15. - Woda

-ESNA-

W końću przyszła kolej na ostatnią lekcje. Potem mogliśmy wrócić do domu. Bliźniaki mieli jutro trening więc zostaną dwie godziny dłużej w szkole.

- Co mamy teraz? - Zapytałam Amaru. Okazało się, że chłopak będzie chodzić z nami do klasy.

- Chemia. - Odpowiedział, patrząc w plan lekcji. 

- Chemia? Czy ją nie uczy narzeczona naszego mate? - Zapytała Irma. Westchnęłam. Czy ona odpuści.

- To raczej ja powinienem dociekać się tego byś została ze swoim mate, a nie podejmowała tak pochopne decyzje. Jeśli on się z nią sparuje będziesz się męczyła, a nie wiem czy z twoim obecnym stanem to przeżyjesz. - Powiedział Kajmir. 

- Hej, Esna. Żyjesz? - Zapytała Amanda, klepiąc mnie lekko w ramie. 

- Tak. Idziemy na tą chemię?

- Tak. Chodźmy. - Powiedziała i wspólnie skierowaliśmy się w stronę klasy. Gdy tylko dzwonek zabrzmiał weszliśmy do niej i zajęliśmy odpowiednie miejsca. Chwile później pojawiła się nasza nauczycielka od chemii.

- Witaj klaso. - Przywitała się miło. Nie mogłam zaprzeczyć. Ona byłą bardzo piękna. Miała długie, w tym momencie związane wysokiego kucyka, brązowe włosy z grzywką i ciemno zielone oczy. Wyczułam, że była wilkołakiem beta. Musiała należeć do stada swojego narzeczonego, bo nigdy nie widziałam jej ani w stadzie Białego Kła ani w stadzie Czarnego Słońca.

- Słyszałam, że do waszej klasy przenieśli się nowi uczniowie. Niestety nie mogłam ich poznać na ostatnich lekcjach, bo ich nie było. - Powiedziała i na nas popatrzyła. - Nazywam się Alais Benets i jestem waszą nauczycielką od chemii oraz zastępcą waszego wychowawcy. A wy? Jak się nazywacie?

- Kacper, Max i Esna Rogersowie. - Odpowiedziałam z poważną miną. - Moi bracia są betami, a ja alfą. - Dodałam dumnie. 

- Och, więc alfa? Znasz zasady, które panują w naszej szkole? Są to specjalne zasady dla alfy. Nasza sekretarka szkolna pani Aneta powinna ci je przedstawić. 

- Przedstawił mi je pan dyrektor. - Odpowiedziałam. Kobieta spojrzała na mnie zaskoczona.

- Mój mąż? 

- Chyba narzeczony. - Poprawiłam ją.

- Ech, wkrótce mąż i ojciec mojego dziecka. - Powiedziała i tym mnie zatkała. Że co?! Czyli to dlatego mnie nie chce? Z powodu dziecka, a nie tego że ją kocha? A może to i to? 

- Jest pani w ciąży? Gratuluje! - Krzyknął ktoś podekscytowany z końca sali. 

- Och, dziękuje. - Powiedziała uśmiechnięta. - Ale wróćmy lepiej do lekcji. 

Zacisnęłam dłonie w pięść. Nie. Nie powinnam o tym niepotrzebnie myśleć. On mnie nie obchodzi. Nie chcesz tej więzi Esna. Wy razem to nie realne. To się nigdy nie miałoby prawda udać. Możesz wkrótce umrzeć i co wtedy będzie z nim? Będzie i tak wkrótce znowu musiał znaleźć sobie nową partnerkę, a tak to ma ją...

Westchnęłam i postarałam się o tym nie myśleć. Po lekcji wraz z naszą paczką opuściłam klasę i wspólnie ruszyliśmy do wyjścia. 

- Hej, wszystko dobrze? - Zapytał Kacper. Pokiwałam głową na tak. - Na pewno?

- Tak. - Westchnęłam. 

~*~

Po powrocie do domu ruszyłam od razu do pokoju, jednak za nim tam dotarłam na drodze stanęła mi mama, która zaczęła na mnie wrzeszczeć. Na szczęście w porę zauważyła, że jestem w nie sosie i poprosiła mnie do gabinetu. Na początku nie chciałam jej o niczym mówić i upierałam się przy swoim, ale ta zmusiła mnie do mówienia, więc jej opowiedziałam o moim mate.

- Ale to cudownie! W końcu znalazłaś mate! - Zapiszczała podekscytowana. Westchnęłam i spuściłam głowę smutna. - Esna? O co chodzi? Nie cieszysz się? Myślałam, że wilkołaki cieszą się po odnalezieniu bratniej duszy.

- Ale on mnie nie chce. Ma narzeczoną, za którą wkrótce wyjdzie i która urodzi mu dziecko. - Warknęłam. Mama spojrzała na mnie zaskoczona. - Po za tym... sama powiedziałam mu, że nie chce tej więzi i stwierdziłam, że może on robić co chce.

- Ale ty w głębi duszy tego nie chcesz, Esna. I on też nie skoro pozwolił na wpojenie. - Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Masz rację! Tylko dlaczego powiedział mi, że najlepiej będzie dla nas obu jak nie będziemy razem? Chodzi o jego narzeczoną i dziecko?

- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Najprawdopodobniej tak skoro postanowił zająć się swoją narzeczoną, a ciebie odstawić w kąt. Kim on tak właściwie jest? Powiem ojcu. Pogada z nim.

- Nie! - Od razu zaprotestowałam. - Ojciec nie może się o tym dowiedzieć! On by go zabił, gdyby dowiedział się jak potraktował jego córkę.

- Ech, no tak. Na dzień dobry zgniótłby go jak muchę. - Zaśmiała się, a ja prychnęłam.

- To potomek Neli Wolf, więc nie sądzę, że tak szybko by go tata ''zgniótł jak muchę''. - Zauważyłam. Mama spojrzała na mnie zaskoczona.

- Potomek pierwszej kobiety alfa?! To nie zwykłe. - Powiedziała zafascynowana. 

- Mamo, możemy porozmawiać jeszcze o tym kiedy indziej? Chciałabym odrobić pracę domową, a potem się położyć.

- Co? Ale po co pracę domową? Ty nigdzie jutro nie pójdziesz. Masz szlaban, moja droga. - Powiedziała zła. Westchnęłam i kiwnęłam głową wychodząc z gabinetu. Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłam to wzięłam do ręki piżamę i poszłam wziąć prysznic, po którym położyłam się do łóżka. 

Nie mogłam zasnąć przez pół nocy. Cały czas myślałam o swoim mate i o tych wszystkich wydarzeniach, jednak w końcu udało mi się zamknąć oczy i odpłynąć do krainy morfeusza. 

~*~

Otworzyłam oczy czując zimno rozchodzące się po moim ciele. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam, że nadal byłam w swoim pokoju, jednak było tu jakoś inaczej. Spojrzałam na podłogę i pisnęłam przestraszona widząc, że jej wcale tu nie ma. Zamiast niej była woda. Niepewnie włożyłam do niej rękę i spróbowałam wyczuć dna, jednak go nie znalazłam. Przełknęłam ślinę zdenerwowana i wyjęłam rękę z lodowatej wody. 

~ Gdzie ja jestem? ~ Zapytałam i na czworakach podeszłam do końca łóżka. Spojrzałam w dół. Woda. Wszędzie woda. ~ Irma? Kajmir? Słyszycie mnie? ~ Zapytałam, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Westchnęłam. Czy to znaczy, że znowu jestem na granicy? Ale dlaczego jest tu tak inaczej? Chwila! Skoro jestem na granicy to oznaczało by, że moje ciało jest bez kontroli. Mogę znowu kogoś zaatakować, a nawet zabić. Przecież wszyscy śpią! Nikt mnie nie pilnuje.

~ Muszę jakoś się stąd wydostać. 

Rozejrzałam się na wszystkie strony w poszukiwaniu czegoś co mogło by mnie obudzić, jednak mój wzrok cały czas spotykał się  z taflą wody i po chwili namysłu po prostu do niej wskoczyłam. Poczułam okropne zimno rozchodzące się po moim ciele. Zamknęłam mimowolnie oczy, a gdy je otworzyłam odkryłam, że woda zniknęła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

- Esna, co ty wyprawiasz? - Zapytała zdziwiona Irma. Odetchnęłam z ulgą. Wróciłam. Ale dlaczego leżałam na ziemi? - O czym ty mówisz? Gdzie byłaś?

- Nie zdziczałam ani nic podobnego?  - Zapytałam niepewnie. 

- Nie. - Odpowiedział Kajmir. Znowu odetchnęłam z ulgą i wstałam z podłogi. Już miałam wrócić do łóżka uważając tamto za zły sen, ale coś przekuło moją uwagę. Odwróciłam się pisnęłam widząc unoszącą się przed mną wodę.

- Co jest!? - Zapytała zdziwiona Irma.

- Wy też to widzicie? 

- Tak. - Odpowiedział Kajmir. Zdziwiona wpatrywałam się wodę lewitującą przed mną. Połyskiwała na niebiesko i zdawała się być żywa. Niepewnie do niej podeszłam i wyjęłam w jej stronę dłoń, jednak woda nagle runęła na ziemię rozlewając się po panelach. 

- Myślicie, że to... - Zaczęłam, jednak nie potrafiłam dokończyć. To na pewno były moje moce żywiołu. To oznaczyłoby, że potrafię władać nad mocą wody. Czyli ten sen był na celu tego? Ale dlaczego akurat teraz?! Dlaczego po dwudziestu latach uaktywnia się we mnie moc żywiołu?! Czemu wcześniej o tym nie wiedziałam!?

- Esna, uspokój się. Powinnaś się położyć. Rano wstaniesz to będziesz na tym wszystkim myślała. - Zaproponował Kajmir. Westchnęłam. On miał rację. Powinnam trochę odpocząć. 

Szybko wytarłam małą kałużę na podłodze i już miałam kłaść się spać, ale coś przykuło moją uwagę. Mianowicie jakaś postać stojącą na murze wpatrzona wprost w mojego okno. Zmarszczyłam brwi. Na początku myślałam, że to ta sama osoba co na polanie, ale ta była jakaś inna. Dodatkowo ubrana była w biało-złotą pelerynę. Ten ktoś skinął do mnie głową, zauważając, że na niego patrzę, i zeskoczył z muru w las. 

- Ciekawe kto to jest? - Z tym pytaniem położyłam się do łóżka, jednak za nic w świecie nie mogłam usnąć. Kim do cholery była osoba, którą zauważyłam na murze?! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top