Rozdział 19.

Hyuk prawie biegiem dopadł najbliższego drzewa i oparł się o nie ostatkiem sił. Co on najlepszego zrobił? Znowu doprowadził Li Yoo do płaczu. Była taka piękna gdy się śmiała, a teraz jej twarz zdobiły łzy smutku. To z jego powodu tak rozpaczała. Obiecał jej, że więcej nie będzie wymuszać na niej, aby dała mu szansę. Widocznie za mało się starał i zaprzepaścił wszystko. Zbytnio się pospieszył. Nawet, jeśli teraz bardzo cierpiał to nie powinien jej tak po prostu zostawiać samej. Chociaż tyle mógł zrobić. Odepchnął się od drzewa i zawrócił w stronę huśtawek.

Li Yoo ciągle siedziała nieruchomo, a głowę miała spuszczoną w dół. Była pogrążona w głębokich przemyśleniach i dlatego nie zwróciła uwagi, kiedy wrócił szatyn. Chłopak bez słowa zajął miejsce obok niej i nawet nie popatrzył w jej stronę. Czuł się okropnie. Jej ramiona zwisały luźno, prawie bezwładnie. Nie dostrzegł jej oczu, ale z pewnością była przygnębiona. Co miał zrobić w tej sytuacji?

- Hyukkie...- powiedziała Li Yoo głosem zachrypniętym od płaczu.

Bardzo chciał ją przytulić, ale wiedział, że go odrzuci. Powinien coś powiedzieć, ale gardło miał zaciśnięte, a słowa nie chciały ułożyć się w logiczne zdanie. Był bezradny i jedyne, co mógł zrobić to być obok niej. Tyle razy go odpychała więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?

Brunetka uniosła głowę, a Hyuk dostrzegł jej mokre policzki. Jej oczy były czerwone i zapuchnięte. Nagle poczuł jak brakuje mu tchu. Po prostu nie mógł oddychać. Ostatnio w jego życiu trwał huragan uczuć i chłopak był tym wykończony. Co musi zrobić, aby zapomnieć o tej dziewczynie?

Li Yoo wstała powoli i stanęła tuż przed nim. Hyuk patrzył na swoje dłonie, aby tylko nie spoglądać w jej oskarżycielskie oczy. Dziewczyna stała przez chwilę wahając się, ale w końcu położyła dwoje dłonie na jego ramionach i odchyliła go lekko do tyłu, tak że nie miał wyjścia i musiał na nią spojrzeć. Szatyn nie dostrzegł gniewu, złości ani żalu. Właściwie to...sam nie wiedział, co takiego myśli brunetka. Li Yoo westchnęła jakby w końcu złapała oddech. 

- To co powiedziałeś...- zaczęła bardzo cicho, ciągle patrząc mu w oczy. - Jestem bardzo poruszona.

Hyuk zastanawiał się o czym ona mówi. W jego głowie panował zamęt.

- Ale...- zamilkł nagle. Powiedział jej co czuje, a ona tak po prostu przyjęła to do wiadomości? Niczego nie rozumiał. - Nie rozumiem.- wyjąkał.

Li Yoo uśmiechnęła się lekko i pochyliła w jego stronę. Przytuliła go do siebie, a szatyn znieruchomiał. To było jak obrót w przeciwnym kierunku. Marzył, aby wyjść już z tej karuzeli.

- Hyukkie, powiedziałeś mi najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek słyszałam.- wyszeptała cicho brunetka.- Dziękuję za to.

Chłopak był naprawdę zdezorientowany. Co to oznaczało? Na czym teraz stał? Czy ona go zaakceptowała? Odrzuciła?

- Li Yoo...- wyszeptał, a gdy się odsunęła, popatrzył na nią z dołu.- Powiedz mi, dlaczego to robisz.

Dziewczyna wydawała się zaskoczona pytaniem. Zmarszczyła brwi, ale odpowiedziała spokojnie.

- Co robię? Chodzi ci o to, że mówię te wszystkie słowa?

Hyuk wstał szybko z huśtawki i stanął tuż przed nią.

- Bawisz się mną.- rzucił rozżalony. - Jesteś okrutna.

Li Yoo rozszerzyła oczy w zdumieniu. Nie rozumiała o czym on mówi. Ona się bawiła? Skąd mu to przyszło do głowy?

- To nie tak.- powiedziała i zrobiła krok w jego kierunku, ale chłopak się cofnął. - Nie robię niczego złego. Powiedziałam ci tylko co myślę.

Hyuk nie wiedział w co ma wierzyć. A jeśli była szczera? Może to on się mylił?

- Muszę pomyśleć. - rzucił sztywno.- Zobaczymy się później.

- Zaczekaj. Nie idź, ja...- zaczęła, ale szatyn już się odwrócił. - Hyuk!

Krzyknęła, lecz bez skutku. Chłopak pobiegł przed siebie i chwilę potem zniknął jej sprzed oczu. Li Yoo była zrozpaczona. Nie miała pojęcia, co teraz. Chciała mu powiedzieć, że może spróbować, ale potrzebuje trochę czasu. Jednak chłopak nie dał jej dojść do słowa i nazwał ją okrutną. To ją zabolało.

Hyuk dotarł w końcu do swojego pokoju i nie zdejmując kurtki, położył się na łóżku. Nie tak wyobrażał sobie spotkanie z dziewczyną. Miało być miło i wesoło, a wyszło jak zwykle smutno i tragicznie. Gdyby zapanował nad sobą to teraz nie czułby tego żalu i rozgoryczenia. Przypomniał sobie wszystkie wspólne momenty z brunetką i uśmiechnął się sam do siebie. Lubił gdy razem się śmiali, to było jego ulubione wspomnienie. 

Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Yong. Hyuk podniósł się na jego widok i zagadnął:

- Dawno cię nie było, hyung.

Jego przyjaciel uśmiechnął się i usiadł obok szatyna.

- No, cóż. Tak wyszło.- popatrzył na strój chłopaka, a potem uniósł brwi.

- Nie pytaj.- rzucił Hyuk i machnął ręką.- Gdzie się podziewałeś, co?

Yong wydawał się zakłopotany, ale odpowiedział roześmiany:

- Wiesz, jest taka dziewczyna, która wpadła mi w oko. I teraz...no..podążam za nią.

Hyuk zaskoczony uniósł czoło wyżej.

- Co to znaczy, że podążasz? Śledzisz ją?

Yong pokręcił głową, ale wyglądało na to, że szatyn ma rację.

- Tylko pilnuję, aby była bezpieczna. W końcu podziwiam ją z daleka.

Hyuk pokręcił głową. Ostatnio wokół niego działo się sporo dziwnych rzeczy. Czasami wolałby poprzedni stan rzeczy, gdy wszystko było w porządku. Ale czy żałował, że spotkał Li Yoo? Nie, nigdy nie żałował.

- A co z tobą?- spytał Yong. - Byłeś z Li Yoo?

Na dźwięk jej imienia drgnął lekko, lecz przyjaciel nie zwrócił na to uwagi zajęty własnym obiektem uczuć. Nie zdążył udzielić odpowiedzi, bo rozległo się pukanie do drzwi. Hyuk podniósł się i poszedł otworzyć. W drzwiach stała Li Yoo. Dziewczyna wydawała się smutna, dlatego wpuścił ją pomimo, że w tej chwili nie miał ochoty na rozmowy.

- Och, to może zostawię was samych.- rzucił Yong. Wstał niezgrabnie i opuścił pokój. 

Gdy drzwi się za nim zamknęły, brunetka spojrzała na Hyuka i spytała:

- Teraz ty mnie unikasz? Tak mam to rozumieć?

- Boli, prawda?- syknął chłopak w jej stronę. Miał dosyć udawania i bycia miłym.

Li Yoo aż sapnęła z wrażenia.

- Teraz się mścisz, Hyuk?- spytała dziwnym tonem.

Chłopak wzruszył ramionami. Nie miał jej nic do powiedzenia.

- Dobrze, rozumiem. Jesteś na mnie zły za to co powiedziałam.- stwierdziła brunetka cicho.- Ale naprawdę tak uważam.

Nie patrzył w jej stronę. Sam jej widok wywoływał ból serca. Chciał się w końcu od tego uwolnić, ale jeszcze nie wiedział w jaki sposób.

Li Yoo chciała coś dodać, ale widząc jego zacięty wyraz twarzy uznała, że to bez sensu.

- Pójdę już. - mruknęła i odwróciła się w stronę drzwi.

Hyuk pragnął ją zatrzymać, ale co by to dało? Tylko niepotrzebnie by się ośmieszył. Zanim poszła, odwróciła się na chwilę i powiedziała:

- Nie mam do ciebie żalu za tamte słowa, w końcu należało mi się.- zrobiła pauzę, a potem dodała: -Mam nadzieję, że beze mnie będziesz szczęśliwszy.

Uniósł wzrok, lecz brunetka opuściła już pokój. Znowu został sam z tym krwawiącym sercem i wszechogarniającym bólem. 

***************************************************************

Och, wiem że miałam już go nie ranić, ale...tak musiało się stać. Potem wszystko się ułoży, mam nadzieję;( Co myślicie? Lepsze będzie szczęśliwe czy smutne zakończenie? Osobiście wolę szczęśliwe;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: