Rozdział 4.


Park był pusty. Wokół unosił się zapach trawy i czystego, chłodnego powietrza. Hyuk rozejrzał się dokoła. Huśtawki stały nieruchomo i wyglądało na to, że nie były dziś używane. Chłopak spuścił wzrok. Dokąd poszła Li Yoo? To niemożliwe, żeby tak po prostu zniknęła. Westchnął cicho i ruszył przed siebie. Zapowiadał się samotny weekend, jak zawsze.

Gdy Hyuk dotarł do końca budynku, skręcił za róg w stronę ogrodu. Jakie było jego zdumienie gdy spostrzegł dziewczynę pochylającą się nad kwiatami. Li Yoo była tak pochłonięta oglądaniem roślin, że nie zauważyła jego nadejścia. Hyuk nie chciał przerywać jej w podziwianiu natury, ale zbytnio się o nią martwił, aby siedzieć cicho.

-Li Yoo...- zaczął cicho.

Brunetka nie zareagowała. Podszedł bliżej i zaskoczony zauważył, że ciągle nie wie o jego obecności.

-Hej, wszystko z tobą dobrze? - zapytał i dotknął jej ramienia.

Dziewczyna spojrzała na niego. Jej oczy były zupełnie inne niż rano. Hyuk z przerażeniem pomyślał, że to nie ta osoba jaką zna, lecz ktoś zupełnie inny. Li Yoo miała spojrzenie rozmarzonego dziecka, radość była wypisana na jej twarzy. I to tylko z powodu kwiatów.

-Co cię tak ucieszyło? - zapytał spokojnie. Może to sobie wyobraził. Ale wcale tak nie było.

-Spójrz, jakie są piękne.-rzuciła radośnie dziewczyna.-Prawda, że są?

Lekko dotknęła czerwonej róży. Hyuk patrzył jak jej palce dotykają płatków kwiatu. W jego głowie panował istny chaos. Co się z nią stało? Udaje, że to wydarzenie z rana nie miało miejsca? Czyżby naprawdę nie pamiętała?

-Dlaczego uciekłaś? - zapytał, mając nadzieję, że jednak mu odpowie.

Li Yoo patrzyła na niego nie rozumiejąc co ma na myśli. Pokręciła głową z rozbawieniem. Po chwili zaczęła nucić pod nosem jakąś piosenkę. Dla chłopaka to było straszne. Jej głos powoli zamieniał się w ponury lament nieszczęsnej duszy. Hyuk zakrył dłońmi uszy.

-Proszę, przestań.- powiedział, nie mogąc tego znieść.

Brunetka zaczęła się kołysać w przód i tył. Jej oczy wydawały się jakby zamglone i nieprzejrzyste. Hyuk się przestraszył jej stanu. Chwycił ją za ramiona i objął z całej siły.

-Błagam, Li Yoo. Proszę.- jego głos w końcu dotarł do zagubionej dziewczyny. Brunetka otrząsnęła się z dziwnego stanu w jakim się znajdowała i lekko zdziwiona spojrzała na niego. Patrzyła prosto w jego przestraszone oczy.

-Hyuk? Czy ja...- zająknęła się. - co się stało?

Chłopak sam nie był tego pewien.

- Nie wiem co ci się stało, ale...- opowiedział jej w skrócie jak ją znalazł. Wyglądała jakby nie pamiętała co się stało. Potem Li Yoo zbladła i ukryła twarz w dłoniach.

-Nie płacz znowu.- chłopak chwycił jej rękę.- Nie mogę na to patrzeć.

Brunetka opanowała się. Jednak wyraz jej oczu jak i sama twarz wyrażały bezbrzeżny smutek.

-Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? - zapytał Hyuk.- Dlaczego miałaś ten...atak?

-Ja...nie mogę.- dziewczyna pokręciła głową. - Przykro mi, ale lepiej będzie, jeśli zostawisz mnie w spokoju.

Wstała niezdarnie i ruszyła przed siebie. Po chwili Hyuk ją dogonił. Tym razem nie pozwoli jej na ucieczkę. Chwycił jej ramię i próbował zatrzymać.

-Proszę, powiedz mi. -nalegał stanowczo.- Chcę ci pomóc.

Li Yoo zatrzymała się gwałtownie, że omal na nią wpadł. Zatrzymał się w samą porę.

-Czy myślisz, że potrafisz zaakceptować to, że mam pewnego rodzaju defekt? - zapytała cicho, tak że musiał się przysunąć, aby ją zrozumieć.

-To znaczy? - rzucił nie do końca rozumiejąc jej pytanie.

Brunetka westchnęła jakby z żalem.

-Po prostu mi powiedz. Potrafisz mnie taką zaakceptować ? -drążyła.

Czekała na jego odpowiedź drżąc w środku.

-Dla mnie to nie ma znaczenia.- powiedział chłopak.- Akceptuję cię taką jaka jesteś.

Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą. Widocznie jego słowa ją uspokoiły.

-Czy teraz mi powiesz, co się dzieje ? -spytał cierpliwie.

Jeśli liczył na jej szczerą odpowiedź to się głęboko rozczarował. Li Yoo zasłoniła twarz swoimi długimi włosami i odwróciła się w przeciwną stronę. Milczała chwilę.

-Wybacz mi, Hyuk. Sądzę, że nie powinnam obarczać cię moimi problemami. Po prostu...tak jak jest teraz mi odpowiada.

Chłopak nie wiedział, co na to powiedzieć. Tak bardzo się martwił, a ona nie chciała, aby jej pomógł. Ukrywała przed nim coś ważnego, co doprowadzało ją do płaczu. A on nie mógł w żaden sposób jej pomóc.

-Li Yoo...- zaczął spokojnie, ale po chwili zamilkł. Co miał jej powiedzieć? Jak wyznać jej to co czuło jego serce? Uznał, że to nie jest dobry moment. Gdy jej problem zniknie, wtedy jej powie wszystko. - Bez względu na to co cię niepokoi, nie zostawię cię samej. Możesz na mnie liczyć.

Jej twarz wykrzywił blady uśmiech, ale oczy pozostały smutne.

-Dziękuję. - powiedziała cicho.

Starał się złączyć jej dłoń ze swoją, ale nie pozwoliła na to. Cała jej postawa mówiła, aby dał sobie spokój z dziewczyną jej pokroju. Pewnie sądziła, że jest gorsza, a on zasługuje na kogoś znacznie lepszego. Nawet nie wiedziała, jak bardzo się myli. Hyuk myślał tylko o niej. Musi jej pokazać, że z jego strony to szczere uczucie. Li Yoo była naprawdę smutna. Musiał sprawić, żeby zaczęła się uśmiechać. Niczego nie pragnął tak bardzo jak właśnie tego. Jej cudownego uśmiechu. I on tego dokona. Hyuk sprawi, że Li Yoo zacznie się w końcu uśmiechać.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: