Rozdział 40 "Chce rozwodu"

P.O.V:Pablo

Jak usłyszałem co powiedział Pedro serce mi pękło na milion kawałeczków. Zabolało mnie to bo nigdy go nie zostawię. Nie mam zamiaru bynajmniej.

-Pepi co co szczeliło do głowy? -Zapytałem chcąc wiedzieć dlaczego mam go niby zostawić.

-Eh widziałem cię z dziewczyną... Jak ją namiętnie całujesz... Więc wiem że mnie zdradzasz papiery dostaniesz pocztą-Serce mi pękło a łzy naleciały do oczu.

-Nigdy bym cię nie zdradził -Rozpłakałem się i zwinąłem w kulkę bo poszedł pakować rzeczy.

-Jakoś na tym zdjęciu jest czarno na białym że mnie zdradzasz-Pokazał mi zdjęcie mojego fana który wygląda podobnie do mnie.

-Pedi to jest nasz fan wygląda podobnie do mnie to nie ja nie zostawiaj mnie kochanie-Zaczedłem go od tyłu i przytuliłem. Odepchnął mnie...

-Nie masz prawa tak na mnie mówić i nie dotykaj mnie już nigdy, nie wiem co ja w tobie widziałem, miłość zakleiła mi oczy i uczy ty jesteś zeykłym idiotą bez uczuć zdradzasz mnie z dziewczyną w dodatku! -Wykrzyczał mi prosto w twarz na co upadłem i zacząłem płakać jak małe dziecko a on? On poprostu wyszedł i zostawił mnie z atakiem paniki.

P.O.V:Pedro

Nareszcie nie będę miał żadnych kłutki o zdrady. On mnie zdradził to ja chce rozwodu. Miałem takie myśli póki fan nie podszedł do mnie jak byłem zpałakany. Wygląda jak Pablo czekaj to on na tym zdjęciu a ja naiwyny zostawiłem mojego Gavisia.

-Śpieszysz się?-Zapytał podając moją starą koszulkę i marker. Dawno nikt nie chciał autografów i zdjęć.

-Nie-Odparłem i podpisałem ale jedno siedział mi w głowie i nie mogłem się powstrzymać.

-Dzięki-Odparł i chciał już iść.

-Nie ma sprawy ale mam pytanie -Powiedziałem wyciągając telefon.

-Tak-Odparł pytająco.

-To ty na tym zdjęciu? Pytam z ciekawość bo zostawiłem Pabla przez to zdjęcie...-Jedyne co wydusiłem przez płacz.

-Tak to ja, wracaj do niego bo chce się powiesić, on by cię nigdy nie zdradził -Powiedział a ja podziękowałem i pobiegłem do domku.

To co tam zobaczyłem wprawiło mnie w rozpacz.

P.O.V:Pablo

Pedro mnie zostawił nie mam już po co żyć... Zawiązałem linę i chciałem już się wieszać ale on się zjawił.

-Pablo nie!-Krzyknął zrozpaczony.

-Dlaczego?-Zapytałem a on mnie przytulił od tyłu i odciągnął od liny.

-Jesteś dla mnie najważniejszy nie umiem i nie mogę cię zostawić, za bardzo cię kocham... -Powiedział łapiąc mnie za policzki i patrząc mi głęboko w oczy.

-Ty dla mnie też i też bardzo cię kocham...-Powiedziałem ale nie dokończyłem.

-Co ci?-Zapytał z czułością.

-Nic ale...-Nie pozwolił mi dokończyć bo zaczął mnie całować.

-Kocham cię-Powiedział i przyłożył czoło do mojego a następnie podarował mi czymułego całusa w usta.

-Ja ciebie też ale..-Nie umiem dokończyć. Padłem na ziemie i zacząłem płakać Pedri ze mną i kołysał mnie w swoich ramionach.

-Wiem papiery dostanę pocztą... -Powiedział jak się uspokoiłem i chciał wyjść. Ale z resztką sił udało mi się go zatrzymać.

-Nie ma papierów nie zgadzam się za bardzo cię kocham-Wydusiłem z płaczem.

-Dziękuje, ale nie mogę zraniłem cię i to bardzo nie załuguje na twoją miłość...-Serce jak się poskładało tak mi znowu pękło.

-To że mnie nie chcesz rani bardzo tamto wybaczam-Powiedziałem szczeże i otarłem mu łzy.

-Ale ja sobie nie wybaczam-Powiedział stanowczo biorąc walizki.

-Nie zgadzam się!-Krzyknałem nie za głośno i pociągnąłem go na łóżko żeby ze mną został.

-Pablo nie-Powiedział jak na nim usiadłem.

-Zostań ze mną za bardzo cię kocham i nie jestem odpowiedzialny... -Spojrzałem w te piękną oczęta które są czerwone od łez.

-Pablo nie umiem sobie tego wybaczyć tego jak cię potraktowałem a nawet nie dałem ci wytłumaczyć zostawiłem cię w tedy kiedy mnie potrzebowałeś -Wydusił i chciał mnie zrzucić z siebie ale na szczęście mu się nie udało.

-Pedi błagam nie zostawiaj mnie nie dam rady bez ciebie-Rozpłakałem się bardziej a on ciężko wezdchnął z miłości.

-Zostanę nie umiem cię zostawić kocham cię mały-Udało mi się! Jestem tak szczęśliwy że mógłbym to wykrzyczeć na cały świat.

-Kocham cię Pepi-Powiedziałem wtulając się w niego.

-Ja też cię kocham Pabloś-Nareszcie też mnie przytulił i przy okazji wycałował.

-Nigdy cię już nie zostawię-Wyszeptał mi na ucho i zasnąłem tak jak i on chwilę później.

P.O.V:Pedri

Nie wierzę że mi wybaczył kocham go nad życię i nie mam zamiaru go zostawić. Zasnął w moich ramionach mocno wtulony z pełni emocji skał jak dziecko. Zupełnie jak ja. Jestem wykończony. Zasnąłem chwilę później.

~~~

Obudziłem się pierwszy Pablo spał obok mnie. Postanowiłem podotykać go po brzuszku. Urósł mu trochę nie żeby mi się nie podobał. Ale poprostu dziecko się rozwija. Mam nadzieje na chłopca. Pablo się obudził jak miałem dłoń pod jego bluzką i dotykałem jego brzuch nie zdziwił sie.

-Słodziak-Skomentował zaspanym głosem.

-Pamiętaj że twój-Powiedziałem i pocałowałem go co z chcęcią oddał.

-Pamiętam i nie zapomnię-Odparł po kolejnym skoku w usta.

-Zjadłbym se hot doga-Powiedziałem i zaburczało mi w brzuchu.

-W sumie ja też-Powiedział i podniósł się do siadu.

-Dzisiaj lecimy do domu-Powiedziałem lekko nie zadowolony.

-Pedri ale za nim-Zaczął mnie całować i rozbierać.

~~~

Leże nago z problemem w chodzeniu i cały w malinkach. Wiem przynajmniej że mnie kocha.

-Teraz możemy lecieć do domu ale ja nie usiądę nie wiem jak ty-Dostłwnie malutki.

-Ja też nie usiądę za ostra zabawa była -Powiedziałem wstając.

-No trochę-Powiedział i też wstał.

-Kurwa za chwilę samolot-Krzyknął i wziął plecak.

Wziąłem walizkę i wybiegłem z domku kierując się na lotnisko.

-Pabloś ale mamy prywatny samolot! -Krzyknąłem jak dobiegłem.

-Faktycznie ale dobra jesteśmy już -Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca.

-Pabloś bo sprawa jest...-Zacząłem żeby było mu słodko.

-Tak?-Zapytał z czułością.

-Zakochałem się-Momętalnie spowarzniał.

-Chce rozwodu-Powiedział zimnym obojętnym tonem bez uczuć.

-W Pablo Gonzàlezie-Uśmiechnął się pod nosem wiedząc że to on.

-Ja też się zakochałem-O ciekawe kto to.

-Co to za szczęściaż?-Zapytałem wiedząc że pewnie powie że nie ja.

-Pedri Gonzàlez-Powiedział na co słodko mi się zrobiło.

-Ja też cię kocham Pablo Gonzàlez.

-Ja ciebie też kocham Pedri Gonzàlez.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top