#120

-Jungkook to moja wina, to ja powinnam być na twoim miejscu. Dlaczego mnie broniłeś? Słowa bolały, ale chciałam mieć cię przy sobie. A teraz? Teraz to ty leżysz w śpiączce przeze mnie. Powinieneś odpuścić, a ja powinnam cię powstrzymać, ale nie zrobiłam tego. Przepraszam.- mówiłam do śpiącego chłopaka i płakałam

-Amber to nie twoja wina. Powinniśmy iść z nim.- powiedział Jimin i przytulił mnie

-Jimin to była moja wina.

-To nie twoja wina, mogliśmy z chłopakami iść z nim.

-Jak myślisz obudzi się?

-Pewnie, nie zostawi cię samej. Nie zrobiłby tego.- odparł ze słabym uśmiechem

-Mam taką nadzieję.

Do sali wszedł lekarz.

-Dzień dobry, jestem doktor Jang. Operowałem tego chłopaka, a pani jest?- zapytał podchodząc do mnie

-Jestem Amber, narzeczona Jungkooka. Doktorze co z nim, kiedy się obudzi?

-Nie jestem pani w stanie na to odpowiedzieć, może to potrwać tydzień, miesiąc, a nawet rok. Miejmy nadzieję, że szybko się obudzi.

-A co z jego pamięcią?

-Podejrzewamy, że straci przynajmniej ostatnie chwile, ale nie jesteśmy w stanie nic więcej powiedzieć, przykro nam, że panią to spotkało.- odparł i wyszedł, a na jego miejscu pojawił się Jin

-Amber tak mi przykro, ale twój ojciec dzwonił i prosił, żebyś przyjechała natychmiast do jego domu.- powiedział starszy przyjaciel

-Dobrze, chodź.- pocałowałam Jungkooka w policzek i wyszłam z sali, razem z Jinem pojechaliśmy do domu rodziców

-Jak się czujesz?- zapytał w drodze

-Jakoś się trzymam, mogę do ciebie mówić Oppa, bardzo mi tego teraz brakuje?- zapytałam

-Jasne, co się stało z twoją ręką?- zapytał wskazują na dłoń

-Skaleczyłam się, nic poważnego.

-Ok, mam wejść z tobą?

-Tak.

Gdy dojechaliśmy do domu Jin wyszedł ze mną z auta i poszliśmy do domu. Weszłam z nim do salonu. Byli tam moi rodzice, pan Wang i jego syn. Gdy tylko ich zobaczyłam zaczęłam płakać. Jackson zrobił krok do mnie, ale szybko się odsunęłam i wtuliłam w przyjaciela.

-Proszę nie podchodź do mnie.- mówiłam płacząc

-Chciałem cię przeprosić, to moja wina, że leży teraz w szpitalu.- powiedział chłopka

-Czy twoje przeprosiny zwrócą mi chłopaka, czy to mi jakoś pomoże? On jest teraz w śpiączce i nie wiadomo czy się w ogóle wybudzi.- powiedziałam i podeszłam do moich rodziców

-Chciałbym przeprosić panienkę w imieniu mojego syna i swoim, że nie powstrzymałem go.- odezwał się pan Wang

-Co mam panu odpowiedzieć? Mam mówić jako przyszła szefowa? Czy jako dziewczyna, która prawie straciła swojego chłopaka? Jaką chce pan odpowiedź?

-Amber.- upomniała mnie mama

-Mamo przeprasza, ale nie jestem w stanie teraz przyjąć tych przeprosin i zachowywać się jakby wszystko było dobrze, bo nie jest. Może i Jackson nazywał mnie suką, dziwką, szmatą, ale nie bolało mnie to tak jak to, że Jungkook jest w śpiączce i to przez niego.

-Przepraszam, ale naprawdę tak panienkę nazywał?- zapytał pan Wang

-Tak, tylko przez to jak wyglądałam, że miałam spódnice. Nie bolało mnie to aż tak, ale Jungkook przez to jest w szpitalu. Przepraszam, ale jeśli to już wszystko to chciałabym wrócić do domu.

Wróciła do domu i poszłam do mojego mieszkania, położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.

Mijały dni i tygodnie, każdego dnia przychodziłam do Jungkooka i siedziałam u niego. Czekałam aż się obudzi, ale nic z tego. Minęły już 2 miesiące od kiedy jest w śpiączce. Jak zawsze przyszłam do niego i w sali zobaczyłam Minzy. Myślałam, że jest w psychiatryku albo w więzieniu. Weszłam do pokoju i usiadłam na krześle.

-Cześć Amber, przepraszam, za to co ci zrobiłam.- powiedziała i podała mi rękę na zgodę

-Czemu tu jesteś?- zapytał zdziwiona

-No tak, nie wierzysz mi.

-To nie tak, ale myślałam, że jesteś w...- nie dała mi dokończyć

-Więzieniu, psychiatryku? Tak, byłam, ale za dobre sprawowanie wyszłam, dostaje leki więc nie musisz się mnie bać, nic ci nie zrobię.

-Dobrze, a co tu robisz?

-Słyszałam, co się stało. Bardzo mi przykro.

Dziewczyna wyszła, a ja jeszcze zostałam. Bardzo tęsknię za moim chłopakiem.

Po jakiś 3 dniach wróciłam do szpitala razem z BTS. Siedzieliśmy w szpitalnym pokoju i jak zawsze mieliśmy nadzieje, że wreszcie chłopak się obudzi. Od jakiegoś czasu przestałam nosić naszyjnik i pierścionek, który od niego dostałam. Widzenie ich dzień w dzień sprawiało mi wielki ból i smutek.

Usiadłam obok Kookiego i trzymałam go za rękę, nagle poczułam jak jego palce się poruszają, a chłopak zaczyna otwierać oczy. Jimin szybko poszedł po lekarza. Chłopak nareszcie wybudził się ze śpiączki. Dziś byłam najszczęśliwszą osoba na świecie, aż pewna rzecz nie zepsuła mi tego i zamieniła w najgorszy dzień jaki kiedykolwiek przeżyłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top