#46
*Adrien*
Marinette od rana coś trapi.
Tak właściwie to od wczoraj ale dzisiaj to się nasiliło.
Przy śniadaniu pięć minut mieszała herbatę wpatrując się tępo w stół, a teraz zaczęła obgryzać paznokcie.
Nie wiem czy zapytać ją teraz o co chodzi czy poczekać aż wrócimy do domu.
Czy ona w ogóle powinna w swoim stanie chodzić do pracy?
Ona się upiera, że tak oczywiście ale ja nie jestem jakoś do tego przekonany.
Dam jej jeszcze miesiąc, a później już nie będzie mogła w ogóle dyskutować.
Swoją drogą przepięknie wygląda z brzuszkiem.
***
Minęło już kilka godzin a ona dalej chodzi z głową w chmurach.
Raczej nie liczyłbym dzisiaj na obiad, dlatego w drodze powrotnej zaproponowałem wyjście do restauracji.
Nie spotkałem się z byt dużym entuzjazmem z jej strony dlatego zdecydowaliśmy, że odwiozę ją do domu i pojadę po coś na wynos.
Gdy wróciłem nic się nie zmieniło.
Pomogłem Marinette rozłożyć sztućce i talerze i usiedliśmy przy stole.
Nie mogłem kompletnie się skupić na jedzeniu gdy widziałem dłubie widelcem w posiłku.
-Mari, co się dzieje?
-Yyy... co?
Jakby wytrąciłem ją z transu.
Na pewno coś się dzieje.
-Wszystko w porządku?
-Ja.. muszę ci coś powiedzieć...
O nie.
Nie lubię tego.
Pewnie znowu coś nieświadomie zchrzaniłem.
-No co tam?
-Jestem w ciąży..
-Oj Mari no przecież wiem.
-Zagrożonej.
Spodziewałem się wszystkiego.. ale nie tego.
Widelec nieświadomie wypadł mi z dłoni.
-Ale.. wszystko jest w porządku z dzieckiem?
-No tak.
-Ale to ty w żadnym wypadku nie możesz teraz nic robić, a już nie mówię o pracy.
-Noo tak.
Trochę mnie zatkało.
Sam nie wiedziałem co o tym myśleć.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?
-Sama wczoraj się dowiedziałam.
-Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, a szczególnie o was.
-Nie chciałam cię martwić wieczorem, wystarczy, że ja nie spałam w nocy.
-Dlaczego mnie nie obudziłaś?
-Po co?
-Porozmawiać.. no nie wiem.
Próbowała to przemilczeć i skupić się na jedzeniu ale widzę, że przez tą sytuację nie za bardzo ma apetyt.
Odczekałem dłuższą chwilę i zabrałem się za sprzątanie.
Marinette chciała mi pomóc ale nie pozwoliłem jej na to.
-Chyba nie myślisz, że pozwolę ci się teraz przemęczać?
-Ale..
-Nie i tyle. Idź się połóż ja zaraz przyjdę.
Czy to było bardzo nie miłe?
Ale to tylko dlatego, że się o nią martwię.
Tak wiem, że te wszystkie zmartwienie, przykrości, to co ją spotkało to przeze mnie ale ja bardzo tego teraz żałuję i jak bym mógł cofnąłbym czas.
--------------------
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top