3.

(w mediach macie motocykl Rebe)

<Rebecca>

Po długim czasie, spędzonych na namawianiu Fabiana do zastąpienia mnie kimś innym w loży, mężczyzna w końcu się zgodził i na moje miejsce poszła Avril, która mnie wręcz zabiła wzrokiem, gdy szła w kierunku loży VIP'ów. Ja za to zastąpiłam blondynkę za barem, przy którym dzisiaj gospodarował Nicolas.

– Nie róbcie głupot. – Fabian pogroził palcem i zniknął za drzwiami swojego biura. Westchnęłam i spojrzałam z rozbawieniem na kotołaka lwa, który był jakiś nie swój.

– Mogę o coś zapytać? – Zapytał nagle.

– Dawaj... – Mruknęłam, odwracając od niego wzrok.

– Dlaczego tamten pchlarz był taki dziwny wobec ciebie? – Zapytał niepewnie,oczyszczając jedną z przezroczystych szklanek do whisky.Westchnęłam i obsługując jedną z klientek odpowiedziałam mu:

– To mój mate, Nicolasie. – Poczułam wzrok kotołaka na sobie. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Spojrzałam na niego kątem oka i zauważyłam jak marszczy ze zdziwienia brwi i zaciska dłonie w pięść. O co mu chodziło?

– Mate... Twój mate. – Powtórzył cicho pod nosem. – Czy ja dobrze usłyszałem? – Spojrzał na mnie z jedną uniesioną brwią.

– Co?Nie rozumiem...

– Czyty powiedziałaś, że to twój mate? – Wysyczał przez zaciśnięte zęby.

– Tak. – Skinęłam głową. – Ale to nie powinno cię obchodzić. To moja sprawa, a nie twoja, Nicolas.

– Jesteś moją przyjaciółką. Oczywiście, że to moja sprawa!

– Nicolas...

– Nie żartujesz sobie ze mnie, prawda? – Zapytał z nadzieją.Pokręciłam w odpowiedzi głową na nie. – Jak to w ogóle możliwe?! – Krzyknął, czym zwrócił na siebie uwagę kliku trzeźwych klientów, którzy siedzieli przy barze niedaleko nas.

– Nie drzyj mordy. – Syknęłam zła w jego stronę. – Prawdopodobnie to tylko mój pech. No wiesz... jestem czarnym kotem jakby nie patrzeć. – Powiedziałam z kpiną. Do tego dnia nie wierzyłam w ten tekst o pechu czarnego kota, ale teraz mam lekkie wątpliwości. Może jednak to prawda.

– Ale to nie ma nic z tym wspólnego. Co zamierzasz zrobić, Rebecca? – Zapytał, nadal będąc złym. Wyczułam to po jego głosie i po tym jak z dzikością mył tą biedną szklankę.

– Nie wiem. – Westchnęłam. – Coś wykombinuje. Jak na razie jedyne o czym myślę to unikanie go.

– I myślisz, że to wystarczy? – Zapytał z drwiną. – To wilkołak, Rebecca. Dodatkowo alfa i jeszcze twój... mate. Oni tak łatwo nie odpuszczają.

– Jakbym o tym nie wiedziała. – Syknęłam na niego. – Ech, przecież wiesz, że ja taka nie jestem. Nie dam się przywiązać do łóżka i szczekać na każdy jego rozkaz. Nie jestem psem, który da się przywiązać na smyczy i pójdzie za panem tam gdzie pan tylko zechce. Jestem kotem! Kotołakiem! A my kotołaki, jak sam doskonale wiesz, nie tak łatwo dajemy za wygraną. Chce wojny to ją dostanie. Proste. – Wzruszyłam ramionami i podałam klientce drinka, o którego prosiła. Nicolas westchnął i się już nie odezwał za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Po chwili do baru podeszła Hana z dziwnym wyrazem twarzy.

– Co ci? – Zapytałam.

– Twój... no... ten... Ech, twój mate cię szuka. – Powiedziała nieco zmieszana. Spojrzałam przerażona na Nicolasa, który syknął coś pod nosem, a gdy chciał coś powiedzieć przerwałam mu kucając przy barze i próbując się jakoś ukryć, gdy tylko zobaczyłam na horyzoncie Seana. Nicolas posłał mi rozbawione spojrzenie i spojrzał przed siebie.

– Teraz będziesz się ukrywać? – Zapytał cicho, nadal na mnie nie patrząc.

– Zamknij japę, lwie. – Syknęłam zła w jego stronę. Nico prychnął nadal wycierając szklankę. Po chwili poczułam TEN zapach i już wiedziałam, że mój mate stoi przy barze na przeciwko białowłosego kotołaka.

– Czegoś wielki i władczy alfa potrzebuje? – Zapytał, niemalże plując jadem na mojego przeznaczonego. Miałam ochotę parsknąć śmiechem,gdy to usłyszałam, ale musiałam się powstrzymać. Nie chce aby ten sierściuch mnie usłyszał.

– Gdzie jest moja mate? – Zapytał alfa.

– Po co się pytasz skoro już znasz odpowiedź na to pytanie? – Zmarszczyłam brwi i zadarłam głowę do góry patrząc na Nico,który z kolei nie patrzył na mnie, a cały czas na alfę.

– Rebe masz w tej sekundzie podnieść się z tej podłogi i pójść zemną. – Powiedział Sean, za pewne patrząc w moją stronę.Wstałam szybko na równe nogi i spojrzałam na niego zaskoczona.Skąd on wiedział, że tu jestem? – Jestem twoim mate. Wyczułem twój zapach. – Spojrzałam na niego oniemiała. On chyba tego nie zrobił... – Zrobiłem, skarbie. Twoje myśli są strasznie głośne...

– Spierdalaj z mojej głowy, psie. – Syknęłam na niego i zablokowałam myśli.Dużo czytałam na temat wilkołaków i innych ras, co już wiecie, i dowidziałam się, że mate potrafią sobie czytać w myślach - o ile wcześniej jedno z nich nie "zablokuje" sobie myśli, a robi się to w dość prosty sposób. Jednak trudno było by mi to opisać, więc nawet nie próbuje.

Nagle oczy Seana zmieniły kolor na jarzący się złoty co nie wróżyło nic dobrego. Wilkołak zaczął na mnie groźnie warczeć na co Nico odpowiedział mu równie groźnym, dzikim, kocim sykiem.

– W tej chwili masz podejść do mnie. – Warknął na mnie.

– A co ja kurwa twój pies, któremu powiesz chodź to przyjdzie, a jak powiesz siad to usiądzie? Nie, nie, nie, kochanieńki. Jak chcesz mieć psa to idź do schroniska albo sam się wytresuj lub jednego ze swoich durnych bet. – Powiedziałam wkurwiona i ruszyłam do wyjścia mijając zmęczonego, za pewne moim zachowaniem, Fabiana.

Wpakujesz się w kłopoty. – Powiedział do mnie w myślach, ale jago zignorowałam. Miałam ich wszystkich jak na razie głęboko w tyłku. 

Weszłam szybkim krokiem do szatni i przebrałam się w swoje ciuchy wyjściowe, które składały się z: czarnych dziurawych dżinsów, niebieskiej koszulki i czarnej skórzanej kurtki, którą bardzo lubiłam. Do tego założyłam na nogi czarne adidasy. 

Po przebraniu zamknęłam szafkę i wyszłam tylnym wyjściem. Nie parkowałam dzisiaj na parkingu dla pracowników, a przed klubem,więc bałam się trochę, że moja księżniczka będzie porysowana albo inaczej uszkodzona. Na szczęście, gdy dotarłam na miejsce i obejrzałam mój cenny skarb, nie zauważyłam żadnych uszkodzeń. 

Przetarłam ręką mój czarny ścigacz – Yamaha R6 i na niego wsiadłam. Założyłam jeszcze na głowę czarny kask z kocimi uszkami, który uwielbiałam, i włożyłam kluczyki do stacyjki odpalając czarną bestię. Nie zważając na nic ani na nikogo,wyjechałam z parkingu i włączyłam się w ruch uliczny.

~*~

Do domu dojechałam w niecałe pięć minut, choć normalnie powinno to zająć pół godziny - jak nie więcej, ale znając mój stosunek do przepisów... wiadomo dlaczego dojechałam tu tak szybko. Odstawiłam motocykl przed obskurnym blokiem, w którym mieszkałam. Weszłam do budynku i podeszłam do windy. Nacisnęłam guzik i gdy tylko winda się zjawiła weszłam do środka i nacisnęłam guzik z numerem 20. Modliłam się całym sercem, aby tym razem nie spotkać swojego irytującego sąsiada, ale moje błagania szlak trafił i musiałam go spotkać tuż po wyjściu z windy. Jebany pech czarnego kota! Jana serio zaczynam w niego wierzyć. Obłęd.

– O, a kocho tu mojeee oki witą. – Powiedział pijackim głosem plątając się w słowach. Ściągnęłam z głowy kask i od razu tego pożałowałam. W całym korytarzu śmierdziało gorzej niż w niejednej melinie. Mój sąsiad ZNOWU był pijany. On nigdy się nie nauczy...

– Czy mógłbyś z łaski swojej wziąć nogi i dać mi przejść? – Zapytałam go. Mężczyzna zamiast zabrać nogi zaczął kręcić przecząco głową co jeszcze bardziej mnie zirytowało i wkurzyło. Odeszłam od niego i podeszłam do drzwi obok. Zapukałam w nie i chwile odczekałam. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął młody chłopak. Mój młodszy sąsiad Arthur Williams. Był on siedemnastoletnim wilkołakiem delta. Jest też jedynym synem tej pijaczyny, która właśnie zagradza mi drogę do mojego mieszkania.

– Rebe? O co chodzi? – Zapytał z lekkim uśmiechem.

– Twój ojciec... – Wskazałam na wilkołaka, który jeszcze bardziej rozłożył się na całym korytarzu. Arthur westchnął zauważając ojca i spojrzał na mnie przepraszająco.

– Wybacz.– Powiedział i wyminął mnie, ruszając w kierunku ojca. Złapał ojca za ramie i nie używając prawie w ogóle siły pociągnął go w kierunku swojego mieszkania. Po chwili wrócił.

– Może w ramach przeprosin dasz się gdzieś zaprosić? – Spytał,uśmiechając się do mnie szeroko. Westchnęłam. Ten dzieciak zaprasza mnie w różne miejsca przynajmniej dwa razy dziennie i staje się to już coraz bardziej uciążliwe.

– Dzieciaku, ile razy mam ci to powtarzać? Masz siedemnaście lat, a ja dwadzieścia pięć. Dodatkowo jesteś wilkołakiem, a ja kotołakiem.

– Ale co to ma do rzeczy? My wilkołaki dobieramy się w pary już od najmłodszych lat.

– Aleja jestem kotołakiem, a nie wilkołakiem. Może kiedyś znajdziesz swoją mate, młody. – Powiedziałam i potargałam mu włosy na co warknął groźnie. Zaśmiałam się, bo wyglądał naprawdę uroczo stojąc w drzwiach w potarganych jasnoczerwonych włosach i z wkurzonym wyrazem twarzy.

– Dobranoc, młody. – Powiedziałam i odeszłam. 

Otworzyłam drzwi do swojego mieszkania i weszłam do środka. Ruszyłam w kierunku niewielkiego salonu, a potem skręciłam do swojej małej sypialni.

Kotołaki to bardzo samotna rasa, nie to co wilkołaki,które lubią żyć w dużych rodzinach. Nas kotołaków rodzice"wyrzucają" z domu już wieku trzynastu lat, czyli tuż po przemianie w kota. Moi rodzice kazali mi się usamodzielnić rok później, czyli w momencie, gdy urodziła im się druga córka, o której jedyne co wiem to to, że nazywa się Alison. W tej chwili ma dwanaście lat, czyli za rok przejdzie swoją pierwszą przemianę. 

To trochę smutne - jednak prawdziwe. Takie są kotołaki i nic nie można na to poradzić. Jednak bardzo tęsknie za swoją rodziną, a zwłaszcza za siostrą, którą chce bardzo poznać. Zastanawiam się czy ona w ogóle wie o moim istnieniu i też zastanawiam się czy rodzice nie mają już kolejnego dziecka. Kotołaki zazwyczaj posiadają jedno lub trójkę dzieci. Nie więcej. Choć zdawałoby się, że kotołaki lubią dzieci to większość z nas nie chce ich mieć i gdy tylko okazuje się, że kotołaczka, która nie chce mieć dzieci, jest w ciąży,porzuca noworodka tuż po urodzeniu. Na szczęście jest takich kobiet niewiele i większość z nich opiekuje się swoim dzieckiem przez trzynaście lat po czym "porzuca" je i każe się mu usamodzielnić. 

Jeszcze nigdy nie spotkałam kotołaka, który by nie porzucił swojego dziecka. No może po za Fabianem,który ma córkę wieku czternastu lat i jeszcze nigdy nie powiedział do niej "spadaj z mojego domu, bo mój czas nad twoją opieką się skończył". Może tego powodem jest jego wilcza mate,która nigdy nie pozwoliła by na to aby jej córka zamieszkała gdzie indziej nie wcześniej niż po ukończeniu dwudziestego pierwszego roku życia lub po znalezieniu mate, a mate można znaleźć u wilkołaków tuż po przemianie. 

Usiadłam na łóżku i westchnęłam. Mój pokój nie był zbytnio uporządkowany oraz nie było tu zbyt dużo rzeczy. Jedyne co się tu znajdywało to: nieduże drewniane biurko, jednoosobowe łóżko i duża szafa, w której było masę moich ciuchów. Na półkach miałam sporo książek typu fantastyka, romansidła czy też historia lub opisy zachowań czterech ras. 

Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Odłożyłam kask na biurko i wyjęłam telefon z kieszeni. To była Avril.

~*~

KocicaAvi: Nie uwierzysz co się stało!

Me: Co?

KociaAvi: Hana znalazła mate! Haha

Me: Kto to?

KociaAvi: Kuzyn twojego mate. Chyba nazywa się Paul... :)

KociaAvi: Ty i Hana od dzisiejszego wieczoru jesteście rodziną.

Me: A jak ona na to zareagowała?

KociaAvi: Była w szoku i uciekała od niego. W końcu ma chłopaka, więc no...

Me: Pomocy...Dzisiejszy wieczór nie mógł być gorszy.

KociaAvi: Gdzie ty właściwie teraz jesteś?

Me: U siebie.

KociaAvi: Mogę przyjść?

Me: Anie masz pracy???

KociaAvi: No właśnie... Fabian był wściekły.

KociaAvi: Przyjdę do ciebie to ci opowiem.

Me: Dobra,wpadaj.

~*~

Wysłałam wiadomość po czym odłożyłam telefon na stolik. Postanowiłam, że w między czasie wezmę prysznic i przebiorę się w piżamę, bo Avril na pewno zostanie na noc i nie będzie chciała dzisiaj wychodzić.

Po wyjściu z łazienki podeszłam do lusterka i zaczęłam czesać swoje włosy, które na koniec uplotłam w warkocza.

– Hejka! – Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i głos Avril.

– Zamknij drzwi na klucz. – Powiedziałam, wychodząc z pokoju. Avi szybko się wróciła, aby zamknąć drzwi. – No to opowiadaj co się działo, gdy wyszłam.

– Żałuj, że cię nie było. – Powiedziała śmiejąc się. Obie usiadłyśmy na kanapie, a Avril otworzyła wino, które zaczęliśmy pić z butelki.

– No to jak pisałam ci w SMS'ie - szef się wkurzył i to bardzo. Najpierw ty znalazłaś swojego mate i zrobiłaś zamieszanie wśród personelu spierdalając z baru. Potem Hana znalazła swojego mate i zaczęła robić zamieszanie wrzeszcząc na cały bar... – Przerwała upijając łyk wina. – ...i w rezultacie na koniec przyjebała z butelki wódki Paulowi w łeb. Biedak zemdlał na środku sali przez co ci trzeźwi klienci zaczęli panikować i w ogóle. Jego bety to nie wiedziały co miały zrobić, bo w końcu nie uderzą swojej przyszłej luny, nie?

Luna, czyli tak jakby matka stada i "druga alfa". Ma takie same prawa co alfa i nikt nie może jej dotknąć bez jej zgody. Bez niej stado jest słabe, dlatego alfy chcą jak najszybciej znaleźć swoją mate.

– Szef też się wkurzył na mnie i na Teodora, bo zamiast pracować to ryliśmy się z tego wszystkiego. – Powiedziała cicho prychając. Teodor to nasz kolega z pracy. Był barmanem, tak jak Nicolas i Avril, ale i też kelnerem. – Do tego jeszcze twój mate.

– Co zrobił?

– Dostał jakiegoś szału, gdy spierdoliłaś z baru i zaczął rozpierdalać loże, a potem napierdalał się z jakimś gościem. Szef kazał Nico pomóc jego betą i uspokoić alfę, ale ten zirytowany zaczął się z nim kłócić i mówić, że on tego nie zrobi. - Zaczęła się śmiać. - Na koniec wybuchła taka afera. Ci pijani klienci zaczęli walkę, więc szef już na maksa wkurwiony wypieprzył wszystkich z baru, a nam kazał iść do domu i nie wracać przez trzy dni.

– Na świętą boginię. Nie chce wiedzieć jak teraz wygląda ten klub. – Powiedziałam kręcąc głową i wlałam w siebie ostatnie krople wina. Na cały mój pech jedna butelka wina nie upije zmiennego. Do tego jest potrzebne z dziesięć takich butelek, plus zmieszanie ich z innymi alkoholami.

– Oglądamy czy idziemy spać? – Zapytała, gdy wróciła do salonu z kolejną butelką wina.

– Chlejemy i oglądamy. Tylko co?

– Dawaj Czarną Panterę. – Odpowiedziała śmiejąc się.

– Nie,może jakiś serial z Netlixa. Stranger Things? Riverdale?

– Szkoła dla elity! – Krzyknęła podekscytowana i zabrała pilot ze stolika, aby włączyć jej ukochany serial. Wywróciłam oczami na jej zachowanie.

– Dobra, ale następnym razem to ja wybieram film. – Powiedziałam poważnie, na co ta pokiwała głową wpatrzona w ekran telewizora. Przecież wiem, że i tak mnie w tej chwili nie słucha,więc po co się produkować. 




xxxxxxxxxxxxxx

Opublikowane: 24.05.2020r.

Korekta: 11.07.2020r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top