Moja hitoryjka
Julia pov
Joker w końcu mnie wypościł, ponieważ Jack powiedział mu, że już wraca. Gdy spojrzałam na kalendarz uśmiechnęłam się szeroko bo był 31 października a to oznacz, że dziś halloween. W swoim pokoju pomalowałam się i znalazłam odpowiedni strój, gdy już skończyłam wyglądałam tak.
I makijaż taki
Jack oczywiście też się przebrał i wyglądał tak
Oczywiście Joker musiał iść z nami więc w trójkę o 21 wyruszyliśmy w miasto.
- Ej niedawno otworzyli dom strachu może tam pójdziemy ?- zaproponował Joker
-pewnie czemu nie
Ja już się nie odzywałam tylko szłam za nimi. Mówiłam wam, że nie lubię takich miejsc? Nie, no to teraz wiecie.
Po półtorej godziny dotarliśmy na miejsce gdy zobaczyłam ten dom bardziej zbliżyłam się do Jack'a chwyciłam go za rękę i mocno ścisnęłam.
- Czyżby Julia się bała?- powiedział joker
- nie- nie przyznam mu się
- w takim razie piękne panie przodem- otworzył mi drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka strasznego domu oczywiście ten jego durny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ja tylko pokazałam mu język i weszłam dumnym krokiem a za mną weszli chłopcy.
- Dobra teraz, żeby było zabawniej rozdzielamy się i straszymy innych- jezu jak ja go nie cierpię. Zanim się obejrzałam chłopców już nie było. Nie powiem bałam się tutaj być, więc pomału szłam i zwiedzałam dom. Gdy tak sobie swobodnie szłam przede mną wyskoczył zombi krzyknęłam głośno i zaczęłam uciekać. Na moje nieszczęście potknęłam się na schodach czego skutkiem było wylądowanie na czterech literach. Podniosłam się i postanowiłam, że znajdę Jack'a. Otworzyłam jakieś drzwi. Wyglądał jak pokój dla dziewczynki, więc zamknęłam drzwi i rozejrzałam się. Wszędzie było pełno kurzu. Nagle bujany fotel zaczął się poruszać, niepewnie do niego podeszłam i to co tam zobaczyłam mnie przeraziło. To była dziewczynka z wypaloną twarzą trzymająca lalkę, która jest pozbawiona ubrań i różnych kończyn. Złapałam się za usta, żeby nie wrzasnąć i zaczęłam się pomału cofać. A ta dziewczynka odwróciła głowę o 360° i pokazała na swoją lalkę
- chcesz się ze mną pobawić?!- ja już nie wytrzymałam i znowu wrzasnęłam i czym prędzej udałam się do wyjścia i zamknęłam drzwi.
- Jack! Jack! Gdzie jesteś?!- usiadłam na schodach i zaczęłam łkać.
Nagle słyszę jak ktoś schodzi
-Jack?- odwracam się postać stoi na samej górze schodów, więc i ja zderzałam w tym kierunku.
- Jack?- spytałam jeszcze raz niepewnie. Ale to nie był on. To coś się na mnie rzuciło i ja nie mogłam się wydostać
- puszczaj!- i nagle zaczął zdzierać mój kostium - aaaaaaaaaaaaa!- krzyczałam i nagle ktoś tego potwora ode mnie mnie odrzucił.
- Nic ci nie jest?- to był Jack rzuciłam mu się na szyje
- Nie zostawiaj mnie więcej
- No dobrze już chodź idziemy- i wyszliśmy z tego głupiego domu.
- A co z twoim ojcem?
- Podłoży ładunki i zaraz do nas dołączy- jak powiedział tak się stało. Joker wybieg z domu i wcisnął czerwony guzik a wtedy wszystko wybuchło. Gdy podziwialiśmy wybuch jakaś ręka pęzła w naszą stronę.
- Jack zabij to!- wziął pistolet i zastrzelił tą pełzającą rękę. I wróciliśmy do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top