Rozdział 20"kolacja"

Dojechaliśmy do domu i dałem Pablowi tabletki a następnie zrobiłem mu śniadanie i dopilnąwałem aby je zjadł. Postanowiłem że znajdę jakąś restauracje i zrobię rezerwację może w jakiejś z bardziej ekskluzywnych restauracji.

-Pabluś wieczorem wychodzimy ubuerz się bardziej elegancko. Powiedziałem wychodząc z pokoju żeby złożyć rezerwację.

Zrobiłem rezerwacje i przyszedłem spowrotem. Jak tylko wszedłem do pokoju nie wiem co w niego wstąpiło ale zerwał się z łóżka i żucił mi na szyję. Co odwzajemniłem.

-Kocham cię. Powiedział a ja nadal nie wiedziałem o co mu chodzi.

-Ja ciebie też Zajączku. Odpowiedziałem zamykając go w swoich obięciach.

-A gdzie jedziemy? Zapytał jeszcze mocniej mnie przytulając.

-Nie powiem ci to niespodzianka. Powiedziałem a on ugryzł mnie w szyję.

-Chciałem ci tylko powiedzieć że od rana masz odemnie prezent na szyji. Powiedziałem a on mi zrobił to samo.

-To teraz obydwoje jesteśmy oznaczeni. Powiedział i zaczął mnie całować po szyji.

-I o to chodzi. Powiedziałem chcąc się od niego odklejić.

-Czekaj ja chce jeszcze. Powiedział a ja westchnąłem cicho pod nosem po tym jak się we mnie wtulił.

To teraz będę musiał znościć jego chimorki.

-Ale ja chciałem się położyć ja się położe to możesz choćby nawet na mnie siedzieć ale daj mi proszę się położyć. Powiedziałem a on mnie nie chętnie puścił.

-Chodz tu do mnie. Powiedziałem siadając na łóżko i wtedy nasze oczy się spotkały jego peiwno czekoladowe i moje ciemo brązowe a następnie nasze usta. Pocałunek był z początku delikatny ale namiętny a z czasem stawał się coraz bardziej agresywny. Walczył ze mną o dominację przegrał nie udało mu się ale dałem mu trochę tej satysfakcji i pozwoliłem na chwilę dominacji.

-Brakowało mi tego dawno mi tego nie zrobiłeś. Powiedział jak lekko oderwaliśmy usta od siebie. Przygryzłem mu wargę i złapałem go za kark po czym przyciągnąłem go za niego a on otwarł usta i zaczął gryźć mi język za karę znowu zacząłem go ciągnąć za wargę.

-Pedruś cudnie całujesz. Chwytając mnie za kark na co moje ręcę znalazły się na jego policzkach.

-Gavuś ty też i uśmiechnij się w tedy co ładniej. Powiedziałem i chciałem zrobić mu uśmiech na twarzy ale nie wyszło bo sam się uśmiechnął.

-No odrazu ładniej. Powiedziałem i lekko poklepałem go po policzku.

-Tobie też ładniej z uśmiechem. Powiedział na co odrazu się uśmiechnąłem.

-Pabluś bo mam takie pytanie... Zacząłem mówić ale nie dokończyłem.

-No to mów. Powiedział i usiadł bliżej żeby przyłożyć mi nos do swojego.

-Jak długo byłeś we mnie zakochany? Zapytałem a on się uśmiechnął.

-Nie wiem od kiedy się z tobą przyjaźnie czyli dosyć długo. Powiedział a ja zacząłem liczyć na palcach.

-Ty czekaj my się prwie osiem lat znamy. Ty tak długo ukrywałeś uczucia? Zapytałem a on mi lekko przyjebał w policzek.

-Jakie kurwa dziecięć lat umiesz liczyć? Zapytał a ja znowu przeciczyłem i wyszło mi pięć lat.

-A kurwa liczyć nie umiem cyferki to nie moja bajka. Powiedziałem i wzruszyłem ramionami.

-Pięć lat się znamy idioto. A w zasadzie może i jesteś idiotę ale moim. Powiedział a ja go pocałowałem.

-Tu eres mio mi amor. (Jesteś mój kochanie) Powiedziałem kładąc mu dłonie na policzki.

-Muy te amo mi amor. (Kocham cię bardzo mocno kochanie). Powiedział i mnie zaczął całować.

-Te quiero más. (Ja ciebie bardziej). Odpowiedziałem a on zaczął nawijać zamiast po Hiszpański to po Francusku.

-J'ai une surprise pour toi chérie. (Mam dla ciebie niespodziankę kochanie).

Udawałem ze nie rozumiem i poprosiłem żeby powtórzył.

-Powtórzurzysz bo nie zrozumiałem? Zapytałem a on powiedział coś zupełnie innego.

-Je voudrais te proposer mais je ne sais pas quand et comment mais je t'aime beaucoup. (Chciałbym ci się oświadczyć, ale nie wiem kiedy i jak, ale bardzo cię kocham). Powiedział a ja postanowiłem mu odpowiedzieć.

-Pabluś j'ai tout compris je t'aime mais n'y pense pas pour le moment nous avons toute notre vie devant nous mais ce n'est pas comme si je te rejetais ou quoi que ce soit mais je ne veux pas pour l'instant. (Pabluś zrozumiałem wszystko kocham się ale naranie o tym nie myśl mamy przez sobą jeszcze całe życie ale to nie tak że ja cię odtrącam czy coś ale poprostu narazie nie chce). Powiedziałem a on mnie Pocałował.

-Ti amo e hai perfettamente ragione. (kocham cię i w sumie to masz racje). Powiedził po włosku a ja znowu zacząłem grać w jego grę.

-Te voy a llevar a cenar esta noche. (Zabieram cię dzisiaj wieczorem na kolacje). Powiedziałem a on się uśmiechnął.

-Gracias mi amor. (Dziękuje kochanie). Powiedział przyculając mnie.

-De nada conejito. (Nie ma za co zajączku). Powiedziałem jak wpadł mi w ramiona.

Leżeliśmy tak aż w końcu postanowiłem się odezwać.

-Może zagaramy w fifę albo coś? Zapytałem głaskając go po włosach.

-Just dance! Krzyknął energicxnie wstając.

-Nie bo jesteś osłabiony nie pozwolęci zagrać puki nie wyjdziesz z anemi. Powiedziałem a on się zachaiał i upadł mi na kolana.

-Nie jest dobrze dam radę. Powiedział jak wstał.

-Tak widzę fifę albo może w sonica. Powiedziedziłem a on poszedł włączyć konsolę.

-Dobra w sonica. Powiedział wkładając grę do konsoli.

-Dawaj pada. Powiedziedziałem a on mi go żucił.

-Ja biorę sonica. Wywarł się za co dostał w tył głowym.

-To ja biorę tego żółtego dziada. Powiedziałem wybierając postać.

Graliśmy i darliśmy mordy na cały dom. Wygraliśmy cały turniej a Pablo wstał i zaczął coś tańczyć. Ściągnął bluze a ja się w niego wpatrywałem. Co zauwarzył a ja jedyne co zrobiłem to podszedłem do niego i go przytuliłem.

-Kocham cię. Powiedział jak go przytuliłem.

-Ja ciebie też gramy teraz w fifę? Zapytałem a on poszedł i wymienił grę.

Graliśmy do wieczora i zauwarzyłem że zaraz może nam rezerwacja. I wypadłem z łóżka jak poparzony.

-Pabluś ubieraj się bo zaraz jedziemy. Powiedziałem biorąc z szafy spodnie garniturowe i białą koszulę.

Ubraliśmy się i wyszliśmy do samochodu. Jak dojechaliśmy to Pablo myślał że zemdleję. Było przepięknie a mi mieliśmy specjalną salę. Podeszli do nas kelnerzy i pokazali gdzue mamy iść. Kolacje mieliśmy już podaną na tańcach pod przykrywkami. W środku było przytulnie oraz namiętnie. Mieliśmy stolik na uboczu nie było za dużo ludzi ale trochę ich tam było. Gówien się całowali i jeden siedział na drugim było bardzo tolerancyjnie czyli idealnie. Były pary LGBT ale również hetero czy bi. Doszliśmy do naszego stolika i usiedliśmy na skurzaniej kanapie która mieściła się w koncie usiedliśmy naprzeciwko siebie.

-Pedri ty serio zarezerwowałeś stolik w najbardziej tolernacyje restauracji w Barcelonie jak nie w całej Hiszpanii? Zapytał niedowierzając.

-Tak to dla ciebie. Powiedziałem przybliżając się do niego.

-Jesteś słodki. Odpowiedział i położył rękę na moim udzie.

-Może zjemy? Zapytałem chcąc przemiśćić się na swoje wcześniejsze miejsce.

-Z wielką chęcią. Powiedział i również usiadł na wcześniejsze miejsce.

Unieśliśmy pokrywy i naszym oczą ukazał się kalmar.

-Co robisz? Zapytałem widząc że wyciąga telefon.

-Robie zdjęcie i wyrzucam na instagrama jeśli się zgodzisz.

-A oznaczysz mnie? Zapytałem a on pokiwał głową twierdząco.

-To jasne że tak. Powiedziałem a on jeszcze zrobił mi zdjęcie.

-Czekaj mam lepszy pomysł na nasze zdjęcie. Powiedziałem i podszedłem do niego.

-Jaki? Zapytał a ja bez zawahania wziąłem mu telefon.

-Ty mi ty uiądziesz na kolanach albo coś i się pocałujemy a później wżucimy to na instagrama co ty na to? Zapytałem a on bez chwili zawahania wyrawał mi telefon ustawił odliczanie i zaczął mnie namiętnie całować.

-To co mogę wstawić? Zapytał pokazując mi kilka zdjęć.

-To wżóć wygląda super. Powiedziałem cowfając na jedno z zdjęć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top