Kocur
Raira
- Jaaaaackkkkk!- jęczałam do bezokiego- nudzi mi się!
- To idź do Toby'ego albo Bloody Hope- odpowiedział prubójąc mnie odgonić i skupić się na telewizji.
- Ale Toby śpi, a Bloody nie ma!
- No ale ja nic na to nie poradzę!
- No chodź ze mną do lasu! I tak oglądasz telewizję.- fuknęłam obrażona- będę tu siedzieć puki nie pójdziemy.
"Przykleiłam" się do ramienia chłopaka i wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
- Ploseee!- zrobiłam oczy kota tykając go w policzek.
- Nie
Zrobiłam najsłodsze oczka na jakie mnie było stać.
Kanibal chwilę się zawahał ale dał się przekonać.
- No dobra
Jack wstał z kanapy i przeciągną się.
- Chodźmy!- krzyknęłam entuzjastycznie wyrzucając ręce do góry.
Zrezygnowany "popatrzył" w stronę telewizora po czym ruszył za mym wspaniałym obliczem.
***
Jack
- Raira! Poczekaj na mnie!
Dziewczyna dosłownie zapiepszała kułka dookoła drzew, co raz zmieniając się w jakieś zwierzę aby wskoczyć, a następnie zeskoczyć z drzewa.
- To chodź szybciej!- krzyknęła zeskakując z drzewa i dosłownie w locie zamieniając się w człowieka lądując na śniegu.
Zaburzało mi w brzuchu.
- Raira? Może chciałbyś ze mną zapolować?- zapytałem sprawdzając czy mam swój skalpel. Oczywiście był na miejscu.
- Czemu nie?
Czarnowłosa podeszła do mnie opierając się na moim ramieniu.
- Zmęczyłaś się?
- Wiesz... Właściwie to nie bardzo.- uśmiechnęła się ukazując białe kły.
Nagle dziewczyna zaczęła z niepokojem się rozglądać po czym wepchnęła nas w krzaki.
- Co ty...
- Cicho!- szepnęła zasłaniając moje usta dłonią.
Wyjrzeliśmy zza roślin. Przez głęboki śnieg biegł kot. Cały w ranach i z ostrzem w pysku. Posiadał skrzydła podobnie jak Sakura tylko masywniejsze. Jego czerwona sierść posklejana krwią odznaczała się na białym śniegu i zostawiał za sobą krwawe ślady. (W mediach)
- Przecież to kot.- odpowiedziałem szeptem.
- Poczekaj chwilę.
Chwilę później zza drzew wybiegł mężczyzna z kobietą. Obydwie ubrani na czarno z pistoletami.
Na twarzy dziewczyny pojawił się strach który po chwili przemienił się w podstępny uśmiech.
- Mówiłeś coś o polowaniu, Jack. Prawda?
Raira
Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.
- Ale wiecie, że we dwójkę nie dacie sobie rady?- usłyszałam dziewczęcy głos za plecami.
Natychmiastowo się odwróciłam. Na małej polance leżał naprawdę duży wilk z biało czarną sierścią. Przy zwierzaku z przymkniętymi oczami leżała dziewczyna. A dokładniej As.
- Nie dacie sobie rady. Ci ludzie to zawodowi łowcy demonów. Myślicie, że czemu chcą tego kota?
- We dwójkę może sobie nie damy rady. Ale we trójkę?- powiedział Jack z chytrym uśmiechem.
Dziewczyna uchyliła powieki, a na jej twarz wkradł się uśmiech.
As
W mgnieniu oka znalazłam się przy Rairze i Jacku.
- A więc plan jest taki
- Zaraz!- Przerwał mi chłopak.- w tak krótkim czasie ułożyłaś plan?- zapytał z zaskoczeniem
- No oczywiście. Wy tak nie robicie?
Na to pytanie chłopak odwrócił głowę drapiąc się po karku, a Raira lekko gwiżdżąc odwróciła wzrok.
Popatrzyłam na nich jak na debili.
- No dobra, mniejsza z tym. Plan jest taki: Raira zrobisz za przynętę. Jak ich dobrze znam zostawią kota i zaatakują ciebie. W tym momencie ja i Demon- wskazała na dużego wilka siedzącego obok niej.- zaatakujemy ich od tyłu. Jack z kolei cicho zabierze kota. Rozumiecie?
- Mam pytanie!- szepnął Jack- wytniemy im nerki?
Jego żołądek zgodził się z właścicielem.
Przewróciłam oczami z uśmiechem kiwnęłam głową.
Raira
Zamieniłam się w mgłę i w szybkim czasie znalazłam się na gałęzi. Przybrałam ludzką postać i krzyknęłam:
- Wiecie? Nie lubię jak ktoś pastwi się nad bezbronnymi zwierzętami.
Oboje jak poparzeni spojrzeli na mnie zapominając o kocie.
- Sara, zobacz ile nam zapłacą za nią.- powiedział z chytrym uśmiechem mężczyzna trącając łokciem blondynę.
Kobieta nakierowała na mnie jakiś aparat i otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
- Niezła sumka.- powiedział zaglądając jej przez ramię- no młoda, schodź tu do nas po dobroci albo inaczej porozmawiamy.
Wygodnie oparłam się o pień drzewa i popatrzyłam na moje paznokcie.
- Sory koleś, ale nie mam zamiaru wracać do psychiatryka.
- Masz ostatnią szansę.- odpowiedział mniej przyjaznym tonem.
- Nie.
- Skoro tak chcesz rozmawiać.
Wzruszył ramionami i rzucił we mnie kilkoma sztyletami.
Z łatwością ominęłam wszystkie bronie.
- Prościzna.- powiedziałam ziewając z szyderczym uśmiechem.
Oboje byli porządnie wkurwieni. A co oni niby myśleli? Że demona tak łatwo upolować? Zwykłymi sztyletami?!
- Skoro tak bardzo chcecie się zabawić to uczynię wam tą przyjemność.
Zeskoczyłam z gałęzi i rozłożyłam skrzydła.
- Zabawmy się.
As
Wyszłam zza krzaków i zamachnęłam się kosą na kobietę. No moje nieszczęście zrobiła unik i odwróciła się w moją stronę.
- No proszę! Kogo my tu mamy? As we własnej osobie.- uśmiechnęła się przygotowując sztylety.
- Wiem, że jestem wspaniała ale przesadzasz, Sara.
Oparłam się o moją kosę i spokojnie poczekałam. Po chwili obok mnie stał mój wilk.
- Widzę, że przyprowadziłaś pieska? Zobacz Harry. Mamy jednak równą walkę.
Oboje się uśmiechnęli z kpiną, po czym zaczęła się walka.
***
Raira
Wyciągnęłam toporki, As zaś swoją kosę. Obie w tym samym czasie ruszyłyśmy do ataku. Walka była ciężka. Obydwoje byli świetnie wytrenowani. Na całe szczęście wilk dziewczyny nam pomagał.
W pewnym momencie zauważyłam, że Jack uporał się już z kocurem i zabrał go w bezpieczniejsze miejsce.
- Kończmy już tą walkę!- krzyknęła As w tym samym momencie przecinając brzuch kobiety z którą walczyła. Z ciała wypłynęły wszystkie wnętrzności, a blondyna upadła na śnieg.
-Sara!- mężczyzna walczący ze mną przerwał walkę ze mną i podbiegł do kobiety.- Proszę nie!
- Zwijamy się!- krzyknęłam zamieniając się w wilka.
- Biegnij przodem!
As wskoczyła na grzbiet swojego wilka i ostatni raz spojrzała na mężczyznę.
- Jesteśmy kwita. Harry.- uśmiechnęła się i kazała wilkowi biec za mną.
- Zemszczę się! Wy przeklęte demony!
- Jack! Wskakuj!- na ułamek sekundy zatrzymałam się przy krzakach.
Bezoki z kotem na rękach wskoczył na mój grzbiet i pobiegliśmy przodem do rezydencji.
***
- Nie możesz mieć kolejnego kota!- mówił Slender tak dziwnie wymachując mackami.
- Ale dlaczego? Przecież są spokojne!
- Raira!
- No proszę! Zobacz jaki on jest piękny!- pogłaskałam kota za uszami.- i w dodatku jest demonem! Przecież nie oddamy go do schroniska! Proszę! Przecież jest ranny.
Zrobiłam maślane oczy.
- Niech będzie. Ale masz się nim zajmować! Zrozumiano?
- Dzięki Operatorze!
- Chyba muszę się położyć.- Slender przyłożył rękę do czoła i teleportną się.
- To jak go nazwiemy, ferajna?- zapytałam przekrzykując wszystkich przy okazji budząc kocura.
- Gofer!
- Sernik!
- Dildo!
- Chłopaki! NORMALNE imiona!
- Wibrator?- zapytał z głupim uśmiechem Offenderman.
- A może Leo?- podsunęła Bloody Hope.
- Nawet fajne.
- Ezra- podsuną Jeff
Kot na propozycje Jeffa zadowolony zamruczał.
- Czyli Ezra? Wszyscy się zgadzają?
- Tak!
Nagle poczułam jak zimny nos dotyka moje ramię. Sakura wskoczyła mi na ręce i podała coś. A mianowicie była to czerwona obroża z ćwiekami.
- Chcesz aby został?
Kotka energicznie pokiwała głową.
Założyłam obrożę na szyi kota i pogłaskałam.
- Witamy w rodzinie, Ezra.
***
- Która godzina?- zapytałam Toby'ego opierając głowę na jego ramieniu.
Siedzieliśmy w salonie. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami, a my zajmowaliśmy kanapę w salonie.
- 21:30.- odparł "skacząc" po kanałach.
- Nudzi mi się.
Chłopak oderwał się od telewizora i spojrzał na mnie przysuwając się.
- Może zrobimy coś ekscytującego? W moim pokoju.
Brunet zaczął całować mnie po szyi wolno zjeżdżając coraz niżej. Odchyliłam lekko głowę do tyłu i jęknęłam cicho z rozkoszy.
- Zamieniasz się w Candy'ego?- zaśmiałam się.
- Może...
Jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Nagle usłyszeliśmy krzyk. To była Bloody.
- Ehhhhhh... Może to nic poważnego?- zapytał Toby nie przerywając pieszczot.
- Chodź. Sprawdźmy co się stało.
Wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy na pierwsze piętro.
Kiedy tylko weszłam na górę znieruchomiałam. Dylan przygwoździł Bloody do ściany i zachłannie całował ją po szyi zjeżdżając coraz niżej i brutalniej. Dziewczyna próbowała się wyrwać lecz niestety, chłopak był silniejszy.
- Dylan!- krzyknęłam gniewnie bijąc o podłogę ogonem.- odsuń się od niej!
Chłopak uśmiechnął się, ale ani myślał puszczać dziewczynę.
- Dylan! Odwal się!- krzyknęła czarnowłosa.
- Zbyt mnie podniecasz, laleczko.
Tego już za wiele. W mgnieniu oka znalazłam się obok Dylana i owinęłam swoim ogonem wokół jego szyji przygważdzając do ściany.
- Słuchaj! Wypierdalaj do swojego pokoju śmieciu! A jak nie to gorzko tego pożałujesz!
Rzuciłam czereonookim o podłogę, a ten łapczywie zaczął łapać powietrze.
- Ostra jesteś- uśmiechnął się- lubię takie.
Nagle jego ciało otoczył czerwony dym i chłopak zniknął.
- Ścierwo.- odparłam patrząc z niechęcią na miejsce w którym przed chwilą leżał Dylan.
- Dzięki Raira!- Bloody Hope uwięziła mnie w uścisku.- jeszcze chwila i było by naprawdę źle.
- Chodźmy może już do...
Przerwał mi dzwonek do drzwi.
- Otworzyć drzwi?- zapytał z wrednym uśmiechem Toby.
- Tak. Otworzyć drzwi.- mruknęłam trochę obrażona.
Z tego iż powodu 👆👆👆 zrobię specjal. A dokładniej Q&A! Zadawać pytania do mnie i past. Czekam na pytania.
Off: CzekamY na pytania
Autorka: Cicho!
~Bayo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top