Sen o przeszłości

John pov

Nie ma jej już drugi tydzień. Ten rudzielec mówił coś, że są rodzeństwem ale ja nie wierze żeby taka sympatyczna osoba jak Jena miała tak walniętego brata. Musze ją znaleźć, nie ważne ile to potrwa.

Hmmm... Może do niej zadzwonię? Nie on na pewno wziął jej telefon.
Usiadłem na kanapie i wziąłem swoją ukochaną whisky z lodem. Jena gdzie ty jesteś? Te pytanie było jednym z kilkunastu w mojej głowie. Nie martw się znajdę Ciebie, a Jerome zapłaci mi za to, że mi Ciebie zabrał i za to, że wybił mi zęby.
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
     W tym czasie w domu Jeroma
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
" Mała dziewięcioletnia dziewczynka o pięknych blond lekko kręconych włosach bawi się w piaskownicy i nagle widzi jedenastoletniego chłopczyka o białych włosach który biegnie z plecakiem i piłką w ręku do niej.

-Jerome!- dziewczynka zaczęła się uśmiechać od ucha do ucha gdy zobaczyła białowłosego.
- Julcia tęskniłem za tobą- powiedział to z troską w głosie chociaż był tylko starszy o dwa lata od swojej siostry opiekował się nią jak tylko mógł i gdy przychodził ze szkoły widział te jej iskierki radości w oczach. Odstawił piłkę i plecak na bok a małą Julie wziął na barana.
- Umiem latać!- dziewczynka zaczęła się śmiać a białowłosy biegał z nią po całym placu. Juli w takich chwilach była najszczęśliwsza na świecie. Siostra Jeroma nie chodziła do szkoły, gdyż jej mama na to nie pozwalała. Mówiła jej, że znajdzie przystojnego i bogatego męża i nie będzie musiała pracować. Jerome ściągnął dziewczynę na ziemie.
-Chodź musimy iść już do domu
- No dobrze- białowłosy chwycił delikatnie małą rączkę Juli i poszli do domu. Chłopak zawsze wracał do domu z niechęcią bo wiedział, że dostanie ostre lanie od swojej matki. Nienawidził jej, żył tylko i wyłącznie dla Juli to ona sprawiała, że chłopak się trzyma psychicznie. Ona oczywiście nie wiedziała, że Jerome jest bity przez matkę. Zawsze gdy ich matka go pobiła on nie szedł do swojego " pokoju" tylko szedł za dom i wyżył się na worku do boksu, a gdy już mu przeszło powycierał  zaschniętą krew i zapalił papierosa. Tak Jerome palił papierosy od dziesiątego roku życia to go uspokajało, nie palił paczek czy coś w tym stylu ale jedną sztukę dziennie zawsze po biciu od matki.
- Jerome Jerome pobawisz się ze mną?
- Zaraz siostrzyczko tylko umyje naczynia- dziewczynka poszła do ich wspólnego pokoju i czekała na chłopca. Nagle usłyszała jak do domu wchodzi jej mama już chciała wyjść i przywitać rodzicielkę ale postanowiła podsłuchać ich rozmowę.
-Ty gnojku czemu talerze jeszcze nie są pozmywane, stół nadal jest brudny!?- i nagle usłyszała uderzenie pasem
- To ja cie karmie i utrzymuje a ty mi się tak odwdzięczasz!? I kolejne uderzenia tym razem to nie był pas. Chłopak spojrzał nienawistnym wzrokiem i spluną krwią na podłogę.
- To też masz posprzątać.
Dziewczynka zaczęła szlochać nie wiedziała, że jej braciszek jest bity i rozryczała się. Usłyszała tylko jak ktoś wychodzi z domu i zobaczyła Jeroma który ją przytula"
Obudziłam sie cała spocona i w objęciach swojego brata. To był tylko sen, a raczej wspomnienie. Gdy sobie znowu o tym przypomniałam zrobiło mi się smutno, tyle ile Jerome musiał się nacierpieć. Spojrzałam na wyświetlacz była godzina dwudziesta trzecia więc przytuliła się do niego tak mocno jak tylko można ale też tak żeby go nie udusić i zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top