Rozdział 5"Czy ja się zakochałem?"
-Może go nauczymy... Wskakuj? Zapytałem i pokazałem mu filmik.
-Pewnie wygląda super możemy spróbować. Powiedział i wziął jedną z puf na których Siedzieliśmy jak graliśmy w fifę.
-Wskakuj. Powiedział i przekierował go spmakołykiem.
-Brawo to jeszcze raz. Powiedziałem inakierowałem go smaczkiem.
Nie zajęło nam długo uczenie go tego później bez smaczków sparwdźiliśy czy zrobił i zrobił całe sześć sztuczek. Daliśmy mu smaczek za te sztuczki i zachciało mi się spać więc położyłem się na plecach. Nie musiałem długo czekać aż Pablo się przyjdzie przytulić. Zawsze walętynki były smutnie ale nie dzisiaj spędzam je z najlepszą osobą z jaką tylko mogłem.
Pov:Gavi
Pedri położył się ja nie chciałem być sam więc też się do niego przytuliłe bo Skrapi spał.
-No hejka mój kochany przystojniaku. Powiedziałem kładąc się na niego żeby się przytulić.
-No hejka słodziaku. Powiedział i położył mi ręcę na pośladki.
-Co robisz? Zapytałem i zacząłem głaskać go po włosach.
-Chce się przespać. Powiedział i ziewnął.
-Ze mną? Zapytałem i przegarnąłem mu włosy.
-Chciałem się poprostu zdrzemnąć. Powiedział i przymnkął oczy a ja zsunąłem się niżej.
-Gdzie idziesz? Zapytał jak się lekko zsunąłem.
-Nigdzie spokojnie zostaje z tobą. Powiedziałem i go przytuliłem.
-To dobrze. Powiedział już odlatując.
-Śpij dobrze. Powiedziałam też już lekko przysypiając.
-Ty też. Po tych słowach stado motylkoów zaczęło krążyć w moim brzuchu.
Pedro zasnął w mniej niż minutę a jasię zastanawiałem nad tym jak zapytać go o chodzenie. Chce żeby było ze mną ale pewnie się nie zgodzi. W prawdzie spaliśmy przytuleni i tak często spaliśmy ale też całowaliśmy się dosyć często. Nie sądzę żeby coś do mnie czuł a ja go kocham. Cóż dzisiaj po meczu się go o to zapytam. W końcu również odpłynąłem. Miałem bardzo gorący sen z Pedrim. Po meczu w szatni wziął mnie na bok i zaczął bardzo namiętnie całować ślina sama wyciekała nam z ust. Po pocałunku zapytał mnie o związek a jak się zgodziłem zaczął mnie rozbierać. Ale niestety to co fajnie szybko się kończy Pedro mnie obudził bo musieliśmy już jechać na mecz.
-Obudz się młody zaraz jedziemy na mecz. Powiedział cicho głaskając mnie po włosach.
-Ja nie śpię. Powiedziałem a on zacząłnie całować po szyji zostawił mi malinkę sam sie o tym nie zorientował.
-To w takim razie chodź się przebrać. Powiedział i się podniósł a ja nie chciałem się od niego odkleiać więc niósł mnie do szafy.
-Co ubierasz? Zapytał mnie.
-Nie wiem a ty? Zapytałem nie chętnie zchodząć a niego.
-Też nie wiem. Powiedział.
-O nasz mały słodziak przyszedł. Powiedziałem i pogłaskałem go.
-No słodziak nam się trafił. Powiedział Pedro i pożyszedł żeby przecisnąć mnie do ściany a następnie zaczął namiętnie i mokro mnie całować.
-Mi się trafiły dwa słodziaki. Powiedziałem lekko oddałem nasze wargi od siebie.
-Nie przeztawaj wiem że tego pragniesz. Powiedział i ponownie złączył nasze wargi w długim i namiętnym pocałunku.
Całowaliśmy się jeszcze przez kilka minut. Naprawdę pragnę tego chłopaka chce żeby był tylko mój i dla mnie jączał z przyjemności i nie tylko. Ja się zakochałem naprawdę się w nim zakochałem nie mogę w to uwierzyć.
-To co jedziemy słodziaki? Zapytał Pedro jak już byliśmy ubrani.
-Pewnie. Powiedziałem i wziąłem Skrapiego na smycz a następnie na ręcę.
-No będzie dobrze zanim dojedziemy i tak dalej to będzie godzina na którą mieliśmy przyjechać. Powiedział Pedri jak wychodziliśmy z pokoju.
Jak miałem zejść po schodach prawie spadłem Pedri mnie złapał. Ale teraz naprawdę się wystraszyłem i że mi się coś stenie i że Skrapiemu coś stanie.
-Nic wam nie jest? Zapytał jak złapał mnie i Skrapiego.
-Nie dzięki tobie dziękuje. Powiedziałem i go pocałowałem.
-Przecież nie pozwoliłbym żeby coś wam się stało. Powiedział i podarował mi bardzo czułego całusa na czole.
-Dobra to idziemy. Powiedział i postawił mnie na ziemię. Po czym trzymał mnie żebym na spadł ze schodów.
Jak doszliśmy do samochodu i Pedro się zapioł to wziął Skrapiego żebym też mógł to zrobić. Jak wyjechaliśmy to złapał mnie za kolano i włożył dłoń w diurę którą miałem na kolanie. Czułem jego ciepłą i miękką dłoń na skórze jak gładziła moje kolano. Zrobiło mu się ciepło i poczułem że mi stanął teraz już na sto procent byłem pewien że coś do niego czuje.
-Nie ukryjesz tego przedemną widzę spokojnie. Powiedział a ja próbowałem udawać że nie wiem o co mu chodzi.
-Ale co się niby takiego stało? Zapytałem a on dłoń którą miał w dziurzę na moim kolanie przeniósł na mojego stojącego członka.
-Spokojnie. Powiedział i zaczął tym razem jeździć mi po nim dłonią.
-Nie pomagasz. Powiedziałem lekko nierwowo.
-To spokojnie rozluźnij się. Powiedział a ja zrobiłem tak jak mi powiedział.
-Już dobrze? Zapytał mnie głaskając mnie znowu po kolanie.
-Tak dzięki nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Powiedziałem po tym jak się rozluźnił.
-Pamiętaj razem damy radę. Powiedział i skręcił na pod ziemny parking.
-Pamiętam i to mnie nigdy jeszcze nie zawiodło. Przyznałem szczerze.
Wyszliśmy z samochodu i kierowaliśmy się do szatni. W szatni Skrapi podbiegła do każdego a jak się przebierałem to Pedro cały czas się we mnie wpatrywał. Nie ukrywam ja też się w niego wpatruwałem. On jest taki piękny. Wybiegliśmy na boisko żeby się rozgrzać i Pedri oblała mnie wodą.
-Chodz ze mną na chwilkę. Powiedział Pedri i wziął mnie za rękę.
-Gdzie idziemy? Zapytałem biegnąc tam gdzie mnie ciągnie.
-Gdzieś gdzie doznasz nie ziemskiej przyjemności. Powiedział jak weszliśmy do szatni a później do toalety.
-Co chcesz mi zrobić? Zapytałem jak przycisnął mnie o ścianę.
-Zrobię ci tak dobrze że tego nie zapomnisz. Powiedział wpychając mnie do kabiny.
-Ale co chcesz zrobić? Zapytałem cicho jęcząc jak próbował mnie rozebrać.
-Nie jęcz tak. Powiedział i posadził mnie na toalecie a następnie na mnie usiadł i zaczął mnie całować.
-Ale powiesz mi wraszcie co chcesz mi zrobić? Zapytałem chcą wiedzieć co on chce zrobić.
-Chcę cię pieprzyć. Powiedział i chciał znowu mnie pocałować ale ktoś nam w tym przeszkodził.
-Ej zaraz mecz gdzie wy kurwa jesteście? Zapytał Ansu jakie szczęscie że to on.
-Już wychodzimy. Powiedział Pedro i wyszliśmy z kabiny.
-Powiem szczeże chce zobaczyć kiedyś was razem przy ołtarzu. Powiedział widząc że wydzimy razem za rękę.
-Ta raczej nie w tedy byliśmy pijani i to się nie powturzyło. Skłamał Pepi a ja odrazu puściłem jego rękę.
-Nie wogóle nie słyszałem co tu się działo. Powiedział i akurat przybiegł do nas Skrapi.
-No dobra może to był drogi raz. Powiedziałem zakłopotany.
-Wiem że było tego więcej ale dobra poprostu chodzcie. Powiedział i wyszliśmy wszyscy ze Skrapim my poszliśmy się ustawić do wyjścia a Skrapiego zaprowadziliśmy do rezerwowych.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top