Rozdział 17 "Wylatujecie"
Posiedzialiśmy i obgadaliśmy wszystkie rzeczy. Pisaliśmy w między czasie drinki. Pedri powiedział że kończymy i jedziemy do domu. Pojechaliśmy do domu a w drodze Pedri położył mi rękę na kolano niby nic ale jednak. Kierował rękę w górę i w górę w końcu złapał mnie za krocze. Czułem jak się podniecam Pedro to wykożystał i ścisnął. Czułem jak zrobi mi się gorąco z tego powodu.
-Pedri w domu bo teraz nie chce spodni pobrudzić. Powiedziałem a on specjalnie mi ścisnął.
-W domu biędziesz mnie błagał o litość. Powiedział i ścisnął mocnie zacząłem jęczeć żeby robił to mocniej.
-Tak bardzo cię się podoba? Zapytał i ścisną mi jeszcze mocniej.
-Ahhhh mocniej mocniej. Zacząłem coraz głośniej jęczeć.
Pedruś zjechał na taką jedną ścieżkę i zaczął mnie całować. Chciałem ale nie mogłem tego zrobić tutaj.
-Pedruś bo ja... Zacząłem a on chwycił mnie za rękę.
-Jak coś nie tak to mów. Powiedział czułym głosem.
-Nie czuje się tu kąfortowo w sięsie nie że przy tobie ale poprostu w takim miejscu. Powiedziałem a on mnie Pocałował.
-Rozumiem to w domu na nowy łóżku ale pozwól mi na jedną rzecz. Powiedział a ja już wiedziałem o co mu chodzi.
-Pewnie ale ja to zrobisz? Zapytałem a on zaczął mnie całować i rozpinać spodnie.
-Wiesz co jednak możemy spróbować ale chodź do tyłu. Powiedziałem a on ucieszony poszedł do tyłu a ja za nim.
-Ostrzegam że jutro możesz nie móc chodzić. Powiedział jak pozbyliśmy się już spodni i mieliśmy tylko rozpięte koszule na sobie.
-Jestem tego świadomy ale tego chce. Powiedziałem a on położył mnie na brzuchu i we mnie wszedł.
-Ahhhhhhhhh jeszcze mocniej mocniej. Zacząłem jęczeć z przyjemności.
-Pabluś jutro nie będziesz mógł chodzić będz tego świadomy. Powiedział i zaczął robić mocniej i mocniej.
-O tak jeszcze. Powiedziałem a on doszedł.
-To może teraz rewanżyk? Zapytałem a on jak na złość położył mnie na plecy i zaczął robić tą jedną przyjemność.
-Gul gul. (Nie mogłem się powstrzymać)
-Słyszę że lubisz to robić. Powiedziałem a on oczywiście zaczął łaoać mleczko które zaczęło mi wypływać.
-Bardzo lubię. Powiedział i usiadł mi na kolana.
-Całuj i rżnij. Powiałem a on zaczął mnie całować i się o mnie ocierać.
-Ty rżnij przecież lubisz skakać. Powiedział a ja zacząłem skakać i robić mu dobrze.
-Ahhhhh mogę jeszcze? Zapytał jak doszedł.
-Pewnie ale jak będzie rewanżyk. Powiedziałem i zacząłem znowu się poruszać.
-Czekaj bo mi jest średnio wygodnie może pojedziemy do domu? Zapytał a ja skinęłam głową.
Ubraliśmy się i jak gdyby nigdy nic wsiedliśmy do przodu a po tym. Oczywiście zaczął ścisać mi kroczę żeby mnie podniecać.
-Za ile będziemy w domu bo długo nie wytrzymam? Zapytałem jęcząc.
-Już jesteśmy nie zaważyłeś? Zapytał i się zaśmiał.
-To w takim razie chodź. Powiedziałem i wyszedłem z samochodu.
Po wejściu do domu pobiegliśmy po schodach do pokoju zamnknęliśmy drzwi. Pedri zaczął mnie rozbierać ściągnął mi marynarkę i gdzieś żucił. Następnie zaczął rozpinać mi koszulę i ściągnął mi muszkę. Zaczął rozpinać mi spodnie i ściągnął je. Jak zostałem w samych bokserakch to zacząłem ja go rozbierać. Ściągnąłem mu marynarkę i muszkę rozerwałem koszulkę i zacząłem rozpinać spodnie. Ściągnąłem mu je i został w bokserakch jak ja.
-To najpierw rewanżyk. Powiedział ściągając mi bokserki.
-Ahhhhh nie ściągaj mi gaci szatanie. Powiedziałem jęcząc.
-Ale masz wielką pałe. Powiedział i zaczął robić rewanżyk.
Kocham to uczucie nareszcie możemy to zrobić. Poczułem że dochodzę Pedri zaczął ssać i wysysać mleczko.
-Ahhhhh ty szatanie. Powiedziałem jak ssał.
-Mój mały chłopiec lubi takie rzeczy prawda? Zapytał po czym zaczął robić mi malinki na całym ciele.
-Lubie jak mi się przyssasz bo wtedy mogę jęczeć. Powiedziałem a on znowu zrobił tą jedną rzecz.
-Ahhhhhh jeszcze blagam. Znowu zacząłem jęczeć.
-Gul gul.(Nie mogłam się powstrzymać v2)
-Wiem że to lubisz wiem. Powiedziałem i chwilę później dszedłem.
~Cztery godziny później~
Padliśmy wykończeni ostrą zabawą znowu chyba się od tego uzależniłem. W sume Pedro jest pierwszą osobą z którą się przeleciałem ale jestem ciekawy jak on miał. Muszę go o to zapytać. Odpłynąłem trzymając Pedra za ręcę jak mnie obajmował w tali. Kocham jak mnie tak trzyma czuje się w tedy naprawdę bardzo bezpiecznie i bardzo łatwo mi jest w tedy zasnąć.
Obudziłem się po tym jak zaczął robić mi malinki na szyji. Było grubo po trzynastej i jeszcze trochę a możemy spóźniać się na trening. Odwruciłem się twarzą do Pedra i jak nie widział ale miał otwarte usta włożyłem mu do niech język i zacząłem go całować. Czułem że mu się to bardzo podobało bo sam próbował dominować ale mu nie wyszło.
-Wolę jak ty dominujesz. Powiedziałem a on przewrócił mnie na plecy i na mnie usiadł.
-To nawet nie próbuj walczyć o dominację. Powoedział po czym zaczął mnie całować.
-Jezu kto znowu czegoś chce. Powiedziałem słysząc dzwoniący telefon.
Pedri odebrał nie pewnie bo był on od trenera.
-Witam trenerze. Powiedziedział odbierając.
-Od dzisiaj nie trenerze wylatujecie obydwoje. Powiedział a mi zrobiliśmy wielkie oczy.
-Jak to? Czemu? Co zrobiliśmy? Zaczął pytać zdezorientowany.
-Normalnie i ty Pedro Gonzalez Lopez i ty Pablo Martin Paez Gavira wylatujecie z drużyny. Powiedział i się rozłączył.
-Co tu się właśnciwie stało? Zapytałem wstając z łóżka.
-Zostaliśmy wyjebani z drużyny... Powiedział zdezorientowany i podszedł się od mnie przytulić.
-Dobra wyjebał nas to nas wyjebał będzie wiedział co stracił. Powiedziałem żeby go pocieszyć.
-A w sumie to masz racje będziemy bawiło się z naszym pieskiem. Przyznał mi racje i podszedł do szafy.
-Pedri ja chce twoją bluzę! Wydarłem się jak malutkie dziecko.
-Masz tą i te dresy. Powiedział i dał mi swoją ulubioną bluze i jakieś szare dresy.
-A ty nie zakładasz tej bluzy? Zapytałem wiedząc że wczoraj w niej chodził.
-Nie specjalnie ci ją dałem bo wczoraj w niej chodziłem. Powiedział zakładając mi bluze.
-I pięknie wyglądasz jak zawsze. Powiedział a ja zaciągnąłem się zapachem czułem jego cudne perfumy.
Kocham jego bluzy zawsze mi są za duże lubie takie. Pedri chyba to wie bo jak mu podpierdalałem bluzy zanim byliśmy razem to się z tego cieszył.
-Kocham cię. Powiedziałem żucając mu się w ramoina.
-Ja ciebie też. Powiedział obejmując mnie szczelnie w swoim uścisku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top