✨3 - Mam przerąbane✨
Minęło 5 dni Erwin miał już 11 lat. Kui uczył go matmy, Vasquez z Dią angielskiego, Davidek z Carbo polskiego. Nawet Digiboy zaczął go uczyć podstaw programowania, które o dziwo pamiętał i to doskonale.
Carbonara pov
Wziąłem głęboki wdech i podeszłem do Erwina, podrzóciłem go do góry łapiąc go odrazu na co się zaśmiał.
- Część braciszku - powiedziałem odkładając go na ziemię.
- Hej Nico - odpowiedział mi złotooki.
- Chcesz może pójść se swoim bratem na wycieczkę pełną adrenaliny? - zapytałem się go przykucając aby być na równi z nim.
- Carbo ale tata mi mówił że nie mogę chodzić na żadne napady - powiedział chytrze się uśmiechając do mnie. Skubany doskonale wiedział o co mi chodzi.
- Ale Kui nie musi niczego wiedzieć no ale skoro się boisz to nie. Może to dla ciebie za dużo - wzruszyłem ramionami i odwróciłem się idąc w stronę wyjścia.
- Czekaj! - krzyknął chłopak, a ja chytrze się uśmiechnęłam - zawsze działa - powiedziałem sam do siebie.
- Hm? Namyśliłeś się jednak ? - patrzyłem na niego z góry. Erwin wypuścił powietrze - Ale ani słowa tacie - mówiąc to odrazu ucieszony wziąłem go na ręce i pobiegłem do swojego auta.
- Ale ty wiesz że ja umiem chodzić - powiedział śmiejąc się z mojej radości że wkoncu udało mi się go namówić - oj tam narzekasz - posadziłem go na siedzeniu obok mnie i z piskiem opon pojechaliśmy na mój magazyn po potrzebne rzeczy. Pojechaliśmy do sklepu aby przebrać się na napad chciałem zrobić jak najlepsze wrażenie na erwinie bo wkoncu to jego "pierwszy" napad. Byłem ubrany w jakieś czarne spodnie i koszulkę na ramiączkach, czarną bandane i czapkę w kształcie choinki. Dla Erwina wybrałem czarne spodnie z metką 4, bo pamiętałem że zawsze bardzo je kochał i czarną koszulę z guzikami. Początkowo chciałem jemu dać czapkę gwiazdy abyśmy pasowali do siebie, ale nie mogłem wytrzymać zrzędzenia siwego więc wzieliśmy chustę z czaszką i okulary przeciw słoneczne aby uniknąć pewnego policjanta. Wyjąłem swojego czarnego sultana i pojechaliśmy pod bank najbliżej komendy. Gdy byliśmy na miejscu wyjąłem torbę z bagażnika w którym znajdował się laptop, klucz i pendrive do hackowania dla Erwina. Wziąłem go za rękę i weszliśmy do środka gdzie była 5 podstawionych zakładników których załatwił mi Lucek.
- Gotowy na swojego pierwszego hacka braciszku? - zapytałem go kładąc torbę ze sprzętem na podłodze blisko konsolki.
- Trochę się stresuje ale mam dziwne wrażenie że to nie jest mój pierwszy raz - powiedział lekko drapiąc się za głową i patrząc mi w oczy.
- Wszystko będzie dobrze pamiętaj w razie gdyby działo się coś złego przyjdź po mnie. Bende w pokoju obok negocjował i celował do zakładników - przytuliłem go jeszcze przed wyjściem na pocieszenie i poszedłem celować do zawiązanych i klęczących przed drzwiami zakładników.
Kui pov
Wjechałem na zakon i szedłem w stronę zakrystii. Chciałem zabrać Erwina na molo bo akurat otwierał się tam cyrk, a pamiętam że zawsze kochał zwierzęta.
- Część Erwinku mam dla ciebie - niedokończyłem bo nie było go w pokoju. Zdziwiłem się ale pomyślałem że może robi coś z Marianem więc poszedłem do katakumb.
Szukałem go jeszcze na widoku który mamy na górce zakonu, w kościele i jeszcze raz na zakrystii - nie ma go... - powiedziałem sam do siebie i odrazu wyciągnąłem komórkę wybierając numer do Davidka.
- Jest z tobą Erwin? - krzyknąłem odrazu nie dając chłopakowi nic powiedzieć.
- Nie, niema ze mną Erwina, a co zniknął - zapytał się przejęty po drugiej stronie telefonu.
- Tak, nie ma go nigdzie na zakonie - powiedziałem chodząc w kółko.
Nastała cisza ale po chwili została przerwana krzykiem Davida.
- Zaraz! - zrobił chwilę przerwy - A Carbo przypadkiem nie poszedł z nim na spacer?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Zresztą jaki spacer przecież miał nigdzie nie wychodzić bez mojej wiedzy - zmarszczyłem brwi na jego słowa.
Po chwili coś sobie przypomniałem odrazu rozłączyłem się z Davidem i wybrałem numer Nicolo. Byłem wściekły bo przypomniałem sobie że od kilku dni nachalnie próbował namówić Erwina na napad. Oczywiście dałem zakaz dla niego, ale widać Carbo przekonał go. Gdy za trzecim razem nie odebrał przeklnąłem pod nosem i wybrałem numer do Montany.
- Halo ? - zapytał zdziwiony mężczyzna, pewnie nie spodziewał się telefonu odemnie.
- Czy macie jakiś napad na bank? - krzyknąłem wkurzony na samą myśl o tym że nie posłuchał się mojego zakazu.
- Tak? Właśnie stoję przed drzwiami banku jestem na razie sam - powiedział zdziwiony moją nagłą reakcją.
- Grzesiu słuchaj ufam ci więc proszę nie wykorzystuj tego, ale weź to sobie to serca. Bardzo możliwe że ten napad robi Nicolo z Erwinem.
- Co? - krzyknął tak głośno że na chwilę odsunąłem telefon od ucha.
- Pod żadnym pozorem nie dopuść do wjazdu. Jak wrócą już ja dam im nauczkę - pożegnałem się z policjantem i usiadłem na fotelu.
Montana pov
Odrazu gdy mąciciel rozłączył się zgłosiłem na radiu SV i negocjatora. Musiałem być w 100% pewny, że nie zrobią wjazdu na bank gdzie jest zupełnie niczego nie świadomy Erwinek. Najpierw Capela nie zgadzał się abym objął i sv i negocjatora ale ostatecznie się zgodził bo nie miał już siły się ze mną kłócić - Oj już ja sam chętnie pogadam sobie z Carbo po całym napadzie - pomyślałem i podeszłem do szklanych drzwi aby rozpocząć negocjację.
Erwin pov
Gdy Nicolo poszedł celować do zakładników wyjąłem laptopa i pendrive. Podłączyłem urządzenie do konsoli i zacząłem wpisywać na urządzeniu to co pamiętałem z lekcji DigiBoya.
Po pięciu minutach udało mi się złamać szyfr i drzwi otworzyły się, ucieszyłem się i chciałem odrazu wybiec i pochwalić się dla Carbo że mi się udało ale wolałem nie ryzykować że drzwi się zamknął. Zacząłem pakować pieniądze z tacki do torby przy okazji je licząc. Gdy skończyłem założyłem ją na siebie i lekko się zachowałem, przyznam ważyła dość dużo jak na 400 tyś. Wyszedłem i odrazu podeszłem do Carbo przytulając go. Oddał mój uścisk i się zapytał.
- Udało ci się?
- Tak - powiedziałem dumny z siebie i zdjąłem torbę podając ją dla mojego brata - 400 tyś.
Z ciekawości zacząłem przypatrywać się zza nóg Carbo dla zakładników. Moją uwagę przykół policjant który patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem. Najpierw przeraził mnie ten fakt ale po chwili zdałem sobie sprawę że to Grzesiu. Policzki odrazu mi się zarumieniły i pomachałem do niego co on odwzajemnił - Dlaczego zawsze tak reaguje na jego obecność? - pomyślałem i usiadłem za Carbo rozmyślając nad tym jak wytłumaczyć się tacie, że go nie posłuchałem.
Carbonara pov
Gdy zauważyłem, że Grzesiu zorientował się że ze mną jest Erwin czułem ten przeszywający wzrok na sobie. Mam wrażenie że gdyby nie szklane drzwi które nas dzieliły rzucił by się na mnie z pięściami, że narażam na takie niebezpieczeństwo siwego. Z moich zamyśleń wyrwał mnie Montana mówiąc że za 30 sekund możemy odjeżdżać. Wynegocjowałem brak kolczatek, kulturę na drodze i nawet udało mi się ubłagać brak chelki. Po 30 sekundach wziąłem Erwina za rękę i wyszliśmy z banku wsiadając do auta - czas zacząć zabawę - powiedziałem po cichu do siebie i wcisnąłem na maxa gaz przez co odjechaliśmy z piskiem opon. Po 15 minutach w końcu zgubiłem pościg i pojechaliśmy na zakon.
- I jak podobało się? - zapytałem otwierając drzwi dla Erwina.
- Było super - wykrzyczał i popatrzył na mnie z iskierkami w jego bursztynowych oczach.
Wziąłem go na barana i szedłem w stronę zakrystii. Gdy wszedłem odrazu zobaczyłem chińczyka który siedział bardzo wkurzony na fotelu przy biurku ale uśmiechał się aby stwarzać pozory.
- Tato nie uwierzysz! - podbiegł do niego Erwin i chwycił go za ręce podskakując energicznie - udało mi się! Braciszek Carbo zabrał mnie na bank i zhackowałem go! Jesteś dumny? - patrzył na niego dumny z siebie.
- Zawsze jestem z ciebie dumny Erwinku - poczochrał go po włosach - Może pójdziesz pochwalić się dla Mariana? - powiedział puszczając jego dłonie.
- No pewnie że tak! - wykrzyczał i zaczął biec wymijając mnie w drzwiach - a tato - odwrócił się do Kuia - nie krzycz na braciszka to ja się zgodziłem. On mnie do tego nie zmuszał nie bądź na niego zły - powiedział przytulając się do mojej nogi smutno patrząc na niego.
- Nic nie szkodzi, no już zmykaj - uśmiechnął się do niego. Gdy wyszedł a drzwi się zamknęły odrazu popatrzył na mnie i przestał się uśmiechać - mam przerąbane - powiedziałem w myślach sam do siebie.
- Grzesiu! Chodź do nas - krzyknął Kui a za mną stanął Montana w drzwiach równie wkurzony co mąciciel - No teraz to naprawdę mam przerąbane - przełknąłem głośno ślinę i zacząłem się cofać w stronę kanapy na którą opadłem.
------------
Okej przepraszam jestem polsatem ale potrzymam was w niewiedzy jaką karę wymyślili Grzesiu z Kuiem dla Carbo.
Miłego dnia/wieczoru ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top