Rozdział 11.
W końcu nadszedł ten dzień gdy wrócił lokator Hyuka. Park Li Yong był równie otwartym chłopakiem co szatyn, dlatego świetnie się ze sobą dogadywali. Jednak gdy uchylił drzwi zauważył, że jego przyjaciel leży na łóżku z zamkniętymi oczami, chociaż była sobota i godzina czternasta w południe. Zamknął drzwi i rzucił torbę podróżną na podłogę. Hyuk nawet nie spojrzał na niego. Li Yong zmarszczył brwi. Podszedł do łóżka szatyna i przysiadł na skraju.
-Hej, Hyuk. Co ci jest?- zapytał i poklepał go po ramieniu.
Hyuk uchylił powieki i spojrzał na niego półprzytomnie.
-A, to ty. - mruknął i zamknął oczy.
Li Yong zaniemówił. Jeszcze nie widział hyunga w takim stanie. Był jedynakiem, a przyjaciel był dla niego jak brat. Bardzo się zmartwił jego stanem.
-Jesteś chory?- spytał i dotknął jego czoła. Temperatura normalna. Dziwne.
Hyuk przekręcił się na bok.
-Zostaw mnie samego, proszę.- powiedział stłumionym głosem.
Li Yong parsknął i położył się obok chłopaka.
-Posłuchaj- zaczął poważnym tonem.- Nie mam pojęcia co się stało, ale możesz mi powiedzieć.
Gdy nie doczekał się odpowiedzi, ułożył się wygodnie i podłożył ręce pod głowę.
-Nie ruszę się stąd dopóki mi nie powiesz.
Hyuk ignorował przyjaciela przez chwilę, a potem odwrócił się w jego stronę. W jego oczach Li Yong dostrzegł łzy.
-Hyung...- szepnął wystraszony.
Szatyn otarł łzy wierzchem dłoni, a potem wykrztusił:
-Starałem się, wiesz? Tak bardzo się starałem, ale ona...nie chce mnie...rozumiesz?
Li Yong dotknął jego ramienia.
-Hyung...uspokój się. Ja niczego nie rozumiem. Opowiedz mi od początku, co?
Hyuk załkał głośniej i wtulił twarz w jego ramię.
-Li Yoo...mnie nie chce.- powiedział urywanym głosem.
Przyjaciel pogłaskał go po włosach.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz. Obiecuję, hyung.
Hyuk zasnął po chwili. Łzy na jego twarzy zaschły pozostawiając ślad jego rozpaczy. Li Yong rozmyślał nad tym co usłyszał. Hyuk jeszcze nigdy nie zainteresował się żadną dziewczyną. To musiało być coś poważnego skoro tak się załamał. Li Yong pierwszy raz słyszał o...jak ona ma na imię? Ech, nieważne. Teraz musi zadbać o to, aby jego przyjaciel wrócił. Nie mógł patrzeć na to co się dzieje. Serce mu się kroiło gdy widział chłopaka w takim strasznym stanie.
Po godzinie Hyuk otworzył oczy. Li Yong czytał książkę i zauważył jego przebudzenie dopiero po chwili.
-Jak się czujesz?- spytał i spojrzał na niego.
Hyuk westchnął. Usiadł i popatrzył na przyjaciela.
-Przepraszam.
-Nie musisz. Masz złamane serce więc to normalne, że płaczesz. Ale...- zawahał się.- Kim ona jest? Nigdy mi nie mówiłeś, że kogoś lubisz.
Hyuk rozejrzał się po pokoju.
-Chyba posprzątam.- jego ubrania walały się po podłodze. Wstał i zaczął porządkować garderobę. Li Yong przyglądał się jego poczynaniom. Widocznie nie chciał o tym mówić, dlatego przyjaciel uznał, że nie będzie go męczyć. Gdy się rozstawali Hyuk tryskał humorem i radością. Teraz był w opłakanym stanie. Co ta dziewczyna z nim zrobiła? Jeśli Li Yong ją spotka to obiecuje, że na nią nawrzeszczy za to co zrobiła z jego przyjacielem.
Hyuk posłał łóżko, a potem usiadł na podłodze. Przez chwilę patrzył na swoje dłonie.
-Hyung...jeśli - zaczął cicho.- Proszę, nie dopuść do mojego spotkania z Li Yoo. Nie mogę teraz się z nią zobaczyć. Dopóki nie poczuję się lepiej, nie chcę z nią rozmawiać.
Spojrzał na przyjaciela, a ten skinął głową.
-Obiecuję, hyung.
Hyuk westchnął. Nie miał siły do życia. Żadnej.
Około siedemnastej do pokoju ktoś zapukał. Hyuk nie ruszył się, aby otworzyć. Próbował się czymś zająć, dlatego czytał. Jednak książka go nie wciągnęła. Nie był w stanie skupić na się tekście. Li Yong wstał i ruszył do drzwi. Gdy je uchylił napotkał zaskoczone spojrzenie brunetki. Była odrobinę blada, a gdy spojrzał w jej oczy spuściła wzrok.
-Czy zastałam Hyuka?- spytała cicho.
Li Yong lustrował ją badawczo. Była szczupła, niewysoka i nieśmiała. Miała w sobie jakiś urok.
-Kim jesteś?- zapytał spokojnie.
-Och, ja...mam na imię Li Yoo.- przedstawiła się i lekko skłoniła.
A więc to ona. Miał rację. Dziewczyna, która złamała serce hyunga.
-Jesteś jego lokatorem, prawda?- spytała z lekkim uśmiechem.
-Co? A, tak. Mam na imię Li Yong.- skłonił się nisko.
Li Yoo czekała cierpliwie.
-Więc...Hyuk nie może się z tobą zobaczyć.- powiedział chłopak.- Jest chory.
Brunetka zdziwiona popatrzyła w głąb pokoju, ale chłopak stojący przed nią zasłonił jej widok do wewnątrz.
-Lepiej będzie, jeśli poczekasz kilka dni.- powiedział.
Li Yoo wahała się, lecz potem skinęła głową.
-Dobrze. Pozdrów go ode mnie.
Skinął głową i nim zdążyła powiedzieć coś jeszcze zamknął drzwi.
Li Yong odwrócił się i zauważył, że Hyuk już nie czyta. Jego zachowanie przerażało Yonga.
-Hyung- rzucił szybko i nim szatyn zdążył cokolwiek powiedzieć już przy nim był.
-Słyszałem...ją.- mruknął Hyuk. Objął ramiona i zadrżał.- Wiem, że to nie jest normalne. Więc...zrób coś, proszę. Cokolwiek. Muszę przestać o niej myśleć.
Li Yong zastanawiał się przez chwilę.
-Potrzebujesz jakiegoś zajęcia.- skwitował po chwili.- Może...wybierzemy się jutro gdzieś razem, co? Z daleka od szkoły.
-Dobrze. Zróbmy tak.- zgodził się. Oparł się o zagłówek łóżka.- Nie cierpię biegać, ale teraz...przydałoby mi się to. Myślisz, że jeśli się zmęczę to wtedy...
Li Yong słuchał go z uwagą, a gdy zauważył jego wilgotne oczy chwycił jego dłoń. Hyuk spojrzał na niego.
-Przez chwilę chciałem jej powiedzieć. Tej Li Yoo. O tym, że cierpisz i to z jej powodu. Chciałem jej wygarnąć.
Hyuk chciał coś powiedzieć, ale przyjaciel nie dał mu dojść do głosu.
-Wiesz, dlaczego tego nie zrobiłem? Z twojego powodu, hyung.- uścisnął lekko jego dłoń.- Bo nie chcę żebyś cierpiał jeszcze bardziej.
Hyuk westchnął ciężko. Nic nie powiedział, ale widać było, że jest mu wdzięczny.
-Dziękuję, hyung.
Li Yong poklepał go po plecach.
-Zawsze jestem po twojej stronie, pamiętaj.
Szatyn skinął głową. Nie będzie już płakać. Jego zapas łez wyczerpał się dzisiaj. Brakowało mu hyunga, nawet nie zdawał sobie sprawy, że przyjaciel jest dla niego taki ważny. Był prawdziwym oparciem dla niego. Jakoś się pozbiera, a potem widok brunetki stanie się mniej bolesny. Wierzył w to, że mu się uda. Czy aby na pewno? Li Yong miał wątpliwości co do tego czy Hyuk potrafi udawać. Był na to zbyt uczciwy i szczery, żeby kogoś oszukiwać. Li Yong musi coś zrobić. Problem w tym, że nic mu nie przychodziło do głowy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top