XXVII

Użytkownik 'Chat' odblokował Cię.

Chat: Tęsknię
Chat: Nie odchodź z nim
Chat: Nie rób tego już nigdy więcej

***

Czyżby moje serce zabiło dwa razy szybciej?

Dlaczego tak zareagowałam?

'Marinette, opanuj się. Czas zająć się naburmuszonym Nathem' pomyślałam i spojrzałam na czerwonowłosego.

Szedł zdenerwowany przed siebie i ani trochę nie patrzył na ludzi, czy samochody, przez co niejeden pojazd zdążył już na niego zatrąbić. Jeden prawie w niego wjechał, ale chłopak to zignorował i poszedł dalej.

Białe Audi jechało przez paryskie ulicę, gdy nagle Nath wszedł, jak piorun na jezdnię. Dosłownie pojawił się z nikąd. Kierowca ledwo zdążył zahamować. Musiał miec naprawdę niezły refleks. Gdyby mu sie nie udało, Nathowi mogłaby stac sie krzywda.

Złamana reka, noga, nos, obite żebra. A co, jeśli wylądowałby na wózku?

Byłam pewna, że był to samochód Adriena, nawet miałam taką nadzieję, jednak gdy spojrzalam na kierowcę, ujrzałam starszego pana, wydzierającego się na chłopaka przez szybę.

To ja za niego przepraszałam.

Miałam już tego serdecznie dość.

-Nathaniel - wrzasnęłam, stając w miejscu. - Możesz sie w końcu zatrzymać i uspokoić? Zaczynasz mnie denerwować

-To ja cię denerwuję? - zaśmiał się. - Mari, spójrz na siebie

-Co masz na myśli?

-Czekałem na ciebie jak głupi, a ty nagle wychodzisz z Adrienem - wyjaśnił już spokojnie

-Zabrał mnie tylko do pielęgniarki

-Tylko? Przestań i postaw się na moim miejscu

-Nath - jeknęłam - Przecież to tylko kolega, poza tym my nie jesteśmy razem

-Ale ja cię kocham i wyznalem ci swoje uczucia - westchnął - Zrozum, że takie zachowanie mnie boli. Wiem, że tego nie planowałaś, ale nie oczekuj teraz ode mnie, że będę oazą spokoju

Miał trochę racji...

Adrien powiedział więcej niż powinien, przez co mógł go zdenerwować.

Wiem, co czuje Nathaniel i sama nie byłabym zadowolona na jego miejscu

Ale ja jestem głupia

-Przepraszam Nath

Spojrzałam na chłopaka. Jego mina rozpromieniła się. Uszczęśliwiłam go głupim przepraszam. Niesamowite.

-Ja też przepraszam - powiedział, widocznie niechętnie i objął mnie swoimi rękoma.

Tonęłam w jego ramionach.

Był taki czuły.

To był idealny moment, aby wyznać mu co czuję. Właśnie ten, na jeden z paryskich ulic, gdy staliśmy w swoich objęciach. Połknęłam ślinę i zaczęłam wydobywać z siebie swoje myśli

-Nathaniel, chciałabym odpowiedzieć na twoje wyznanie

-Tak?

-Jesteś cudownym facetem, czuję się przy tobie nieziemsko. Dbasz o mnie, jak nikt inny, strasz sie za dwóch. Jesteś, gdy cię potrzebuję. Niejedna dziewczyna pewnie zazdrości mi kogoś takiego, jak ty. Niejedna o kims takim marzy - wstrzymałam oddech, aby uspokoić swoje tętno - Dziękuje Ci za swoje starania, za to że zawsze miałam w tobie poparcie. Jesteś naprawdę idealnym chłopakiem Nathaniel, ale jednak...

Nagle, przerwał mi dźwięk mojej komórki. Przeprosiłam czerwonowłosego i wyjęłam telefon z torby.

Mama

No tak, nie wspomniałam jej o moim dzisiejszych planach i pewnie bardzo sie martwi.

-Tak, mamo? - odebrałam telefon

-Słonko, gdzie jesteś

-Chodzę po mieście z Nathanielem, a coś się stało?

-A mogłabyś wrócić dziś szybciej? Mamy sporo.. - jej głos się urwał.

-He? - jeknęłam i spojrzałam na telefon

Rozładował się, genialnie

-Co jest? - zapytał zmartwiony Nathaniel

-Telefon mi padł, a mama ma do mnie jakąś ważną sprawę, cholera - zaklnęłam.

-A chwilka - sięgnął do torby i zaczął w niej szperać - Nie wiem na ile ci się przyda, ale zawsze coś - wyjął niebieski przedmiot i wręczył mi go - trzymaj

Wzięłam do ręki przedmiot Nathaniela. Niebieski prostokąt z podłączonym kabelkiem.

-To Powerbank, dziękuje - uśmiechnęłam się.

Już miałam podłączyć do niego telefon, gdy zorientowałam się, ze już gdzieś go widziałam...

No tak..

Miałam go w swojej szafce, gdy w szkole padała mi bateria.

Chwila, co?

-Nath - powiedziałam, lekko przestraszona i zdezorientowana - Masz taki drugi?

-No co ty, po co mi dwa - zaśmiał się

Dwa takie same powarbanki...

Ten drugi nie należy do Nathaniela i nigdy nie należał.

Co to wszystko ma znaczyć?

-To wszystko było kłamstwo? - jeknęłam, odwracając wzrok od niebieskiego przedmiotu w mojej ręce.

Na twarzy Nathaniela nie widziałam żadnej reakcji. Najwidoczniej nie zrozumiał moich słów...Dopiero , gdy powtórzyłam to pytanie po raz drugi, ujrzałam jego lekkie zawahanie i wzrygnięcie.

Czyli jednak.

Nathaniel mnie okłamał.


DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE!

Mam nadzieję, ze jesteście zadowoleni tym rozdziałem.

Jeśli tak, to mi to pokażcie!!💕

Piszcie, czy są jakieś błędy, bo znowu pisałam na telefonie

CZAS NA PYTANKA

JAK SĄDZICIE, CO CHCIAŁA POWIEDZIEC MARI?

CZY NATHANIEL WYMYŚLI JAKĄŚ DOBRA WYMÓWKĘ?

CZY MARINETTE MU UWIERZY?

JAK NA TO WSZYSTKO ZAREAGUJE ADRIEN. WKROCZY DO AKCJI?

KROTKIE INFO!

Dnia dzisiejszego (31.07) o godzinie 8 wyjeżdżam za granicę na praktyki. Będę w Niemczech przez miesiąc i nie wiem jak będzie wyglądać tam moja praca. Nie wiem, czy bede miała czas na pisanie.. więc wybaczcie, jeśli rozdziały będą pojawiać sie rzadziej:(

CHCECIE WIECEJ?
GWIAZDKA! KOMENTARZ!

(Postarajcie się ładnie, a napiszę cos może w autokarze💕😍)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top