Rozdział 10 "Twoje oczy są przepiękne"

-Jedziemy do galeri rozdzielamy się i tu kupujesz składniki na pizze a ja tą grę. Powiedział a ja się oderóciłem żeby go pocałować.

-Jestem za Pedruś. Powiedziałem i chcąc zejść mu z kolan przypadkowo przetarłem jego krocze swoim.

-Jeszcze się nie zmączyłeś? Zapytał po czym mocniej mnie do siebie przyciągnął.

-Pragnę tego jeszcze ale to było przypadkowo. Przyznałem a on mnie pocalował.

-Skoro to było przypadkowo to błagam jeszcze raz chce żebyś mi przez przypadek zrobił mi dobrze bez rozbierania się. Powiedział i zaczął robić to co zanim się rozebraliśmy.

-Teraz ty sprawiasz że mi jest dobrze. Powiedziałem i znowu go przewróciłem na plecy i usiadłem na niego.

-Wiem ale wiem też ze chcesz jeszcze. Powiedział po czym mnie pocałował a ja oprzytomniałem.

-Mieliśmy jechać do galeri. Powiedziałem i usiadłem obok niego po czym zacząłem przegarniać mu włosy.

-Kocham cię. Powiedział i podniósł się do pozycji siedzącej.

-Ja ciebie też. Powiedziałem i go przytuliłem.

-To chodź. Powiedział po czym wstał ze mną.

-Nie chce zachodzić ale nie chcę cię przemęczać. Powiedziałem i zszedłem z niego po czym go pocalowałem.

-Poprostu się przytul kocham cię pamiętaj o tym. Powiedział i jak zszedłem z niego to mnie mocno przytulił.

-Ja kocham cię bardziej. Powiedziałem a no zaczął nas bujać i nucić piosenkę.

-Co tak nucisz? Zapytałem jak byłem w niego wtulony i podążałem za jego ciałem.

-Baby I'm yours. Zanucił troszeczkę głośniej a później się wsłuchałemw się w jego nucenie i sam zacząłem nucić.

W końcu zaczęliśmy śpiewać a w zasadzie to fałszować jak ktoś by to usłyszał to uszy by mu zwiędły.

-Pośpiewamy coś bardziej namiętnego? Zapytałem kładąc mu brodę na ramię i się w niego bardziej wtuliłem na co on położył mi ręcę w tali i też się we mnie wtulił. Czemu ja mam zawsze motyli w brzuchu jak mnie gdzieś łapie?

-Może "unholy"? Zapytał na co odrazu zacząłem śpiewać.

-Mammy don't know!

-Daddy's getting hot!

-At the body shop!

-Doing something unholy!

-He's sat black while she's dropping it!

-She's be popping it!

-Yeah, she put it slowly!

-Oh ee oh ee oh, he left his kids!

-At ho ee oh ee ome, so he can get that!

-Mummy don't kno!

-Daddy's getting hot!

-At the body shop!

-Doing something unholy!

-Mmm daddy daddy if you!

-Czekaj mam lepszy pomysł. Powiedziałem żeby przestał śpiewać.

-No to mów. Powiedział nie przestawając nas bujać.

-Weź mnie do tańca o północy w centrum miasta! Zacząłem śpiewać.

-Na pasach! Dołączył się do mnie.

-Mnie całuj i obracaj!

-Jak by nie było świata!

-Stwórzy prywatny bal! Wykrzyknąłem a on zaczął ze mną tańczyć w rytm naszego fałszowania.

-Stwórzym prywatny bal! Wziął mnie w taniec cały czas ze mną fałszując.

-Weź mnie do tańca!

-O północy w centrum miasta!

-Na pasach!

-Mnie całuj i obracaj!

-Jakby nie było świata!

-Stwórzmy prywatny bal!

-Stwórzym prywatny bal!

-Weź mnie do tańca!

-O północy w centrum miasta!

-Na pasach!

-Mnie całuj i obracaj!

-Jakby nie było świata!

-Stwórzmy prywatny bal!

-Stwórzym prywatny bal!

-Weź mnie do tańca o północy w centrum miasta!

-Na pasach mnie całuj i obracaj. Zaśpiewałem już ciszej a on mnie obrucił przyciągnął do siebie i pocalował.

-Zawsze chciałem coś takiego z tobą zrobić. Powiedział i znowu mnie pocałował.

-To może jedźmy już do tej galeri? Zapytałem i znowu się do niego przytuliłem.

-Pewnie i mam nadzieje że prezent co się spodoba. Powiedział po czym usłyszeliśmy dzwonek telefonu Pedrusia.

-Halo? Zapytał dając na głośno mówiący.

-No siema dzisiaj spotkanie u was. Powiedzieli krótko na co się zaśmiałem.

-A w jakim znaczeniu słowa spotkanie? Zapytał mój chłopak i zaczął głaskać mnie po włosach.

-No wiesz takie nasze męskie spotkanie. Powiedział a Pedro i popartrzył na mnie.

-Spoko. Odpowiedział czując że kiwnąłem głąwą na tak.

-No to tak na dwódziestą będziemy ja Raphinia Franki i Araujo. Powiedział Ansu i się rozłączył.

-To jedziemy do tej galeri bo możemy się nie wyrobić na dwódziestą. Powiedział i pociągnął mnie za dłoń do samochodu.

-Pedri czekaj a buty? Zapytałem a on się zatrzymał żeby dać mu buty i żeby sam je założył.

-Już idziemy. Powiedziałem a on znowu splotł nasze ręcę i pociągnął mnie do samochodu.

-To tak ty idziesz do mediaexpert a ja do lila. Powiedział a ja przytaknąłem.

-Halo Gavuś jest kontakt? Zapytał i pomachał mi dłonią przed oczami.

-Tak tak jest jest spokojnie. Powiedziałem po czym spojrzałem głęboko w jego ciemnie jak smoła oczy.

-Twoje oczy są przepiękne. Powiedział i namiętnie mnie pocałował.

-Kocham cię. Powiedziałem i teraz ja go pocałowałem.

-Ja ciebie też. Powiedział ja się odsiebie odsuneliśmy.

-To jedziemy? Zapytałem zapinając pasy.

-Tak jedziemy. Odpowiedział i też zapiął pasy.

Całą drogę rozmawialiśmy o tym po co będzie to spotkanie. I uzgodniliśmy że pizze zrobimy z szynką i serem a ciasto zrobi Pedro. Nagle położył mi rękę na kolano poczułem to ciepło co za pierwszym razem. Postanowiłem spolść nasze dłonie razem i to zrobiłem. Pedro się to podobało więc sam położyłem rękę na jego kolanie. Nie źle się w tamtym momęcie podniecił.

-Króliczku będziesz skakał w domu. Powiedział i na mnie spojrzał.

-A kotek dostanie mleczka. Odpowiedziałem również podtekstem.

-Kotek lubi mleczko a króliczek lubi skakać? Zapytał z tym swoim uśmeszkiem. (Ratujcie mnie nie wiem co mi odpierdala)

-Króliczek kocha skakać. Odpowiedziałem i nie wytrzymałem ze śmiechu.

-Co cię bawi króliczku? Zapytał po tym jak też wybuchnął śmiechem.

-A co ciebie kotku? Zapytałem a on położył mi rękę i mocno ścisnął mi udo.

-Ale bym cię wyczochrał za te twoje brązowe kudły. Powiedział i zaczął mi udo ściskać.

-A ja by cię za udko złapał. Dalej graliśmy w naszą zbiczoną grę.

-Ale bym cię cimcirimcim. Powiedział i jęknął.

-Ja ciebię też tak ahhh. Powiedziałem i klasnąłem w ręcę.

-A może tak ahhh. Powiedział i klepnął mnie mocno w kolano.

-Chodz tu do mnie zajączku. Powiedział jak zaparkował na parkingu.

-Już ide kotku. Powiedziałem po czym mnie pocałował.

-Dobra idziemy do tej galeri. Powiedział poczym wyszedł z samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top