forty-nine

Dzisiaj seunginy, czyli kolejny rozdział od yukisiaa, miłego czytania <3

Siedemnastolatek niepewnie stał pod domem państwa Kim. Nie wiedział, czy ma w końcu zadzwonić dzwonkiem, czy może zapukać albo w ogóle złapać za klamkę i otworzyć drzwi.

Myślał też o wycofaniu się i poinformowaniu starszego, że coś mu wypadło i nie mógł przyjść. Jednak w takim przypadku czułby poczucie winy, nie potrafił tak po prostu wystawić szatyna.

Znajdował się w tym samym miejscu dobre pięć minut, aż w końcu przełamał się i zastukał pięścią w drewnianą płytę. Nie minęła chwila, a z korytarza dało się usłyszeć czyjeś kroki. Ktoś uchylił drzwi. Na widok uśmiechniętego Seungmina kąciki ust Jeongina również uniosły się ku górze.

— Hey — rzucił krótko Kim. — Chodź do środka — dodał po chwili. Chłopak wcale nie wystroił się nie wiadomo jak na spotkanie z brunetem. Był ubrany zaledwie w czarny dres i fioletową bluzę, która sięgała mu do połowy ud. Jego włosy były w niespotykanym w szkole nieładzie, co zdziwiło drugiego.

Yang przekroczył próg i w oczy od razu rzucił mu się gustownie umeblowany przedpokój. Szybkim ruchem rozsznurował buty, które już po chwili znalazły się na hebanowej szafce. Młodszy wszedł do salonu, gdzie ponownie był pod wrażeniem tak świetnego wystroju wnętrza. Po lewej stronie pokoju stała spora sofa, zaraz przed nią leżał futrzany dywan, a na ścianie wisiał całkiem duży telewizor. Wszystko dopełniały przystrojone przeróżnymi ozdobnikami półki i rozmaite rośliny doniczkowe, począwszy od niewielkich storczyków, kończąc na niemałych figowcach. Wszystko było zadbane, tak, jakby codziennie ktoś tam sprzątał. Jeongin podszedł do parapetu i przeleciał wzrokiem po zdjęciach, które się tam znajdowały. Na jednym z nich dostrzegł dwoje dorosłych, małego chłopca i trochę wyższą od niego dziewczynkę. Tę roześmianą twarz dziecka poznałby wszędzie. Uśmiechnął się na sam widok około pięcioletniego Seungmina, który go wprost rozczulał.

— Nie patrz na nie. Wyglądałem okropnie — mruknął starszy, kładąc dłoń na ramieniu swojego towarzysza.

— Wyglądałeś jak mała, słodka, urocza kluska — skomentował Yang, po czym obrócił się do szatyna. Ich twarze znajdowały się niepokojąco blisko siebie, więc obaj jednocześnie odwrócili wzrok.

— Chcesz coś pić, jeść? — zawiesił się wyższy. — Cokolwiek? — dodał wzruszając ramionami.

— Nie, dzięki — posłał w jego stronę ciepły uśmiech. — Może gdzieś się przejdziemy? I tak całymi dniami siedzę w domu — zaproponował.

— Jasne. To... Gdzie chcesz iść? — spytał go Kim.

— Niedawno otworzyli taką małą kawiarenkę w centrum miasta — zasugerował, a Seungmin pokiwał tylko głową.

Starszy oznajmił, że zaraz wróci, po czym poszedł do swojego pokoju przebrać się w normalne ciuchy. Po upływie kilku minut był z powrotem w salonie, tym razem jednak miał na sobie czerwoną koszulkę i ciemne jeansy. Szybkim ruchem chwycił za cienką kurtkę znajdującą się na wieszaku i zarzucił ją sobie na plecy. Obaj przeszli na przedpokój, gdzie wsunęli na nogi buty, a już po chwili opuścili mieszkanie.

~

Seungmin rozejrzał się po lokalu i musiał przyznać, że było tam bardzo przytulnie. Kolejka do kasy liczyła szóstkę ludzi, więc chłopcy po prostu zajęli miejsca przy stoliku obok okna i czekali, aż reszta klientów trochę się rozejdzie. Siedzieli w milczeniu, aż w końcu czarnowłosy postanowił przerwać tę niezręczną ciszę.

— Tak właściwie, to co jest między Jisungiem, a twoim przyjacielem? — rzucił.

— Szczerze mówiąc, to sam nie jestem pewien — zachichotał Kim. — A co ty tak interesujesz się tym Hanem? — Uniósł brwi do góry.

— Jesteś zazdrosny? — parsknął młody, przy czym szturchnął swojego towarzysza w ramię.

— A ty byłbyś zazdrosny, gdybym nawijał ciągle o jakimś innym chłopaku? — zapytał podchwytliwie szatyn, na co drugi zacisnął usta w cienką kreskę i nie odezwał się słowem do momentu, w którym jeden z kelnerów podszedł do ich stolika. Yang nie zamówił nic, za to Kim wziął szklankę wody. I tak siedzieli dalej, wsłuchując się jedynie w hałas samochodów przejeżdżających za oknem i szmery rozchodzące się po kawiarni.

W końcu kiedy mieli już wychodzić, Seungmin wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Wymamrotał ciche "Chcę mieć zdjęcie na pamiątkę", po czym obaj przygotowali się do zdjęcia i już po chwili rozległ się dźwięk zrobionej fotografii.

— A i może byłbym zazdrosny — mruknął prawie niesłyszalnie Jeongin pod nosem.

Kiedy tylko opuścili lokal, ruszyli w kierunku rozległego parku znajdującego się zaledwie kilkaset metrów od owej kawiarenki. Tam z kolei było słychać jedynie szum wiatru i szelest liści, które z jednej strony pieściły, a z drugiej drażniły delikatnie ich uszy. Wzrok młodszego powędrował na niewielki strumyczek, znajdujący się po ich lewej stronie. Co chwilę było można usłyszeć ciche chlapnięcia z tamtej okolicy, co z niewiadomych przyczyn bawiło ciemnowłosego. Na twarz Kima również wszedł szczery uśmiech, jednak nie przez dźwięki otoczenia, a za sprawą uroczego śmiechu Jeongina. W końcu dla szatyna wszystko, co robił brunet, było urocze.

Nie spacerowali zbyt długo, gdyż starszy zaproponował swojemu towarzyszowi wspólny wieczór filmowy. Jeongin niewiele myśląc zgodził się na to. Chłopcy zadzwonili po taksówkę i po kilkunastu minutach ponownie znajdowali się w salonie domu Kima.

— Co powiesz na "Annabelle"? — spytał Seungmin. W jego wyobrażeniach ich wspólne oglądanie horroru miało wyglądać niczym w wielu romansidłach. Młodszy miał wtulać się w niego w tych straszniejszych momentach, a on sam miał głaskać go po głowie i mówić, że jest przy nim i nic takiego mu się nie przydarzy.

— Spoko — rzucił brunet, po czym zajął miejsce na sofie. Drugi zaś włączył Netflixa w telewizorze i po chwili na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze sceny filmu.

Nie minęło pół godziny, a już zarówno starszy jak i młodszy mieli strach i niepewność wymalowane na twarzy. Niby szatyn powinien być tym twardym, jednak oboje mieli mokre majtki i nic nie mogli na to poradzić. Jednak jedno z wyobrażeń Kima się faktycznie ziściło — Jeongin w niektórych chwilach trzymał go za ręce, czasem nawet splatał ich palce, a kiedy na ekranie miały miejsce mrożące w żyłach momenty, zasłaniał sobie jego dłońmi oczy. Po upływie połowy filmu Seungmin zupełnie przestał zwracać uwagę na telewizor, a jedynie obserwował poczynania parę centymetrów niższego chłopaka. 
Yang z kolei udawał, że zupełnie nie widzi jego zachowania, chociaż co jakiś czas uśmiechał się delikatnie pod nosem na widok takiej radości na twarzy towarzysza.

Żaden z nich nie zareagował na to, że odruchowo dłoń Seungmina spoczęła na udzie młodszego, kreśląc na nim kółka. Tymczasem głowa Yanga spoczywała na jego ramieniu. Oczy młodego bruneta pozostawały lekko przymknięte, a z jego ust co jakiś czas uchodził pomruk zadowolenia. Jednak kiedy przez przypadek ręka Kima pojechała trochę wyżej, Jeongin spiął się i prędko odsunął się od chłopaka.

— Przepraszam — wyszeptał szatyn.

Zaraz po tym do głowy Jeongina wpadła pewna myśl. Nie był pewny, czy zrobi dobrze, kiedy wypowie te słowa, ani nie miał pojęcia, jak zareaguje na to starszy. Być może było to kompletne głupstwo, ale Yang tego potrzebował. Potrzebował bliskości, której nie mógł dać mu nikt inny.

— Seungmin — zaczął, na co drugi posłał mu pytające spojrzenie. Z początku miał poprosić go o zwykłego przytulasa, ale finalnie i w dość chaotyczny sposób zmienił zdanie. — Po-pocałuj mnie.

Brązowowłosy wytrzeszczył oczy ze zdumienia, a jego usta się szeroko rozchyliły. Na początku był pewien, że się przesłyszał, więc powiedział tylko ciche "Co?", a gdy Jeongin powtórzył swoje słowa, przełknął głośno ślinę i spojrzał niepewnie w jego oczy. Następnie przejechał dłonią po jego policzku i przysunął swoją twarz jeszcze bliżej do tej należącej do nastolatka. Chwilę tak siedzieli w ogóle się nie odzywając. Jedynym, co było słychać, to ich nierówne oddechy. Akcja filmu już jakiś czas wcześniej dobiegła końca, lecz ten fakt kompletnie zignorowali. W tamtej chwili liczyli się tylko oni dwoje.

Oboje wiedzieli, że w każdym momencie mogliby wrócić pozostali domownicy. Byli świadomi, że jeżeli ktokolwiek z ich szkoły przejdzie obok domu państwa Kimów, nie umknie mu ich widok. Mimo wszystko, nie zasłonili okien, ani nie zamknęli drzwi na klucz. Przestała obchodzić ich opinia innych. Woleli odstawić wszystkie zmartwienia na drugi plan i po prostu spędzić trochę czasu we dwoje i na swój własny sposób.

Wzrok wyższego zjechał na rozchylone wargi bruneta. Niewiele myśląc, musnął jego rozgrzane usta własnymi. Yang pocałunki oddawał o wiele pewniej, niż podczas imprezy Bang Chana. Tutaj już wiedział, czego chce.

Już po chwili młodszy znalazł się w pozycji leżącej, zaś drugi z każdą sekundą coraz bardziej na niego napierał, co wcale nie przeszkadzało Jeonginowi. Starszy co chwilę przygryzał delikatnie dolną wargę ciemnowłosego, doprowadzając go do szaleństwa. Moment później prawa ręka Kima znajdowało się po lewej stronie głowy niższego, za to druga dłoń delikatnie pieściła skórę na jego policzku. Jeongin za to przeczesywał palcami jego brązowe włosy. I być może ta chwila trwałaby o wiele dłużej, gdyby nie dzwonek telefonu Seungmina. Chłopcy odsunęli się od siebie, a szatyn spojrzał na dzieciaka przepraszającym wzrokiem, po czym chwycił sprawnie za telefon i odebrał połączenie.

— Co chcesz? — mruknął chłopak.

— Słuchaj, bo jest taka sprawa, a mianowicie- — z głośnika wydobył się głos Hwanga, jednak jego wypowiedź została szybko przerwana.

— Nie mam teraz czasu — podkreślił Kim.

— Ah, no tak. To dzisiaj twoja upragniona randka z Jeonginem — zaśmiał się Hyunjin. — Dobra, to ty tam leć, bo młody pewnie się nudzi — parsknął, po czym rozłączył się, nie chcąc przeszkadzać przyjacielowi.

— Nie przejmuj się mną, mogłeś normalnie porozmawiać — wymamrotał Jeongin, przelatując wzrokiem po sylwetce trochę wyższego chłopaka.

Już po krótkiej chwili ich twarze znów dzieliły milimetry i mało brakowało, a brunet z własnej inicjatywy złączyłby ich wargi. Jednak nim zdążył się jeszcze bardziej przybliżyć, Seungmin postanowił się odezwać.

— Od kiedy jesteś taki odważny? Co, Innie? — mruknął i cwaniacko się uśmiechnął.

— Może nie znałeś mnie od tej strony — odparł i jak gdyby nigdy nic złożył na jego ustach delikatny pocałunek, który Seungmin praktycznie natychmiastowo oddał i po kilku sekundach ponownie przejął dominację. Po pomieszczeniu rozchodziły się jedynie mlaśnięcia i co jakiś czas ciche pomruki.

I żaden z nich wcześniej nie pomyślałby, że wieczór ten spędzą w swoich ramionach, co chwilę skradając sobie krótkie pocałunki. A kiedy dochodziła dwudziesta trzecia i Yang zdecydował się wrócić już do siebie, złożyli sobie dosyć ważną obietnicę — ani Seungmin, ani on nie mieli prawa nikomu powiedzieć o tym, co się między nimi wydarzyło.

.........
Ayo! Z tej strony nie kto inny, jak yukisiaa <3

Chciałabym Wam meeega podziękować za to, że czytacie "missclick", za te wszystkie głosy i ogrom komentarzy. Podbijamy wattpada, kochani <3
Szczerze mówiąc, to nie myślałam, że będzie to miało aż taki odzew, a zresztą, kiedy zaczynałyśmy to pisać, nie miałyśmy w planach takiej popularności tej książki. To miało być w sumie takie luźne, trochę rakowe chat au, a wyszło... to xD Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję i wiedzcie, że wszyscy macie moją miłość <333

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top