Rozdział 12

Brak entuzjazmu ze wszystkich stron jak widzę XD

Rozdział 12

Severus sam nie wiedział, czy czuje ulgę, czy żal, kiedy ponownie postawił stopę w murach Hogwartu. Harry w końcu postanowił go odprowadzić, chociaż przyznał, że zrobił to niechętnie.

– Lubię z tobą dyskutować – powiedział wprost. – Nadal uważam, że za bardzo się przejmujesz niektórymi rzeczami, ale twoje rozumowanie jest interesujące.

– Możliwe, że przejmowałbym się mniej, gdybym nie czuł zagrożenia ze strony Czarnego Pana – prychnął.

Harry przyjrzał mu się wtedy uważnie. Naprawdę nie mógł zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się jednego człowieka, skoro mają przewagę liczebną? To była dla niego prawdziwa zagadka.

– Poobserwuję go trochę – powiedział tylko.

– Masz zamiar interweniować?

– Jeśli będzie w tym sens – odparł wprost, a Mistrz Eliksirów miał ochotę zazgrzytać zębami. Przemierzający mieli naprawdę dziwny sposób działania i zdecydowanie powinien zaprzestać prób zrozumienia go. To było ponad jego siły. Możliwe, że gdyby przebywał w Isi kilka lat, niektóre rzeczy przestałyby go dziwić.

Wolał sobie nie wyobrażać, co by było, gdyby Czarny Pan dowiedział się o istnieniu Międzyświatów. Tam czas płynął, ale ponieważ nie był przypisany do konkretnego realu, nie miał wpływu na swoich mieszkańców. Severus był mocno zaskoczony, kiedy dowiedział się, że według ziemskiej rachuby czasu, niektórzy żyli tam od tysięcy lat i obserwowali zmiany, jakie zachodziły we wszechświecie. W takich chwilach wydawało mu się, że nieco rozumie, dlaczego Przemierzający nie wtrącali się zbytnio do rozwoju danego środowiska. Uważał jednak, że gdyby interweniowali, dany świat uniknął katastrof. Powiedział to zresztą głośno.

– Tak nie można – powiedział wtedy Harry. – Chciałbyś, żeby ktoś wtrącał ci się do życia? Myślałem, że przynajmniej to rozumiesz.

– Jest różnica pomiędzy wtrącaniem się w życie jednostki, a całej społeczności.

– Nie ma żadnej różnicy. Każda interwencja zostawia po sobie ślad. Nawet to, że wtedy ściąłem tej kobiecie głowę, zostawiło jakiś wydźwięk. Sam to zresztą powiedziałeś, ale z drugiej strony, gdybym się nie wtrącił, nie mogłaby odpokutować za swoje zbrodnie.

– Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby Bellatrix Lestrange żałowała czegoś, co zrobiła – przyznał szczerze.

– Ona już żałuje – zapewnił go chłopak. – To zaledwie kilka dni, ale jej dusza już wyje z rozpaczy. Jest naprawdę rozbita na wiele małych kawałeczków, które teraz spajają się ze sobą ponownie. Dociera do niej, że jej własna głupota doprowadziła ją do takiego stanu.

– Współczujesz jej?

– Nie – zapewnił Harry, kręcąc głową. – Jaki miałoby sens współczuć komuś, kto świadomie podejmował złe decyzje? Współczuć mógłbym, gdyby ktoś zrobił nieświadomie coś złego i nie mógł sobie z tym potem poradzić.

Chłopa był w pełni szczery i widać po nim było, że naprawdę tak myśli. Nie bawił się w jakieś półsłówka czy podchody, bo dla niego było to bezcelowe. Z mostu zeszli przechodząc przez taflę zwierciadła.

– Nadal nie wiem, czym jest to lustro – przyznał Harry, kiedy zamknął za nimi most, a tafla lustra ponownie stała się tylko przedmiotem odbijającym obraz.

– To potężny artefakt i każdy widzi w odbiciu coś innego. Pokazuje największe pragnienie twojego serca. Czasem nawet takie, o których nie masz pojęcia – wyjaśnił Severus.

– Więc na mnie chyba nie działa, bo widzę tylko swoje zwykłe odbicie.

Opiekun Ślizgonów popatrzył na niego zaskoczony. Nawet on widział w tafli to, czego pragnął, ale pierwszy raz słyszał o osobie, która niczego nie chciała. Musiał przyznać, że to było fascynujące i przerażające jednocześnie.

– Muszę iść do dyrektora – powiedział tylko. – I pokazać mu, że jestem w jednym kawałku.

– Dlaczego miałoby być inaczej? Bałeś się, że stracisz głowę?

– Można to chyba tak określić. Zamierzasz iść ze mną?

– Nie. – Chłopak uśmiechnął się lekko. – Zamierzam znaleźć tego całego Voldemorta.

– Nawet ja nie wiem, gdzie przebywa, a zostałem przez niego naznaczony – zauważył Severus.

– Przestrzeń nie ma dla mnie znaczenia. Znajdę go w kilka minut. Myślę, że niedługo znowu się zobaczymy – powiedział Harry, po czym wtopił się w ścianę, zostawiając czarodzieja samego.

Mężczyzna jeszcze przez chwilę patrzył w miejsce, w którym zniknął chłopak, ale potem nie miał innego wyjścia, jak udać się do dyrektora. Mógł się założyć, że Dumbledore martwił się o niego, chociaż zwykle tego nie okazywał.

Kilka minut później siedział już w dobrze znanym sobie gabinecie, a jego zwierzchnik z ulgą przyjął jego powrót.

– Naprawdę się o ciebie martwiliśmy Severusie – przyznał. – Co ci strzeliło do głowy, żeby wskoczyć za Harrym na ten cały most? To się mogło bardzo źle skończyć.

– Przyznam, że niewiele brakowało, żeby tak właśnie było. Na szczęście chłopak w porę zorientował się, że za nim poszedłem i nie zamknął wyjścia. Uwierz mi na słowo Albusie, że to, co widziałem, było piękne i przerażające jednocześnie.

Kolejną godzinę spędził na relacjonowaniu swojej niecodziennej podróży. Opowiedział Albusowi o inteligentnych drzewach, głowach zbrodniarzy i innych rzeczach, których nie mógł wyrzucić z pamięci.

– Oni żyją, nie przejmując się zupełnie tym, co dzieje się obok nich. Patrzą na to obojętnie i mieszają się. Czarodzieje uznaliby ich zasady i sposób bycia za bluźnierstwo – przyznał.

– To naprawdę interesujące – zgodził się dyrektor, pocierając lekko rękę, która do niedawno jeszcze nosiła w sobie klątwę. Wyglądała teraz dużo zdrowiej. – A co zrobił z kulą, w której zamknął klątwę?

– Wrzucił ją w ogień rodzącej się gwiazdy. Tego nic nie mogło przetrwać – zapewnił go Severus. – Widziałem taki rodzący się świat Albusie. Pokazał mi go i naprawdę zaczynam rozumieć, dlaczego lubi takie widoki. Patrzeć, jak rodzi się coś nowego, jak pod wpływem olbrzymiej siły powstaje coś, o czym nawet nie myślimy. Ta pierwotna magia jest uzależniająca. Obawiam się, że jeśli Czarny Pan dowiedziałby się o tym, zapragnąłby ją zdobyć i ukształtować.

– Myślisz, że byłoby to możliwe?

– Nie wydaje mi się. Przybrany ojciec chłopaka przyznał wprost, że Tom Riddle mógłby podążyć inną ścieżką, gdyby nie jego matka – westchnął, opowiadając Albusowi o wszystkim. Magia Przemierzających była niezwykła. Mogli wejrzeć w życie każdego, kto istniał obecnie albo kiedyś w przeszłości. Uczyli się z niej i poznawali słabe i mocne punkty danego świata. – Oni są potężni Albusie, ale nie w taki sposób, jak my to rozumiemy. Oni się nie wahają, jeśli dojdą do wniosku, że ktoś jest zagrożeniem dla magii, albo jego czyny są bezcelowe. Bellatrix zginęła w taki sposób, bo Harry uznał, że ma zbyt dużo bezcelowych działań na sumieniu.

– Jego zdaniem jest inaczej w przypadku Voldemorta?

– Uważa, że Czarny Pan działa w dziwny sposób. Stwierdził, że poobserwuje go trochę i dopiero wtedy podejmie decyzję, czy się wtrącić. Wiem, że normalnie by tego nie zrobił.

Albus mruknął pod nosem, zastanawiając się nad tym, co usłyszał. Przemierzający Światy byli bardzo osobliwi, a zasady, którymi się kierowali, były pełne sprzeczności. Osobiście nie odbierał tego, jako coś negatywnego, ale na pewno było to niecodzienne. Czarodzieje rzadko zastanawiali się głębiej nad samą istotą magii. Gdyby o tym nie usłyszał, uznałby, że pojawianie się Czarnych Panów, było zwykłym przypadkiem. Tymczasem okazało się, że to wszystko było ze sobą ściśle powiązane i w zasadzie nie powinien się temu aż tak dziwić. Nawet w świecie zwierząt można było znaleźć podobne przypadki. Silne jednostki pojawiały się, aby przewodzić słabszym lub wyeliminować je, a potem wprowadzić na ich miejsce silniejsze osobniki. Nikt nie powiedział, że w magicznym świecie nie działo się coś podobnego.

– Słyszałeś coś na temat Bellatrix, kiedy mnie nie było? – spytał Severus.

– Nie. – Albus pokręcił głową. – Sam jestem zaskoczony, że Voldemort nie podjął żadnych działań. Jestem jednak pewien, że jego słudzy donieśli mu, co się stało. Na pewno tak tego nie zostawi. Nie wzywał cię?

– Nawet jeśli próbował, to tego nie czułem – przyznał, zerkając na miejsce, gdzie pod rękawem miał ukryty mroczny znak. – Byłem poza wszelkimi światami Albusie. Tam jest inaczej. Nie potrafię nawet tego opisać dokładnie, bo za każdym razem, kiedy o tym pomyślę, nie potrafią znaleźć na to odpowiednich słów. Musiałbyś sam to zobaczyć, żeby zrozumieć.

– Nie sądzę, żebym miał kiedyś dostąpić tego zaszczytu. Nie ukrywam jednak, że to bardzo kusząca wizja.

Mistrz Eliksirów skinął głową. Dyrektor miał rację. Doświadczył czegoś, co nie będzie dane innym. Wieczorem zajął się warzeniem, żeby nie wracać myślami do tamtych wydarzeniem, ale nie do końca było to możliwe. Czuł w sobie dziwną pustkę i żal, kiedy pomyślał, że tyle niezwykłych składników mógłby znaleźć w innych światach i poznać ich zastosowanie. Może gdyby o tym nie wiedział, nie czułby się w ten sposób. Zastanawiał się, czy Harry zgodziłby się zabrać go gdzieś czasem. Chłopak może i był nieco dziwny, ale nie mógł odmówić mu uroku.

Przemierzający Światy mieli kilka cech, które go drażniły. Przede wszystkim mówili sobie prawdę. Nie widzieli sensu w mówieniu kłamstw. Jeśli uznawali, że ich słowa mogą kogoś zranić, zwyczajnie wtedy milczeli. Nawet dzieciom zawsze mówiło się prawdę i nie ukrywało przed nimi spraw związanych z Isi. Po prostu nie przekazywano im wszystkiego na raz.

Kiedy Harry z przyjaciółmi wrócił do Isi po ceremonii odejścia, miał dość dziwną minę.

– Wszystko w porządku? – spytał go wtedy czarodziej.

– I tak i nie – przyznał szczerze młodzieniec. – To takie dziwne uczucie, że nagle kogoś nie ma już pośród nas i nie do końca wiem, jak to odbierać. Rozumiem jednak, że to była jego decyzja i tego właśnie chciał.

– To chyba coś w rodzaju żałoby – stwierdził Severus. – Z czasem to uczucie stanie się coraz mniej odczuwalne.

Harry uśmiechnął się wtedy lekko i objął go. Mistrz Eliksirów z całych sił starał się nie zarumienić. W końcu był Postrachem Hogwartu i musiał zachować pozory, nawet jeśli chwilowo nie był w zamku.

– To, co się z nim stało? – spytał tylko.

Harry odsunął się od niego, po czym wziął za rękę i pociągnął za sobą za jeden z mostów, z którego mieli widok na jakiś odległy świat, spokojnie krążący wokół swojej macierzystej gwiazdy.

– Tam – zaczął, wskazując na mały punkt w niewielkiej odległości od tutejszego słońca. – To bardzo niebezpieczny świat, do którego nawet my rzadko wchodzimy, ale to miejsce spoczynku Mistrzów. To dziwne miejsce. Nic tam nie ma poza jedną rzeczą. Niezwykłą budowlą, która powstaje z ciał osób, które świadomie chcą dołączyć do tej konstrukcji. Tamtejsza magia więzi twoje ciało na zawsze, zachowując w swoich murach całą twoją wiedzę, ale jednocześnie pozwala twojej duszy odejść. To piękne i przerażające zarazem.

– I zgodziliście się ich w takie miejsce? – zdziwił się Severus szczerze.

Młodzieniec ponownie obdarzył go lekkim uśmiechem.

– Jesteśmy Przemierzający Światy – powiedział. – A to było ostatnie życzenie Mistrza. Ci, którzy z nim poszli, mogą w przyszłości czerpać z jego wiedzy. Nie można odmówić prośbie odprowadzenia. To tak jakby się mówiło: Twoja wiedza jest mi zbędna. A żaden Przemierzający nie zhańbi się jej odrzuceniem.

Mistrz Eliksirów musiał wtedy przyznać, że ich rozumiał. On sam ciągle szukał nowy informacji. Bez tego nie mógłby udoskonalać eliksirów ani tworzyć nowych. To było coś, czego sobie nie żałował i miar zamiar zawsze powiększać swój zasób wiadomości.

Do łóżka kładł się z mieszanymi uczuciami. Był pewien, że Śmierciożercy, którzy byli świadkami śmierci Bellatrix, widzieli go w Hogsmeade. Spodziewał się wezwania, ale to nie nadeszło nawet po jego powrocie go Hogwartu i nie miał pojęcia dlaczego? Czarny Pan był mściwy, a strata takiej czarownicy jak Lestrange musiała być dla niego niemałym ciosem.

– Strasznie dużo myślisz, wiesz?

To były pierwsze słowa, które usłyszał rano po wejściu do salonu. Chyba tylko cudem nie podskoczył. Jego wzrok padł na kanapę, na której spokojnie siedział Harry.

– Że niby ja dużo myślę? – prychnął. – A ty się wprosiłeś do czyjegoś mieszkania.

– Poniekąd tak właśnie było – zgodził się. – Twój umysł pracuje nawet we śnie. To niezwykłe.

– Czytałeś mi w myślach? – Severus nie czuł się komfortowo z taką świadomością. Wprawdzie opanował oklumencję, ale zawsze istniał cień szansy, że trafi na kogoś silniejszego i bardziej wprawionego w magii umysłu niż on.

– Ależ nie – zaśmiał się chłopak. – Po prostu czuję, jak działa twoja magia. Normalnie w trakcie odpoczynku magia płynie bardzo powoli i spokojnie. Jak taki obłoczek na niebie, pchany delikatnym wiatrem, ale u ciebie to jest jak prawdziwy wir. To znaczy, że twój umysł w jakimś stopniu pracuje nawet wtedy.

– I mówi to ktoś, kto skacze pomiędzy światami – mruknął. – Myślałem, że obserwujesz Czarnego Pana – zauważył, przyzywając jednego ze skrzatów i prosząc go o kawę.

– Obserwowałem – przyznał. – Jest dość... niestabilnym bytem. Chyba to najlepsze określenie. Nie jest specjalnie zadowolony, że pozbawiłem głowy tamtą kobietę.

– Zdziwiłbym się, gdyby był.

Harry zignorował świadomie jego komentarz. Według niego nic nie wnosił w jego wyjaśnienia.

– Jego słudzy nie potrafili mu zbyt dobrze opisać, co się właściwie stało i zostali za to ukarani. Myślę, że niedługo możesz spodziewać się wezwania od niego. Planuje atak na Hogwart.

Filiżanka z kawą omal nie wypadła z rąk Mistrza Eliksirów.

– Musimy powiedzieć o tym Albusowi – stwierdził. – Trzeba nałożyć dodatkowe zabezpieczenia na szkołę i zastanowić się, jak odeprzeć atak. Nie możemy narażać uczniów.

– Nie panikuj – powiedział Harry.

– Czarny Pan może powrócić. Zapomniałeś już o tym? To jest bardzo dobry moment na przejmowanie się. Gdybyśmy tylko wiedzieli, ile odłamków jego duszy zostało ukrytych i gdzie, moglibyśmy je zniszczyć. Jeśli tego nie zrobimy, zawsze będzie stwarzał zagrożenie.

– Och? Więc głównym zmartwieniem są te całe horkruksy? – spytał Harry. – Co za dziwna nazwa. Nic dziwnego, że jest tak niestabilny, skoro jego dusza jest niekompletna. Chyba nie potrafię zrozumieć, dlaczego zrobił sobie coś tak okropnego.

Severus popatrzył na chłopaka, który siedział sobie spokojnie i wydawał się niczym nie przejmować. Opanowanie wręcz biło od niego.

– Czarny Pan od zawsze szukał sposobu na nieśmiertelność – wyjaśnił z westchnieniem i usiadł w fotelu.

– Rozerwanie swojej duszy ma swoją cenę – zauważył Harry. – Umysł staje się wtedy bardzo niestabilny a magia chaotyczna. Myślę, że mogłeś już rozmawiać o tym z moim ojcem.

Mężczyzna nie zamierzał zaprzeczać, że tak właśnie było. Avi wiele mu wyjaśnił i opowiedział o tych, którzy tak jak Czarny Pan zostali opętani poszukiwaniem sposoby na nieśmiertelność, ponieważ tak bardzo bali się śmierci. Niektóre z tych opowieści były naprawdę krwawe i pochłaniały w swojej treści wiele istot, które zostały poświęconych w imię tej szaleńczej gonitwy.

– Wprawdzie miałem nie interweniować, ale myślę, że nie mam innego wyjścia – powiedział nagle Harry i Severus ponownie skupił na nim swoją uwagę. – Powiem ci coś szczerze. Mógłbym pozbawić go magii i życia w kilka sekund. Nie zrobiłem tego jednak, ponieważ decyzje nie zostały jeszcze przypieczętowane.

– Mówisz o zakrętach w dziejach? – Młodzieniec skinął głową. – Twój ojciec opowiadał mi o nich.

Harry uśmiechnął się lekko. Jego przybrany ojciec zawsze wiedział, kiedy i co powinien mówić. Był dla niego prawdziwym przewodnikiem po życiu i jego zawiłościach.

– Jeśli go zabiję, świat nie ruszy do przodu – powiedział Harry. – Za jakiś czas pojawiłby się kolejny zakręt, a ten mógłby już być dużo trudniejszy. Ten pojawił się, bo coś musi się zmienić. Czarodzieje muszę zmienić swoje podejście do pewnych spraw. Na przykład do przepowiedni.

– Wierzysz w przepowiednie? – spytał Mistrz Eliksirów ostrożnie.

– Przepowiednia to skomplikowana rzecz. Bardzo prosta w swojej formie, ale jednocześnie zawiła. Ludzie się ich chyba boją, bo biorą je za pewnik, a to nie na tym polega. Zeszliśmy jednak z tematu. Nie zabiję Voldemorta, ale pomogę wam. Pozbędę się pozostałych horkruksów.

Severus miał wrażenie, że się przesłyszał. Chłopak zamierzał tak po prostu rozwiązać ich problem? Wprawdzie nie bezpośrednio, ale w jakimś stopniu obiecał wyeliminować zagrożenie.

– Dumbledore będzie ci wdzięczny – powiedział.

– Nie zrobię tego, żeby ktoś był mi wdzięczny. Instynktownie czuję, że tak właśnie powinno być.

Mężczyzna miał dziwne przeczucie, że za słowami Harry'ego kryło się coś więcej. Nie potrafił jednak powiedzieć, co by to mogło być. Uznał jednak, że na razie są ważniejsze rzeczy. Musieli zapewnić uczniom bezpieczeństwo i przygotować się na atak Śmierciożerców i Czarnego Pana, który pragnął zemsty i władzy w świecie czarodziejów.

---

Powiem tak: egzamin to była masakra XDD Nic z tego co słyszałam, nie pasowało mi do podanych odpowiedzi. Niemniej jednak wszystkie książki i notatki powędrowały na półkę i nie chcę ich na razie widzieć. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top