Rozdział 14 "Nie zabijemy cię ale mocno poturbujemy"

Była to piosenka "I wonna be yours"

-If you like your caffee hot.

-Let mi be your caffee pot.

-You call the shorts bebe.

-I just wonna be yours.

-Secrets I have held in my hart.

-Are harder to hide then I thought.

-Maybe I just wonna be yours.

-I wonna be yours.

-I wonba be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Let me be your 'leccy meter.

-And I'll never run out.

-Let me be the portable heater.

-That you I'll get cold without.

-I wonna be your setting lotion.

-Hold your hair in deep devotion.

-At least as deep as the Pacific ocean.

-Now I wonna be yours.

-Secrets I have held in my hart.

-Are harder to hide than thought.

-Maybe I just wonna be yours.

-I wonna be yours.

-I wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

-Wonna be yours.

Skrapi od samego słuchania naszego fałszowania zwiał do naszej sypialni. Śpiewaliśmy i wsłuchiwaliśmy się w swoje serca bo byliśmy przytuleni. Jak skończyliśmy śpiewać to namiętnie się Pocalowaliśmy.

-Kocham to z tobą robić tego mi właśnie brakowało. Powiedział a ja go przyciągnąłem żeby stał przedemną.

-Z czym robimy? Zapytał jak już byłem do niego przytulny od tyłu.

-Tym co kupiłeś czyli z tym. Powiedziałem i pokazałem na składniki które leżały na stole.

-Pedruś a umiesz kręcić pizzę? Zapytał a ja wziąłem ciasto które mieliśmy właśnie wałkować i zacząłem nim kręcić.

-Wow Padruś masz telet. Powiedział jak położyłem ciasto na blachę.

-Dla ciebie wszystko zajączku. Powiedziałem i zrobiłem mu malinkę na szyji.

-Zrobiłeś mi malinkę? Zapytał czując że właśnie odklejiłem się od jego szyji.

-Tak przep... Zacząłem mówić ale mi nie pozwolił dokończyć bo zaczął mnie całować.

-Nie przepraszaj kotku teraz będzie wiedome do kogo należę. Powiedział lekko oddalając usta od moich.

-Nie jesteś rzeczą do nikogo nie należysz. Powiedziałem a on zmarszczył brwi.

-Dobra ale jestem twój. Powiedział a ja się uśmiechnąłem.

-Już lepiej. Powiedziałem i pociągnąłem otwarte usta z językiem po jego policzku.

-Pedri a myślałem że ja jestem niegrzeczny. Powiedział i polizał mi usta a za co ugryzłem mu język.

-Nie lubisz tego że chcesz wydostać język? Zapytałem a on pocałował mnie i głęboko włożył mi język prawie do gardła mi włożył. Ale mnie to kurwa jara.

-Ja to zrobiłem żeby wejść ci w gardło. Powiedział i ponownie to zrobił.

-Robisz to po mistrzowsku. Powiedziałem i zacząłem smarować sosem ciasto.

-A ty zajebiście gotujesz piszesz i jesteś kochany. Powiedział przez co się rozpłynąłem.

-Dziękuje ty też jesteś kochany włączył piekarnik bo zaraz mamy pizze do włożenia. Powiedziałem a on podszedł do piekarnika.

-A na co mam ustawić? Zapytał stając przed piekarnikiem.

-Dwieście stopni góra dół. Powiedziałem a on ustawił.

-Mój zdolny chłopczyk. Powiedziałem i poczochrałem go po włosach.

-Kocham cię. Powiedział i mocno mnie przytulił.

-Ja ciebie też. Odpowiedziałem a on mnie Pocałował.

Przytulaliśmy się tak dopóki nie nagrzał się piekarnik. Pablo cały czas całował mnie po szyji.

-Robisz mi malinki? Zapytałem czując jak mnie gryzie w szyję.

-Nie ja tylko chciałem cię ugryść z miłości. Powiedziałem i ponownie mnie ugryzł.

-Słodziak. Powiedziałem i poczochrałem go po włosach.

-Lubie jak mi tak robisz. Powiedział a ja znowu go poczochrałem.

-A ja lubie jak robisz te swoje mini jak się czochram. Powiedziałem po czym oberwałem w tył głowy.

-Gavi! Nie ładnie. Powiedziałam a on zrobił minkę malutkiego dziecka. Którym i tak jest zachowuje się czasem jak pięciolatek.

-No co tobie wolno a mi nie? Zapytał a ja się uśmiechnąłem.

-Odpowiesz mi czy będziesz się tylko na mnie patrzył? Zapytał na co odrazu go pocałowałem znowu zaczęło się od dotknięcia ust a następnie coraz bardziej gorąco mi się robiło.

-Kocham smak twoich ust. Powiedziałem jak je oderwał. 

-Ja twoich też smakują jak mięciutkie ciasteczka. Powiedział a ja podniosłem mu głowę za brodę dwoma palcami i podarowałem mu cmoka którego nie odwzajemnił. Zabolało...

-Pablo co ci? Zapytałem a on się zkrzywił.

-Nic. Powiedział i odszedł jakby się nigdy nic nie stało. Ała ale to boli.

-Gdzie idziesz? Zapytałem łapiąc go za nadgarstek.

-Chodź ze mną a się dowiesz. Powiedział zagadkowymi głosem.

-Chciał bym ale się śpieszę. Powiedziałem a on tylko mnie przytulił i powiedział.

-Uważaj na siebie i pamiętaj kocham cię. Szepnął mi do ucha na co się uśmiechnąłem.

-Pamiętam a ty pamiętasz że ja się kocham? Zapytałem a on się we mnie jeszcze bardziej wtulił.

-Pamiętam Pedruś i zawsze będę pamiętał. Powiedział i zaczął mnie całować po twarzy a ja zacząłem się z nim bawić że próbuje złapać jego usta ale mi się nie udawało.

-A gdzie jedziesz? Zapytał.

-Załatwić sprawy twojej rekrutacji. Powiedziałem a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Pedri nie zostawiaj mnie ja nie chce być sam. Powiedzial a ja zacząłem go uspokajać.

-Zaprowadzę cię gdzieś gdzie na miliard procent będziesz bezpieczny. Powiedziałem a on dał mi buziaka w policzek i poszedł włożyć pizze do piekarnika.

-Mój zdolny chłopiec umie piec. Powiedziałem a on wpadł mi w ramiona.

-Twój zdolny chłopczyk będzie pilnował a ty idź wyciągnąć garnitur. Powiedział a ja się zastanawiałem z kąd on to wie.

-A z kąd ty to wiesz? Zapytałem podejrzliwie.

-Mam bardzo płytki sen i wszystko słyszę co się do okoła mnie dzieje. Wyjaśnił a ja się zarumieniłem bo wiedziałem co do niego gadam.

-Czyli słyszałeś? Zapytałem.

-Tak i to urocze że się tak o mnie martwisz. Powiedział a ka się zarumieniłem.

-Dobra idź już ja będę pilnował. Powiedział a ja poszedłem po ubranie.

Wyciągnąłem czarny garnitur i czarne lakierki. Położyłem na łóżko i poszedłem zjeść lokacje z moim chłopakiem.

-Idealnie właśnie wyciągam. Powiedział jak zszedłem z schodów.

-Pabluś dasz radę sam? Zapytałem wiedząc że nie raz wyciąga takie rzeczy z piekarnika.

-Nie martw się i jedź powiedział kładąc przedemną blachę.

Czekaliśmy chwilę a ostygnie w tym czasie rozmawialiśmy o tym co zrobimy z piłką. Jak ostygła zjedliśmy i poszliśmy do góry do pokoju. Zacząłem ubierać garnitur a Gavi się we mnie wpatrywał. Podoba mi się to jak na mnie patrzył.

-Chodź ze mną i nie zadawaj pytań jak to się stało i z kąd to się to wzięło. Powiedziałem a on przytaknął.

Poszliśmy do tego sejfu i weszliśmy do środka. Poszedłem tam gdzie miałem specjalnie przygotowany pokój dla Pabla.

-Pedruś mmm tu będziemy przychodzić na seks. Powiedział jak zobaczył co jest w tym pokoju.

-Dobra dobra pa idę. Powiedziałem i go pocalowałem na porzegnanie.

-Pa uważaj na siebie. Powiedział i wyszedłem.

Wyszedłem z domu i zamknąłem go na klucz poszedłem do samochodu i zjechałem pod ten adres. Byłem idealnie na czas wyszedłem z samochodu i podszedłem do Andiego.

-Nie zabijemy cię ale mocno poturbujemy.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top