Rozalia
Rozalia miała cudowny talent znikania na korytarzach akurat wtedy kiedy jej szukałam.
Może nie chciała być znaleziona, może nie wiedziała że jej szukam.
Nie mogłam do niej napisać, to by wyglądało jakby mi zależało.
A gdybym zatrzymała się obok niej... "O, tu jesteś. Właśnie przypadkiem Cię zobaczyłam i postanowiłam się zatrzymać".
W każdym razie nie było to możliwe w żadnym stopniu, ponieważ nie mogłam jej znaleźć.
Widziałam jej klasę - rozpoznawałam po klejących się do siebie blondynce i brunecie w okularach, na których narzekała Rozalia.
Nie byłabym z nią jak oni, ich zżeranie twarzy było obrzydliwe - obie tak twierdziłyśmy.
Miałam wrażenie, że byłyśmy bliżej zanim się poznałyśmy, zanim zaczepiłam ją "Jeny, to wszystko jest kolejka?".
Kiedy patrzyłam na nią z oddali, było mi łatwiej.
Zdenerwowała mnie. Była okropna. Kiedy już coś się stało, udawała że to nic. Nie dawała mi wziąć sprawy w swoje ręce i nie brała w swoje, wisiałyśmy w bezruchu.
Na korytarzu pojawiała się tylko gdy stałam tyłem do niej, przodem do okien lub ścian.
Nienawidziłam jej całym sercem a jeszcze bardziej ją kochałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top