Rozdział 34 "Pierdolnienty jesteś"

-Boże zamknij mordę Fernando. Powiedziałem siadając przy stole.

-Pedały. Prychnął pod nosem.

-Coś mówiłeś? Zapytałem zakładając nogę na nogę.

-Nie mój kochany braciszu. Odpowiedział z ironią i poszedł usiąść się na kanapę.

-Śpisz na ziemi dzisiaj! Krzyknąłem do niego i położyłem dłoń na udzie mojego narzeczonego.

-Nie. Odpowiedział stanowczo i uwalił się na kanapę.

-Co nie? Śpisz i koniec. Skomentowałem jego zachowanie.

-Nie ja sobie zostanę tu. Powiedział jak się położył.

-Wypierdalaj na ziemię. Powiedziałem a Pablo poszedł na fotel.

-Czekaj. Szepnąłem mu na ucho i przyciągnąłem na kolanka bo go wyprzedziłem i usiadłem na fotelu.

-Teraz mi wygodnie. Powiedział siadając tak żeby było nam wygodnie.

-Mi też. Odparłem i zacząłem go głaskać po włosach.

-Pedały. Ponownie prychnął pod nosem.

-Zamknij morde. Walnołem jak to usłyszałem.

-Żyjemy w wolnym kraju mam prawo mówiąc co myślię. Powiedział i dostał w nagrodę środkowy palec.

Gavi zasnął w moich obięciach oczywiście nie obyło się bez zdjęc. Zrobili nam chyba pod każdym kątem nie ma profilu z którego był nam nie zrobili. Ja się zastanawiam nad organizacją wesela i nocy poślubnej. Nie mogę się tego doczekać będzie cudownie. W końcu sam zasnąłem wtulony w niego. Obudziło mnie mizianie po włosach okazało się że to Pablo prubuje mnie obudzić skoro nikogo nie było już w naszym domu wykożystałem chwilę jego nie uwagi i zacząłem go całować. Trzymałem go za kark żeby się nie wyrwał ku mojemu żździwieniu tylko bardziej to pogłębiał. Podobało mi się to atmoswera była luźna ale namiętna pocałunek stał się powolny namiętny ale nie agresywny tylko uroczy. No ale cóż trzeba wrócić do żeczywistaości.

-Kocham jak robisz to tak nie spodziewanie. Powiedział odrywając od siebie lepiące się wargi.

-Wiem ja też która godzina tak wogóle? Zapytałem przeciągając się.

-Dziewietnasta. Powiedział spoglądając na telefon.

-Serio masz to zdjęcie na tapecie? Zapytałem patrząc na jego tapetę.

-No a co mam mieć? Zapytał pokazuając mi tapetę.

Tapeta Pabla

-Podoba mi się ta tapeta a wiesz co ja mam? Zapytałem biorąc telefon do dłoni.

-No pokaż. Powiedział a ja dałem mu telefon.

Tapeta Pedra

-Kocham to zdjęcie trzymałeś mnie żebym nie upadł a ja byłem w ciebie wtulony. Powiedział oddając mi urządzenie.

-Ja muszę zmienić tapetę.  Powiedziałem i zacząłem przeglądać nasze zdjęcia. 

-Daj to na tapetę. Powiedział zatrzymują na jednym z moich ulubionych zdjęc.

To zdjęcie na tapetę

-To jest jedno z moich ulubionych ale ja bym wolał jak się całujemy. Powiedziałem a on mnie zaczął całować i zrobił zdjęcie.

-Ja bym chciał to jak ci się podoba? Zapytałem pokazując najlepsze zdjęcie jak się całujemy.

-O tak! Super jest moje ulubione! Wykrzyknął i mnie przytulił mocniej.

Nowa tapeta Pedra

-Kocham cię. Powiedziałem wtulając się w niego.

-Ja ciebie też i mam niespodziankę. Powiedział a ja się już bałem co to będzie.

-Na dzisiaj? Zapytałem lekko zdziwiony.

-Tak ubierz się w jakieś wygodne dresy i bluzę a ja wezmę resztę. Powiedział i ze mnie zszedł ze mnie a następie poszedł do pokoju.

Poszedłem za nim ale dał mi rzeczy i kazał mi się przebrać. Wygonił mnie z pokoju. Poszedłem do łazięki i się przebrałem.

-Jesteś gotowy? Zapytał wchodząc mu do łazięki.

-Tak możemy jechać. Odparłem wychodząc z pomieszczenia.

-Ja kieruje i jedziemy mercedesem. Powiedział zakładając torbę na ramię.

-Dobra a mam się bać? Zapytałem a on mu dał maskę do spania na oczy.

-Nie masz czego ale załuż to. Powiedział i pomógł mi to założyć.

-Do czegoś jeszcze mam się przyda? Zapytałem próbując się odneleść z zakrytymi oczami.

-Tak przecież lubimy urozmaicać seks i teraz cię zniose. Powiedział i wziął mnie na ręcę.

-Bym zszedł sam. Powiedziałem na co mnie postawił na ziemię.

-A teraz uważaj. Powiedział kładąc mi ręcę na biodrach. Doznałem motylków w brzuchu...

-Nie zabij mnie. Pwoiedziałem chwytając jego dłonie.

-Nic ci nie będzie. Powiedział i dał mi buziaka w policzek. Kocham to uczucie.

-Ufam ci. Przyznałem zgodnie z prawdą.

-Teraz ostrożnie wsiadaj. Powiedział otwierając mi drzwi od samochodu.

-Pomóż mi zapiąć pasy proszę. Powiedziałem nie mogąc trafić on złapał mnie za rękę i ją nakierował. Boże znowu to uczucie w brzuchu...

-Dobra już jedziemy. Powiedział i odpalił samochód.

-Długo pojedziemy? Zapytałem z myślą że może na kolacje mnie zabiera.

-Nie jeszcze jakieś dziesięć minut. Powiedział wierzdzając na rądo.

-Jesteśmy na rądzie? Zapytałem czując że tak.

-Tak z kąd wiesz? Zapytał podejrzliwie.

-Instynkt kierowcy. Odpowiedziałem wzdrygając się.

-Okej zaraz będziemy. Powiedział i położył mi rękę na udzie. Kocham to uczucie w rzełądku.

-Pabluś ale egzorcyzmy w domu. Skomentowałem jego zachowanie mimo że wiedziałem że do tego nie dojdzie.

-Wiem ale ja ci tylko rękę na udo położyłem. Odpowiedział skręcając chyba na parking.

-Jesteśmy. Powiedział parkując.

-To mogę to zdając? Zapytałem chcąc spuścić materiał z oczu.

-Nie najpierw wyjdziemy. Powiedział i wysiadł.

-Ściągnij chce widzieć twoją reakcje. Powiedział a ja ściągnąłem materiał z oczu a moim oczą ukazał się park trampolin z mnustwem atrakcji.

-Zawsze chciałem tu z tobą przyjechać. Powiedziałem i wziąłem go za rękę.

-Wiem to idziemy? Zapytał chcąc wejść do środka.

-Pierdolnienty jesteś. Odparłem dając się pociągnąć za rękę.

-Nie gadaj i chodź. Powiedział i poszedł do szatni w której dał mi krótkie spodenki i koszulkę.

-Boże stare badany w parku dla dzieci. Skomentowałem jak ubrał się.

-Nie przesadzaj i chodź to jest i dla dzieci i dla drosłych stary baranie. Odpowiedział i wyciągnął mnie za rękę.

-Chodź na parkur. Powiedział ciągnąc mnie za rękę z uśmiechem.

-No dobra. Powiedziałem i za nim pobiegłem.

-Pablo uważaj. Powiedziałem jak wdrapaliśmy się na parkur.

-Uważam a ty ze mną idziesz bez dyskusji. Powiedział i złapał mnie za rękę.

-Już idę głupku. Powiedziałem z śmiechem i skończyliśmy na kolejną przeszkodę.

Przeszliśmy cały parkur i zaczęliśmy się gonić to znaczy Pablo próbował przedemną zwiać. Ale mu sie nie udało wpadł do pianek a ja za nim.

-Żyjesz? Zapytałem ze śmiechem.

-Pewnie i nigdy się lepiej nie czułem. Powiedział i próbował wyjść z basenu pełnego pianek.

-Pomogę ci. Powiedziałem i wyciągnąłem go po wyjściu z tych pianek.

-A teraz złap mnie. Powiedział a ja go złapał za rękę i pobiegłem na kolejne atrakcje.

I tak oto spędziliśmy razem wieczór bawiąc się w parku trampolin. Byliśmy na każdej atrakcji podobało mi się nie czułem się tak jeszcze w życiu Pablo mnie naprawdę uszczęśliwia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top