IX
Randka. Randka. Pierwsza randka. Moja pierwsza randka. Moja pierwsza randka z Cipherem. Cóż za wyrafinowanie zbrukany honor. Demon jednak w przeciwieństwie do mnie wydawał się być nad wyraz zadowolony. Tęcza, ptaszki, mordercy i te sprawy. Trzymał mocno moją dłoń, jakby się bał, że cichaczem czmychnę, kiedy nie będzie patrzył. Chciałbym. No, ale kontynuując prowadził mnie przy tym do jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji. Tak. Ja też nie wiem co w Gravity Falls robi ekskluzywna restauracja. Aczkolwiek to opowiadanie. Tu autor BOGIEM. Tu wszystko może się zdarzyć. Nawet deszcz pięniędzy.
*
*
*
Nic? Naprawdę?
A na randkę z popieprzonym psycholem to mnie umawia. Phi.
Jednak odpuśćmy sobie tą bezsensowną, pseudośmieszną dygresje.
W limuzynie znajdowałem się tylko ja i wystrojony jak paw Cipher. Przy czym ja przy nim bardziej z wyglądu przypominałem ofiarę potopu, niż jego towarzysza. A przy ludziach z restauracji, to już w ogóle pożal się boże. Byłem niczym żul spod biedronki. Dobra. Przesadzam. Oni mają więcej klasy niż ja. Jednak to również pomińmy.
Skupmy się na deserze. Pycha mówię wam. Czekolada, truskawki. Cipher jednak ma jakiś gust. Pod koniec kolacji zamówił alkohol. Nigdy nie miałem mocnej głowy. Wiedziałem to, ale, aż żal było tego drogocennego trunku nie zasmakować, nawet łykiem. Z łyka zrobiła się nagle czarami, złej wiedźmy cała butelka..
I właśnie w tym miejscu zaczęły się moje kolejne błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top