‡1‡
POV KUROO
Kuroo Tetsurou, policjant i detektyw z powołania właśnie zmierzał do domu swojego szefa, aby dowiedzieć się gdzie zostanie deportowany.
Gdy stanął przed drzwiami domu numer 115 na skrzyżowaniu ulic Aozora i Hebi, zapukał lekko i po paru sekundach poprzedzonych ciężkim krokiem, drzwi otworzyły się, a w nich stanęła ludzka świnia - komendant Ihujihuro Seijo.
Ihujihuro ubrany był w stary zapleśniały podkoszulek z pod którego wystawał gruby brzuch, stare dziurawe dresy i jeszcze starsze i jeszcze bardziej podziurawione skarpety. Ach, no i nie zapominajmy o cygaro w tej paskudnej mordzie.
Fetor niemytego ciała, pomieszany z dymem papierosów sprawił że Kuroo miał ochotę zwymiotować w prost na tą paskudną twarz.
— Dzień dobry, komendancie — Tetsurou uśmiechnął się sztucznie i podał dłoń Seijo.
— Wchodź nie zamierzam stać na dworze - warknął odsuwając się i przepuszczając Kuroo. — Zostaniesz przeniesiony razem z Iwaizumim i Lev'em do Sanhiaku.
— Przepraszam, gdzie?
— Do Sanhiaku, miasto grzechu. Najlepsze dziwki na świecie znajdziesz właśnie tam — Seijo uśmiechnął się ukazując żółte i wybrakowane uzębienie.
— Gdzie to jest? Nigdy o tym mieście nie słyszałem.
— I nie powinieneś, o tym mieście wiedzą tylko niektórzy. Z Sanhiaku nie ma lotów, ani przylotów. Nie dojedziesz tam pociągiem, a Ci którzy urodzili się w tym mieście, na zawsze w nim pozostają.
— Jakie będzie moje zadanie?
— Złapać morderce, jeśli ci się nie uda, to tam zostaniesz
— Żartuje Komendant? — Brwi Kuroo uniosły się jakby w zdziwieniu.
— Nie żartuję, a teraz idź do domu i się pakuj, masz dwie godziny
— Do widzenia — Kuroo na sztywnych nogach wyszedł z mieszkania i skierował się w stronę swojego motocyklu.
Po chwili już go nie było.
POV RUU
— Ostatnie słowa? — Brązowowłosa chuderlawa dziewczyna, stała z sierpem uniesionym tuż przy szyi jednej z dziwek.
Ta tylko przycisnęła ciało bardziej w kąt pokoju i odwróciła głowę w bok zaciskając oczy.
Jednym sprawnym ruchem poderżneła kobiecie gardło, martwe ciało osunęło się na podłoge z głuchym łoskotem.
Stojąca w kącie blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
— Idziemy, Raven. Za chwilę przyjedzie po nas Teru, przypomnij mi jak nazywała się ta szmata? Seko? Sako?
— Saeko Tanaka, siostra tego dilera — Z kpiącym uśmieszkiem jeszcze raz otaksowała ciało kobiety — zaokrąglone tam gdzie powinno, a i z twarzy całkiem ładna, szkoda zabijać — mruknęła z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
— Zrobiłaś to z przyjemnością, widziałam twój uśmiech — powiedziała szarooka z lekką naganą w głosie.
— Jak ty mnie dobrze znasz, Senpai.
— Chyba tylko ja i Teru Cię znamy Cię tak dobrze — zaśmiała się Ruu, ukazując rządek białych zębów.
— Poprawka, tylko ty i Teru wiecie o mnie cokolwiek.
Ruu chciała coś odpowiedź jednak w tym momencie usłyszały dźwięk klaksonu, uśmiechnęły się do siebie, po czym udały się w stronę okna, aby zobaczyć czy to na pewno Terushima.
Zobaczyły tylko jego uśmiech, pełen samozadowolenia i pewności siebie. Znaliście się już trochę i zawsze dobrze się dogadywaliście, lecz dopiero od trzech lat zaczęliście się zaprzyjaźniać i z sobą współpracować.
— Hej! Teru! — Ruu zaśmiała się widząc że Raven od razu woła chłopaka, by ten otworzył dach byście mogły zeskoczyć, auto, z którego korzystali był przerobioną terenówką, parę poorawek i noce spędzane w aucie nie były już tak uciężliwe.
Po głośnym pisku i wołaniu Teru by ta przestała tak robić, Ruu poszła śladem Raven i także wskoczyła na materac znajdujący się we wnętrzu samochodu.
— Hej, Teru masz pieniądze? — Blondynka z zainteresowaniem patrzyła na farbowanego blondyna z kolczykiem w uchu.
— Mam, chłopak trochę się szarpał i nie chciał oddać, ale użyłem odpowiednich środków, a jak tam z tą dziwką? Sprawiła jakieś problemy? — spytał, patrząc na was wyczekująco.
— Tsk, uderzyła mnie w brzuch deską do krojenia — prychnęła rozbawiona piwnooka. — Poza tym, nic więcej.
— Słyszałem że Ushijima potrzebuję organów, może mu coś sprzedamy?
— Czego potrzebuję i ile będzie płacił? — Raven z rozbawionej i lekko niepoważnej, zmieniła się w rzeczową i poważną.
— Nie wiem jeśli chcecie możemy tam pojechać i o wszystko dokładnie wypytasz, chciałabyś, Raven? — spytał uśmiechając się wrednie, doskonale wiedział że Raven podobał się Ushijima.
— A zasadził Ci ktoś kiedyś kopa w ten twój głupi łeb — wysyczała wściekle i mrużąc swoje piwne oczy.
— A żeby to raz — Zaśmiał się.
— Mogę poprawić jeśli chcesz, w szyje, sierpem
— Podziękuje
— Jedź do niego, przydadzą się pieniądzę, a i Raven się uspokoi
Raven prychnęła cicho i odwróciła się plecami do pozostałej dwójki, ci spojrzeli po sobie i uśmiechając się. Yuiji odpalił auto i zamknął dach, a dziewczyny pogrążyły się w ciszy. Po parunastu minutach byli już u Wakatoshi'ego.
Raven wysiadła pierwsza prawie się przewracając, jednak złapał ją w pasie, nie kto inny jak Ushijima.
— S-sły-yszałam że po-po-potrze-buj-esz o-organów?
— Tak, dokładniej mówiąc nerek, da się załatwić? Cene uzgodnimy potem.
— O-okej, zał-atwi-e t-to. —
Chłopak nie odpowiedział tylko uśmiechnął się lekko, sprawiając że serce dziewczyny zrobiło fikołka.
— Do zo-obaczenia, Ushijima-S-san
— Do zobaczenia, Raven.
Brązowowłosa wsiadła do samochodu i spiorunowała spojrzeniem dwójkę o blond włosach, którzy dusili się ze śmiechu.
************************************
Hej! Wracam z pierwszym rozdziałem po poprawkach, tradycyjnie pozdrawiam wspaniałą, kochaną i nieobecną RudyMeminger.
Jeśli znajdziecie jakieś błędy, proszę napuszcie mi o tym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top