Rozdział 14.

Po spacerze z Li Yoo, Hyuk wrócił do pokoju i rzucił się na łóżko. Yong siedział na swoim i grał w grę na telefonie. Gdy usłyszał westchnienie szatyna, podniósł głowę.

-Aż tak źle, hyung?

-Mmm...nie wiem co mam robić. - zwierzył się przyjacielowi i usiadł na posłaniu. - Może wcześniej miałeś trochę racji. Sądzisz, że Scarlet będzie chciała bliżej mnie poznać?

Yong patrzył na niego dłuższą chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko i oznajmił:

-No, jasne, że tak! Przecież większość ludzi cię uwielbia. Jesteś zabawny i można na tobie polegać. Ona to z pewnością doceni.

Hyuk postanowił, że spróbuje. W końcu nie miał nic do stracenia. Tylko szanse na zdobycie serca brunetki zmaleją, ale skoro powiedziała nie, to co on mógłby jeszcze zrobić?

Następnego dnia szatyn obudził się wcześniej niż zwykle. Za oknem było jeszcze szaro, ale on nie mógł już spać. Ostatnio czuł się wykończony. Kto by się spodziewał, że miłość może tak niszczyć człowieka? Chłopak podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Deszcz uderzał o szyby, a wiatr targał liśćmi drzew. Prawdziwa jesienna pogoda. Można popaść w depresję.

Hyuk zbliżył się do łóżka Yonga i poklepał go po ramieniu. Przyjaciel mruknął coś przez sen i odwrócił się na drugi bok.

-Hyung.- wyszeptał.- Obudź się, chcę pogadać. Hyung.

Li Yong ani drgnął. Hyuk pokręcił głową i ubrał się w ciepłe rzeczy. Przysiadł na parapecie i zapatrzył się przed siebie. Jednak nie mógł długo wytrzymać i wyszedł z pokoju. Cicho stawiając kroki, zszedł na dół i ruszył w kierunku automatu z napojami. Gdy usłyszał jakiś szmer przystanął za ścianą i ostrożnie się wychylił. Li Yoo stała w pobliżu i wpatrywała się w swój kubek z gorącą kawą. Hyuk poczuł zapach cappuccino i na moment przymknął oczy. Przypomniał sobie jak po raz pierwszy tutaj rozmawiali, a ona się rozpłakała. Wtedy zmusił ją, aby powiedziała prawdę i wyjawiła mu swój sekret. I zrobiła to, ale co mu z tego przyszło? Na końcu i tak go odrzuciła.

-Długo będziesz tam stał? - zapytała brunetka i odwróciła się w jego stronę.

Zaskoczony chłopak aż podskoczył w miejscu. Spojrzał w jej stronę i powiedział cicho:

-Nie chciałem ci przeszkadzać. Ja...

Zamilkł i tylko na nią patrzył. Li Yoo była ubrana w ciemne spodnie, gruby niebieski sweter, a jej włosy były spięte w uroczego koka. Kilka pasm wywinęło się ze spinki i teraz spływały luźno koło uszu. Hyuk chciał jej powiedzieć, że ładnie wygląda, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu.

-Co?- spytała, a gdy milczał, zmarszczyła brwi i podeszła bliżej.- Chcesz trochę?

Podała mu kubek z napojem. Hyuk zmarszczył czoło.

-Nie martw się, dobrze się czuję.- powiedziała z lekkim uśmiechem.

Szatyn skinął głową i upił łyk kawy. Była cudownie gorąca i dała mu jasno do myślenia. Właśnie tego potrzebował.

-Dziękuję. - oddał jej kubek.

-Nie ma za co, Hyukkie. - odparła i napiła się. 

Patrzył jak jej usta dotykają kubka i zapragnął, aby to jego ust teraz dotykała. Jej ciemne rzęsy i oczy były żywe jak z obrazu. Hyuk przygryzł wargę nie zdając sobie sprawy, że to robi. Li Yoo westchnęła i spojrzała w jego kierunku.

-Zraniłeś się.- powiedziała i wskazała na jego usta.

Hyuk dotknął rany i szybko odwrócił się do niej plecami. Nie chciał, aby widziała jego zakłopotanie.

-Wszystko w porządku? - zapytała.

-Tak, nic mi nie jest.- rzucił szybko. Jego serce waliło jak szalone gdy stanęła obok niego.

Li Yoo dotknęła jego ramienia.

-Może pójdziemy do pielęgniarki? - zapytała.

Pokręcił głową.

-Nie trzeba. Muszę już iść.- powiedział i prawie wyrwał się z jej uścisku.

Brunetka stała kompletnie zaskoczona, a gdy zniknął za rogiem, na jej twarzy malowało się zdezorientowanie.

Hyuk prawie biegiem dotarł na górę. Wtargnął do pokoju, waląc głośno drzwiami. Yong poderwał się z łóżka.

-Hyung! Co ty wyrabiasz w środku nocy? - rzucił, całkowicie zaspany.

-Już dawno jest dzień, śpiochu.- mruknął i spojrzał na siebie przed lusterkiem. Mieli w pokoju zawieszone niewielkie lustro, aby nie musieć ciągle chodzić przeglądać się w łazience. Hyuk dostrzegł niewielką ranę na wardze. Jak on to zrobił? Niczego nie poczuł.

Yong wyszedł z łóżka i stanął przy nim.

-Co zrobiłeś? Biłeś się z kimś?

Hyuk rzucił mu ponure spojrzenie i zapytał:

-Masz jakąś maść czy coś? Muszę to zakryć.

Li Yong westchnął głośno i poszukał w swojej szafce.

-Hmm...dobra, znalazłem. - podał przyjacielowi maść w niebieskiej tubce.- To jest na zranienia i oparzenia, ale ci pomoże. A tak przy okazji, powiesz mi co się stało?

Hyuk nałożył ostrożnie maść i krótko streścił mu co zrobił.

-Naprawdę chciała cię zaprowadzić do pielęgniarki?- spytał Yong poważnie.- Widać, że się przejęła.

Szatyn usiadł na podłodze i spojrzał na hyunga.

-Jak w takim stanie mam się pokazać Scarlet? - zapytał niepewnie.

Yong uniósł brwi i przysiadł obok niego.

-Naprawdę to rozważasz? Myślałem, że tylko żartowałeś.

Hyuk parsknął i odwrócił się w drugą stronę.

-Och, Hyukkie. Nie martw się o to. Naprawdę możesz się z nią spotkać. Twoja rana nie jest żadną przeszkodą wręcz przeciwnie.

Szatyn popatrzył mu prosto w oczy.

-Jak to?- spytał, nie rozumiejąc do czego zmierza.

Yong poklepał go po plecach.

-Dziewczyny kochają niegrzecznych chłopaków, wiesz? To dodaje ci tylko uroku.

Hyuk roześmiał się wesoło i walnął go po głowie.

-Tak, akurat. - wstał niezgrabnie z podłogi i powiedział: - Wobec tego idę.

-Teraz? - spytał zaskoczony przyjaciel.- Potrzebujesz pomocy?

Hyuk pokręcił głową i wyszedł, zostawiając Yonga na podłodze.

Na korytarzu panowała jeszcze cisza. Ciekawe, czy Li Yoo już poszła do siebie? Może powinien...Nie. Tym razem da jej spokój i pomyśli choć przez chwilę o sobie. 

Hyuk poszedł na śniadanie. Kilku uczniów już siedziało przy stolikach i jadło. Nawet nie spojrzeli w jego stronę gdy wchodził. Byli skupieni wokół nowej uczennicy, Scarlet. Tak jak opowiadał Yong, dziewczyna była piękna. Miała kręcone rude włosy, jasną cerę i piękne zielone oczy. Nawet z daleka szatyn dostrzegł jaką była pięknością. Dlaczego pomimo to, nic nie poczuł gdy na nią spojrzał? Jego serce biło zwyczajnie, a dłonie nie pociły się. 

Hyuk chwycił tacę i wybrał dla siebie jedzenie. Gdyby był odważniejszy to skierowałby się prosto do Finki, ale ostatnio jego pewność siebie została lekko zachwiana. Wybrał sobie stolik w samym tyle i zabrał się za jedzenie. Gdy przeżuwał ryż nad jego stolikiem zapadł cień. Szatyn podniósł wzrok i prawie się zakrztusił. Scarlet patrzyła na niego intensywnie a oczy wszystkich uczniów były skierowane w ich stronę. Hyuk pomyślał, że teraz byłby idealny moment, aby ziemia się pod nim zapadła, a on mógłby spokojnie schować się przed światem.

-Cześć, nie przeszkadzam? - zapytała promiennie i wskazała ręką puste miejsce obok niego.

Hyuk pokręcił głową. Wziął oddech i powiedział przyjaźnie:

-Nie, jasne, że nie. Miło cię poznać, mam na imię Hyuk.

Rudowłosa dziewczyna usiadła naprzeciwko niego.

-Ja jestem Scarlet. Również bardzo mi miło.- odpowiedziała i posłała w jego stronę tajemnicze spojrzenie.

Hyuk pomyślał, że Scarlet jest zupełnym przeciwieństwem Li Yoo. Była zupełnie inna. I to bardzo mu się spodobało.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: