#06
O nie chłopaki jak na złość byli już w sali. Wymyślą mi jakąś karę. Aż boję się pomyśleć co to jest.
Weszłam powolnym krokiem do sali.
-Cześć Amber 11:01, chyba się spóźniłaś?- przywitał mnie szczęśliwy RM
-Tak widzę która jest godzina, ale chwila..- powiedziałam przeliczając siedzących na ławce chłopaków- Jesteś ty, Suga, Jin, Jimin, V i J-Hope, ale gdzie Jungkook.- mówiąc to zobaczyłam wbiegającego, zdyszanego maknae
-Przepraszam, nie mogłem być wcześniej.- powiedział ciągle dysząc
-Czyli teram mamy 2 osoby do ukarania za spóźnienie.- wtrącił się V
-Jak to 2 tylko ja się spóźniłem.- powiedział Jeon
-Otóż nie ja przyszłam 11:01 i też zostanę ukarana.- spojrzałam na maknae i uśmiechnęłam się ironicznie
-Więc Amber i Jungkook wyjdźcie, a my coś wymyślimy.- powiedział lider.
Wyszliśmy i słyszeliśmy tylko śmiechy, a my staliśmy w całkowitej ciszy przez 10 minut, aż w końcu drzwi się otworzyły.
-Możecie już wejść, mamy genialną karę.- stwierdził V zapraszając nas do środka.
-Ze względu, że oboje wspaniale tańczycie waszą karą będzie zatańczenie dla nas.- oznajmił radosny NamJoon
-Ale to nie ma być zwykły taniec, ale bardzo sexowny i zmysłowy taniec.- wtrącił Jimin, na jego i J-Hopa twarzach pojawiły się podejrzane uśmiechy.
Ja i Kookie staliśmy nie wiedząc co zrobić w końcu to ja wymyśliłam kary, ale nie sądziłam, że sama jej zasmakuję.
-To co zaczynacie. Jaką chcecie piosenkę?- wtrącił Jin
-Obojętnie.- nareszcie odezwał się Jungkook, dodał ciszej tak, że tylko ja to usłyszałam- Zatańczmy to jak najszybciej i będzie z głowy.- przytaknęłam tylko i uśmiechnęłam się sztucznie.
Zaczęliśmy tańczyć, chłopaki bacznie obserwowali nasze ruchy. Co chwilę pogwizdywali i uśmiechali się. Czułam na sobie wszystkie 6 spojrzeń, chociaż nie było ich 7. Jungkook też patrzył na mnie, co chwila spoglądał na moje oczy. Czułam się bardzo niezręcznie. Gdy skończyliśmy tańczyć, chłopaki zaczęli klaskać i gwizdać. Miałam właśnie podejść do krzesła żeby odpocząć, ale nagle pośliznęłam się. Poczułam, że ktoś mnie złapał. No nie wierzę to znowu mój bohater, Kookie ponownie uratował mnie przed upadkiem.
-Musisz bardziej uważać, nie będę mógł zawsze cie ratować.- powiedział podnosząc mnie do pionu
-Dziękuję.- byłam tylko tyle w stanie powiedzieć, uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech.
Usiadłam na ławce między moimi starymi przyjaciółmi, a Jungkook usiadł na wprost mnie na podłodze.
-Amber, możesz podać nam swój numer telefonu, bo pracujemy już kilka dni a nie mamy jak się z tobą skontaktować.- przerwał ciszę RM
-Jasne.- podałam każdemu swój numer a oni wpisali mi swoje.
Trochę jeszcze potańczyliśmy i zaczęliśmy się zbierać do domów, była zresztą już 17:30. Pożegnałam się z chłopakami, którzy pierwsi wyszli z wytwórni. Stwierdziłam, że powinnam spotkać się z tatą przecież dawno go nie widziałam. Weszłam do windy i wjechałam na samą górę piętro 35. Zapomniałam wspomnieć, że cały budynek należał do mojego ojca. Weszłam do jego gabinetu i zaczęłam rozmowę.
-Hej, tato jak w pracy?
-Cześć Amber, dobrze a u ciebie? Usiądź.- wskazał mi fotel do masażu, chyba zobaczył, że jestem zmęczona
-Jakoś leci. Jak ja kocham ten fotel.- uśmiechnęłam się promiennie.
-Jak współpraca z chłopakami?
-Jest nawet dobrze, myślałam, że są gorsi.- stwierdziłam
I tak jeszcze rozmawiałam z tatą, spojrzałam na zegarek 19:30. Musiałam się zbierać. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do domu. Po drodze zatrzymałam się w parku przed apartamentowcem i usiadłam na ławce.
-Cześć Amber nie jest ci zimno?- usłyszałam znany mi głos, ta osoba założyła na mnie ciepłą bluzę
-Hej Jungkook Oppa, może było mi trochę zimno, ale już nie jest.- uśmiechnęłam się do chłopaka wyrażając w nim moją wdzięczność.
-Mogę się przysiąść?- zapytał odwzajemniając uśmiech
-Jasne.- przesunęłam się robiąc mu miejsce
-Ja... ja przepraszam za to co się dzisiaj stało.- zaczął się strasznie jąkać
-Za co?- nie wiedziałam o co mu chodzi
-No.. za...- ale ja jestem głupia chodzi mu o taniec
-Kookie jeśli chodzi o taniec, to nie przepraszaj. To ja jestem temu winna, sama wymyśliłam, że kto się spóźni zostanie ukarany.- spojrzał na mnie zdziwiony, pewnie myślał, że będę zła i odwalę jakąś scenę
-Rozmawiałem już z chłopakami, nigdy więcej nie wymyślą czegoś tak idiotycznego.
-To dobrze.- zaczęliśmy się razem głośno śmiać- Jest już późno powinniśmy już wracać do domów.
-Pewnie, to do jutra.- odezwał się, wstał i poszedł w swoją stronę
-Oppa! Zapomniałeś bluzy!- krzyczałam za nim, ale on odpowiedział tylko "Oddasz mi jutro" i zniknął za drzewami.
Wstałam z ławki i poszłam w stronę mojego domu. Byłam jakoś dziwnie szczęśliwa, przywitałam się ochroniarzami na dole i pojechałam windą na 40 piętro gdzie znajdował się mój apartament. Weszłam do środka i zobaczyłam moją mamę, czekającą na mnie. Wstała z sofy i przytuliła mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top