Rozdział 18.

Serce Hyuka biło jak szalone. Przez jego głowę przelatywało tysiące myśli naraz. Zastanawiał się czy dobrze zrobił nie dając brunetce żadnych szans na ucieczkę. Ale nie miał wyjścia. Zbyt długo panował nad sobą, aby teraz nie spróbować czegoś więcej. Li Yoo patrzyła na jego twarz okrągłymi oczami. Nie była przerażona, lecz zaskoczona jego stanowczością. Kompletnie nie spodziewała się tego z jego strony. Hyuk był łagodny więc tym posunięciem wywołał u niej chwilowy szok. Brunetka trwała w bezruchu, a gdy położył swoje ręce obok jej głowy i pochylił się w jej stronę, odwróciła twarz w bok.

- Hyuk...- wyszeptała cicho, ale poważnie. - Scarlet.

Natychmiast ją uwolnił i usiadł na rogu łóżka. Na korytarzy dało się słyszeć lekki stukot obcasów, a po chwili drzwi do pokoju Li Yoo się otworzyły i w przejściu stanęła rudowłosa. Dziewczyna była zaskoczona widokiem chłopaka, ale z uśmiechem zamknęła za sobą drzwi i podeszła bliżej.

- Cześć, Hyuk. Dobrze cię widzieć.- powiedziała przyjaźnie.

Chłopak nie patrzył w stronę brunetki. Czuł, że nie powinien tego robić. Zamiast tego podniósł się i powiedział do Scarlet:

- Podobno mnie szukałaś. Chciałaś o czymś porozmawiać?

Finka skinęła głową. Spojrzała na swoją lokatorkę i rzuciła ze śmiechem w jej stronę:

- Już tak późno, a ty ciągle się wylegujesz, Li Yoo. Za godzinę lekcje. Lepiej się pospiesz.

-Dobrze.-  mruknęła brunetka i zasłoniła twarz poduszką.

- Chodźmy na korytarz.- poprosiła Scarlet chłopaka i ruszyła do drzwi.

Hyuk spojrzał na brunetkę, lecz ona ani drgnęła. Nie widział jej oczu więc nie mógł stwierdzić czy jest smutna, zła albo zawstydzona.

- Spotkajmy się po lekcjach. - poprosił ją szeptem. - Będę w ogrodzie.

Po tych słowach zostawił ją samą. Li Yoo wzięła oddech i usiadła gwałtownie na łóżku. Czuła jak jej policzki palą więc dotknęła ich dłonią i próbowała jakoś uspokoić swoje serce. Hyuk zbliżył się do niej za bardzo. Gdyby znała jego zamiar to jakoś by się przygotowała, a tak była całkowicie zaskoczona i przez chwilę nie mogła normalnie oddychać. Jego urok przyciągał na co nie mogła pozostać obojętna. W końcu, nie była z kamienia. Też miała uczucia. Tylko nie chciała się im poddać i dlatego tak bardzo się przed tym broniła. Na dodatek, jej choroba, która dla niego nie miała żadnego znaczenia. Hyuk jej pomagał, mimo, że początkowo uznała, iż to on wywołuje u niej ataki. W tej kwestii była w błędzie. Li Yoo nie wiedziała, co ma robić, ale postanowiła, że pójdzie się z nim spotkać.


Na korytarzu Hyuk rozmawiał ze Scarlet, a gdy w skrócie oznajmiła mu, że potrzebuje jego pomocy i na czym to ma polegać, zawahał się.

- To znaczy, chcesz żebym udawał twojego chłopaka? -zapytał, aby się upewnić.

- Do czasu, aż uda mi się zdobyć serce mojego ukochanego.- odparła spokojnie.- Proszę cię, to dla mnie ważne.

- Li Yoo o tym wie? - zapytał, niepewny. Nie chciał robić czegoś, co potem może mieć nieodwracalne skutki.

- Tak, oczywiście. -odpowiedziała rudowłosa.- Sama powiedziała, że na pewno mi pomożesz.

Hyuk był zdziwiony, ale nic nie powiedział. Czyżby Li Yoo naprawdę nic do niego nie czuła? Może tak właśnie było. Wcześniej przecież mówiła, że powinien znaleźć sobie kogoś innego. A jeśli mówiła to całkowicie szczerze? Co on ma teraz zrobić? Nie chciał się poddawać, dlatego próbował wszystkiego, walczył, byle tylko dała mu szansę. Nie może teraz odpuścić skoro brunetka jest dla niego cieplejsza i nie ucieka przed nim jak wcześniej. Jednak Scarlet zależy więc może rzeczywiście powinien jej pomóc. W końcu nie stanie się nic złego.


- No dobrze, pomogę ci.- oznajmił w końcu, ale nadal miał złe przeczucia co do tego pomysłu.

- Bardzo ci dziękuję. Jesteś naprawdę kochany. - rzuciła radośnie i znienacka przytuliła go mocno do siebie. Hyuk stał jak kamień, a gdy go puściła, spojrzał na jej twarz.

- Wybacz, po prostu jestem szczęśliwa.- wyjaśniła.

- Och, w porządku. - odpowiedział spokojnie. - Mogę wiedzieć kto to jest?

Scarlet skinęła głową.

- Nie wiem jak ma na imię, ale jest przystojny i bardzo zabawny. Zupełnie jak ty.

Szatyn spuścił oczy, a potem odpowiedział:

- No, cóż. Nie każdy tak uważa.

Rudowłosa wahała się, a potem powiedziała poważnie:

- Nie chciałam cię zasmucić. Prawda jest taka, że na tym świecie ludzie są okrutni. Nawet jeśli kogoś kochasz ta osoba może cię dogłębnie zranić, a twój świat skończy się w jednym momencie. Jak myślisz?

Hyuk zastanawiał się na jej filozoficzną myślą, a potem skinął głową.

- Tak, może masz rację. Czasami myślę, że staram się zupełnie niepotrzebnie. Moje działania nie przynoszą efektu. Robię co się da, ale to bez sensu.- powiedział i westchnął.

Scarlet uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła głową. Jej włosy podwinęły się na końcach.

- Nie, to nie tak. Tobie się uda, Hyuk.- rzuciła pewnie, a gdy na nią spojrzał, dodała: - Jest w tobie coś takiego, co sprawia, że ludzie się przed tobą otwierają i zaczynają uśmiechać. Życzliwością zdobywasz szacunek innych osób, wiesz? Pamiętasz, że jesteś pierwszą osobą do jakiej podeszłam? Od razu cię polubiłam.

Hyuk uśmiechnął się do niej. Tak, miała rację. Był silny i miał w sobie wiele pozytywnej energii. I tą energią chciał zarazić Li Yoo, ale jak na razie się nie udało. Jednak to nie koniec.

- Dziękuję, że mi to powiedziałaś, Scarlet.- powiedział.- Masz całkowitą rację, dlatego nie poddam się i będę próbować dalej.

Rudowłosa uśmiechnęła się i pożegnała, a potem ruszyła do siebie. Hyuk pomyślał, że powinien zaskoczyć czymś brunetkę, gdy się spotkają. Powinna zauważyć, że pomimo porażek ciągle jest mu droga i pragnie dzielić z nią każdą chwilę.

Podczas lekcji Li Yoo błądziła myślami i nie potrafiła skupić się na zajęciach. Potem musi wszystko powtórzyć, bo nie lubiła mieć zaległości. Ukradkiem spoglądała na szatyna, a gdy podnosił wzrok, udawała zajętą. Rozmyślała, co mu powiedzieć. Czuła lekki niepokój, a z drugiej strony cieszyła się na to spotkanie.

Gdy zadzwonił dzwonek dziewczyna spakowała się szybko i prawie biegiem opuściła klasę. Musiała się przygotować.

Hyuk patrzył na oddalającą się Li Yoo, a do głowy przyszła mu myśl, że chyba znowu przed nim ucieka. Powinien ją szczerze przeprosić za to co zrobił rano. Powoli udał się do swojego pokoju, a gdy nikogo nie zastał, zmarszczył brwi. Odkąd w szkole pojawiła się Scarlet, Yong prawie nie bywał w pokoju. Bardzo dziwne. Dokąd on chodził? Może próbował zaprzyjaźnić się z rudowłosą?

Hyuk wyciągnął z szafy cieplejszy sweter i wyjrzał przez okno. Promienie słońca oświetlały ogród, ale pewnie ciągle było zimno. Włożył ubranie i mógł wychodzić. Na dole chwycił jeszcze kurtkę, ubrał buty i wyszedł na zewnątrz.

Li Yoo przechadzała się powoli po ogrodzie i rozmyślała. Specjalnie się tak spieszyła, aby mieć więcej czasu tylko dla siebie. Zmieniła ubranie na bawełnianą sukienkę, a włosy rozpuściła, aby delikatnie opadały jej na plecy. Wpięła jeszcze spinkę w kształcie motyla, a zwyczajne kolczyki, w których chodziła zamieniła na malutkie perełki. Narzuciła płaszcz, ubrała buty i teraz pozostało jej tylko czekanie. Oglądała kwiaty, które jeszcze pozostały. Wkrótce nadejdzie zima więc pozostaną tylko suche gałązki.

Hyuk w końcu dotarł do ogrodu i rozejrzał się dokoła. Tuż przed nim rósł ładny, malutki kwiat więc nie zastanawiając się długo zerwał go. Wręczy go brunetce gdy się spotkają. Wypatrywał jej, lecz nie pojawiła się. Zapomniała? Nagle dostrzegł przechadzającą się dziewczynę wśród kwiatów. Czyżby to była...?

Zbliżył się cicho i przyjrzał z bliska. To była Li Yoo, ale...niemożliwe. Wyglądała jak anioł. Z wrażenia nie mógł oddychać.

- Cześć.- powiedział cicho, ale usłyszała go. Odwróciła się w jego stronę, a on wyciągnął rękę. - To dla ciebie.

Li Yoo uśmiechnęła się i przyjęła kwiat. Spostrzegła, że chłopak jest lekko oszołomiony więc zapytała:

- Nic ci nie jest?

Hyuk otrząsnął się i odpowiedział:

- Nie, wszystko w porządku. - popatrzył na nią ciepło. - Jesteś piękna.

Brunetka spuściła oczy, a potem powiedziała cicho:

- Dziękuję.

Szatyn chciał powiedzieć cokolwiek, ale nie potrafił. Nie spodziewał się, że tak się przygotuje. I to tylko z jego powodu? Czyżby zrobiła to dla niego?

- Więc...chciałeś porozmawiać.- przypomniała Li Yoo. - O czym?

Hyuk skinął głową.

- Tak, ja...przepraszam.

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Za co przepraszał? Nie o to jej chodziło. Nie chciała kolejny raz zmuszać go do przepraszania.

- Hyukkie...naprawdę nie jestem zła. Nie gniewam się.

-Naprawdę? -spytał niepewnie. Bardzo chciał, aby powiedziała mu co naprawdę czuje, ale bał się o to pytać.

Li Yoo przytaknęła. Wahała się chwilę, a potem uśmiechnęła.

- Chodźmy na huśtawki, dobrze? Chcę się trochę pobujać.

Hyuk roześmiał się i razem ruszyli w stronę placu zabaw. Spoglądał na nią gdy nie patrzyła w jego stronę i rozmyślał. Jak by teraz było z nimi gdyby naprawdę wtedy ją pocałował? Czy to by cokolwiek zmieniło?

- O czym myślisz? - spytała brunetka gdy stanęli przy huśtawce. Usiadła wygodnie i odbiła się lekko od ziemi.

Chłopak poszedł w jej ślady i po chwili huśtali się razem.

- To nic takiego.- odpowiedział.

- Powiedz mi.- poprosiła. Spojrzała na niego z uśmiechem.- Możesz mi powiedzieć co tylko chcesz.

- Nieprawda. - rzucił z westchnieniem.

Li Yoo zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.

- Mówię teraz poważnie. Co tylko chcesz.

Hyuk zawahał się, ale w końcu spojrzał jej prosto w oczy.

- Czy to by coś zmieniło? Gdybym cię rano pocałował? Zmieniło by?- spytał cicho.

Li Yoo zastanawiała się nad odpowiedzią bardzo krótko.

- Oczywiście. Wszystko.- powiedziała.

Hyuk spuścił oczy na swoje dłonie.

- Wobec tego nie powinienem tego robić. - wyznał szeptem.

Brunetka milczała chwilę, a potem oznajmiła:

- To nie tak, że bym cię potem nienawidziła, Hyukkie. Nie potrafiłabym tego zrobić. Ale...pomiędzy nami wiele by to zmieniło.

- Nie mógłbym wtedy być twoim przyjacielem, prawda? - spytał i spojrzał na jej twarz.

Li Yoo niepewnie skinęła głową.

- Nawet jeśli bardzo chciałbym to zrobić? - spytał ponownie. - Nawet jeśli nie mogę przestać o tobie myśleć jako o kimś więcej?

- Hyukkie...- zaczęła, ale jej przerwał.

- Tęsknię za tobą każdego dnia, myślę niemal bez przerwy. Nawet gdy jesteś obok czuję jakbyś była gdzieś daleko. Nie mogę cię przytulić, pocałować. To jest dla mnie jak tortury, ale trzymam się, bo może nadejdzie dzień gdy mi zaufasz na tyle i dasz szansę. Wiem, że jestem dla ciebie mało ważny, ale... ja nie potrafię bez ciebie żyć.

Li Yoo słuchała go z uwagą, a gdy skończył mówić w jej oczach pojawiły się łzy. Nie spodziewała się, że powie jej coś tak pięknego.

- Hyukkie...- powiedziała, a jej głos całkowicie się załamał. Łzy spłynęły po jej policzkach. Nie umiała nad nimi zapanować.

Hyuk pomyślał, że to było za dużo. Popełnił ogromny błąd. Li Yoo płakała, bo usłyszała od niego to żałosne wyznanie.

- Zapomnij o tym. Wiem, że jestem uciążliwy. Przestanę cię dręczyć tylko nie płacz. - powiedział szybko.  - Ja...pójdę już.

Podniósł się szybko i zostawił płaczącą brunetkę samą.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: