Prolog

Toby

To tak bardzo boli. Patrzyłem przez okno swojego pokoju. Od trzech tygodni szukamy Rairy i nic... Zero. Żadnych śladów po niej. Przycisnąłem swoje czoło do szyby. A na dodatek zaczął padać śnieg i las jest całkowicie biały.

Mój wzrok powędrował w stronę nocnego nieba. Miało piękny fioletowo-granatowy odcień i było usiane tysiącem gwiazd. W lesie wydawało się jeszcze jaśniej z powodu grubej warstwy śniegu.
- Raira kocha takie widoki.- powiedziałem do siebie szeptem
Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Odwróciłem się w stronę drzwi. Przez niewielką szczelinę wpadła czarna kotka, Sakura. Podeszła do mnie i wskoczyła na ramię.
- Też się o nią martwisz?
Sakura miauknęła na potwierdzenie. Jej zielone oczy błyszczały w mroku. Widać było, że bardzo się martwiła o swoją właścicielkę.

Popatrzyłem na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Zdjąłem kotkę z mojego ramienia i delikatnie położyłem na łóżku, po czym ruszyłem do łazienki.

Po powrocie kotka leżała na jednej z poduszek, a obok niej spał Grinny Cat. Położyłem się na wolnej poduszce i przykryłem kołdrą.
Kotka nie spała. Śledziła każdy mój ruch swoimi jasnymi oczami.
- Nie martw się- zacząłem mówić uspokajająco bardziej do siebie niż do zwierzaka- jutro idziemy znowu jej szukać. Znajdziemy ją.

Sakura jakby rozumiejąc moje słowa zamknęła oczy i zasnęła.
- A bynajmniej mam nadzieję- dokończyłem cicho drapiąc oba koty na dobranoc za uszami, po czym oddałem się w objęcia Morfeusza.

Sorka, że taki krótki Prolog. Obiecuję, że rozdział pierwszy będzie dłuższy.
I przy okazji... Która okładka wam się najbardziej podoba?
I


II

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top