37. - Pierwszy wilkołak Alfa

< ESNA ROGERS >

*następnego dnia*

     Otworzyłam oczy i głośno ziewnęłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę śpiącą obok mnie. Wczorajszego dnia zasnęliśmy z Loganem w ubraniach na jego łóżku w jego sypialni, która swoją drogą bardzo mi się podoba. Nawet pomimo, że jest trochę za ciemno.
     Zeszłam z łóżka i nie budząc Logana, po cichu opuściłam jego sypialnie. Postanowiłam wrócić do sypialni luny, by jakoś się odświeżyć. W końcu spałam w wczorajszych przepoconych ubraniach. Nawet nie wiem jak ja mogłam w tym zasnąć. Nienawidziłam chodzić spać brudna. Wolałam wziąć przed spaniem prysznic. To pomagało mi nie tylko myć z siebie pot całego dnia, ale i też cały stres i zdenerwowanie, które w danym dniu się u mnie pojawiło. 
     Po relaksującym i długim prysznicu opuściłam łazienkę ubrana jedynie w ręcznik owinięty wokół mojego ciała. Drugi spoczywał zawinięty na mojej głowie. Na nogach miałam jedynie klapki, więc nie musiałam się martwić o zimną podłogę czy coś innego.
     Poszłam do garderoby, z której wyjęłam dla siebie czyste ubrania. Była to koszulka na ramiączka w kolorze białym, długie spodnie, bluza z kapturem i biała bielizna. Po przebraniu się poszłam wysuszyć włosy, a potem związać je w kucyka.
     W czasie robienia fryzury przypomniało mi się, że wczoraj znowu nie spotkałam się z Lionelem. Ojciec i Logan też chyba o tym zapomnieli. A było to naprawdę ważne! Musieliśmy dzisiaj się z nim spotkać. Koniecznie. 
     Wyszłam z łazienki i niemalże dostałam zawału, gdy zauważyłam siedzącego na moim łóżku Lionela. Mężczyzna uśmiechał się do mnie lekko.

     – Znowu nie przyszłaś na nasz trening – powiedział na wstępie. Westchnęłam.
     – Wiem i przepraszam. Zupełnie o tym zapomniałam.
     – Ostatnio często o tym zapominasz, Esna – Zauważył i miał rację.
     – Miałam się z tobą spotkać dzisiejszej nocy, jednak mnie ubiegłeś. Powiedziałam prawdę mojemu ojcu, braciom i Loganowi – Lionel uśmiechnął się lekko na moje słowa, ale nic nie powiedział. – Nic nie powiesz?
     – A co mam ci powiedzieć? Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne, Esna – stwierdził z uśmiechem na ustach. – Skoro twój ojciec i Alfa Logan dowiedzieli się o moim istnieniu pewnie chcesz bym z nimi pomówił?
     – Tak. 
     – Dobrze. Więc mnie do nich zaprowadź. Chętnie z nimi porozmawiam. Z tobą również.
     – Naprawdę się zgadzasz? Myślałam, że nie chcesz by ktokolwiek o tobie wiedział. Myślałam, że będziesz na mnie zły, gdy dowiesz się, że oni się o tobie dowiedzieli.
     – Nie jestem zły, bo już dawno wiedziałem, że i tak któregoś dnia im powiesz. To twoja rodzina. Ja też wiele na początku swojej nie mówiłem, a potem im zdradziłem kilka tajemnic. Oczywiście, za nim zginęli.
     – Przykro mi.
     – Nie trzeba. Było to jakieś milion lat temu – Wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie życzliwie. ''Milion lat temu''? To ile on ma lat?!

~***~

     Usiadłam na kanapie w gabinecie Alfy. Obok mnie usiadł Logan i Sean, a Lionel usiadł na przeciwko nas. Mój ojciec, jak i mój chłopak patrzyli na niego, na początku, oceniającym wzrokiem, a potem lustrowali go pod kontem jego zachowania. O dziwo, Lionel był bardzo spokojny i cały czas się uśmiechał. To tak jakby był uważał, że jest ponad dwiema najsilniejszymi Alfami na świecie.

     – Dobra, po pierwsze... kim ty do cholery jesteś? Nie wyczuwam od ciebie kompletnie nic. Nawet człowieka – powiedział Logan i miał rację. Od Lionela nie było czuć, ani człowieka, ani żadnego magicznego stworzenia. 
     – To dla tego, że z pewnych okoliczności maskuje swój naturalny zapach – wyjaśnił chłopak.
     – Dlaczego? – Odezwał się w końcu mój ojciec.
     – Polują na mnie groźni ludzie. To dlatego – powiedział tajemniczo. Na to mój ojciec zmarszczył brwi, a jego powieki się lekko zwęziły. Obie Alfy się pilnowały. Wyczułam to po ich zachowaniu. 
     – Lionel to twoje prawdziwe imię?
     – Nie – odpowiedział krótko. 

     Otworzyłam szerzej oczy na jego odpowiedź. Nie? Okłamał mnie. Zauważyłam jak Logan i Sean wymieniają między są porozumiewawcze spojrzenia. Byli bardziej podejrzliwi i nie ufni co do nowo poznanego.
     Nagle wydarzyło się coś co kompletnie zbiło mnie z tropu. Mam tu na myśli to, że od Lionela nagle było czuć wilkołaka i to nie byle jakiego wilkołaka. Chodzi mi tu głównie o wilkołaka Alfa. Ale jak to możliwe?

     – Moje prawdziwe imię to Nitaja. Nazywam się Nitaja Kato – Przedstawił się białowłosy. – I jestem pierwszym wilkołakiem, który pojawił się na tej Ziemi – dodał. Otworzyłam szeroko oczy na jego słowa. 

     To prawda, że Nitaja Kato był pierwszym wilkołakiem na Ziemi, ale wątpię by nadal żył. W końcu wydarzyło się to setki lat temu.

     – Nie wierzę ci – powiedziałam pewnie. Chłopak spojrzał na mnie i się ciepło uśmiechnął.
     – Oczywiście, że mi nie wierzycie. W końcu wszyscy myślą, że pierwszy wilkołak umarł lata temu, jednak mogę nawet obciąć sobie rękę na potwierdzenie mych słów. Nie kłamie, Esna. Nazywam się Nitaja Kato. Może jest to niewiarygodne, jednak w stu procentach prawdziwe.
     – Skoro jesteś Nitają Kato to dlaczego tak długo żyjesz?
     – Za sprawką mocy wody. Potrafię się dzięki niej zregenerować. Dostałem tą moc za nim umarłem jak Nitaja Kato. Powróciłem jako ktoś zupełnie inny tylko i włącznie dla bezpieczeństwa swojego i innych. Wiedziałem, że jeśli ci, którzy mnie szukają mnie znajdą to już koniec. Wszystko się skończy.
     – Co się skończy?
     – Srebrna trybryda. Słyszałaś już o niej, prawda Esna? – zapytał mnie. Zmarszczyłam brwi. On mówi o tej srebrnej trybrydzie z mojego snu. – Wiesz kim była ta srebrna trybryda?
     – Nie mam pojęcia – Zaprzeczyłam głową.
     – Była ona stworzeniem odłączonym od swojego... pana? Tak jak ty kilka dni temu. Jednak ona tego chciała. Wydarzenia, które widziałaś w swoim śnie wydarzą się w przyszłości. Ja tylko pokazałem ci fragment tego co zobaczysz.
     – Ten sen to była twoja sprawka? – Zdziwiłam się.
     – Tak. W końcu nic nie dzieje się samu, nieprawdaż? 
     – Prawda 
     – Dobra. Pomińmy tą dziwną i do niczego nie prowadzącą rozmowę, i skupmy się na problemie, o którym chcieliśmy wcześniej z tobą porozmawiać – powiedział Logan
     – Chodzi wam o nauczenie Esny uzdrowienia innych? 
     – Tak – odpowiedział za nas tata.
     – To nie jest łatwe i nie da się nauczyć tego w ciągu jednej nocy czy jednego dnia. 
     – I tak chce spróbować – powiedziałam pewnie. Lionel, albo raczej Nitaja spojrzał na mnie uważnie. Przez chwile milczał rozmyślając nad moimi słowami.
     – W porządku. Nauczę cię tego. Ale musimy zacząć od dzisiaj. 
     – Dobrze! Dziękuje.
     – Nie masz mi za co dziękować, Esna. W końcu obiecałem, że cię tego nauczę – Przypomniał. – Jeśli nie macie do mnie więcej pytań to ja i Esna powinniśmy zacząć już trening. 
     – Dobrze, ale będę was pilnował – powiedział nagle Logan. – Nie ufam ci – dodał.
     – Dobrze. O ile nie będziesz przeszkadzał. 



xXx

*ROZDZIAŁ SPRAWDZONY*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top