ninety-seven
!kinky smut alert!
Boże co ja napisałam
+ rozdział jest sprawdzony przez moją przyjaciółkę. kocham cię Majuś, tylko dzięki niej macie to teraz <3
Hyunjin wszedł do pokoju młodszego chłopaka jak zwykle mając na twarzy szeroki uśmiech. Coś sprawiało, że gdy tylko znajdował się blisko Hana, uśmiech nie schodził z jego ust i szczerze, bardzo to lubił. Jisung był jego małym szczęściem i to właśnie dzięki niemu ciągle chodził radosny.
Pisząc na grupie oczywiście żartował, ale po prostu nie mógł odpuścić sobie pójścia do domu niższego. Kochał spędzać z nim czas i doskonale wiedział, że mógłby robić to bez przerwy. Potrafił nawet spontanicznie poderwać się z łóżka, będąc ubranym w jedynie luźne dresy i stary t-shirt, i właśnie w ten sposób wybiec do domu swojego chłopaka.
Nadal nie pojmował tego, jak wiele się stało w tak krótkim czasie. Poniekąd wciąż nie docierało do niego to, że Jisung odwzajemnił jego uczucia, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. W końcu jeszcze parę miesięcy temu a życiu by nie przypuszczał, że jego obiekt westchnień odwzajemni uczucia którymi go darzył, że zostaną parą, że wyzna mu miłość. A jednak to wszystko naprawdę się działo.
Do domu państwa Han wpuścili go rodzice jego chłopaka, którzy to akurat wychodzili do znajomych. Oczywiście nie obyło się od krótkiej i jak zwykle dziwnej rozmowy z panią Han, jednak już po chwili pobiegł do góry, otwierając drzwi pokoju Jisunga. Zastał już dobrze znany mu widok — Jisung leżący na łóżku, zakopany po szyję pod kocem, ze wzrokiem wlepionym w telewizor i otwartą paczką chrupek w ręku. Gdy tylko dotarł od niego dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się w kierunku Hwanga, a jego twarz również się rozjaśniła.
— O kurde, serio przyszedłeś — mruknął młodszy, podciągając się wyżej do góry i odgarniając brzeg koca.
Hyunjin automatycznie podszedł w stronę łóżka, bez zastanowienia pakując się na materac. Nim Jisung zdołał zaprotestować, przyciągnął go bliżej siebie, obejmując w talii i z powrotem nasuwając do góry koc. To była jego stanowczo ulubiona pozycja.
— Wątpiłeś? — żachnął się, obracając głowę w stronę niższego, który to automatycznie oparł się o pierś czarnowłosego. Han wzruszył ramionami, mocniej wtulając się w tors starszego.
— Nie — odparł stanowczo. — Ty jesteś nieprzewidywalny.
Spomiędzy ust Hyunjina wydobył się szczery chichot, który wywołał uśmiech również na twarzy Jisunga. Niższy chłopak wtulił się całym ciałem w to Hwanga, czując się niezwykle bezpiecznie. Jego zapach, dotyk, obecność — to wszystko już od początku działało na niego niezwykle uspokajająco.
Potem wszystko potoczyło się tak, jak zwykle. Jisung wznowił oglądanie jakiegoś serialu, którego fabułę na szybko wytłumaczył starszemu. Brązowowłosy wtulał się mocno w pierś Hwang, chcąc być jeszcze bliżej niego, co oczywiście w ogóle nie przeszkadzało starszemu. Wręcz przeciwnie, jego również wciągnął ów serial, którego na dobrą rękę Jisung widział jedynie dwa odcinki. Było miło i przytulnie, a ciepło bijące od wtulonego w niego ciała Jisunga jeszcze bardziej umilało tą chwilę.
W pewnym momencie Jisung jednak stracił zainteresowanie serialem, przenosząc wzrok na Hyunjina, który z kolei dalej wpatrywał się w ekran telewizora. Wtulił swoją twarz w zagłębienie szyi czarnowłosego, przerzucając swoją nogę przez udo Hwanga. Jeszcze mocniej wtulił się w jego ciało, zaciskając mocno wargi. Przysunął się bliżej, jedną ręką obejmując pierś starszego. Nagle przeszła mu przez głowę myśl, by jednak zmienić bieg tego wieczoru. To było nagłe, ale jakoś tak impulsywnie złożył motyli pocałunek na szyi wyższego. Ten gest był tak delikatny, że gdyby nie fakt, że Jisung chwilę później go powtórzył, to Hyunjin nawet by tego nie wyczuł. Han jednakże znowu polizał delikatnie jego szyję, sprawiając, że Hwang przerzucił spojrzenie z ekranu telewizora na swojego chłopaka.
— Sungie, co ty robisz? — zachichotał, a jego dłoń przebyła krótką podróż wzdłuż klatki piersiowej młodszego, po czym z powrotem wróciła na jego talię. Jisung poczuł, jak jego policzki zachodzą się różem, lecz mimo tego i tak znowu ucałował skórę starszego, tym razem pod linią szczęki.
— Bo wiesz — westchnął w jego skórę, przez co przez ciało Hyunjina przeszedł mocny dreszcz. — Mówiłeś prawdę na grupie?
Czarnowłosy uniósł w górę brwi, spoglądając na wtulonego w niego chłopaka. Nerwowo oblizał wargi, przekręcając się nieco w stronę niższego i układając drugą dłoń na przerzuconej przez niego nodze Hana.
— O czym ty mówisz? — Uśmiechnął się, głaszcząc delikatnie nogę niższego. Miał on ubrane cienkie dresy, które nosił tylko w domu. Jisung westchnął z zawstydzeniem w szyję starszego.
— Dobrze wiesz, o co chodzi — mruknął z poirytowaniem. Czuł jak wstyd ogarnia jego ciało, dlatego jeszcze mocniej wtulił twarz w skórę Hwanga, chcąc ukryć rosnący rumieniec. — Nie każ mi tego mówić.
Nagle Hyunjin odsunął się od młodszego, teraz już spoglądając mu prosto w oczy. Twarz niższego została wyeksponowana, dzięki czemu Hwang ujrzał jego różowe policzki. Zagryzł wargę, doskonale wiedząc, o czym mówił Han. I może na grupie żartował, ale teraz zaczynał się zastanawiać czy brązowowłosy nie wziął tego na poważnie.
— Nie rozumiem — burknął, zaciskając mocniej palce na udzie młodszego. Jisung znowu wydał z siebie żałosny jęk, spuszczając głowę.
— Boże, Hyunjin, nie udawaj debila — parsknął, zaciskając wargi. Czuł, jak palce starszego suną wzdłuż jego uda, a to sprawiało, że jego policzki stawały się jeszcze bardziej różowe.
Nie rozumiał, dlaczego zawstydzony Jisung tak mocno na niego działał. Jeszcze chwilę wcześniej był nastawiony na wieczór filmowy, a teraz wszystko zaczynało przybierać inny obrót. Skanował wzrokiem sylwetkę niższego chłopaka, który mocno się rumienił, nie potrafiąc wydusić tego, co miał na myśli. I chociaż Hyunjin doskonale wiedział, co chodziło Hanowi po głowie, to i tak postanowił to z niego wydusić. Odsunął się jeszcze mocniej, a jego palce powędrowały wyżej, wzdłuż nogi Hana. Jisung westchnął cicho, chowając swoją twarz w dłoniach. Druga ręka Hyunjna, która dotąd spoczywała na talii niższego, powędrowała wzdłuż jego torsu, lądując na jego ramieniu. Popchnął delikatnie młodszego, dzięki czemu jego głowa wylądowała pomiędzy poduszkami.
— Powiedz mi, o co chodzi, bo nie wiem, do czego zmierzasz — powiedział stanowczo. I choć cale ciało Jisunga zostało już ułożone płasko na łóżku, to Hyunjn nadal siedział obok. Jego spojrzenie było ciężkie i brązowowłosy doskonale to czuł, gdyż miał wrażenie, że ono paliło jego skórę. Odwrócił głowę, nie potrafiąc patrzeć w tej chwili w oczy czarnowłosego.
— Mówiłeś, że się mną zajmiesz — wystękał tak cichutko, że Hyunjin ledwo co zdołał to usłyszeć. Uniósł w górę brwi, jeszcze mocniej przesuwając w górę swoją dłoń. — Że mnie ukarzesz.
I w tym momencie w Hyunjinie coś pękło. To, co usłyszał, momentalnie sprawiało, że przyjemny dreszcz przeszedł przez jego ciało, a mu nagle zrobiło się znacznie ciepłej. Uniósł się z pozycji półsiedzącej, zawisają na łokciach nad drobniejszym ciałem młodszego. Ujął jego podbródek, zmuszając go tym samym do spojrzenia mu prosto w oczy. I dopiero gdy Hyunjin ujrzał te dwa, piękne, niemalże czarne kryształki, uśmiechnął się zadziornie. Doskonale widział te piękne rumieńce na policzkach niższego i zawstydzenie, które tworzyło się na jego twarzy przez to, co powiedział chwilę wcześniej. Czarnowłosy pochylił się, przyciskać swoje wargi do ucha brązowowłosego.
— Tego chcesz? — zapytał, ej jedna z jego dłoni przesunęła się wzdłuż torsu Hana, jeszcze bardziej potęgując dreszcze. — Bym cię ukarał?
Jisung znowu jęknął żałośnie.
— Kurwa, ile razy mam ci powtarzać — mruknął. — Zrób ze mną, co chcesz, po prostu się mną zajmij.
Hyunjin nadal nie wierzył w to, co słyszał i jaki obrót spraw przybrała obecna sytuacja. Jednak i tak pochylił się, mimo wszystko niepewnie muskając miękkie usta młodszego. Momentalnie nad nim zawisł, przenosząc swoje dłonie z jego ciała, na poduszkę, która znajdowała się nad jego głową.
Zaczynając związek z Jisungiem, naprawdę starał się odciąć od swojej przeszłości — cotygodniowych imprez, przelotnych romansów i chwil, których żałował. Dla młodszego chciał stać się kimś innym, pokazać mu, że zrobi wszystko, by ten go pokochał. Naprawdę starał się nie zachowywać jak stary Hyunjin, jednak różnie mu to wychodziło. K chociaż chciał być naprawdę delikatny dla swojego chłopaka, obdarzać go czułymi pocałunkami i dbać o niego jak o skarb, to jego słowa sprawiały, że w tamtym momencie było to dla niego naprawdę trudne.
Jego dłonie szybko wkradły się pod bluzę, jaką miał na sobie Jisung. Zderzenie jego zimnych placów z rozgrzaną skórą brzucha niższego, wywołało u Hana mocny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jego pleców. Zacisnął wargę, odchylając głowę do tyłu, gdyż czuł, że Hwang schodzi pocałunkami na jego szyję. Równocześnie starszy podwinął również w górę jego koszulkę, dzięki czemu jego palce powędrowały wyżej. Jisung uniósł się nieco, pomagając wyższemu zdjąć z niego bluzę. I gdy tak się stało, z powrotem opadł na poduszki, obserwując kolejne czyny czarnowłosego. Hyunjin w tym czasie z zaczął obdarowywać pocałunkami szyję Jisunga. Raz nawet zassał się na niej, pozostawiając w tym miejscu czerwony ślad. Teraz już nie bał się takich zostawiać, bo w końcu wszyscy już doskonale wiedzieli, że byli parą.
Jego pocałunki szybko zaczęły schodzić jeszcze niżej, wyznaczając swoją ścieżkę wzdłuż linii jego szyi, obojczyków, klatki piersiowej i pępka, aż w końcu dotarł do spodni. Uśmiechnął się pod nosem i gdy już miał przyłożyć swoją dłoń do krocza niższego chłopaka, odsunął się. Na jego teraz wstąpił podejrzany uśmiech. Samemu ściągnął z siebie górną część garderoby i ignorując zaskoczoną minę młodszego, ułożył się obok. Nim jednak Jisung zdążył zaprotestować, poklepał swoje uda, tym samym zapraszając na nie brązowowłosego. Jisung posłał mu pytające spojrzenie, na co starszy jedynie pokręcił lekko głową.
— Oj, Sungie — zaśmiał się, a jego głos znacznie się zniżył, przez co kolejny dreszcze przeszedł przez ciało niższego chłopaka. Zagryzł on nerwowo wargę, zaciskając dłoń na kolanie. Naprawdę nie wiedział, jak to się działo, że Hwang działał na niego tak szybko i tak mocno. — Wiesz, co to jest kara? — Brązowowłosy potrząsnął szybko głową. — Jeśli się kogoś kara, to raczej nie daje się mu tego, czego chce. Więc, nim dam ci to, o co prosiłeś, pokaż, że jesteś grzecznym chłopczykiem i jesteś tego wart.
I naprawdę, tylko te słowa wystarczyły, by Jisung zamknął oczy, czując jak całe gromadzące się w jego ciele podniecenie wędruje do tego jednego, konkretnego miejsca. Jego dłoń jeszcze mocniej zacisnęła się na kolanie, usta poszły w jej ślady, zmieniając się w jedną cienką kreskę, byle by tylko nie uciekło spomiędzy nich żadne jęknięcie. Naprawdę trudnym było się opanować, gdy obok niego siedział Hyunjin, który bezapelacyjnie działał na wszystkie jego zmysły — pozbawiał tchu za pomocą swojego dotyku, przyprawiał o zawał serca swoim widokiem, dostarczał przyjemną i uspokajającą woń, a zarazem smakował wyśmienicie. Bowiem oczywistym było, że od momentu, gdy tylko Jisung zasmakował ust starszego po raz pierwszy, już nigdy nie miał znaleźć czegoś, co miało smakować równie dobrze.
— Jisungie — powtórzył, równie słodkim i opiekuńczym głosem, który jednak nadal pozostawał niski. Już w tamtym momencie Jisung wiedział, że stanowczo będzie jego ulubionym — zarazem troskliwy i kochany, ale również stanowczy i intrygujący. — A więc jesteś grzecznym chłopcem? Bo póki co na takiego nie wyglądasz, kochanie.
I jak za tknięciem magicznej różdżki, Jisung poderwał się ze swojego miejsca, wdrapując się na kolana starszego. Chciał być grzeczny i mu posłuszny, zasłużyć na nagrodę. Naprawdę nie rozumiał w sobie tej dziwnej chęci, ale w tamtym momencie nie miał najmniejszego zamiaru jej tłumić. Może było to dziwne, a dla niektórych nawet i obrzydliwe, ale pragnął spełniać wszystkie rozkazy Hyunjina, jeśli miał za to dostać nagrodę. Chciał być jego kochanym chłopcem, jakkolwiek to brzmiało.
Gdy tylko zajął swoje stałe i wygodne miejsce na kolanach starszego, uniósł nieśmiało wzrok, spoglądając w jego czarne jak najmroczniejsza noc oczy. Nie do końca wiedział, co miał zrobić, dlatego też właśnie tam postanowił szukać jakiejś wskazówki. Miał również nadzieję, że Hwang jakoś go nakieruje — pokaże drobnymi gestami, co ma zrobić, jak się zachować, jednakże on tkwił w bezruchu. Jego ręce nadal spoczywały na pościeli, zęby mocno zaciskały się na dolnej wardze, a oczy były wpatrzone w zarumienioną twarz niższego. Przechylił nieco głowę, czekając na to, co zrobi Han. On jedynie ułożył swoje dłonie na ramionach starszego, również czekając na jego następny ruch.
— Um, Hyunjin — wystękał, spuszczając wzrok. Zbyt długie wpatrywanie się w oczy wyższego chłopaka sprawiało, że czuł się zawstydzony. I nie chodziło już nawet o to, że jego policzki paliły szczerym i gorącym różem, nie, on po prostu czuł się roznegliżowany, jakby poprzez jego oczy Hwang dostawał się do najgłębszych odmętów jego duszy. — Co ja mam teraz zrobić?
Hyunjin uśmiechnął się pod nosem, bo chociaż faktycznie chciał spróbować ukarać swojego chłopaka, to on i tak go rozczulał. Hwang nie potrafił pojąć tego, w jaki stan wprowadzał go Han — pociągał go jak nikt dotąd, ale i również sprawiał, że jego serce miękło. Jisung był zarazem słodki i piękny, pociągający i uroczy, i Hyunjin po prostu nie wiedział, w którym momencie, które uczucia wezmą górę. Odgarnął brązowe włosy z czoła niższego chłopaka, jeszcze mocniej pogłębiając ten śliczny rumieniec na jego policzkach.
— Nie wiem — odparł, znowu układając swoje dłonie na materacu, i odchylając się do tyłu. Chciał dać młodszemu pole do popisu i właśnie dlatego nie zamierzał mu pomóc. — Zasłuż sobie na to, czego chcesz. Pokaż, że powinieneś dostać nagrodę.
I w tym momencie Jisung już po prostu nie potrafił powstrzymać jęku. Cichy dźwięk wyleciał spomiędzy jego warg, docierając też do uszu starszego. Brązowowłosy odrzucił głowę do tyłu, nadal słysząc w głowie poprzednie słowa Hwanga. Miał zasłuż na nagrodę. Tylko jak to zrobić?
Wiedział, że musiał przejść do konkretnych czynów, dlatego też przysunął się bliżej czarnowłosego. I szczerze, nie wiedział czy była to ulga, czy wręcz odwrotnie, bowiem jego krecze otarło się o te starszego, mimowolnie wydzierając z jego ust kolejny jęk. Zacisnął mocniej dłonie na ramionach czarnowłosego, zagryzając wargę. Nie chciał, by Hwang słyszał odgłosy, jakie ciągle wymykały się spomiędzy jego warg.
Stanowczo problemem było to, że starszy nie dał mu żadnych wskazówek, nie naprowadził go na to, czego pragnął. Sam musiał coś zainicjować, zobaczyć, jak na jego gesty reagować będzie wyższy. Dlatego też niepewnie poruszył swoimi biodrami, dostarczając im obu trochę przyjemności. Hyunjin mruknął cicho i wtedy Jisung zrozumiał, że właśnie o to chodziło. Powtórzył ten gest nieco pewniej, co również dało swój efekt w postaci cichego westchnięcia, które było nagrodą dla jego uszu.
Z czasem jednak to przestało wystarczać. Czuł, że nie tylko on pragnął więcej, że nie tylko jego krocze bolało od coraz większego podniecenia. Ostatni raz otarł się o wyższego, następnie chowając swoją twarz w zagłębieniu jego szyi i przysuwając się jeszcze bliżej, dzięki czemu jego pośladki wylądowało na twardniejącym kroczu czarnowłosego. Jisung rozchylił szerzej wargi, w końcu czując to, czego pragnął w tamtym momencie. Jęknął nieco głośniej w skórę szyi Hwanga, automatycznie ją całując, by tylko zagłuszyć ten dźwięk. Uniósł w górę biodra, następnie opadając na to samo miejsce w końcu czując się zadowolonym. I chociaż myślał, że zadowala właśnie nie tylko siebie, to już po chwili do jego duszy dotarł melodyjny śmiech starszego.
— Oj Sungie, Sungie — westchnął z nutą rozbawienia. — Naprawdę myślisz, że tyle wystarczy, by dostać nagrodę?
Jisung pokręcił nieco zbyt energicznie głową.
— Nie, przepraszam — wydusił w szyję starszego. Nie mógł mu teraz spojrzeć w oczy, nie wtedy, gdy zachował się źle, a w końcu Hyunjin lubił grzecznych chłopców.
Z powrotem odsunął się nieco od wyższego chłopaka, odrywając również twarz od jego skóry. Nie spojrzał mu co prawda w oczy, ale przeniósł spojrzenie na ciało swojego chłopaka. Znowu zagryzł wargę, po kolei skanując wzrokiem jego wyraźnie widoczne obojczyki, wyrzeźbione ciało i w końcu krocze rysujące się w spodniach czarnowłosego. Był pewien, że jeśli jeszcze przez chwilę nie odwróci wzroku, to poczuje w swoich ustach krew. Dlatego też istotnie przeniósł spojrzenie na okno, równocześnie kierując swoje dłonie do rozporka spodni wyższego chłopaka. Zwinnie odpiął guzik, momentalnie dobierając się też do zamka. Nim minęła chwila, z małą pomocą Hyunjina, który uniósł w górę biodra, ściągnął w dół jego spodnie, zostawiając chłopaka jedynie w bokserkach. Niepewnie zamknął oczy powierzając swoje zaufanie wyczuciu. Ściągnął w dół również bokserki starszego i nadal mając zamknięte oczy, ułożył swoje małe dłonie na jego przyrodzeniu. Jego ruchy były kompletnie niepewne, jakby bał się zrobić coś źle, dlatego też powoli ułożył swoje dłonie u podstawy członka Hyunjina. Odetchnął ciężko, oblizując wargi i następnie zaczynając powoli ruszać dłonią. I może robił to parę razy samemu, jednak teraz sytuacja była całkiem inna. W końcu przed nim siedział jego chłopak, a on pozbawiony był koszulki. I choć nie był to ich pierwszy raz, jego serce i tak uderzało jak szalone, a policzki pokrywały się szczerym różem. Powoli jednak zaczynał nabierać pewności siebie, toteż już chwilę później jedna z jego dłoni powędrowała do główki penisa. Nadal na oślep przycisnął do niej palec, w nieco szybszym tempie poruszając drugą dłonią. Z ust Hyunjina znów zaczynały wylatywać ciche pomruki, które dodawały my coraz więcej pewności siebie.
— Jisung, spójrz na mnie — znowu ten sam ton, który sprawiał, że Han pragnął zrobić wszystko, o co prosił go starszy. I chociaż wstydził się okropnie, naprawdę był gotowy to zrobić. — Bądź grzecznym chłopcem i spójrz na mnie. Chcę zobaczyć twoje oczka.
I istotnie, Jisung otworzył oczy, dzięki czemu napotkał przed sobą czarne źrenice Hwanga. Na sam ten widok przyspieszył ruchy swoich dłoni, czego odbicie zobaczył w mimice twarzy starszego. Nagle dłoń Hyunjina po raz pierwszy, odkąd ogarnął mu włosy, zetknęła się z jego skórą, lądując na ciepłym policzku Hana. Hwang pogłaskał kciukiem jego skórę, zachęcając do dalszych działań, po czym przyciągnął młodszego bliżej siebie, łącząc ich usta w słodkim, ale jednak nieczystym pocałunku. Jisung nadal poruszał energicznie swoimi dłońmi, starając się objąć palcami całego penisa starszego, podczas gdy czarnowłosy czule poruszał swoimi wargami. Doskonale czuł, że ruchy dłoni Jisunga się nasilały, gdyż rosło w nim to dziwne uczucie w podbrzuszu i dlatego też uznał, że na tym wypada przerwać tę czynność.
— Wystarczy — stwierdził, odsuwając się od ust młodszego. Ten jednak poleciał w jego kierunku, nie chcąc tracić dotyku jego warg. I gdy nie dostał go z powrotem, otworzył z powrotem oczy, patrząc na to, co robił Hyunjin. — Chyba zasłużyłeś na nagrodę.
Na same te słowa na twarz młodszego wkradł się pokaźny uśmiech. Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować czy też oderwać swoje dłonie od pulsującego
członka wyższego chłopaka, Hwang zmienił ich miejsca, wracając do pozycji, w jakiej znajdowali się jeszcze parę minut wcześniej. Czarnowłosy znów nad nim zawisł, wbijając swoje spojrzenie w jego rozchylone wargi i skradając szybkiego buziaka z jego ust. Zrzucił z siebie do końca spodnie i bokserki, po czym ułożył dłonie na obu kolanach Hana, rozchylając mocniej jego nogi. Ten gest sprawił, że ręce Jisunga powędrowały do jego twarzy, by tylko zasłonić wyraz wstydu, jaki się na niej pojawił. I chociaż istotnie rumieniec na jego twarzy właśnie się pogłębiał, to on i tak rozchylił nogi, czując jak już po chwili usta Hyunjina tak jak wcześniej zaczęły znaczyć drogę po jego klatce piersiowej. Tym razem jednak na dłużej zatrzymały się przy jego sutku. I gdy już myślał, że starszy weźmie go do ust albo chociaż mocniej ścianie, ten zostawił na nim jedynie słodkie muśnięcie, schodząc niżej. Jego usta znów zatrzymały się nad linią spodni, jednakże tym razem Hwang posłusznie zsunął dresy młodszego w dół. Lecz nim to samo zrobił z bokserkami, uniósł się na łokciach, spoglądając na twarz Hana. I choć brązowowłosy miał zamknięte oczy, to i tak zdołał wyczuć spojrzenie Hyunjina, które zdawało się po prostu przeszywać go na wylot.
— Gdzie masz lubrykant? — zapytał, oblizując kusząco wargi.
Jisung jęknął żałośnie, wiedząc, z czym równało się ujawnienie tej informacji. Znowu zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu.
— W dolnym lewym rogu szafki pod wieszakami jest pudełko — rzucił cicho.
Hwang jedynie skinął głową, z niechęcią schodząc z łóżka i kierując się w stronę szafy. W końcu jeszcze nie wiedział, dlaczego młodszy zareagował tak, a nie inaczej. Otworzył drzwiczki mebla, po czym zgodnie z poleceniem brązowowłosego odnalazł ów pudełko. Lecz gdy tylko odchylił wieczko, jego oczom istotnie ukazał się bezwonny lubrykant, ale i również cała kolekcja bielizny, o której nieraz zdążyło się coś wymsknąć i Jisungowi, i Felixowi. Prędko odwrócił się w stronę niższego chłopaka, unosząc w górę obie brwi. Nie wydusił wprawdzie ani słowa, ale i tak zdołał ujrzeć, jak Jisung wywraca oczami.
— Ugh, zostaw to — mruknął cicho. Zabrzmiało to jednak niemal jak prychnięcie, do szpiku przesiąknięte wstydem. — Weź ten walony lubrykant i wracaj tu.
I choć Hyunjina naprawdę kusiło, by nie posłuchać słów młodszego, tak ostatecznie jednak odłożył pudełko, zabierając z niego tylko butelkę żelu. Szybkim krokiem wrócił w stronę łóżka, niemalże od razu chwytając za gumkę bokserek, jakie miał na sobie Han. I nim niższy zdążył jakkolwiek zaprotestować, jego bielizna wylądowała gdzieś na podłodze, a on leżał na materacu kompletnie nago. I chociaż wewnętrznie czuł wstyd, to jednak w tamtej chwili liczyło się już jedynie to, by dać upust rosnącemu podnieceniu. Dlatego też naprawdę ucieszył się, gdy Hyunjin szybkim ruchem uniósł jego nogę, zarzucając ją sobie na ramię i przysuwając się bliżej niego. Usta Hwanga zetknęły się z skórą na jego udzie, co wywołało kolejny, równie mocny dreszcz. Niestety nie miał czasu dłużej się nad tym zastanowić, bowiem już chwilę później usłyszał dźwięk otwieranie buteleczki i nim się obejrzał, jeden z nawilżonych palców starszego zaczął drażnić jego wejście. Jęknął głośno, zaciskając dłonie na prześcieradle.
— Pośpiesz się — polecił, na co dostał jedynie ciche prychnięcie.
— Grzeczni chłopcy są cierpliwi — lecz wbrew swoim poprzednim słowom, posłuchał go.
Czubek jego palca powoli zanurzył się w ciasnym wnętrzu Jisunga. I chociaż nie był to jego pierwszy raz, to i tak to uczucie było dziwne, i z początku nieprzyjemne. Czas dawał mu jednak doświadczenie i zgodnie z jego przekonaniem, już chwilę później ból zaczął przeradzać się w rosnącą przyjemność. Drugi palec doszedł naprawdę szybko i mimo początkowego syknięcia, jakie uciekło z ust Jisunga, Hyunjin od razu zaczął nimi poruszać, starając się dotrzymać obietnicy. W końcu miał się pospieszyć.
Oboje czuli, że zabawa w rozciąganie nie miała trwać długo, bowiem rosnące wciąż podniecenie było już po prostu nie do zniesienia. To, co się obecnie między nimi działo, stanowczo różniło się od ich pierwszego razu — wszystko działo się o wiele szybciej, słodkich pocałunków było mniej, a nieczystych słów i impulsywnych ruchów o wiele więcej. I chociaż tamto ich zbliżenie również było naprawdę przyjemne, to teraz nikt nie miał zamiaru narzekać. W końcu szybkie tempo pozwoliło im prędko przejść do tego, co najlepsze.
Już po paru minutach energicznych ruchów nadgarstkiem, Hyunjin cofnął swą dłoń. W pomieszczeniu znowu rozległ się dźwięk otwierania małej buteleczki, jednakże tym razem starszy chłopak rozprowadził żel po całej swojej długości. Jisung sapnął cicho, wiedząc, co go czeka. Przymknął oczy, próbując ułożyć się w wygodniejszej pozycji i cały czas czując na sobie wzrok wyższego. Zdawał się on przeszywać jego ciało na wylot, a zarazem również podniecać go jeszcze bardziej.
— Jeśli zaraz spytasz, czy na pewno tego chcę, to przysięgam, że cię uduszę — zapowiedział, jakby w ostatnim momencie blokując słowa, które miały uciec z ust wyższego. Czarnowłosy uniósł w górę obie brwi, poprawiając kąt, pod jakim trzymał biodra niższego chłopaka.
— Kiedy ty się taki odważny stałeś? — zapytał, palcami przejeżdżając wzdłuż nagiego uda niższego chłopaka. Jisung jedynie wypuścił głośno powietrze spomiędzy ust.
— A kiedy ty zacząłeś tak z wszystkim zwlekać? — odparł, na moment otwierając oczy. I szczerze, od razu tego pożałował, bowiem widok Hyunjina górującego nad nim stanowczo wzmacniał ciepło budujące się w jego podbrzuszu.
— Od czasu, gdy pod moją opiekę trafiłeś ty — rzucił, kręcąc lekko głową. Jego czarne włosy wpadły do jego równie ciemnych oczu, co w tamtym momencie zdawało się młodszemu cholernie pociągające. — W końcu nie byłbym w stanie skrzywdzić tak słodkiej istotki.
Po wypowiedzeniu tych słów, pochylił się nad ciałem drobniejszego chłopaka, jeszcze na moment przyciskając swoje wargi do tych niższego. Poruszył nimi tylko raz, następnie się od nich odrywając i w zamian szybkim ruchem chwytając oba jego nadgarstki. Usadowił ręce młodszego nad jego głową, przytrzymując je lewą dłonią. Drugą natomiast znowu poprawił uścisk na udzie Hana, przysuwając się bliżej i zaczynając napierać główką penisa na wejście niższego. Brązowowłosy jęknął cicho, czując, jak uścisk na jego nadgarstkach się zacieśnia.
— Pamiętaj, że... — zaczął, jednak nie dane było mu dokończyć.
— Gdyby się coś działo, to mam powiedzieć. Tak, wiem. Nie musisz się o mnie martwić, Hyunjin — westchnął, posyłając w jego stronę przyjazny uśmiech. — Po prostu już przejdź do tego, na co oboje czekamy.
Hwang zgodnie pokiwał głową, po czym zapobiegawczo przycisnął swoje wargi do tych młodszego. Miało to na celu odwrócenie jego uwagi, gdyż już po chwili dosyć powoli zaczął napierać na wejście Hana. Pierwsze pchnięcie było naprawdę mozolne, ale i tak miało swoje odbicie w postaci zębów Jisunga, które mocno zaczęły zaciskać się na jego wardze. Chcąc jeszcze bardziej odwrócić uwagę niższego, poprawił jego nogę, która nadal zarzucona była na jego ramię, po czym obie dłonie splótł z palcami brązowowłosego, nadal trzymając je nad jego głową i wsuwając się głębiej. Przerwał jednakże pocałunek, schodząc ustami niższej i zostawiając na szyi Hana pokaźną malinkę. I dopiero gdy wbił się w ciało niższego do samego końca, oderwał się od jego skóry, spoglądając z powrotem w jego czarne oczy. Jisung jedynie pokiwał głową, dając mu pozwolenie na to, by nie przerywał. Może trochę bolało, ale tym razem chciał, by to Hyunjin dostał więcej uwagi. Istotnie, lubił być tym, o którego dbano, ale chociaż raz chciał, by jego chłopak również dostał to, czego chciał.
Z początku Hyunjin zaczął poruszać się w jego ciele nieco mozolnie, starając się wyczuć tempo, które nie sprawiało Hanowi zbyt dużego bólu. Czujnie obserwował to, jak zmieniała się mimika jego twarzy, jak jego brwi się ściągały lub wręcz odwrotnie, jak jego usta rozchylały się z przyjemności. Czuł, jak z każdym ruchem Jisung zacieśnia uścisk ich dłoni, dlatego też nie przyspieszał, aż w końcu spomiędzy wargi niższego zaczęły uciekać ciche jęki. Dopiero wtedy zaczął poruszać biodrami nieco szybciej, dając upust rosnącemu w nim podnieceniu. Z czasem jednak kompletnie stracił panowanie nad swoim ciałem, po prostu zamykając oczy i jeszcze mocniej przyspieszając swoje ruchy. Liczyło się tylko to, że słyszał nasilające się jęki Hana, a samemu również doznawał niezwykłej przyjemności, czując, jak ścianki młodszego ciasno zaciskały się wokół jego penisa. To było za dużo.
Jednakże i Jisung czuł, jak z każdą chwilą zbliżał się coraz mocniej do końca. Krępujące uczucie w podbrzuszu jedynie rosło i rosło, a on desperacko potrzebował, by Hwang go dotknął. Mimo tego, że ruchy bioder starszego doprowadzały go do szału, to wiedział, że wystarczyłoby, aby jedynie lekko dotknął jego pulsującego penisa, a doszedłby od razu. Nie wiedział, dlaczego tak było, jednak czarnowłosy chyba nie chciał zrobić tego, o czym w tamtym momencie marzył, bowiem jego dłonie nadal pozostawały splątane z tymi jego. Chcąc więc samemu sięgnąć po to, czego pragnął, uniósł mocniej w górę biodra, czego od razu pożałował, bo chociaż nie zaznał tego, czego chciał, to zmienił kąt na tyle, by Hwang trafił wprost w jego prostatę. Osunął się mocniej na materac, czując jak z każdą sekundą uwierający ból rośnie coraz bardziej.
— Hyunnie, błagam — wyszeptał cichutko, gdyż czarnowłosy zdawał się nadal nie domyślać tego, o co mu chodziło. Jego oczy były mocno zaciśnięte, gdyż wydawało mu się niemożliwym w tamtym momencie spojrzenie na Hwanga. — Błagam, dotknij mnie — wydusił, znowu starając się wypchnąć biodra do góry i szukając jakiejkolwiek formy dotyku.
I choć dotąd myślał, że Hwang po prostu nie domyśla się tego, czego pragnął, to wtedy zrozumiał, że Hyunjin nie dawał mu tego specjalnie. Z jego ust bowiem po raz kolejny tego wieczora uciekł chichot, który momentalnie zgrał się z głośnymi jękami młodszego.
— Sungie, to jest kara — mruknął, pochylając się nad jego ciałem. Następne pchnięcie zdało się mocniejsze od poprzednich i znowu trafiło w jego prostatę, przez co zawył głośno. — Dojdziesz bez dotykania albo wcale.
I choć powinno to zadziałać odwrotnie, przez te słowa zrobiło mu się jeszcze cieplej, a ten cholerny ból zamiast zniknąć, nasilił się jeszcze mocniej. Jęknął, desperacko wypychając biodra do góry, lecz i tym razem nic to nie dało.
— Hyunnie, błagam — powtórzył. Zaciskał powieki coraz mocniej, wiedząc, że był blisko. Potrzebował już jedynie tego chwilowego dotyku na jego mniejszym członku. — Hyung, błagam.
I to był moment, w którym Hyunjin po prostu natychmiastowo przerwał swoje ruchy, otwierając szerzej oczy. Słowa Hana sprawiły, że fala ciepła przetoczyła się przez jego organizm, a on sam jęknął głośno. Nigdy nie przypuszczał, że zwykłe słowa potrafiły nakręcić go aż tak mocno.
— Wiesz, chyba jednak odkupiłeś swoje winy — wystękał, znowu zaczynając poruszać się w jego ciele. Teraz praktycznie każde pchnięcie trafiało w prostatę młodszego, przez co jęki nie przestawały opuszczać jego ust. — Jesteś moim grzecznym chłopcem.
Chwilę później jedna z dłoni Hyunjina przeniosła się na członka niższego. Wystarczyło tylko tyle — drobny ruch i kolejne, mocne pchnięcie w jego prostatę, by doszedł obficie na swój brzuch, brudząc przy okazji dłoń Hwanga. Czarnowłosy doszedł chwilę później, gdyż ścianki młodszego ciasno zacisnęły się wokół jego penisa. Poruszał się w jego wnętrzu przez jeszcze parę sekund, starając się wydłużyć swój orgazm, jednak po chwili opadł na materac obok Hana, w końcu uwalniając jego nogę. Spomiędzy jego ust ulatywały szybkie wydechy, a jego czarne włosy kleiły się do czoła.
— To było intensywne — westchnął niższy, również oddychając szybko.
— I to jak.
...
[4723 słowa]
TAK WIEM, ŻE TEN ROZDZIAŁ JEST ZJEBANY I POJEBANY, ALE NIE UMIEM PISAĆ SMUTÓW XDD
i przepraszamy za dwa dni przerwy, ale jesteśmy tylko ludźmi.
seeya!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top