#37
Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do ogrodu.
Gdy weszliśmy naszym oczom ukazał się pięknie wystrojony ogród. Na środku stał przygotowany już stół. Po chwili zobaczyliśmy moich rodziców którzy już stali przy grillu i piekli kiełbaski oraz warzywa.
-Hej wam!- krzyknęłam widząc moich rodziców
-Cześć Amber, witajcie chłopcy.- odezwała się moja mama
-Dzień dobry państwu. Uwaga 1...2...3... Bang-tan.- odezwał się Namjoon a reszta ukłoniła się
-To co chłopcy, siadajcie do stołu. Zaraz będzie jedzenie.- powiedział ojciec pokazując im gdzie mają usiąść
-Może panu pomóc?- zaproponował Jin
-Nie musisz, usiądźcie.
Skierowaliśmy się do stołu, jak zwykle siedziałam obok Jungkooka, a na dwóch końcach stołu mieli usiąść moi rodzice. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy zaczęliśmy jeść. Oczywiście nie obeszło się bez żartów i śmiechów ze strony zespołu, ale moim rodzicom najwidoczniej to nie przeszkadzało.
-Nareszcie jest tutaj tyle śmiechów i radości.- odezwała się moja rodzicielka
-A jak wcześniej było?- dopytywał się V
-Amber zawsze ciężko trenowała i nie miała czasu na zabawę.
-Ale na szczęście poznała nas i teraz to wszystko nadrobimy.- stwierdził Jeon i zaczął mnie łaskotać. Skąd on wiedział gdzie mam łaskotki?
-Kookie proszę przestań.
-Coś za coś skarbie.- przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek. Na szczęście to mu wystarczyło, bo przestał mnie łaskotać. Siedzieliśmy z moimi rodzicami i nie mogła go pocałować w usta, więc dobrze że pocałunek w policzek wystarczył.
-Jak już skończyliście jeść to chodźcie usiądziemy na taras.- zaproponował mój ojciec
Poszliśmy wszyscy i jak zwykle siedziałam na kolanach mojego chłopaka.
-Amber w tym roku też jedziesz pomóc cioci i wujkowi?- spytała mama, BTS patrzyło na mnie nie wiedząc o co właściwie chodzi
-Tak, wiesz, że zawsze tam jeżdżę w tym roku też z chęcią pomogę.
-Gdzie chcesz jechać?- zapytał się Kookie przytulając mnie mocniej do siebie
-A tak, wy o tym nie wiecie. Co roku jeżdżę do Polski pomagać cioci, bo prowadzi szkołę tańca i śpiewu.- wytłumaczyłam
-Na jak długo chcesz tam jechać?- ponowił pytanie Oppa
-Zwykle jeżdżę na jakiś miesiąc.
-Chcesz nas zostawić bez choreografa!- wykrzyczeli chłopcy. Chyba nie są zadowoleni z mojego wyjazdu.
-Jeśli Amber się zgodzi to wy też możecie jechać. Uznamy, że to będą wasze zasłużone wakacje. Co ty na to Amber?- zapytał mnie ojciec. I co powinnam niby odpowiedzieć. Z jednej strony nie chcę zostawiać ich a zwłaszcza Kookiego, ale z drugiej boję się, że zrobią coś co może zaszkodzić szkole.
-Pewnie, ale pod jednym warunkiem. Będziecie mi pomagać, jasne?
-TAK!- wykrzyczeli a Jungkook pocałował mnie w usta.
-Mam jeszcze małe pytanie, potraficie chociaż trochę polski?- szczerze to bałam się ich odpowiedzi
-Nauczyliśmy się dzięki twojemu ojcu.- wyjaśnił Namjoon
-To wszystko w porządku, do Polski wybieramy się za 5 dni więc spakujcie się a ja zarezerwuję dla was pokoje w hotelu.
-Amber, córeczko nie musisz, przecież w Polsce mamy willę w górach to tylko 20 minut drogi od szkoły ciotki. Więc tam możecie zamieszkać na czas waszego pobytu.
-Dobrze, dziękuję.
-Dziękujemy państwu bardzo za wszystko i postaramy się nie nabroić.- podziękował Jin
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top