckiego, jak na „tatusia" przystało. Nadal było chłodno, więc nie miałem problemu z założeniem czarnej koszuli, za którą wydałem całkiem sporo kasy, a ostatnio w ogóle w niej nie chodziłem. Do tego dobrałem takiego samego koloru krawat, spodnie od garnituru i czarny pasek, dodający mi męskości, na czym oczywiście teraz mi zależało. Ułożyłem jeszcze tylko włosy, zaczesując je na jedną stronę i odsłaniając całkowicie czoło, przez co aż się uśmiechnąłem do własnego odbicia.

- Looking good as hell, Jeon – skomplementowałem swoje przystojne odbicie, tym razem nie mając mu nic do zarzucenia, bo po pierwsze - byłem wyspany, a po drugie - szczęśliwy, że idę do Jimina, co było widać po mojej twarzy.

Musiałem jeszcze wstąpić do kwiaciarni, sprawiając po drodze, że jakaś dziewczyna o mało nie wjechała rowerem w słup, gdy się do niej uśmiechnąłem. Przynajmniej dzięki temu wiedziałem, że strój i włosy, z dodatkiem miłości do Jimina, zdały egzamin.

Od opuszczenia kwiaciarni z różą w ręku, przez całą drogę do ukochanego, mogłem obserwować podobne incydenty lub podszeptywanie grupek dziewczyn, które najczęściej uważały mnie za jakiegoś „oppę" z któregoś z koreańskich zespołów. Tylko że u nich była to zasługa operacji plastycznych, a u mnie genów, o czym miałem ochotę się odezwać, ale byłem zbyt zajęty układaniem planu pobytu u Jimina.

Kiedy w końcu stawiłem się przed mieszkaniem mojej bratniej duszy, starałem się przestać uśmiechać, by dopiero po tym zapukać, jak zwykle nie używając dzwonka, który odbierał mi przyjemność z walenia... w drewno.

Chłopak prawie natychmiast mi otworzył i niestety nie powstrzymałem wkradającego się na moją twarz półuśmiechu, gdy mój wzrok objechał go od góry do dołu, podziwiając to cudo.

Śliczny!

Jiminnie miał na sobie krótkie spodenki, choć na tyle luźne, by nie opinały się na jego umięśnionych udach. Widziałem, że raczej się przygotował, bo przez ich materiał prześwitywał jego stojący już penis, ewentualnie cieszył się, że mnie widzi. Koszulka małego żeglarza, którą miał na sobie, również była naprawdę urocza. Choć to pokręcone włosy przykuły najbardziej moją uwagę.

Mój mały baby boy!

- Dzień dobry, tatusiu – przywitał się, dodając sobie jeszcze więcej uroku, właśnie przez zmodyfikowanie głosu, aby brzmiał jak mój mały chłopiec.

Nie poddałem się jednak temu, próbując wejść w swoją rolę „tatusia", która wymagała ode mnie wyzbycia się standardowych reakcji na jego słodycz.

Przekroczyłem próg, wręczając mu różę, aby mieć wolną rękę i móc go objąć w pasie, składając pocałunek na czole, a następnie na ustach. Bo mimo wszystko nie mogłem nam odmówić takich przyjemności, nie kiedy mieliśmy się dzisiaj pobawić trochę bardziej brutalnie.

- Ślicznie wyglądasz, baby boy. Zrobiłeś to, o co cię tatuś poprosił? – zapytałem, gdy już odsunąłem się od jego miękkich ust, przyglądając patrzącym na mnie oczkom. W międzyczasie moja noga postarała się o zamknięcie za nami drzwi, aby dać nam już trochę prywatności.

- Tak, tatusiu. Niedawno skończyłem – zapewnił, nadal utrzymując ten sam uroczy głosik, gdy mój wzrok postanowił badać już te ładnie poruszające się wargi podczas wypowiadania słów przez starszego.

- Doszedłeś? – powiedziałem łagodnie, przenosząc dłoń z jego talii na podbródek, który złapałem delikatnie palcami - jakbym naprawdę dotykał płatka róży - przenosząc spojrzenie znów na jego oczy.

- Nie, tatusiu. Chcę dochodzić tylko, gdy mój tatuś na mnie patrzy – stwierdził, dzięki czemu w pełni mnie zadowolił, już na samym wejściu. To nie tak, że go okłamałem swoim wcześniejszym SMS-em. Chciałem po prostu, żeby nie musiał się o to martwić podczas naszej zabawy, choć pamiętałem, że raczej nie będzie mu to potrzebne. I jak widać się nie myliłem.

- Grzeczny chłopiec – pochwaliłem go, znów przekładając dłoń, tym razem na jego policzek, aby jak zwykle nacieszyć się tą delikatną skórą. – Dziś będziesz podejmował dużo decyzji dotyczących naszej zabawy. Tatuś będzie dla ciebie łagodny, choć nie powinien, skoro na twoim koncie mamy już ponad cztery tysiące grzechów – zauważyłem, dokładnie nie pamiętając ile to już tego było, dlatego mniej więcej strzelałem w tę ilość, chcąc przy tym zdradzić mu co takiego na dzisiaj zaplanowałem. – Zapraszam na łóżko, baby boy – dodałem, posyłając mu uśmiech i już powoli odwracając jedną ręką, aby skierował się do swojego pokoju.

Przebywając tę niewielką odległość, mogłem przypatrzeć się jego pośladkom, podziwiając jak wyglądają w tych uroczych spodenkach. I musiałem po raz kolejny przyznać, że jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem tak ładnego tyłka, nawet u dziewczyn, choć niekoniecznie tych z Korei, bo ich pośladki były płaskie, tak samo jak klatka piersiowa. W klubach spotykałem również ludzi zza granicy, a jednak tylko Jiminnie miał takie ładne brzoskwinki.

Aż miałem ochotę złożyć ręce i po raz kolejny podziękować za tak śliczną bratnią duszę z ładnym tyłkiem. Choć rola „tatusia" i trzymana przeze mnie torba, zmuszały mnie do porzucenia takich planów.

Gdy przekroczyliśmy próg pokoju, a moje oczy w końcu oderwały się od jego cudownego ciała, poprosiłem, aby odłożył różę i zajął miejsce na łóżku. Nie chciałem go niepotrzebnie stresować, dlatego nie bawiłem się od razu w drapieżnika, który ma ochotę rzucić się na swoją ofiarę. Zamiast tego kucnąłem przy szafce, kładąc torbę na podłodze i zaczynając ściągać swój krawat, dla którego miałem dziś inne przeznaczenie.

- Przypomnij nasz safeword, kochanie – zacząłem od standardowej prośby, składając zdjęty element mojego ubrania na pół i kładąc go na szafkę, by zaraz zająć się wyjmowaniem potrzebnych nam dziś rzeczy.

- Czarny – przypomniał, siedząc już grzecznie na brzegu łóżka, ze złożonymi nóżkami i piąstkami na kolanach, czemu przyglądałem się zaledwie dwie sekundy, aby naprawdę nie porzucić mojej roli i po prostu się na niego rzucić. – Czy mogę zadać kilka pytań, tatusiu?

- Oczywiście, zawsze – odpowiedziałem spokojnie i łagodnie, zabierając się za wyciąganie rzeczy, na które się już zgodził, więc nie będą żadną niespodzianką.

A gdy rozpocząłem przenoszenie lubrykantu, materiałowej opaski i słuchawek dousznych na miejsca obok krawatu, Jiminnie nie zwlekał z pytaniami.

- Chciałbym wiedzieć, czy powinienem kupować więcej takich ubrań dla tatusia? I jakie jeszcze się tatusiowi podobają? I czy powinienem kupić jakieś gadżety? I ile rund nas dzisiaj czeka? – Dalej mówił tym uroczym głosikiem, przez który o mało nie zawiesiłem się tuż po pierwszym pytaniu. A przynajmniej tłumaczyłem sobie, że to właśnie przez jego głos.

- O ubraniach i gadżetach porozmawiamy po zabawie, kitten. Uwielbiam cię oglądać w uroczym wydaniu, więc jak najbardziej pragnę, abyś się tak ubierał... i czesał – przyznałem z uśmiechem, przez chwilę po prostu spierając ręce na ugiętych kolanach i przyglądając się mojemu ukochanemu. – A co do rund... zależy od reakcji twojego ciała. Będziesz musiał się kontrolować, Jiminnie, więc nie bój się mówić, jeśli coś by cię przerastało. Ale mam nadzieję, że wytrzymasz ładnie dla tatusia i nie będziesz aż tak narzekał – dodałem z uśmiechem, wiedząc już, że starszy pragnie być dla mnie jak najlepszym uległym i do tej pory wychodziło mu to idealnie. No, oprócz odmówienia mi zabawy z laską, ale to chciałem jeszcze ponegocjować.

Uznałem, że to koniec pytań jak na razie, dlatego zająłem się wyjmowaniem gadżetów do karania swojego uległego. A gdy pejcz, bat i szpicruta wylądowały obok reszty przyniesionych przeze mnie przedmiotów, klęknąłem na chwilę, aby zdjąć również pasek od spodni, głównie dlatego, że będzie mi cholernie przeszkadzał w łóżku. Choć może Jiminnie zdecyduje się akurat na niego.

- Na początek wybierz czym cię tatuś ukarze – poprosiłem, zwijając wysunięty ze szlufek element mojego stroju i odkładając go koło lampki.

Znów kucnąłem, przenosząc wzrok na mojego kotka, który położył paluszek na wydęte wargi, podkreślając w ten sposób, że na razie się zastanawia. Jednak moje serce i tak uznało to nie tylko za urocze, a również atrakcyjne, zmuszając mnie do powstrzymania kolejnego uśmiechu.

- Tym, tatusiu – oznajmił po chwili, wskazując na kilkudziesięciocentymetrowy kijek, zakończony prostokątnym, gumowym elementem, który poniekąd był pomocą jeździecką, a jednak w łóżku idealnie nadawał się do karania uległego.

Złapałem za tę szpicrutę, przekładając ją obok krawatu, bo oba przedmioty były dziś naszymi pewniakami jeśli chodzi o wykorzystanie, po czym wstałem powoli, od razu przenosząc wzrok na mojego niewinnego chłopca, który czekał na mój następny krok. Drogie spodnie zapewniały mi komfort i bezproblemowe manewrowanie w nich, nawet w łóżku, jednak koszula za bardzo się opinała na moich mięśniach, dlatego zabrałem się za dość szybkie odpinanie jej guzików, zbliżając się do wpatrującego we mnie Jimina.

Mój seksowny chłopiec. Tatuś się dzisiaj tobą zajmie i będzie ci naprawdę dobrze, kochanie.



Jimin:

Jeśli mam jakoś podsumować, dlaczego wszystko co złe spotyka człowieka, to powiedziałbym, że to tylko dlatego, iż musi być równowaga we wszechświecie. Każda negatywna rzecz, która się nam przytrafia, jest zapowiedzią szczęścia, jakie na nas czeka. Z tego właśnie powodu wiedziałem, że warto jest cierpieć. Zwłaszcza dla mojego Jeongguka.

Od czasu naszego pogodzenia się, zacząłem starać się dla ukochanego jeszcze bardziej. Co prawda w ostatnich dniach moją uwagę skupiało głównie szukanie dla nas mieszkania. Chcieliśmy wynająć wspólnie coś mniejszego, by nie wydawać wszystkiego na wynajem. Zaproponowałem też troszkę tańszą dzielnicę, starając się pogodzić nasze potrzeby. Mając przypływ gotówki od ukochanych dziadków, w tajemnicy poszedłem na zakupy, aby skompletować jakiś uroczy zestaw pasujący do „baby boya", chcąc wybadać, czy coś takiego spodoba się mojemu Jeonggukowi. Posiłkowałem się trochę Internetem, ale stwierdziłem, że śpioszki dla dorosłych, to raczej nie ta droga. Postawiłem więc na ubrania, które wydawały mi się odpowiednie, a jednocześnie przypominały mundurki z podstawówki, czyli krótkie spodenki i marynarskie paski na koszulce z granatową chustką. Odkupiłem też bieliznę, którą zniszczyłem pod wpływem złości, ale oprócz różowej dobrałem jeszcze białą, czarną i niebieską. Tę ostatnią postanowiłem założyć akurat dzisiaj, by pasowała do zestawu. Za to na dnie mojej szafy ukryłem kilka bardziej koronkowych rzeczy, póki co nie bardzo wiedząc, czy w ogóle był sens je kupować. W końcu gust Jeongguka był dla mnie jeszcze dość niezbadanym tematem. Miałem nadzieję, że szybko się to zmieni.

Przygotowanie się do jego przyjścia, było naprawdę trudne. Pierwszy raz bawiłem się we fryzjera, starając nakręcić trochę wełniaków na włosach, co raczej średnio mi wyszło. A ponieważ pilnowałem czasu, porzuciłem to zajęcie w odpowiednim momencie, by zdążyć się rozciągnąć. Trochę zawstydzony stanąłem przed lustrem, dokładnie obserwując swoją twarz w czasie tego zajęcia i starałem się ćwiczyć jak najbardziej wulgarne miny, aby dodatkowo sprawiać przyjemność mojemu chłopakowi. Potem hop w ciuchy i byłem gotowy.

Gdy Jeonggukie w końcu się zjawił, miałem ochotę porzucić całą tę zabawę i błagać, by wziął mnie jeszcze w drzwiach. Wyglądał i pachniał tak, że moje zmysły oszalały. Nie wiem, jakim cudem dałem radę trzymać się swojej roli grzecznego chłopczyka.

Przygotowanie do naszej zabawy było dla mnie dość dziwne. Zawsze myślałem, że seks jest sprawą raczej spontaniczną, a teraz miałem wybierać, czym młodszy ma mnie zadowalać. Trochę się bałem tego, co mnie dzisiaj czeka, więc starałem się wybrać to, co wydawało mi się najlżejsze. Ten patyczek nie wyglądał tak groźnie, jak reszta zabawek.

Zadowolony przyglądałem się, jak mój partner ściąga z siebie koszulę, ukazując swoje idealnie wyrzeźbione ciało. Miał całkowitą rację obsadzając mnie w roli bottoma. Jak ja miałbym się nim zająć?!

Trochę się zamyśliłem, analizując każde zakrzywienie na jego ciele, które podniecało mnie coraz bardziej, przez co z lekkim opóźnieniem zrozumiałem, iż chłopak wyciąga do mnie rękę. Chwyciłem ją, a wtedy Jeonggukie szarpnął za nią, stawiając mnie na nogi, i natychmiast wpił się w moje wargi. Objąłem go, zadowolony z tego. Te pocałunki pełne chaosu i namiętności, były stanowczo numerem jeden na liście: „Tak mi rób, tak mi dobrze". Orgazm był poza kategorią, bo gdyby miał mnie do niego ciągle doprowadzać, to oszalałbym z przyjemności. A te pocałunki... Ideał.

Pieszczotę przerwaliśmy dopiero, gdy moja koszulka miała zostać ściągnięta przez te wielkie, męskie dłonie. Miałem kilka sekund na złapanie oddechu, ale zaraz po tym znów wróciliśmy do pocałunku. Jednak tym razem poczułem, jak zęby młodszego łapią moją dolną wargę, a zamiast przyjemnego ssania, poczułem niewielki ból, gdy skóra pękła. Jeongguk cofnął się odrobinę i uniósł brew, posyłając mi trochę niepewne i pytające spojrzenie. Uchyliłem więc delikatnie usta i przesunąłem językiem po uszkodzonej wardze, czując kilka kropel krwi. Taka reakcja chyba bardzo się spodobała mojej bratniej duszy. Chłopak zacisnął mocno palce na moich bokach, a ja szepnąłem:

- Jeszcze.

Gorące wargi Jeongguka znów odnalazły moje, a jego język wdarł się do mojej buzi. Jednak szybko zaczął się z niej wycofywać, a mój spragniony tej pieszczoty mięsień, podążył za nim, co skończyło się uwięzieniem między jego zębami. Nawet to przygryzanie było niesamowicie podniecające.

Tak skupiony na pieszczocie, nie zauważyłem, że wylądowaliśmy na łóżku. Albo raczej ja wylądowałem, bo Jeonggukie znalazł się nade mną i zabrał za ściąganie moich spodenek, by uwolnić tym samym moją stojącą już od dłuższego czasu męskość.

- Są śliczne, ale jestem zbyt ciekawy co kryjesz pod nimi, baby boy – stwierdził, ściągając w końcu tę część ubrania i zaczął przyglądać się tym pseudo majtkom.

- Chyba takie ci się najbardziej podobały tatusiu – zauważyłem, trochę się tłumacząc. – Przepraszam za zniszczenie poprzednich – dodałem, zawstydzając się swoim zachowaniem.

Na szczęście mój ukochany nie był o to zły. Roześmiał się cicho, dotykając jednego paseczka.

- Czyżby mój chłopczyk musiał podkreślić kolorem swoją płeć? – zapytał, na co zamruczałem marudnie, nie wpadając na to, że tak zinterpretuje wybór koloru.

- Ojojoj, mój mały Jiminnie...

Młodszy złapał mocno moje biodra, aby móc mnie przekręcić na brzuch, przez co natychmiast się ożywiłem.

Wejdzie już we mnie? TAK, TAK, TAK.

- Jeśli klapsy nie będą sprawiać ci przyjemności, a tym bardziej uderzenia, znajdziemy inne kary, które do ciebie pasują, baby boy – powiedział Jeongguk, a między każdym słowem robił pauzę, w czasie której moje pośladki były przyjemnie lizane. – Nie musisz się do niczego zmuszać.

- Dobrze – zamruczałem, skupiając się na tych niesamowitych, choć dziwnych przyjemnościach. Wypiąłem się delikatnie, prosząc o więcej i wzdychałem mu z przyjemności.

A... No tak, kara. Zapomniałem.

Uśmiechnąłem się jednak, ciekaw, co mnie czeka. Moi rodzice nigdy nie podnieśli na mnie ręki, więc nie miałem jakichś negatywnych skojarzeń z takim biciem. A skoro ból tak mnie podniecał, to chyba będę miał z tego dużo radości.

Z moich przemyśleń wyrwało mnie nagłe ugryzienie, które na pewno zostawiło ślad na moich pośladkach. Niektóre malinki po naszym pierwszym razie nadal mnie przyozdabiały, a on już tworzył mi następne kwiatki. Kochany.

- Cztery tysiące, Jiminnie... - powiedział mój ukochany, śmiejąc się pod nosem. – Cztery tysiące won na amerykańskie dolary... Trzy i pół? Zaokrąglimy to do czterech. Cztery razy ręką, szpicrutą i raz... czymś specjalnym – zapowiedział. – Jesteś gotowy, kochanie?

- Tak, tatusiu – potwierdziłem, kręcąc się trochę niecierpliwie. – Proszę, zacznijmy – błagałem, nie mogąc się już doczekać.

Jeonggukie położył dłonie na moich bokach, trzymając mnie przez chwilę w żelaznym uścisku, a ja zrozumiałem, że nie powinienem się już teraz kręcić. Grzecznie więc czekałem na rozwój sytuacji i próbowałem nie spinać pośladków. Choć trochę strachu przed nieznanym się we mnie pojawiło.

- Liczymy razem, baby boy – poinstruował mnie młodszy, zabierając jedną dłoń z mojego ciała, by następnie wymierzyć nią uderzenie. Chyba raczej dość lekkie, bo nie poczułem jeszcze zbytniej satysfakcji z bólu. Ale Jeonggukie i tak postanowił rozmasować to miejsce, co w sumie było całkiem miłe z jego strony, gdyż pomogło w ponownym rozluźnieniu. – Jeden. Jak się czujesz, kochanie? – zapytał, pochylając się trochę bardziej, aby móc skierować to pytanie do mojego ucha. – Wiesz, że uwielbiam twoje jędrne pośladki? Są takie smakowite. Mmmm... - przyznał, przez co zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco.

Dlaczego nawet sama świadomość, że mu się podobam, tak bardzo mnie podnieca? Ciekawe, czy doszedłbym, gdyby przez dłuższy czas ciągle prawił mi komplementy...

- Jeden – powtórzyłem, licząc grzecznie tak, jak mi kazał. – Dobrze. Chcę więcej – dodałem, przekręcając głowę, aby pokazać mu moją uśmiechniętą buzię. – Nie oszczędzaj mnie, proszę.

Przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Wyczytałem z tych jego, że poziom testosteronu szaleje w nim tak samo jak i we mnie, więc skoro potrzebowaliśmy jego ujścia, to tym bardziej nie powinien się ze mną cackać. Co zresztą zaraz uczynił, posyłając mi szatański uśmiech i przykładając mi w ten sam półdupek, lecz tym razem mocniej.

- Dwa. Liczymy, kochanie – przypomniał.

Powtórzyłem liczbę, a mój seksowny dominator trochę się przeniósł, aby móc sięgnąć do drugiego pośladka, który otrzymał jeszcze mocniejsze uderzenie, tym razem wywołujące moje syknięcie. Mogłem się założyć, że miałem na nim czerwony ślad w kształcie jego dłoni, który piekł przyjemnie, prosząc o coś chłodnego, co złagodziłoby ból.

- Trzy – powiedziałem razem z młodszym, choć mój ton przypominał bardziej jęk, który powtórzył się przy kolejnej liczbie, wywołany bolesną przyjemnością.

Zaraz po tym, na lekko pulsujących miejscach, poczułem usta, które zostawiły po jednym cmoknięciu na każdym pośladku, a ręka, która do tej pory mocno trzymała mnie w jednym miejscu, teraz łagodnie gładziła boki.

- Wszystko w porządku, Jiminnie? – zapytał chłopak. Nie potrafiłem już poznać, czy w tym momencie wychodził z roli i martwił się moimi reakcjami, czy nadal grał tatusia, który ma zamiar tylko się upewnić, czy może wymierzyć kolejną karę. Ale niezależnie od tego, odpowiedź dla niego miałem taką samą.

- Tak... - przyznałem, mrucząc z zadowoleniem. – Nawet bardzo dobrze. Tylko że... chcę więcej – przyznałem, nie mogąc się doczekać.

Teraz miał mnie bić tym kijkiem dla koników, tak? Ale super!

- Grzeczny chłopiec – pochwalił mnie Jeonggukie, przez co jeszcze chętniej podchodziłem do dalszej części kary.

Chyba będę bardzo niegrzecznym chłopcem, jeśli mój tatuś będzie mnie tak częściej karał.

Dłoń młodszego pogładziła moją głowę, przez chwilę zmieniając tę trochę brutalną grę wstępną, w miły, romantyczny przerywnik, w trakcie którego mogliśmy złapać oddech, z niczym się nie spiesząc.

Przymknąłem oczy, uśmiechając się błogo, starając na dłuższą chwilę skupić tylko i wyłącznie na piekących miejscach, przyjemnie rozgrzewających całe ciało. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem jak Jeonggukie sięga po zostawiony na stoliku nocnym krawat, który następnie wylądował przy moich uniesionych nad głową rękach. Spokojnie czekałem, aż moje nadgarstki zostaną ściśle ze sobą związane, nie pozwalając mi już na normalne łapanie kołdry, co praktykowałem w czasie obrywania.

- Trzymaj je nad sobą, Jiminnie, bo jeśli je opuścisz, będą dodatkowe kary i nie pozwolę ci wybrać następnych zabawek – ostrzegł mnie młodszy, na co kiwnąłem głową, gdy tylko przekręcił mnie na plecy.

Teraz mogłem zobaczyć jego zadowolony uśmiech, który mi posyłał, dotykając uszkodzonej wargi. Rana zdążyła się chyba zasklepić, ale wiedziałem, że będzie mi dokuczać przez najbliższych kilka dni.

- Uwielbiam cię takiego oglądać, kitten. Gotowego dla swojego tatusia, pragnącego, abym już rozłożył twoje nóżki i w ciebie wszedł.

Dobra, dla takich tekstów i tego spojrzenia, może mi bardziej pogryźć te wargi!

Podniecony przyglądałem się, jak mój top sięga po kolejne potrzebne mu rzeczy. Tym razem po opaskę i słuchawki.

- Mam przygotowaną dla ciebie fajną playlistę, baby boy – powiedział, pozbawiając mnie najpierw wzroku, a następnie ostrożnie włożył mi do uszu słuchawki. – Pamiętaj, że cały czas cię słyszę i oglądam. Jeśli coś byłoby nie tak, powiedz mi o tym od razu, kochanie – poprosił, po czym włączył muzykę, ociekającą erotyzmem.

Nie wiem, Jeonggukie, czy masz jakieś układy z ludźmi, którzy wybierają ścieżki dźwiękowe do pornosów, ale ta muzyka jest do tego idealna.

Pozbawiony wzroku, zmuszony trzymać ręce z dala od ukochanego i nawet nie słyszącym nic poza zmysłowymi dźwiękami, byłem całkowicie na łasce mojego Jeongguka. Nie dość, że mnie to nakręcało coraz bardziej, to w dodatku musiałem kontrolować nawet swoje przyjemności, aby za szybko nie dojść.

Jeonggukie, jeśli to piekło, to błagam, nie wypuszczaj mnie z niego.



Jungkook:

Zawsze dbałem o komfort i bezpieczeństwo moich uległych, jednak manewrując przy ciele Jimina lub wymierzając mu kolejne uderzenia, martwiłem się podwójnie, ignorując przy tym swoje potrzeby całkowicie. Nie przejmowałem się stojącym penisem, trochę utrudniającym mi skupianie na kontrolowaniu sytuacji i niewychodzeniu z roli. Czasami miałem ochotę jęknąć lub zamruczeć na widok kolejnego śladu mojej dłoni na jego miodowej skórze. Ale ten „tatuś" tak nie robił, musząc dodatkowo obserwować każdą najmniejszą reakcję swojego kotka, by upewnić się, że naprawdę taka zabawa sprawia mu przyjemność. To była cholernie ciężka rola, a zarazem mocno podniecająca. To ja miałem władzę nad jego ciałem. To ja dyktowałem warunki. I to ja sprawiałem przyjemność, na razie samym bólem. A posiadanie dobrze zbudowanego uległego, tak chętnego i gotowego, by spełniać moje rozkazy, popychało mnie coraz dalej, podpowiadając, że nie muszę aż tak się ze wszystkim pilnować, a Jiminnie na pewno wszystko ładnie zniesie.

To Jeon „tatuś" chciał tak bardzo przejąć nad wszystkim kontrolę i najlepiej od razu sięgnąć po niespodziankę, którą przyozdobiłby te brzoskwinki. Jednak Jeon romantyk, nadal martwiący się o dobro swojej bratniej duszy, która już i tak pozwalała mu na ekstremalne zabawy, trzymał się ułożonego i przedstawionego planu. W końcu pamiętałem, że nie mogę go aż tak zaskakiwać przy praktykowaniu BDSM, bo mógłbym jeszcze podczas gry wstępnej sprawić, że poczułby się tym wszystkim przytłoczony i pragnąłby to jak najszybciej zakończyć. Dlatego tak bardzo walczyłem z samym sobą, obserwując przez chwilę związanego chłopaka, któremu odebrałem poniekąd zmysł słuchu i całkowicie ten wzroku.

- Mam ochotę po prostu wyciągnąć swojego penisa i dojść na ciebie, Jiminnie. Jesteś zbyt seksowny. Cholera – wyszeptałem, dobrze wiedząc, że przy głośności, którą mu ustawiłem i piosenkach, które ściągnąłem, wcześniej je przesłuchując, nie ma opcji, aby cokolwiek z tego wyłapał. Może dopiero mój krzyk by do niego dotarł, ale też na pewno nie byłby zbyt wyraźny.

Powoli zszedłem z jego ciała, przechodząc na podłogę i dopiero stamtąd łapiąc go delikatnie za obie nogi, które zacząłem rozszerzać. Starszy zdawał sobie sprawę z następnego kroku, którym było ukaranie wybranym przez niego gadżetem. Jednak na pewno nie spodziewał się, że zanim to nastąpi, trochę go poobserwuję i pomęczę, szczególnie gdy leżał na tym łóżku taki bezbronny i posłuszny mojej woli.

Uśmiechnąłem się pod nosem przez takie myśli, puszczając już jego uda i w końcu udając po szpicrutę. Nie była moją ulubioną, ale też dawała ciekawe efekty. Choć na razie i tak przytknąłem jej końcówkę do fragmentu jego ciała na szyi, tuż pod szczęką, przyglądając się reakcji Jimina na moje działania. Chłopak raczej nie spodziewał się, że czeka go coś więcej niż kolejne cztery uderzenia, przez co mogłem zaobserwować jak jego oddech przyspiesza, a usta lekko się rozchylają. Nie potrafiłem odpuścić sobie takiej okazji i zaraz zacząłem sunąć końcówką szpicruty prosto między jego wargi. Jiminnie pozostał spokojny, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, a co ważniejsze - nie uciekając z ustami, gdy skórzana część trzymanego przeze mnie przedmiotu, przejechała po jego dolnej wardze, zbierając w ten sposób trochę śliny chłopaka. Chciałem to wykorzystać, przenosząc zaraz po tym czarną końcówkę z powrotem na jego szyję, sunąc po czerwonych, powoli znikających śladach moich sprawnych ust i zębów, które dwa tygodnie temu zajęły się jego smakowitym ciałem. Nie sądziłem, że utrzymają się aż tak długo. Najwyraźniej były one niezbędne na tej ślicznej skórze, podkreślając w jego pracy, że żadna laska ma się nie topić na zmianie mojej bratniej duszy.

Pozostawiłem mokrą ścieżkę na jego szyi, aż do obojczyka, nie mając już zamiaru ponownie się w ten sposób bawić, bo moje oczy chciały się nacieszyć jego pięknem i reakcjami na wykonywaną czynność. Sunąłem końcówką aż do jego pachy, specjalnie wywołując w ten sposób niewielkie gilgotki, z którymi oczywiście walczył, aby nie poruszać zbytnio swoim ciałem. Choć ten szczery uśmiech, który pojawił się na jego twarz przez kilka sekund, wystarczająco mnie usatysfakcjonował i od razu przestałem go męczyć, przesuwając szpicrutę na jego klatkę piersiową. To sutki były moim następnym przystankiem podczas tej powolnej wędrówki. Początkowo po prostu zataczałem kółka wokół brodawek, przypatrując się jak jego oddech przyspiesza, sprawiając, że klatka piersiowa gwałtownie się unosi i opada. Oczywiście dopóki nie zdecydowałem się dotknąć jednego z jego sutków, choć wiedziałem nie powinienem wynagradzać takiego braku cierpliwości.

Jiminnie westchnął, przekręcając głowę delikatnie na bok i rozchylając ponownie wargi. Na pewno po odebraniu mu dwóch tak ważnych zmysłów, był jeszcze bardziej na wszystko wyczulony. Zwłaszcza, gdy był to tak subtelny dotyk.

- Mój delikatny kotek. Tatuś nie może się oprzeć twoim cudownym reakcjom, nawet jeśli powinien w tej chwili zaprzestać sprawiania ci przyjemności. – Nie mogłem się powstrzymać przed komentowaniem naszej zabawy, nawet jeśli Jiminnie mnie nie słyszał. Po prostu zauważyłem, że wyrobiłem sobie przy nim automatyczne prawienie mu komplementów, którego nawet teraz nie potrafiłem i nie chciałem wyłączyć.

Zarówno lewy sutek, jak i prawy, zostały mocno pobudzone czarną końcówką. Moje oczy obserwowały przy tym głowę starszego, która przekręcała się na boki, a usta wydawały kolejne ciche jęki, na pewno nie wiedząc na jak głośno może sobie z tym pozwolić.

I po tych kilkunastu sekundach stymulowania go i przyglądania jego ciału, powoli zacząłem sunąć nieco niżej, pozwalając mu dzięki temu trochę ochłonąć i uspokoić oddech.

Ostatnim przystankiem naszej niezaplanowanej zabawy, polegającej głównie na dostarczeniu odpowiedniej dawki zadowolenia tatusiowi Jeonowi, który pragnął pooglądać swojego wijącego się chłopca, było oczywiście krocze. Początkowo po prostu zahaczyłem o samą główkę jego penisa, spoczywającą przy dzwoneczkach niebieskich stringów, trochę ją podrażniając i znów pobudzając moją bratnią duszę do większego kontrolowania reakcji swojego ciała. Z uśmiechem na ustach sunąłem wzdłuż jego penisa, przyglądając się jak tak delikatny dotyk raczej go łaskocze, niż zapewnia przyjemność. Choć sądząc po minie jaką mi przy tym serwował, na pewno te dwa uczucia się ze sobą mieszały.

Nie mogłem ominąć jednego ze swoich równie dopieszczanych miejsc na jego ciele, czyli jąder, które już po krótkiej chwili mogły cieszyć się dotykiem skórzanej końcówki. Jiminnie chyba przestał się przy tym kontrolować, bo wypychał odrobinę biodra do góry, przez co moja ręka złapała go za jedno z nich, przytrzymując mocno i stanowczo, aby zrozumiał, że nie wolno mu tak reagować.

- Niegrzeczny chłopiec – skomentowałem tylko jego działania, cmokając kilkakrotnie i przenosząc nagle końcówkę szpicruty na jego dziurkę. Nie chciałem się w niego wsuwać, wiedząc, że przyniosłoby to więcej bólu niż przyjemności, do tego zwykłych podrażnień, dlatego zrobiłem kilka kółeczek wokół jego wejścia, zaciskając przy tym mocniej palce na biodrze chłopaka.

Jiminnie chyba uznał, że mimo wszystko zacznę go zadowalać tą końcówką, bo może trochę nieświadomie, a może z premedytacją, próbował nabić się na drażniący go przedmiot, wywołując w ten sposób moje lekkie niezadowolenie, ale i dając powód, by nagle pozbawić go możliwości kolejnej stymulacji i trochę gwałtownie przekręcić na brzuch.

Taki widok również mnie zadowalał, choć zamiast podziwiania jego ślicznych pośladków, odłożyłem szpicrutę na łóżko i przeszedłem tuż nad chłopaka, aby przekręcić jego głowę na bok, umożliwiając w ten sposób oddychanie. Poprawiłem też opaskę i słuchawki, sprawdzając jeszcze na telefonie, czy muzyka się czasem nie wyłączyła, a Jiminnie mi o tym nie mówi. A kiedy upewniłem się, że jest mu wygodnie i jest bezpieczny, poprawiłem jeszcze tylko jego krocze, aby nic go nie uwierało i zająłem miejsce nad jego udami, nie dając ani chwili na zastanowienie, ani sobie, ani jemu, bo szybko złapana końcówka szpicruty, wylądowała na jego czerwonym już pośladku, wywołując tym mój uśmiech.

- Pięć – powiedziałem podczas przyglądania się powoli powstającemu śladowi. I w sumie naprawdę nie spodziewałem się, że nie otrzymam żadnej odpowiedzi, z góry zakładając, że Jiminnie jest grzecznym chłopcem i ładnie ze mną policzy.

Nijak tego nie skomentowałem, dając mu chwilę czasu, ale chłopak nadal nie powtórzył po mnie tej liczby, przez co odłożyłem swój gadżet do karania i przeszedłem wyżej, by wyjąć słuchawki z uszu mojej bratniej duszy, która zaciskała zęby, zapewne przez intensywność uderzenia. Nie obiecywałem, że będę przesadnie delikatny, i dotrzymywałem tej obietnicy.

- Jeonggukie, co się dzieje? – zapytał, jeszcze zanim pozbyłem się słuchawek. Zapewne przez tę dłuższą przerwę w jakichkolwiek działaniach.

Westchnąłem ciężko w odpowiedzi, podtrzymując jedną ręką obydwie słuchawki, gdy drugą poprawiałem jego opaskę.

- Liczymy, kochanie. Chyba będziemy musieli zacząć od nowa, nie sądzisz? – zauważyłem, lekko zirytowany, nawet nie czekając na jego odpowiedź, a po prostu wkładając mu słuchawki z powrotem do uszu i powracając do poprzedniej pozycji.

Nie dałem ani sekundy na wypowiedzenie choćby zwykłego „przepraszam", bo na razie nie było na to miejsca. Liczyłem, że zapamięta tak prostą zasadę. Jednak skoro miał z tym kłopot, jeśli raz powtórzymy wszystkie klapsy od nowa, następnym razem już na pewno postara się nie zapomnieć słów swojego tatusia.

Wymierzyłem uderzenie gołą ręką, rozkoszując się roznoszącym po pokoju plaśnięciem.

- Jeden. – Tym razem wspólnie to policzyliśmy, a gdy masowałem uszkodzony pośladek, Jiminnie dodał te niepotrzebne kilka słów: - Nie załapałem, przepraszam.

Nie odpowiadałem mu, bo i tak już mnie nie słyszał, na pewno teraz wsłuchując się w piękne dźwięki saksofonu lub innego instrumentu nadającego się do muzyki erotycznej. Skupiłem się po prostu na wykonaniu następnego, mocniejszego uderzenia, które policzyliśmy wspólnie. Jiminnie znów otrzymał po tym dawkę czułości i masowania, wywołując uśmiech na mojej twarzy, gdy przyjrzałem się jego błogiej minie, utwierdzając się w tym, że musi mu być naprawdę przyjemnie.

Nie przedłużałem tej części kary, uderzając go jeszcze dwa razy i obserwując przy tym jak jego pośladki falują przy moim mocno wymierzonym klapsie. Nie robiłem żadnej przerwy, zaraz łapiąc za odłożoną na chwilę szpicrutę, by to nią ukarać go kolejne cztery razy, licząc wspólnie i znów rozkoszując się tymi uderzeniami, roznoszącymi po całym pokoju. Z uśmiechem powtórzyłem po nim krótkie „osiem", nadal masując jeden z delikatnych pośladków, a w międzyczasie odkładając szpicrutę na szafkę i sięgając do torby po moje ulubione narzędzie tortur, za którym cholernie tęskniłem. Co prawda Jiminnie się na to nie zgodził, ale nie dopytywał o niespodziankę, dlatego mogłem uznać, że poniekąd na to przystał.

- Nie będziesz zły, prawda? To tylko zabawa, kochanie – powiedziałem z półuśmiechem, czającym się na mojej twarz, gdy powoli schodziłem znad jego ciała, przemieszczając się na podłogę. I wymierzyłem mu ostatnie, dziewiąte uderzenie, przyniesioną, zakazaną laską, przez którą Jiminnie jęknął głośno, podkurczając natychmiast nogi.

Policzył to, ale słyszalnie zaskoczonym głosem, a ja z uśmiechem obserwowałem jak na jego pośladkach powstaje śliczna pręga. Najpiękniejsza, na najcudowniejszym ciele.

Na tym zakończyłem sekcję kar, odkładając na bok laskę, by wycałować już uszkodzoną skórę i zaraz złapać chłopaka za biodra, powoli przekręcając na plecy, aby w końcu z nim porozmawiać. Powoli pozbyłem się opaski z jego oczu, odkładając ją na szafkę i zaraz to samo robiąc ze słuchawkami, które odpiąłem od telefonu i umieściłem obok opaski.

Jiminnie nie wyglądał na zadowolonego. Dobrze pamiętał na co się umawialiśmy, ale taki zły, jak zwykle mnie jeszcze bardziej podniecał, wywołując mój uśmiech, a nie choćby niepewność.

- Miałeś tego nie używać – zauważył, gdy odkładałem niepotrzebne już nam przedmioty, przysuwając bliżej lubrykant.

- Nie było chyba tak źle, prawda? A zostawiło naprawdę piękny ślad – odpowiedziałem spokojnie, w końcu wpatrując się w te brązowe oczy, które powoli łagodniały.

- Do przeżycia – stwierdził z krótkim westchnięciem, zasługując na pogłaskanie po włosach i całusa w czoło, które zaraz ode mnie otrzymał.

Grzeczny chłopiec.

- Nie bądź zły, bo jeszcze z tobą nie skończyłem – powiedziałem, zamiast kolejnego komplementu, który po tych pieszczotach, byłby przesadzony.

Nie odbierałem mu już żadnych zmysłów, nadal nie pozwalając opuszczać uniesionych i związanych nad głową rąk. Uznałem, że jak na pierwszą rundę wystarczy tych wszystkich wrażeń, dlatego przeniosłem się nad jego ciało, nie mając zamiaru pozbywać reszty ubrań, bo jako Jeon „tatuś", lepiej wyglądałem w takim wydaniu, odpowiednio utrzymując podniecenie mojego małego chłopca.

Pochyliłem się, by złączyć nasze usta, które stęskniły się za sobą po tylu minutach rozłąki i braku możliwości posmakowania siebie nawzajem. Znów nie był to delikatny pocałunek, a bardziej intensywny, zwłaszcza gdy po kilku muśnięciach, wsunąłem swój język między jego wargi, pocierając nim o ten jego, wychodzący mi na spotkanie, by zaraz lekko przygryźć samą końcówkę. W tym samym momencie moje ręce zacisnęły się na biodrach chłopaka, rozpoczynając mocniejsze pieszczoty jego ciała, które po chwili skupiły się na jego sutkach. Choć zaledwie na kilka sekund. Nie dawałem mu się tym wszystkim nacieszyć, tak jak przy ostatnim uderzeniu - chcąc go wziąć z zaskoczenia. Dlatego po chwili przerwałem nasz pocałunek i dotykanie jego ciała, łapiąc go za biodra i przewracając pod sobą ponownie na brzuch.

Moje ruchy były naprawdę szybkie i precyzyjne, aby nie zdążył się zorientować co zamierzam. A sama myśl o zaplanowanym kolejnym kroku, cholernie mnie podniecała. Miałem tylko nadzieję, że Jiminnie temu podoła.

Jedną ręką chwyciłem za lubrykant, od razu go otwierając kciukiem, a drugą już rozsuwałem jego pośladki, aby zaraz rozpocząć rozlewanie żelu na jego wejście. Po moim pośpiechu i ruchach, starszy na pewno zrozumiał na czym mi zależy. A gdy dość spora ilość lubrykantu wylądowała w jego dziurce, zapewniając nam odpowiednie nawilżenie, odrzuciłem butelkę gdzieś na łóżko, łapiąc za rozporek i szybko go rozsuwając. Jeszcze tylko guzik, zsunięcie bokserek i uwolnienie swojej pulsującej męskości i już wbijałem się między jego pośladki, robiąc to szybko, gwałtownie i naprawdę głęboko.

Jiminnie przeklął, mieszając to jedno „kurwa" z głośnym jękiem, wypełnionym uczuciami, nad którymi nie mogłem się na razie zastanawiać, za bardzo będąc rozproszony wszechogarniającą mnie przyjemnością. Było tak gorąco, tak mokro i tak błogo, że dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że chłopak się na mnie zacisnął. I to strasznie mocno, tak, że musiałem przez chwilę przygryźć wargę, powstrzymując się przed natychmiastowym wycofaniem.

- Jiminnie – warknąłem cicho, trochę ostrzegawczo, przenosząc ręce na jego biodra i zaciskając się na nich równie mocno, aby przestał z tym i się uspokoił. – Rozluźnij się. I żadnych przekleństw – przypomniałem, zaciskając na chwilę powieki i kontrolując całe swoje ciało, które z jednej strony miało ochotę uciec od tego bólu, a z drugiej pragnęło go, tak jak zazwyczaj Jiminnie. Choć abym zaczął sprawiać nam większą przyjemność, moja bratnia dusza musiała ładnie współpracować.



Jimin:

Te wszystkie kary były bardzo przyjemne. Zbyt przyjemne. Gdybym jeszcze kilka razy oberwał, nawet upór i zakaz nałożony na mnie przez Jeongguka, nic by nie pomogły i po prostu rozlałbym się na pościeli. Nie rozumiałem, skąd się bierze to moje pragnienie bólu. Może Jeongguk przyzwyczaił mnie do niego kolejnymi zdradami? Może po prostu wiązałem seks z tym uczuciem? A może był to tylko dowód na to, jak dobrze do siebie pasujemy? On - lubiący zadawać ból, ja - uwielbiający go przyjmować. Sam nie wiedziałem, każda opcja wydawała się prawdopodobna. Jednak teraz czekało mnie coś jeszcze przyjemniejszego, niż okładanie moich pośladków - mój ukochany między nimi. Chociaż będę musiał później na niego nakrzyczeć. Nie zgadzałem się na tę laskę. Jak mam mu ufać w łóżku, skoro nie słucha moich próśb? Czy ten „czarny" naprawdę sprawiłby, że chłopak zaprzestałby działań, które będą go podniecać, a mnie ranić w bardzo zły sposób? Musiałem mu jednak ufać.

Po takim ataku na moje pośladki, spodziewałem się raczej delikatniejszego wejścia we mnie, dlatego to nagłe i gwałtowne, wywołało bardzo negatywną reakcję. Poczułem, jak moje pośladki zacisnęły się z całej siły, nie pozwalając młodszemu na ruszenie się we mnie ani o milimetr. Potrzebowałem kilkunastu sekund, aby powoli się rozluźnić i nie sprawiać mu bólu.

- Przepraszam, tatusiu – szepnąłem, kiedy już udało mi się doprowadzić do w miarę normalnego stanu.

Spokojnie, Jimin, wszystko jest w porządku. Trochę bolesnym, ale jest.

Jeongguk rozchylił trochę bardziej moje nogi i uderzył mój pośladek za karę, po czym wrócił do poprzedniej pozycji, pochylając się nade mną.

Westchnąłem z przyjemności, gdy zaczął się we mnie poruszać spokojnym i miarowym rytmem. Nie było to jeszcze tempo, do którego zaczął mnie przyzwyczajać, więc czekałem na jego przyspieszenie.

- Pamiętasz, jak wspominałem ci o breath play? – zapytał młodszy, na co kiwnąłem głową, choć trochę się wystraszyłem.

A co jeśli spróbuje tego... blood choking? Ja nie chcę!

- Tym się dzisiaj zajmiemy – uprzedził Jeongguk, natychmiast przyspieszając poruszanie się we mnie, przez co pisnąłem, czując trochę dyskomfortu, pozostawionego przez tamto nagłe wtargnięcie.

Szybko się jednak przyzwyczaiłem, nie zważając już na to zbytnio, bo Jeongguk wyciągnął do mnie rękę, aby sięgnąć do mojej szyi i zacisnąć na niej powoli palce. Nadal mogłem oddychać, ale coś w tym było tak podniecającego. Byłem zdany całkowicie na jego łaskę. W każdej chwili mógł zrobić mi prawdziwą krzywdę. To przyniosło z kolei przypływ adrenaliny. Chyba zaczynałem rozumieć, dlaczego niektórzy ludzie narażają swoje życie skacząc ze spadochronów lub biorąc się za uprawianie innych, ekstremalnych sportów. Po prostu to uczucie uzależniało.

- Jeśli będzie coś nie tak i nie będziesz mógł mi o tym powiedzieć, uderz pięścią w kołdrę – wyjaśnił mi Jeonggukie, a następnie rozluźnił trochę ten uścisk, jednocześnie zwalniając.

Kilka sekund zajęło mi zrozumienie, że teraz siła jego uścisku, będzie iść w parze z siłą poruszania się w moim wnętrzu. A skoro chciałem jak najwięcej przyjemności, gotów byłem na te eksperymenty.

- Rozumiem – potwierdziłem, czując jak palce na moim gardle znów zaciskają się mocniej. Moje dłonie również się zacisnęły, ale w pięści na pościeli. Spodziewałem się odcięcia mi tlenu w pewnym momencie, choć jako pływak średnio mnie to przerażało, gdyż potrafiłem długo wytrzymać bez oddychania. Ale nic takiego nie nastąpiło. Jeongguk tak umiejętnie ściskał moje gardło, że bez problemu łapałem oddechy, wydając z siebie przy okazji jęki, kiedy było mi przyjemniej. A było ich coraz więcej, bo każde pchnięcie było mocne i głębokie.

- Podoba ci się, kitten? Lubisz kiedy tatuś cię nie oszczędza? – zapytał mój ukochany, wywołując tym moje jeszcze większe podniecenie.

Mów tak do mnie. Chciałbym ci odpowiadać, jak bardzo mi z tobą dobrze, Jeonggukie.

Zamiast tego, mogłem jedynie spróbować kiwnąć głową, skoro głośne dźwięki nie były dla niego wystarczająco satysfakcjonujące. A wtedy na moment się zachłysnąłem powietrzem, gdyż chłopak trafił idealnie w moją prostatę.

Jesteś najcudowniejszym kochankiem na świecie, Jeonggukie.

Czułem, jak przez nadmiar przyjemności, powoli zaczynam odpływać. Ale chyba nie tylko ja to zauważyłem, gdyż tak samo jak nagle Jeongguk we mnie wszedł, tak samo nagle wyszedł, zabierając również rękę z mojego gardła. Miałem więc chwilę, aby złapać pełny oddech, po czym zostałem przewrócony na plecy. Teraz mogłem spokojnie patrzeć na tego cudownego chłopaka. Umięśnione ciało, pokrywały kropelki potu, dodające mu jeszcze więcej seksapilu. Cienie na ciele pięknie się prezentowały w tym delikatnym świetle. Ale oczy... Oczy błyszczały takim pożądaniem, że mogłem przysiąc, iż nigdy nie czułem się pewniejszy siebie.

On mnie naprawdę chce. Podniecam go. Podobam mu się.

Podniesiony w ten sposób na duchu, byłem gotowy na wszystko, co chce mi jeszcze dać.

Tych kilka sekund odpoczynku, szybko się skończyło, bo moja bratnia dusza chwyciła za moje nogi, unosząc je do góry, by móc bez problemu dostać się do pragnącej go dziurki. Wsunął się znów we mnie i uśmiechając szatańsko, zaczął bardzo leniwie poruszać.

Szyyyyyyybcieeeeeej!

W końcu jednak pochylił się nade mną, znów sięgając do mojej szyi.

- Jesteś gotowy, kochanie?

TAK. BŁAGAM, MOCNIEJ.

- Tak – potwierdziłem na głos, trochę już nieprzytomnym głosem, bo mój umysł zaczął balansować na granicy szaleństwa przez te cudowne doznania.

Palce młodszego ponownie zacisnęły się na mojej szyi, a wraz ze wzrostem ich nacisku, biodra mojego kochanka przyspieszały. Miałem ochotę krzyczeć na cały głos, jak bardzo mi z nim dobrze. Cały świat powinien to usłyszeć! Mocno się jednak ograniczyłem, nie chcąc wystraszyć sąsiadów, którzy i tak już chyba aż za dobrze nas słyszeli.

Nadszedł jednak ten moment, w którym było tak intensywne, że zacząłem mieć problemy z oddychaniem. A wtedy wszystko się już pomieszało. Przyjemność była ogromna, a umysł przestał ogarniać cokolwiek do tego stopnia, że ostatnim co zarejestrował, było uwolnienie mojej szyi i zaciśnięcie palców na włosach. A potem już sięgnąłem gwiazd, jak zawsze, gdy przez moje ciało przeszła fala orgazmu, rozchodząca się aż po same opuszki palców. Zdałem sobie sprawę, że krzyknąłem imię mojego ukochanego, rozlewając się na swój brzuch. A potem wszystkie siły ze mnie opadły. Patrzyłem spod ledwo uchylonych powiek, jak mój ukochany wysuwa się ze mnie i przesuwa bliżej, aby mnie pocałować. Czułem, że spomiędzy moich pośladków wypływa trochę jego nasienia, przez co w głębi duszy ucieszyłem się, że on również osiągnął spełnienie.

Grzecznie czekałem, aby mój chłopak uwolnił już moje ręce, które zdążyły trochę ścierpnąć, wciąż trzymane nad głową. Z uśmiechem przyjąłem więc mały masaż, jaki im zafundował Jeonggukie, powoli opuszczając je niżej.

- Wszystko w porządku, kochanie? Nie boli cię nic? – zapytał, całując moje dłonie delikatnie, by następnie złożyć pocałunek również na ustach. Ale na tym nie poprzestał, schodząc aż na szyję, która również zasłużyła na niewielkie cmoknięcie.

Mój kochany.

- Troszkę boli – przyznałem, nie zamierzając kłamać. Co prawda moje ciało czuło się, jakby rzuciło się na mnie stado przedszkolaków, lecz to naprawdę było do zniesienia. – Ale to było bardzo przyjemne. Takie mocne – zapewniłem, wplatając palce we włosy młodszego. Uśmiechnąłem się, przeczesując te mokre od potu kosmyki. – Jesteś cudowny, mój Jeonggukie – dodałem, nie mogąc nacieszyć tak wspaniałą bratnią duszą, która była teraz dla mnie wszystkim. Przyjacielem, kochankiem, partnerem, rodziną. Tą jedną jedyną osobą na całym świecie.

- Wiedziałem, że będziesz moim najlepszym uległym, Jiminnie – stwierdził, całując mnie jeszcze raz delikatnie. – Seksownym we wszystkich swoich reakcjach i dzielnie znoszącym każdą zabawę. Odpoczniemy i przejdziemy do rundy drugiej, baby boy? – zaproponował posyłając mi podekscytowany uśmiech, na co nie mogłem się nie roześmiać.

- Już nie mogę się doczekać – zapewniłem, przymykając oczy, aby móc faktycznie odsapnąć przed kolejną rundą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top