#142
-I jak poszło?- zapytał
-Dobrze, co do sesji, ja nie biorę w niej udziału, ale jedna z dziewczyn z wytwórni weźmie.- odparłam
-Która?
-Jeszcze nie wiem, wszystko ci przekażę.
-Dobrze, ale czemu nie chcesz brać udziału w niej, nie mów, że boisz się fleszy?
-Nie, nie chcę brać udziału z Jungkookiem.
-Czemu?
-Nie jestem już z nim i tak będzie lepiej.
-Przeprasza, nie chciałem, żebyś była smutna.
-To nic, nie ma sprawy. Coś jeszcze mamy omówić?
-Nie, chyba, że chcesz iść ze mną na kawę?
-Nie mam za wiele czasu.
-Jedna kawa cię zbawi?- spytał dalej mnie namawiając
-Zobaczymy, zadzwonię do ciebie, jak będę miała czas. Zgoda?
-Pewnie. Będę czekał.
-Dobrze, a teraz wybaczysz mi, ale mam sporo pracy. Teraz mam spotkanie i muszę już iść.
-Dobrze.
Poszłam do sali, gdzie było spotkanie i zajęłam swoje miejsce. Po chwili w sali zjawili się pozostali i mogliśmy zacząć zebranie.
-Co do sesji zdjęciowej, kto będzie zamiast ciebie?- zapytał prezes
-Jeszcze nie miałam czasu zastanowić się nad tym, ale do końca dnia dam znać panie prezesie.- odparłam, mimo, że to mój ojciec przy pracownikach powinnam mówić formalnie
-Dobrze, liczę na to.
-Dlaczego nie wystąpi pani w sesji?- zapytał producent
-Nie powinnam tego robić.- odparłam
-Dlaczego, przecież nie naruszy pani wizerunku BTS, skoro jest pani narzeczoną Jungkooka.
-Nie jestem już jego narzeczoną zerwaliśmy.
-Przepraszam, że pytałem.- odparł
-Nic się nie stało, pracownicy powinni znać prawdę. Jeśli to na tyle to ja już powinnam zabrać się do mojej pracy.
Wyszłam ze spotkania i poszłam do biura, na biurku stała kawa i karteczka do niej przyklejona: "Oto kawa, może nie masz czasu ze mną wyjść, ale powinnaś się napić, żeby dostać kopa i szybko skończyć pracę. Życzę miłego dnia. Jay"
Aż miło było to przeczytać. Zabrałam się za wypicie jej i przeglądanie dokumentów. po jakiś 4 godzinach skończyłam papierkową robotę i mogłam pójść na stołówkę zjeść coś, bo zrobiłam się głodna.
Na miejscu spotkałam Jungkooka, omijaliśmy się wielkim łukiem. Już chyba cała wytwórnia wiedziała o naszym zerwani, ale może to i lepiej dla naszej dwójki. Kiedy zjadłam wróciłam do pracy. Trochę jeszcze posiedziałam i zasnęłam przed komputerem. Obudził mnie dopiero Eric.
-Panienko obudź się.- mówił szeptem, aby mnie nie wystraszyć
-Która jest?- spytałam totalnie zaspana
-20:30, zasnęłaś.- podniosłam się, a na sobie miałam koc
-Nakryłeś mnie tym kocem?- zapytałam
-Nie, jak już tu przyszedłem to był.
-To w takim razie kto?
-Nie wiem, siedziałem cały czas przy biurku i wchodził tutaj tylko twój ojciec i Jungkook.
-Jungkook, po co?
-Chciał o czymś pogadać, ale za chwilę wyszedł.
-Ok, może już odwiedziesz mnie do domu?
-Pewnie.
Pojechaliśmy do mojego mieszkania, była już 21. Gdy tylko weszłam do domu od razu podeszła do mnie Marta.
-Przygotowałam już kolację.- powiedziała
-Dziękuję, ale nie musiała pani.
-To moja praca. Zawsze będzie panienka tak późno wracała?
-Nie wiem sama. Wiesz, że możesz mówić do mnie normalnie i nie musisz tutaj siedzieć cały czas.
-Dobrze, a właśnie dostałaś kwiaty i kawę od jakiegoś chłopaka. Mówił, że nazywa się Jay.
-Boże, czemu on daje mi tyle kawy?- zapytałam się bardziej siebie niż kobiety
-Może panienkę lubi? Już wie, że jesteś sama?
-Tak, to jest możliwe, żeby chciał się ze mną umówić?
-Raczej tak, kto by nie chciał.
-Proszę?
-Jesteś przepiękna, mądra i dobrze wychowana, potrafisz gotować. Kto by nie chciał spotykać się z tobą.
-Nie mam siły się nad tym zastanawiać, idę spać.- odparłam zrezygnowana
-A kolacja.
-Odgrzejesz mi rano, nie jestem głodna.
-Dobrze, w takim razie dobranoc.
-Dobranoc.
Poszłam do pokoju i przebrałam się w piżamę. Po chwili leżenia w łóżku zasnęłam. Kolejne 3 dni mijały szybko. Wstawałam o 8:30, a prace kończyłam o siódmej albo ósmej. Nie robiłam nic specjalnego. Praca zajmowała mi większość czasu. Nie miałam nic innego do roboty. Z chłopakami się nie spotykałam.
Jedynie Kai odwiedził mnie może ze 2 razy i porozmawialiśmy. Przyjaciółki odwiedzały mnie częściej i na samym początku przeprosiły za nasze wakacje w Taipei, ale jako łapówkę przyniosły mi pamiątki. Nie gniewałam się już na nie od dawna, ale miło, że przeprosiły. Pogodziłyśmy się i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
Dziś był ostatni dzień przed weekendem, który ja miałam spędzić w Daegu. Miałam tam jechać na jakieś spotkanie z Erickiem czy coś takiego.
Jak zawsze wstałam, zjadłam i przebrałam się. Wyszłam i po chwili przyjechał po mnie Eric.
-Co mamy dziś w planach?- zapytałam
-Szef dzwonił, masz przyjść do niego, gdy tylko będzie w wytwórni.
-Coś się szykuje, może nie będę musiała byś wiceprezesem.
-Nie wydaje mi się, jesteś za dobra.- odparł
-Dzięki, ale w ten sposób nie pomagasz.
Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu poszłam do gabinetu ojca.
-Chciałeś mnie widzieć?- zapytałam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top