Rozdział 10
Przemyśleń nadal brak.
Rozdział 10
Severus leżał na łóżku w pokoju, który dostał na czas swojego pobytu w Isi. Miał nadzieję, że Albus nie martwi się o niego za bardzo i nie wpadnie na iście genialny pomysł w postaci organizowania jakiegoś ratunku. Nie mówiąc o tym, że nic by to nie dało. Do tego niezwykłego miejsca pomiędzy wszystkimi światami można było się dostać jedynie mostami, które otwierali Przemierzający. Nawet gdyby chciał teraz wrócić do Hogwartu, to nie miał takiej możliwości.
– Dlaczego nikt nie może po prostu odesłać mnie do Hogwartu? – spytał, kiedy odmówiono mu ponownie otwarcia mostu.
– Mówiliśmy – powiedział Mistrz Isi. – Szukasz odpowiedzi na swoje pytania. Skorzystaj z tej możliwości, bo niewielu ją ma.
Do tego doszło jeszcze przywiązanie, o którym mówili. Avi wyjaśnił mu, to kiedy zostali sami, bo żaden z Mistrzów nie kwapił się z wyjaśnieniami.
– Najwyraźniej świetnie się bawią, trzymając mnie w niewiedzy – prychnął tylko.
– Nie bierz tego do siebie. Tacy po prostu są – przyznał Avi z lekkim rozbawieniem w głosie. – Po twojej reakcji wnioskuję, że spotkałeś już osobę, która postępuje podobnie.
– Dyrektor Hogwartu uwielbia się tak zachowywać. Może i chciałby oszczędzić nam niektórych informacji, ale najwyraźniej świadomość, że wie więcej niż inni, bardzo go cieszy – mruknął, zerkając na mężczyznę obok. – O co chodzi z tym przywiązaniem.
Jego tymczasowy towarzysz milczał przez chwilę, zanim pokwapił się z jakimiś wyjaśnieniami. Mistrz Eliksirów był, delikatnie mówiąc, zaskoczony tym, co usłyszał. Harry go w jakiś sposób polubił, ale była to sympatia innego rodzaju niż taka, którą darzył ojca czy brata albo choćby swoich przyjaciół.
– Poczuł z tobą unikalną więź – powiedział Avi. – Nie wiem, czy spowodowało ją to, że jesteście tej samej rasy, czy magia pchnęła was ku sobie, ale jednego jestem pewien na pewno. Przywiązania nie można lekceważyć.
– Mam rozumieć, że się we mnie zakochał? – spytał zaskoczony Severus. Sam nie wiedział, czy potwierdzenie wywołałoby u niego jakąś reakcję bliską radości, czy raczej przerażenia.
– Ależ skąd – uspokoił go. – Dla Przemierzających miłość nie jest tak jednoznacznym uczuciem. Większość z nas nigdy się nie zakochuje, ale darzy sympatią wiele osób. Dla nas przywiązanie do kogoś może być nawet głębsze, chociaż pozbawione uczucia, które najwyraźniej twoja rasa bardzo ceni.
– Mówią, że matka Harry'ego tak bardzo go kochała, że oddała za niego życie. To jej miłość do dziecka, ochroniła go przed Czarnym Panem.
– Może tak, a może nie. Miłość to bardzo skomplikowane uczucie. Nie twierdzę, że nie mówisz prawdy, bo magia przybiera wiele form, ale myślę, że musiała być naprawdę niezwykłą kobietą, skoro zdecydowała się na taki czyn. Chociaż moim zdaniem był on mocno nieprzemyślany.
– Nieprzemyślany? – Na twarzy Severusa odmalowało się oburzenie. – Twierdzisz, że była bezmyślna? Chyba jednak nigdy nie zrozumiem, jakim torem biegną wasze myśli.
Avi uśmiechnął się lekko.
– Lepiej nie próbować nas zrozumieć – stwierdził. – Matka Harry'ego nie była bezmyślna. Stwierdzam jedynie, że zadziałała w sposób nieprzemyślany. Zapewne miały na to wpływ okoliczności, w jakich się znalazła, ale mógłbym od razu wymienić kilka błędów, jakie miały tam miejsce. Nie zagłębiajmy się w to jednak. To przeszłość i najlepiej tam ją już zostawić. Nie zmienimy jej.
– W moim świecie istnieją Zmieniacze Czasu – powiedział wprost Severus. – Dzięki nim można cofnąć się w czasie i naprawić niektóre błędy.
– Ingerowanie w czas jest bardzo ryzykowne – powiedział Avi. – Chętnie podyskutuję z tobą na ten temat, ale nie teraz. Myślę, że Harry ma już dość czekania za drzwiami. Jedyne, o co proszę, to żebyś nie rozmawiał z nim i przywiązaniu. Jest jeszcze zbyt młody, żeby w pełni to pojąć.
– Nawet ja tego nie potrafię zrozumieć.
– Przywiązanie nie jest odpowiednikiem miłości. To coś, co zawiera w sobie wszystkie uczucia, jakie bardzo silnie odczuwasz względem jakiejś osoby. Może to być nawet nienawiść, która sprawia, że nie potrafisz się od tej osoby uwolnić. Wiem, że Harry jest w jakiś sposób przywiązany do mnie, bo zastąpiłem mu ojca. Z kolei do Mirko jest przywiązany więzią braterską. Ci dwaj się wprost uwielbiają i bardzo mnie to cieszy, ale do ciebie przywiązał się bardzo szybko i w bardzo szczególny sposób. Myślę, że z czasem to zrozumie.
– Nie wytłumaczysz mu tego? Myślałem, że ojcowie rozmawiają ze swoimi dziećmi na różne tematy?
– Rozmawiamy, ale to jest coś, co powinien zrozumieć sam. Bez zbędnego popychania go.
Severus nie był do końca przekonany, ale nic nie mógł zrobić. Isi rządziła się zupełnie innymi prawami, niż znał do tej pory. Tutaj „rodzice" pozostawiali wybory swoim dzieciom i pozwalali im samym dochodzić do pewnych wniosków. Nikt nikogo nie pospieszał.
Nagle usłyszał ciche pukanie, a potem drzwi uchyliły się lekko.
– Śpisz już, czy mogę wejść? – spytał Harry.
– Wejdź – odparł Mistrz Eliksirów. – Zwykle zasypiam późno i wcześnie wstaję.
Harry uśmiechnął się, wchodząc do pokoju. Miał na sobie tylko czarną koszulkę i spodenki. Od razu usiadł w nogach łóżka i podciągnął kolana pod brodę.
– Jak bardzo przytłoczony się czujesz? – spytał wprost.
– W skali od jednego do dziesięciu? Jakieś siedem. Nie wiem, co powinienem myśleć.
– Jaki jest sens zastanawiać się nad tym? – Młodzieniec popatrzył na niego z ciekawością, wypisaną na twarzy. – Nie prościej po prostu akceptować niektóre rzeczy?
– Dla ciebie to bardzo proste, co?
– I tak i nie. – Chłopak zerknął za okno. – Och! To jednak z moich ulubionych nocy. Spójrz – powiedział, podchodząc szybko do okna i siadając na parapecie. – No chodź.
Severus niespecjalnie miał ochotę podnosić się z łóżka, ale uznał, że chłopak nie odpuści. Podszedł więc do niego i spojrzał za okno, gdzie na tle ciemnego nieba usianego gwiazdami i planetami, spokojnie płynęły sobie wieloryby. To był iście niesamowity widok i mógł zrozumieć, dlaczego Harry go lubił.
– Mam sentyment do tej nocy – odezwał się młodzieniec. – To była moja pierwsza noc tutaj. Zamiast spać, siedzieliśmy z Mirko w oknie i patrzyliśmy na te niezwykłe stworzenia, jak przemierzają niebo.
– Nazywasz je wielorybami.
– Są podobne kształtem. Nie znam ich macierzystej nazwy, czy raczej nie potrafię jej wymówić. Ciężko ją przełożyć na coś zrozumiałego, więc nazywam je wielorybami. Są jednak bardzo podobne do Przemierzających. Ich też nie ogranicza żadna przestrzeń. Mają nawet lepiej. Nie muszą otwierać mostów. Przemieszczają się instynktownie i dokładnie znają swoje trasy podróży. To fascynujące stworzenia.
– Naprawdę je lubisz – zauważył Severus.
– Uwielbiam obserwować wszystko, co ma związek z narodzinami światów, a zawsze mam wrażenie, że wieloryby są takimi jakby przewodnikami po nich. Zawsze wiedzą, gdzie płynąć i kiedy. Nie wiem, jak to robią, ale to fascynujące.
– Gdybyś chodził do Hogwartu, twoim głównym hobby byłby pewnie quidditch, a nie rozwiązywanie zagadek wszechświata.
Harry skrzywił się lekko.
– Jakoś nie potrafię dojrzeć sensu w grze, w której tak naprawdę zwycięstwo zależy od jednego zawodnika. Co z tego, że formalnie w drużynie jest ich siedmioro, skoro to szukający odwala całą robotę. Podejrzałem kilka treningów, kiedy byłem w Hogwarcie i naprawdę nie rozumiem fascynacji tą grą. Może to jest jakiś rodzaj rozrywki, ale żeby było w tym coś więcej? Jakoś tego nie widzę.
– Chyba jesteś pierwszą osobą, która stwierdziła, że quidditch jest bez sensu. W Hogwarcie niektórzy by cię za to zlinczowali. Nawet twój ojciec grał w drużynie, kiedy sam był uczniem.
– Nie jestem moim ojcem – zauważył spokojnie Harry, nadal patrząc za okno. – Nie rozumiem też tego porównywania dzieci do ich rodziców. To tak, jakby ktoś oczekiwał, że dziecko będzie jakimś klonem. Nie uważasz, że to głupie?
– Mówisz tak na podstawie obserwacji?
– Oczywiście, że tak. Takie odczucia nie biorą się z niczego – przyznał. – Przysłuchiwałem się rozmowom twoich uczniów. Niewielu z nich myśli w sposób samodzielny. Ich opinie to zwykłe powielanie tego, co słyszą od innych. Wasze społeczeństwo bardzo nie lubi inności. Nie zgadzacie się na nią. A mimo to paradoksalnie jesteście inni od niemagicznych osób i chcecie, żeby inni to szanowali. Sam nie jestem do końca pewien, jak to ocenić.
Severus zastanowił się przez chwilę. W tym, co mówił Harry, było sporo prawdy. Młodzi czarodzieje naprawdę powielali te same, istniejące od wieków wzorce, nie dając sobie żadnych szans na większy rozwój. Większość chciała po prostu skończyć szkołę, a potem dobrze zarabiać. Najlepiej na dobrych posadach, które załatwili im rodzice. Niektóre dziewczyny chciały z kolei wyjść bogato za mąż i nie przejmować się niczym. Jakiś powiew świeżości wnosili uczniowie z mugolskich rodzin, ale oni z kolei byli często negowani za próbę wprowadzenia czegoś nowego.
Taka Hermiona Granger ciągle spotykała się z krytyką, bo nie znała starych zwyczajów czarodziejskiego świata, ale jakoś nikt specjalnie nie kwapił się, żeby coś jej wyjaśnić. Pewnie dlatego dziewczyna nie miała przyjaciół, a większość ludzi zawracała jej głowę, kiedy potrzebowali pomocy przy zadaniach domowych. Wcale się nie dziwił, że dziewczyna chciała udowodnić, że jest w czymś dobra, skoro większość osób tak ją traktowała.
– Nie zgadzasz się z tym, co mówię? – spytał nagle Harry.
– Rozumiem, do czego zmierzasz, ale czarodziejskie społeczeństwo jest dość specyficzne – odpowiedział z westchnieniem. – Większość uparcie trzyma się starych tradycji, uważa je za ważne i nie chce ich zmieniać. Myślę, że trochę kieruje z nimi strach przed zmianami.
– Zmian nie da się uniknąć. To nieodłączona część historii. Nieważne, że ich nie chcą. Nie zatrzymają ich. Nic tego nie zatrzyma. Nie ma takiej siły we wszechświecie.
– Przypuszczam, że masz rację. Szczerze mówiąc, zawsze marzyłem o jakichś zmianach – powiedział Severus. Harry oparł się wygodnie i popatrzył na niego, dając mu szansę wyrzucenia z siebie wszystkiego, co leżało mu na sercu. – Moje życie nie było łatwe. Nie byłem specjalnie lubiany w szkole, a sytuacja w domu też nie była prosta. Mój ojciec bał się magii i na każdy jej przejaw reagował agresją. Moja matka nie chciała go zostawić. Mimo wszystko chyba go kochała i wierzyła, że się zmieni.
– Czekała, aż coś się stanie, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce? – Chłopak nie krył zaskoczenia. – Jeśli tak właśnie zrobiła, to nie dziwię się, że nigdy nie doczekała się rezultatów.
– Myślałem, że wierzysz, że zmian nie da się powstrzymać?
Harry zaśmiał się cicho.
– Bo tak jest, ale musisz wiedzieć, że zmiany następują z różnych powodów i nigdy nie jest tak, że następują same z siebie. Zawsze coś je powoduje, nawet jeśli się wydaje, że coś się stało bez przyczyny. To trochę skomplikowane i niektórym na pewno ciężko to zrozumieć, ale tak właśnie jest.
– Możliwe, że Albus mógłby z tobą podyskutować na ten temat. To inteligentny człowiek i wiem, że ciekawi go twój punkt widzenia.
– Dyrektor Hogwartu to na pewno dość specyficzny człowiek – zgodził się Harry. – Widać, że jest ciekawy świata i jego tajemnic, a teraz kiedy klątwa została z niego zdjęta, na pewno odetchnął z ulgą.
– Mówiłeś, że zniszczysz kulę z klątwą.
– Już ją zniszczyłem. Nic z niej nie zostało. Jest tylko niemiłym wspomnieniem.
Mistrz Eliksirów skinął głową i ponownie popatrzył za okno. Międzyświaty były naprawdę dziwnym miejscem, a jego mieszkańcy zdawali się jeszcze dziwniejsi. Żyjący według własnych zasad, traktujący śmierć jak starego przyjaciela i znający tajemnice innych światów. To było przerażające i niezwykłe zarazem. Groteska, która cały czas towarzyszyła temu miejscu, miała w sobie coś pięknego. Nawet odcięta głowa Bellatrix nie robiła już na nim takiego wrażenia, chociaż nadal nie rozumiał, dlaczego została ustawiona w lesie. Uznał, że zapyta o to.
– To prawda, że jej dusza odpokutuje teraz za wszystkie złe czyny, ale jednocześnie zasili nasz ogród. Zauważyłeś pewne, że z innych głów wyrastały rośliny? – Severus niepewnie skinął głową. – Są jedyne w swoim rodzaju, bo wraz z czasem, mogą zmienić swoje właściwości. To, co wyrośnie teraz na głowie twojej byłej znajomej, będzie przez długi czas wyjątkowo toksyczne. Jej magia wpłynie na to, co wyrośnie, ale z czasem te rośliny będą mieć ogromną wartość. Nasi eksperci od eliksirów uwielbiają eksperymentować z nimi.
Severus skinął głową. Sam uwielbiał eksperymentować i dałby wiele, żeby móc się na tym kupić. Musiał jednak wywiązać się ze swojej obietnicy i dlatego uczył w Hogwarcie. Poza tym to było dla niego obecnie najbezpieczniejsze miejsce. W oczach większości czarodziejów nadal uchodził za Śmierciożercę, który powinien gnić w Azkabanie, a nie uczyć dzieci porządnych obywateli. Szkoda tylko, że większość tych porządnych czarodziejów miała całkiem sporo za uszami. Taki Lucjusz Malfoy cieszył się wysoką pozycją w czarodziejskich społeczeństwie, ale tylko dlatego, że był bogaty i miał wpływy. Bez tego nigdy nie wybroniłby się od Azkabanu. Był tak przekonany o swojej wyższości nad innymi, że te uczucia przeniósł na swojego syna. Draco bywał wręcz nieznośny, wyśmiewając innych i udowadniając im, że są nic niewarci. Wiedział, że Granger została przez niego zwyzywana od szlam, ale ponieważ żaden nauczyciel nie był tego świadkiem, niczego nie można było mu udowodnić. Sam Severus dowiedział się o tym dzięki przypadkowi i jakiś czas po zaistniałej sytuacji.
Osobiście nie przepadał za tą dziewczyną, ale mógł odmówić jej zamiłowania do książek i pędu do wiedzy. Problem polegał na tym, że powinna robić swoje, nie afiszować się z tym i powoli dążyć do celu. Jako mugolaczka nie miała żadnego poparcia ani znajomości wśród czarodziejów, a to stawiało ją na gorszej pozycji i dopóki tego nie zrozumie, nie wprowadzi żadnych zmian.
– Intensywnie nad czymś myślisz – zauważył Harry i uśmiechnął się. – To miejsce musi tak na ciebie wpływać.
– Chyba tak właśnie jest – zgodził się. – Zaczynam się zastanawiać nad rzeczami, które normalnie nie przechodzą mi przez myśl. Nie jestem pewien, czy to dobrze, czy źle.
– Myślisz nad sprawami, które są dla ciebie istotne i szukasz odpowiedzi. Możliwe, że wcześniej nie miałeś czasu o nich myśleć i dlatego zeszły na dalszy plan. Co teraz zaprząta twoje myśli?
Mistrz Eliksirów zawahał się przez chwilę. Nie był pewien, czy powinien mówić na głos o swoich wątpliwościach i błędach swojego życia, ale kiedy miałby to zrobić, jeśli nie teraz? Był w miejscu, w którym nikt go nie oceniał. Tutaj wszystko, co robili, nie było kategoryzowane dobrem, czy złem. Harry sam powiedział, że Severus miał prawo się zdenerwować na jego ojca, skoro miał ku temu powód. Chłopak nie stanął w obronie rodziciela, a to oznaczało, że nie pochwalał tego, co zrobił. Albo po prostu nie wtrącał się w to.
– Zrobiłem w życiu wiele złych rzeczy – powiedział w końcu. – Nie mogę jednak niczego już zmienić.
– To prawda, ale możesz ze swoich błędów wyciągnąć wnioski.
– Nawet jeśli moje decyzje doprowadziły kogoś do śmierci?
– Z każdej sytuacji płynie jakiś morał. Jest w tobie wiele żalu i negatywnych emocji – zauważył.
– Dziwi cię to? – spytał mężczyzna. Oczywiście, że był w nim żal i negatywne emocje. Towarzyszyły mu od tak wielu lat, że stały się jego nieodłączną częścią. Możliwe, że to one sprawiły, że stał się takim nieczułym draniem, jak określali go niektórzy. – Choćbym bardzo chciał, to nigdy się ich nie pozbędę.
– Nie musisz – zapewnił go Harry. Mistrz Eliksirów popatrzył na niego zaskoczony. – Negatywnych emocji nie należy się pozbywać, tylko trzeba zrobić dla nich miejsce. To normalne, że je odczuwamy. Sztuką jest tylko pogodzić się z nimi. Odczuwasz żal, bo czujesz, że zrobiłeś błąd, ale jaki jest sens żyć z tym, jeśli nic z tego nie wyniknie? Wybacz sam sobie, wyciągnij wnioski z własnych błędów i żyj dalej. Tylko tyle. Nie ma w tym żadnej skomplikowanej filozofii.
Severus wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. To było jednocześnie takie proste i tak trudne, że nie wiedział, czy da radę. Nie po tak długim czasie.
---
Trzymajcie za mnie kciuki. Jutro mam pierwszą część egzaminu. A myślałam, że się urwę z pracy na jeden dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top