IV

- Wynoś się stąd!

Wykrzyknąłem zapłakany wskazując na drzwi wyjściowe. Markus szybkim acz niechętnym krokiem wyszedł z mieszkania a ja trzasnąłem za nim drzwiami; odwróciłem się i opierając się o nie usiałem. Zakryłem twarz kolanami i zacząłem płakać, kątem oka zerkając na zdjęcie stojące na pobliskim sekretarzyku na którym stoję uśmiechnięty z balonikiem w dłoni a Markus całuje mnie w policzek. Podszedłem do niego i wściekły cisnąłem je o podłogę a moje łzy przybrały na sile. Spojrzałem na pobite szkło i podartą fotografię; choć w pierwszej chwili pożałowałem tego co zrobiłem to jednak szybko przypomniałem sobie o tych jego sms-ach. Podniosłem ocalałe fragmenty i podarłem je tak drobno jak tylko mogłem. Uspokoiło mnie to trochę; usiadłem na pobliskiej sofie i spojrzałem przez wielkie okna przez które było widać panoramę Paryża niestety bez jakiegokolwiek zabytku. Westchnąłem ciężko i położyłem się skulony na prawym boku. Leżałem tak chwilę do stanu który można uznać za bliski uspokojeniu się, ponownie westchnąłem i postanowiłem znaleźć sobie coś do roboty. Padło na leżący na półce obok komputera Metaliczno perłowy hełm ze szklaną maską zasłaniającą całą twarz nad którą to znajdowało się parę diod, wyświetlacz a z tyłu wejścia na kable. Podniosłem go i włączyłem; na ekranie wyświetlił się napis Mon-2 później Niemiecko brzmiące logo producenta Sinnesloschen a następnie lista dostępnych aplikacji. Nie myśląc długo wybrałem moją ulubioną pozycje Monde d'allumettes Online. Wyświetliła się prośba o założenie hełmu, nim to zrobiłem spojrzałem na pobliskie lustro. Byłem blondynem, nie miałem imponującego wzrostu a dokładniej mówiąc byłem niski jak by tego było mało wraz z moimi młodzieńczymi i dziewczęcymi rysami twarzy dawało to charakterystyczny wygląd; dla wielu wyglądałem jak gimnazjalistka i może było to słodkie fla Yaoi-stek to jednak ja miałem niewielki kompleks, no i nie zabardzo ułatwiało mi to życie jako że miałem dwadzieścia lat.

- Chociaż tu mogę wyglądać jak chcę.

Powiedziałem zakładając Mon-a na czerep. Po kilku sekundach pojawiłem się w białej sali pięć na pięć metrów na której to środku stał piedestał z księgą z tytułem gry. Właśnie to według wielu była największa zaleta Md'AO w każdym calu dbał o klimat nawet w tak małych detalach jak wstęp do gry. Podszedłem do niej a ta sama się otworzyła. Na Jednej stronie był serwer a na drugiej jego opis. Pierwszy z nich Gaya był serwerem dla dzieci wstęp na niego był od siódmego roku życia, nie było na nim PK a nawet kreatora postaci a po prostu zwykła zabawa w bohatera, nawet śmierć nie miała aż tak dużego znaczenia. Drugi był Set, przeznaczony od szesnastego roku życia. Można było na nim zrobić dowolną postać jak i zabijać innych graczy śmierć była zależna od zapałki. I trzeci najpopularniejszy Ragnarok przeznaczony dla graczy pełnoletnich; nie było na nim żadnej cenury krew lała się strumieniami a wszystkie rzeczy o charakterze seksualnym przestają być cenzurowane i nawet w edytorze można modyfikować... wiadome miejsca, jedyną wadą serwera było to, iż gracze czuli tu bul, choć nie był on przeszywający gdyż nawet odcięcie głowy przypominało bardziej skaleczenie się głęboko nożem to i tak wyobraźnia robiła swoje. 

- Wchodzę.

Powiedziałem głośno wybierając Ragnaroka; błyskawicznie otoczyła mnie smuga światła, znalazłem się na rynku głównym, jak przy każdym logowaniu sprawdziłem moje powiadomienia ale jedyne co znalazłem to to, iż zresetowano stan zapałki. Gdy je zamknąłem odwróciłem się i spojrzałem na pomnik głównej projektantki. -Odwaliłaś kawał dobrej roboty.- Pomyślałem z podziwem i to zasłużonym Md'AO choć nie było pierwszym Full-MMO to jednak miało swój niepowtarzalny klimat a sama rozgrywka została przemyślana tak aby każdy gracz musiał odnaleźć sobie rolę w tym świecie; czy to robić questy czy to na ślepo mordować potwory albo innych graczy, jeżeli ktoś się dorobił mógł zainwestować i otworzyć własną firmę a następnie zając się wymianą waluty z gry na prawdziwą; choć i tak mało kogo na to stać. A z resztą i tak najlepszą rzeczą i tak były zapałki, na innych serwerach pełniły tylko funkcję ozdobnika ale Na Ragnaroku był jedna dodatkowa mechanika a mianowicie Jeżeli gracz zginął pewną ilość razy a ta była zależna od poziomu, jego postać znikała permanentnie. Było to największą zaletą tego serwera, no i skutecznym straszakiem na gimbusy które to znalazły jakiś błąd żeby ominąć progi wiekowe.

- Pora lecieć.

Powiedziałem pod nosem a z moich pleców wyrosły skrzydła; wzbiłem z kilometr nad ziemię i z pełną mocą poleciałem w losowym kierunku. Gdy doleciałem nad jakieś polany zwolniłem trochę by pooglądać widoki. Przez chwilę zapomniałem o tym co się chwilę temu zdarzyło, jak by nie patrzeć w tej grze nie ma nic lepszego od latania. Gdy w pełni zaczął ogarniać go spokój z nirwany wyrwało go powiadomienie. Gdy je otworzyłem zobaczyłem tam jedynie czarny kwadracik z napisem "Kliknij Mnie" normalnie bym go pewnie nie kliknął ale moja prawa ręka jakby straciła panowanie nad sobą i w brew mojej woli zrobiła to. Na początku nie wydarzyło się nic ale po kilku sekundach poczułem jakby coś  wyłączyło wszystkie moje skil-e. Zacząłem spadać i w każdym innym momencie było by mi to obojętne; w końcu byłem paladynem ale teraz ogarnęło mnie ostre przerażenie. Gdy znajdowałem się może trzy metry nad ziemią pode mną otworzyły się jakby mosiężne drzwi. Nie wspominając nawet o tym, że nigdy nie widziałem nawet podobnego modelu to jednak przerażające było to, iż jedynym człowiekiem mogącym zrobić coś takiego była nieżyjąca od miesiąca Suzanne Hertz. Przerażony zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby a gdy wleciałem do tego dziwactwa szybko poczułem stęchłą woń. Otworzyłem oczy, zobaczyłem, że spadam z sufitu jakiegoś dziwnego zamczyska. Spadanie nie trwało długo a finalnie upadłem na twarz. -Chryste co znowu- Warknąłem w myślach podczas wstawania. Rozejrzałem się i podbiegłem do najbliższego okna które na moje szczęście było w miarę nisko umieszczone. Widok jaki tam ujrzałem zwalił mnie z nóg; unoszące się w powietrzu platformy połączone łańcuchami na tle ciemnego szarego nieba; jednak to co mnie zaskoczyło było to, iż doskonale wiedziałem co to za miejsce. Była to lokacja End Game-owa Capela neagra.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top