"Zdrada i happy end" 6/6

Ekhem 18+ tak trochę

W końcu to sobie uświadomił, chociaż był to trochę niefortunny czas, przecież on ma dziewczynę...

- Hej jesteś tam? - zapytał trochę się niepokojąc po chwilowym braku odpowiedzi z strony czarnowłosego.

- Tak jestem - odpowiedział cicho i smutnie.

Złotooki to wyczuł, lecz na razie wolał go odpędzić od chęci samookaleczenia.

- Możesz odłożyć tą żyletkę, proszę? - zapytał łagodnie.

- N-nie mogę - odpowiedział szorstko, wolał ją mieć przy sobie mimo wszystko.

- A jeśli powiem, że zrobię jedną rzecz jakąkolwiek będziesz chciał? - próbował jakoś przekonać chłopaka.

Ten chwilę się zastanowił, po czym postanowił się zgodzić na propozycję:

- No dobra, odłożę ją - powiedział po czym rzucił żyletkę przed siebie.

Słyszący to Erwin lekko się uśmiechnął, cieszył się, że już nic mu nie zagraża.

- Okej, a teraz mógłbyś opowiedzieć mi co się stało, gdy mnie nie było? - zapytał, jak najdelikatniej umiał.

- Jeśli się nie będziesz złościć - pociągnął nosem.

Nie wiedział o co może chodzić mu. Co niby takiego mogło się stać...

- Nie będę, obiecuje

Capela powoli zaczął opowiadać wszystko co się stało. Jednak co chwilę płakał, bo nie umiał opanować swoich emocji. Erwin, tylko uważnie wszystkiemu się przysłuchiwał, nic nie mówił. Próbował przetrawić wszystko co mu powiedział czarnowłosy, choć było to dla niego trudne.

- I tak mi nie wierzysz, prawda? - zapytał wciąż płacząc.

- Wierze naprawdę wierze, ale trochę tego dużo - odpowiedział, nie chciał by chłopak znów sięgnął po żyletkę i coś sobie zrobił.

Chwilę posiedzieli w ciszy, która Dante się nie podobała. Przez to miał więcej czasu nad myśleniem o negatywnych rzeczach... Aż w pewnym momencie czarnowłosy powoli wstał i obrócił się w stronę klamki.

- Otwieram - szepnął.

Chłopak po drugiej stronie drzwi na te słowa również wstał i lekko się odsunął. Capela lekko przekręcił kluczyk w zamku i pociągnął za klamkę. Po czym pierwsze co zrobił to podbiegł do stojącego przed nim siwowłosego. Przytulił go mocno wiedząc, że ten mu wierzy, ale też wiedząc, że nigdy nie będzie jego. Erwina to trochę zaskoczyło, ale oddał czułość.

Po około dwóch minutach w końcu się puścili.

- Znajdziemy rozwiązanie na ten problem na pewno, tylko zaraz potem zabijam Die, bo to istny debil. Nie pozwolę by cię znowu skrzywdził - uśmiechnął się lekko.

Dante również podniósł kąciki ust, ale nadal było widać, że coś go trapiło.

- Co to była za rzecz, którą chciałeś bym zrobił? - zapytał, myśląc, że o to chodziło chłopakowi i trafił w dziesiątkę.

- Taka jedna... Zamkniesz oczy? - spytał lekko zestresowany, ale też podekscytowany.

- Mhm - mruknął i spełnił prośbę, nie wiedząc czego się spodziewać.

Czarnowłosy po cichu na palcach udał się w kierunku niższego. Będąc coraz bliżej czuł, jak jego serce bije szybciej. Jego wcześniejsze przypuszczenia się właśnie spełniły. Trochę się schylił by jego twarz była na wysokości drugiego. Wolno i delikatnie zbliżył swoje trochę mokre usta od płaczu do tych różowiutkich. Nie obchodziło go teraz, że to było niesłuszne. Miał szanse to ją wykorzystał.

Erwin był trochę zdziwiony, ale podobało mu się to z jakiegoś powodu, więc brnął w to dalej. Położył swoją dłoń na talii wyższego tym samym przybliżając się do niego. Drugi chłopak, tylko wsadził swoje ręce w szare kosmyki włosów jednocześnie się nimi bawiąc. Gdy już zabrakło im powietrza oddalili się od siebie. Nadal jednak patrzyli sobie w oczy. Te oczy niebieskookiego były znowu tak piękne, jak wcześniej. Stały się ponownie bardziej jaśniejsze.

Nic nie powiedzieli do siebie od tego momentu. Była cisza żadne z nich nie wiedziało co teraz zrobić.

Aż nagle Knuckles powiedział, że musi pojechać do szpitala do blondynki. Capeli się to oczywiście nie podobało, ale wolał się nie kłócić z chłopakiem. Ten wyszedł, a Dante został sam z swoimi myślami. Cieszył się z tego co się stało przed chwilą...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Minęło jakieś pół godziny od wyjścia siwowłosego, a on już zdążył wrócić do mieszkania. Czarnowłosy się zdziwił tak szybkim powrotem chłopaka.

- Ta dziwka mnie zdradziła! - wykrzyczał z siebie całą złość na dziewczyne, jak tylko wszedł do mieszkania.

Capele ta wiadomość bardzo ucieszyła, choć nie mógł dać tego po sobie poznać, bo dla jego ukochanego to sprawiło ból.

Dante od razu wstał z kanapy i skierował się w stronę Knucklesa. Był on cały przemoczony, bo właśnie zaczął padać deszcz i trzymał w ręce kwiaty, które kupił po drodze do szpitala dla blondynki. Podszedł do niego i mocno przytulił okazując wsparcie. Erwin czując uścisk zaczął opowiadać całą historię.

- Wiesz pojechałem na szpital. Miałem kwiaty i w ogóle. Wchodzę do recepcji i pani mi powiedziała, gdzie ona leży i idę tam. Jednak nie spodziewałem się tego widoku co ujrzałem. Ta kurwa całowała się z jakimś chłopem. Wtedy się wkurwiłem i wyszedłem z szpitala - opowiedział.

Capela pokazując, że słucha co jakiś czas mruczał "Mhm".

Erwinowi teraz, jakby wpadł super pomysł do głowy.

"Zdrada za zdradę" - pomyślał.

Szybkim ruchem wyrwał się z uścisku, następnie agresywnie wbił się w usta czarnowłosego. Niebieskooki lekko się zdziwił, ale nie protestował. Erwin delikatnie położył swoje ręce na ciele drugiego i powoli jeździł po jego ciele. Chłopak w odpowiedzi ponownie, jak przedtem wplątał swoje dłonie we włosy, co jakiś czas ciągnąc za końcówki.

Po jakieś chwili Knuckles się zniecierpliwił i chciał przejść, jak najszybciej dalej. Pociągnął za bluzę swojego kochanka i przyszpilił go do ściany. Przerwali w tym czasie pocałunek, ale nie na długo. Znowu to szarowłosy dominował, delikatnie wsadził swoje kolano pomiędzy krocze chłopaka. Drugi na to, tylko lekko mruknął z przyjemności. Nie wiedział, że właśnie zdeterminował jeszcze bardziej Erwina. Wbił się ponownie w jego usta, co jakiś czas poruszając nogą, tak by otarła się o ciało drugiego. Z każdym kolejnym takim ruchem czuł, jak wyższy staje się twardy.

By sprawić jeszcze więcej przyjemności czarnowłosemu zaczął go całować w szyje, gdzieniegdzie robiąc malinki. Miał to gdzieś czy ktoś je później zobaczy. W odpowiedzi Dante, tylko pomrukiwał lub wzdychał. W końcu, gdy szarowłosy był wystarczająco zadowolony, postanowił niemo przekazać by przenieśli się do sypialni co też uczynili. Nawet nie wiedzieli, kiedy ich ubrania wylądowały na podłodze, na tej samej, na której jeszcze niedawno były odzież blondynki...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nastał kolejny dzień, oboje Erwin i Dante obudzili się wtuleni w siebie. Cieszyło ich to, że tak to wyszło. Musieli, tylko załatwić jeszcze jedną rzecz, a dokładniej antidoum, ale to był szczegół, którym się teraz nie przejmowali.

- Cześć misiu - przywitał się szarowłosy zaspanym głosem.

- Hej słodziaku

- Wiesz co mam zamiar urządzić imprezę dzisiaj z okazji udanego napadu i z okazji naszej miłości - wziął za rękę drugiego, lekko ją gładząc.

- Yhym, przyjdę - powiedział, bo zgadywał, że o taką odpowiedź chodziło chłopakowi.

Knuckles usatysfakcjonowała ta odpowiedź przez co się szeroko uśmiechnął. Parę minut później oboje wygramolili się z łóżka i poszli się umyć i zjeść jakieś dobre śniadanie. Capela zrobił jajecznicę.

Następnie zaczęli obdzwaniać swoich przyjaciół siwowłosego, by ich powiadomić o przyjęciu i zarezerwować Arcade na tą noc.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nastała godzina 20:30 Erwin wraz z Dante nadal szykowali się na wielką imprezę. Jak zwykle byli spóźnieni, bo siwowłosy nie wiedział co ubrać, by wyglądać jako tako dobrze. W końcu Capela się zdenerwował i wybrał za niego i kazał mu się w to ubrać.

Pojechali czarnym jesterem pod budynek, w którym miała się odbyć owa impreza. Na parkingu stało parę samochodów, a nawet i rowerów.

Powoli weszli do środka, każdy się na nich spojrzał. Wszyscy byli zdziwieni, nie wiedzieli czemu przyprowadził ich zakładnika na przyjęcie, w którym świętują udany napad.

- Ehkem, chciałbym coś ogłosić - powiedział splątując swoje ręce z czarnowłosym - Jesteśmy parą, a z Heidi zrywam, bo ta szmata mnie zdradziła - powiedział, tak głośno, że niemal krzyczał, uśmiechając się przy tym.

Capela, tylko lekko spuścił głowę, nie lubił być w centrum uwagi, a też rumieniec wkradał się na niego twarz... Wszyscy na tą wiadomość zaczęli klaskać, a niektórzy nawet gwizdać. Cieszyli się z szczęścia ich przyjaciela.

- No to baw się dobrze, Dante, bo od teraz jesteś częścią nas - poklepał go po ramieniu siwowłosy.

Zaklęcie rzucone na niego przez tabletkę, jakby prysło na te słowa. To były słowa, które Dia powiedział do niego przed podaniem pigułki. Teraz, jakby wszystko nabrało sensu. Dante poczuł to, dlatego szepnął do ucha chłopaka:

- Uwolniłeś mnie od tego, przez te słowa, dziękuje

Erwin był zszokowany, ale tym samym uradowany. Kolejny powód do świętowania.

Wszyscy bawili się w najlepsze, każdy zaakceptował ich związek. Capela zamieszkał z Knucklesem i wyjaśnili wszystko policji. Cała sprawa z porwaniem została unieważniona. Wszyscy byli szczęśliwi oczywiście, oprócz Heidi, która została wyrzucona z Zakszotu. 

Słyszałam, że ten kto jest nocnym markiem temu oddaje, a więc macie hih

Trochę chujowy rozdział, ale już powoli brakowało mi pomysłów :<

Jak kogoś coś ciekawi to niech napisze komentarz, a odpowiem :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top