Rozdział 31 "Tłusty czwartek"
Pov:Pedri
Siedzę z narzeczonym w restauracji i patrzę jak pojada trzeciego pączka pod rząd.
-Daj gryza nie bądź taki. Odparłem chcąc ukraść mu gryza.
-Idź se wziąść. Powiedział oddalając odemnie smakołyk.
-Gryza byś dał. Powiedziałem nakierowując jego rękę z pączkiem do swoich ust.
-Nie bo mi całego zeżresz. Powiedział a ja i tak mu ugryzłem poączka.
-To teraz jak ci smakuje to idź se weź. Powiedział stanowczo a ja podszedłem po kilka pączków.
Wziąłem trzy pączki dla siebie i dwa dla tego zgreda zrzędliwego. Wziąłem jednego oreo jednego z karmelem jednego z marmoladą jednego z czekoladą i jednego w ksztaucie serce dla tego zgreda. Jak przeszedłem do stolika serce mi stanęło w gardle. Do Pabla kleiła się jakaś lala. Podszedłem a Pablo odrazu poszedł za mnie żeby jej nie widzieć.
-Czego chcesz od mojego chłopaka? Zapytała jak Pablo mi się żucił na szyję po podejściu do mnie.
-Po pierwsze on jest moim narzeczonym a po drugie wypierdalaj mi stąd. Powiedziałem w złości.
-Tobie się coś pomyliło on jest mój. Powiedziała próbując się do niego zbliżyć ale Gavi się odsunął bo nie chciał żeby go dotykała.
-Nie zbliżaj się do mnie nie dotykaj mnie i zostaw mnie w spokoju dosiadasz się do mnie i chcesz się ze mną przespać a ja mam narzeczonego. wiedział i mnie Pocałował.
-Jesteś świną najzwyklejszą świnią myślałam że nie jesteś gejem a to tylko twój przyjaciel. Powiedziała i odeszła.
-Ja tu nie usiądę i chce się przebarć. Powiedział i się odemnie odsunął.
-To ja biorę na wynos pączki. Powiedziałem i poszedłem z nim za rękę do pokoju.
-A może pogrzeszymy trochę? Zapytałem zamykając drzwi na kartę.
-Oj Pedruś czytasz mi w myślach. Odpowiedział ściągając koszulkę a ja go bacznie obserwowałem.
-To chodź tu do mnie. Powiedziałem jak został w bieliźnie.
-Już kicam. Odparł i zacząłem do mnie kicać.
-Mój mały króliczek umie kicać. Powiedziałem przyciągając go do siebie.
-Twój króliczek umie więcej niż ci się zdaje. Wyszeptał mi na ucho i zaczął mnie rozbierać a przy okazji robić malinki na całym ciele.
-Ahhh lubie malinki. Powiedziałem a on przycisnął mnie do ściany a ja wplotłem dłonie w jego cudowne włosy.
Szybko pozbyła się moich ubrań i zrobił mi pełno malinek. Chyba nawet na dupie miałem bo czułem że mnie tam całuje. Żucił mnie na łóżko i nadal robił mi mailinki.
-Zajączek chce poskakać. Powiedział siadając na mnie.
-To zajączek poprawie usiądzie. Powiedziałem rozkładając nogi.
-A kotek chce mleczka? Zapytał siadając tak jak mi powiedziałem a ja jęknąłem jak nabijał się na mojego stojącego kutasa.
-Ale narazie będę cię podniecać. Odpowiedziałem i zacząłem robić mu dobrze a on zaczął podskakiwać i sprawiać mi nie ziemską przyjemność.
-Ahhh nie ciągnij mnie tak. Wyjęczał i zaczął mnie ujerzdzać jak konia.
-Nie jęcz tak wiem że to jest mega przyjemnie ale cicho bądź bo nas wywalą. Powiedziałem a on zaczął mocniej mnie uerzdzać.
-Ty to robisz specjalnie. Odparłem czując że dochodzę.
-Oczywiście że tak chce uslyszec twój słodki jęk. Powiedział a ja zacząłem cicho jęczeć mu do ucha.
-To muzyka dla moich uszu. Szepnął mi do ucha a ja Doszedłem.
-Ja chce jeszcze. Wyjęczałem mu do ucha.
-Dostaniesz ale ja chce teraz. Powiedział chcąc wstać ale nie wstał bo go trzymałem w tali.
-Zrób mi jeszcze tak dobrze a dostaniesz dwa razy więcej przyjemności. Wyszeptałem mu na ucho.
-Dobrze kotku trzymam cię za słowo. Odpowiedział i zrobił mi dobrze.
-Dochodzę ahhh mocniej. Wyjęczałem mu na ucho i zacząłem mocniej go do siebie przyciskać.
-Ale głęboko ahhh jeszcze jeszcze. Powiedział i przycisnął się do mnie i zaczął najmocniej jak tylko umiał a przynajmnie tak myślałem...
-Chcesz głębiej? Zapytałem i zacząłem błądzić rękami po jego gołym i spoconym ciele.
-Wiesz że tak. Odpowiedział a ja Doszedłem on zaczął mi ciągnąć za włosy z przyjemności.
-Teraz rewanż. Powiedziałem a on zszedł ze mnie.
-No Zajączku zrobię ci loda. Powiedziałem i żuciłem go na plecy.
-Ahhh już mi przyjemnie. Powiedział a ja rozłożyłem mu nogi.
Zacząłem robić mu dobrze on ciągnął mi włosy jęcząc pod nosem. Podobało mu się zacząłem wysysać mleczko bo doszedł. (Kto wie ten wie PuszekChomik).
-Ubustwiasz mnie. Powiedział jak skończyłem.
-Wiem. Odpowiedziałem krótko i zacząłem go całować.
Nie mam pojęcia jak ale zleciało nam do wieczora. Poszliśmy spać wtuleni w siebie. Obudził mnie Pablo namiętnie mnie całując i siedząc mi na biodrach. Pogłębiałem pieszczotę i z każdą chwilą było coraz namiętniej w końcu ostatnim cmokim zakończyliśmy tę pieszczotę z uściechem oderwaliśmy klejące się do siebie wargi.
-Wstałeś kochanie. Powiedział i mnie przytulił co odwzajemniłem.
Poczułem że zrobiło mu się zimno więc przykryłem nas kołdrą. A on się we mnie bardziej wtulił.
-Tak wstałem skarbie. Odpowiedziałem i zacząłem głaskać go po włosach.
-Musimy się zbierać bo jest trzecia a dojechanie na lotnisku zajmnie trochę plus musimy się do końca spakować i iść po Skrapiego. Powiedział i wstał.
Zlustrowałem jego cało i podszedłem do niego pocałowałem go i poszedłem do łazięki. Stanąłem przed lustrem i zobaczyłem że jestem cały w malinkach nawet mam je na dupie. Całe ręcę nogi brzuch i klata a w szczególności na szyji i twarzy. Myślałem że zatłukę Pabla dzisiaj mają przyjechać nasi rodzice i rodzeństwo na obiad a ja cały w malinkach. Pablo wszedł po cichu do łazięki i przytulił mnie od tyłu. Pocałował mnie w szyję a w zasadzie to zrobił mi kolejną malinkę.
-Pablo mam ci przypomnieć że dzisiaj do nas przyjerzdzają do nas nasi rodzice i rodzeństwo a ja jestem cały w malinka przez ciebie. Powiedziałem i odwruciłem się do niego twarzą.
-Wiem więc założysz to. Powiedział i dał mi największą bluzę jaką miałem.
-Ale ja chce w czymś innym. Powiedziałem chcąc wejść pod prysznic.
-Dobra ale ty się z malinek tłumaczysz. Powiedział i pokazał gest obronny.
-Dobra niech ci będzie ale daj mi jeszcze jakieś wygodne dresy. Powiedziałem a on poszedł po to o co go poprosiłem.
Wykopałem się i poszedłem do pokoju Gaviego nie było. Więc postanowiłem go poszukać i okazało się że mnie chciał wystraszyc.
-Ty idioto. Odparłem przytulając niższego.
-Twój idiota nie zapominaj o tym. Powiedział i mnie puścił.
-Oczywiście że mój a niby kogo. Powiedziałem i zacząłem się ubierać.
Ubraliśmy się i oczywiście ukradliśmy wszystkie herbaty jakie były w pokoju. I poszliśmy odebrać Skrapiego i oddać kartę do pokoju. Po tym pojechaliśmy na lotnisko. Pablo cały lot przespał w moich obięciach. Obudziłem go buziakiem w czoło i wyszliśmy z samolotu. Wzięliśmy naszego pupila i bagaż pojechaliśmy do domu i na nasze nie szczęsie już wszyscy byli...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top