Rozdział 3 "Kocham cię"
P.O.V:Pedri
Zrobiłem Pablowi kolacje żeby mi wszystko wyznać. Jak weszliśmy do domu nie wiedział co sie dzieje. Był oszołomiony.
-Pablo chodź.-Powiedziałem odsuwając dla niego krzesło żeby usiadł.
-To dla mnie?-Zapytał siadając.
-Tak i mamy tekie pytanie ale zadam ci je jak zjemy.-Powiedziałem siadając naprzeciwko niego.
-A czemu nie teraz?-Zapytał podejrzliwie.
-Bo nie.-Powiedziałem stanowczo.
Zjedliśmy i przyszedł czas na wyznanie.
-Cieszysz sie z wygranej prawda.-Zacząłem wyznanie.
-Bardzo i wiem że ty też.-Odparł odkładając widelec.
-Tak bardzo się cieszę ale chciałbym bardziej dasz mi to szczęście?-Zapytałem a on nie wiedział o co mi chodzi.
-Ale jak?-Zapytał zdezorientowany.
-Jesteś najpiękniejszym najbystrzejszym najukochańszym i najlepszym chłopakiem jakiego znam czy spowodujesz że będę szczęśliwy i uczynisz mnie swoją miłością?-Zapytałem dodoając.
-Kocham cię chcesz być ze mną?-Zapytałem bardzo spięty.
Zaniemówił i najprościej w świecie nie mógł się odezwać.
-Pedri... Tak!!-Krzyknął wpadając mi w ramiona.
-Kocham cię Pedri.-Wyszeptał mi na ucho.
-Czyli sie zgadzasz?-Zapytałem jak głupi.
-Oczwyiście że tak kocham cię.-Powtórzył.
Usadziłem go na blacie i zacząłem go całować co odwzajemnił chciał tego czułem to w naszym pocałunku. Pocałunek stał się namiętny ale delikatny.
-Kocham cię.-Powiedział w przerwie na złapanie oddechu.
-Ja ciebie też bardzo.-Odpowiedziałem a on znowu złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Włożyłem mu dłonie pod bluzkę i zacząłem nimi krążyć po jego ciele. Co mu się średnio podobało i próbował je wyciągnąć.
-Co się stało malutki?-Zapytałem wyciągając dłonie z pod jego bluzki i przerwając pocałunek.
-Nic... Całuj dalej robisz to cudownie.-Powiedział rozmarzony.
-Nie, ja chce wiedzieć co się dzieje.-Powiedziałem szczeże.
-Coż boje się twojej reakcji ale dobra...-Powiedzial i ściągnął koszukę a na ciele miał kreski od cięcia.
-Pablo...-Zacząłem i bez chwili zastanowienia wpadłem mu w ramiona.
-Ja nie chciałem ale to przez to że bałem się wyznać ci miłość.-Powiedział i założył spowrotem koszulkę.
-Malutki...-Zacząłem i podwinąłem spodnie.
-Pedriś.-Powiedział i spojrzał na moje nogi.
-Przepraszam miałem tak samo.-Powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Nie gadajamy już o tym możemy iść spać? Zmęczony jestem.-Powiedział ziewając.
-Już idziemy malutki.-Powiedziałem biorąc go na ręcę.
-Pedri...-Zaczął się zwinąć w kulkę i płakać.
-Co się dzieje malutki?-Zapytałem przykrywając go kołdrą.
-Krocze mnie boli ała.-Dusił się łzami i zawijał z bólu.
-Jak mam ci pomóc wiem że masz to co miesiąc ale nie mam pojęcia co mam zrobić.-Wytłumaczyłem gestukulując.
-Przytul pomasuj oglądaj ze mną bajki i daj słodyczę proszę kochanie.-Dławił się łzami z bólu a ja położyłem się obok niego na dobrze znane mi miejsce i zacząłem go przytulać i masować nie ukrywam troszecze mnie to zwstydziło że masuje mu krocze.
-Lepiej malutki?-Zapytałem nie przestawając go masować.
-Nie nadal boli a twoja ręką mnie uspokaja.-Powiedział i pocałowal mnie w policzek.
-To co oglądamy?-Zapytałem i poszedłem po coś słodkiego.
-Pedri...-Zaczął mnie mocno przytulać.
-Jestem malutki.-Powiedziałem i pocałowałem go w głowę.
-To tak strasznie boli...-Zaczął się ksztuśić łzami.
-Ciszko masuje cię.-Powiedziałem i ponownie pocałowałem go w głowę.
-Dziękuje...-Powiedział po czym mnie namiętnie Pocałował.
-Bardzo boli maleńki?-Zapytałem i ponownie zacząłem go masować.
-Boli-Powiedział wtulając się we mnie.
-Cichutko-Powiedziałem żeby był ciszej i pocałowałem go w czułko.
-Kocham cię-Powiedział czułym głosem i zasnął z bólu.
Nie chciałem go budzić taki mały słodziak jak śpi. Położyłem go i poszedłem się umyć. Jak się ubrałem w pirzamę wróciłem do małego.
-Pedryś...-Powiedział cicho zwijając się z bólu.
-Jestem ciszko-Powiedziałem i go przytuliłem.
Zacząłem go masować a on znowu zasnął mój mały słodziak.
Obudził mnie Gavi całując mnie po szyji. Tego uczucia jeszcze nie znałem...
Czułem się jak w niebie robi to tak delikatnie....
-Pabliś...-Poczułem jak robi mi malinkę.
-Jesteś naznaczony przezemnie -Powiedział dumny z siebie.
-O to teraz ty-Powiedziałem i zrobiłem mu widoczna malinkę.
-Twoją też widać-Powiedział zakłopotany.
-O kurwa-Skomentowałem ponieważ jak ktoś to zobaczył to jesteśmy w dupie.
-O kurwa-Powiedział wiedząc o co mi chodzi.
-Załuż-Rzuciłem w niego za dużą mi bluzą.
-Moja ulubiona-Powiedział zakładając i zaciągnął się moimi perfumami.
-Wiem więc dlatego dałem ci tą-Powiedziałem siadając na nim.
-Pedruś ja nie chce teraz-Powiedział a ja nadal na nim siedziałem bo nie o to chodziło.
-Nie o to chodzi malutki-Powiedziałem i zacząłem całować go po rękach.
-Kochanie bo dzisiaj jedziemy do klubu-Powiedział i się uśmiechnął.
-Wiem-Odpowiedziałem Szczeże.
-Na kolankach?-Zapytał a ja się zaśmiałem.
-Oczywiście że tak-Odpowiedziałem i Włożyłem mu dłonie pod bluzkę.
-Pedruś...-Zaczął ale nie dokończył bo zaczął mnie całować.
Teraz on na mnie siedział i zatracał mnie w swych pocałunkach. Nie chce aby to się tak skończyło ale jest mi tak przyjemnie.
-Pablo jak nie skończysz to źle się to skończy-Powiedziałem ale on nic sobie z tego nie zrobił i nadal mnie całował.
-Ale ja chce żeby się to tak skończyło
-Powiedział i zaczął mnie rozbierać.
Dałem się i zacząłem robić to samo, zatracaliśmy się w swoich malinkach. W końcu mnie rozebrał i postanowił zrobić mi dobrze. Robił mi malinki na całym ciele i znirzał się do mojego przyrodzenia. Przyjął się nie czułem nigdy takiej przyjemności.
-Mhhhh-Wyjęczałem czując te jego usteczka.
Doszedłem a on wszystko połknął. Więc teraz moja kolej. Ustawił się na pieska a ja w niego wszedłem podobało mu się słyszałem widziałem i czułem.
~~~
Leżę nago na łóżku cały w malinkach (Malinki to mam chyba nawet na przyrodzeniu i na dupie.) sapiąc ze zmęczenia i z problemem w chodzeniu, skakaniu, bieganiu i ogólnie w poruszaniu się. Tak jak i Pablo a trening mamy za czterdzieści minut.
-Pablo jak się czujesz?-Zapytałem spoglądając na sapiącego ze zmęczenia chłopaka.
-Nigdy się tak nie czułem a ty? -Odpowiedział dokładnie jak ja bym odpowiedział.
-Ja też się tak nigdy nie czułem -Powiedziałem zgodnie z prawdą i go pocałowałem.
-Pedri...-Zaczął zestresowany.
-Tak?
-Bo to był... Mój... Pierwszy raz z kim kolwiek w życiu...-Powiedziałjąkając się w słowach.
-Nie jesteś sam mój też-Powiedziałem zgodnie z prawdą a no na mnie usiadł.
-Podobało mi się możemy częściej? -Zapytał podjarany.
-Pewnie że tak jak tylko byś chciał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top